"Powstają tysiące mieszkań, nie stoimy w miejscu" - mówił o programie Mieszkanie plus minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. O ministrze mówi się, że jest pierwszy w kolejce do dymisji. Tym bardziej nie wiadomo, dlaczego tak szermuje nieścisłymi liczbami. OKO.press sprawdza, ile mieszkań rzeczywiście powstaje w ramach programu Mieszkanie plus
Budownictwo mieszkaniowe jest w Polsce obszarem gigantycznych zaniedbań. W tej chwili mamy niemal najwyższy wskaźnik przeludnienia mieszkań (za Rumunią). Szacuje się, że potrzebujemy ok 3 mln nowych mieszkań, by tylko zrównać się z unijną średnią - rząd planuje osiągnąć to w 2030 roku. W 2016 roku powstało 143 tys. mieszkań, a należałoby ich budować rocznie nawet dwa razy więcej. Nic dziwnego, że program Mieszkanie plus budzi takie nadzieje.
Kłopot w tym, że na razie efekty nie są imponujące. Budownictwo jest niezwykle skomplikowaną dziedziną, a wszystko, co się w niej dzieje trwa latami - trudno, więc oczekiwać efektów natychmiast. Nie zmienia to faktu, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie jest zadowolony z ministra infrastruktury i budownictwa, Andrzeja Adamczyka
W rozmowie z ministrem Adamczykiem prezenter TVP dwoił się i troił, aby nie zadać gościowi niewygodnego pytania. Jednak sama wzmianka dziennikarza o programie Mieszkanie plus speszyła polityka. Powiedział kilka mało konkretnych zdań i zmienił temat.
Powstają tysiące mieszkań. Rząd nie stoi w miejscu, Prawo i Sprawiedliwość nie stoi w miejscu.
Sprawdziliśmy, jak rządowi idzie realizacja programu Mieszkanie plus.
We wrześniu 2017 roku weszła w życie ustawa o Krajowym Zasobie Nieruchomości. To główny dokument regulujący program budowy tanich mieszkań na wynajem. KZN będzie dysponował gruntami skarbu państwa, przeznaczając je na budowę mieszkań o umiarkowanym czynszu.
Mieszkania mają być dostępne w dwóch formułach: zwykłego najmu oraz najmu z opcją dojścia do własności.
Choć mieszkania będą budowane i zarządzane przez deweloperów (tzw. operatorów mieszkań), KZN będzie regulował wysokość czynszu.
Ustawa jest niezbędna do wdrożenia programu, jednak szczegóły budzą wątpliwości. Istnieje ryzyko, że państwo będzie pozbywać się atrakcyjnych gruntów (ustawa daje KZN taką możliwość), by uzyskać środki na budowę mieszkań w peryferyjnych lokalizacjach. Wielki sprzeciw wzbudził też zapis o tzw. najmie instytucjonalnym, de facto umożliwiającym eksmisję na bruk w przypadku trudności z płaceniem czynszu (TK stwierdził niedawno, że taka eksmisja jest niekonstytucyjna, bez względu na tryb postępowania; wniosek skierował RPO).
Kontrowersje budzą też inne zapisy korzystne dla interesu deweloperów, np. wielkość powierzchni przeznaczonej na komercyjne usługi (20 proc. z całej puli lokali) i mieszkania deweloperskie (30 proc. wszystkich lokali mieszkalnych). To dużo i można się zastanawiać, czy państwo nie jest zbyt hojne dla biznesu deweloperskiego.
Według zapowiedzi ministerstwa, przetargi na konkretne inwestycje realizowane już w całości według zapisów ustawy zaczną się z początkiem 2018 roku. Rząd chwali się jednak, że "mieszkania plus" są już budowane. Chodzi o tzw. pilotaż programu realizowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Mieszkania budowane są w nim na podstawie porozumień zawartych między spółką BGK Nieruchomości SA a samorządami i prywatnymi właścicielami nieruchomości. Wysokość czynszu i droga dojścia do własności jest tutaj ustalana w sposób nieregulowany ustawą, a więc za każdym razem mamy do czynienia z innymi warunkami.
Według "Dziennika Gazety Prawnej" samorządy, które rozpoczęły inwestycje, deklarują wysokość czynszów w granicach 10-24 zł za 1 mkw. Wysokość czynszu zależy m.in. od tego, czy najemca decyduje się na opcje wykupu (najem z opcją ma być o ok. 20 proc. droższy od zwykłego). Ile mieszkań powstaje w ten sposób?
Z pewnością nie tysiące, jak chciałby minister Adamczyk. Choć zamiar przystąpienia do programu wyraziło już ponad 70 miast, w listopadzie 2017 roku inwestycje trwają w pięciu miastach:
Pięć miast i 1160 budowanych mieszkań brzmi mniej imponująco niż "tysiące", a można sądzić, że minister Adamczyk zna dokładną liczbę - od powodzenia programu zależy wszak jego przyszłość w rządzie. Ministra może w jakiś sposób tłumaczyć to, że ok 10 tys. mieszkań jest na wczesnym, biurokratycznym etapie inwestycji - wiadomo więc, że raczej powstaną, choć nie wiadomo kiedy.
Na ocenę pilotażu programu jest jeszcze zbyt wcześnie. Widać, że pojawiają się problemy. Na przykład mieszkańcy podwrocławskiej wsi Tyniec Mały ze zdumieniem odkryli, że BGK planuje zbudować na prywatnym terenie w ich wsi osiedle dla ok tysiąca mieszkańców, podczas gdy wieś liczy ich w tej chwili 1500. Gdy próbowali dowiedzieć się od BGK czegoś więcej, usłyszeli, że umowa jest tajna.
Tymczasem to lokalny samorząd (w tym wypadku gmina Kobierzyce) będzie pokrywać koszt budowy dróg, placówek oświatowych itd. Takie decyzje o budowie osiedli nieuwzględniające sytuacji samorządów - a przerzucające na nie część kosztów - to problem, który może się powtarzać w związku z dużą centralizacją programu.
Tak czy inaczej, na efekty musimy jeszcze poczekać. Głód mieszkań w Polsce jest tak olbrzymi, że każde nowe mieszkanie z umiarkowanym czynszem jest krokiem w dobrą stronę. Na razie te kroki są jednak bardzo, bardzo małe.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze