Kolejny krok ministra Jana Szyszko przeciw ochronie przyrody w Polsce. W tym przypadku dotyczy obszarów Natura 2000. Projekty dwóch rozporządzeń osłabiają zarówno opiekę nad nimi jak i wskaźniki pokazujące czy ochrona gatunków i siedlisk na tych obszarach jest właściwa. Protestują naukowcy z PAN
"Głównym celem funkcjonowania sieci Natura 2000 jest zachowanie określonych typów siedlisk przyrodniczych oraz gatunków, które uważa się za cenne i zagrożone w skali całej Europy. Drugim jej celem jest ochrona różnorodności biologicznej" - czytamy na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, podległej ministerstwu Jana Szyszko.
I dalej: "Obecnie w Polsce sieć Natura 2000 zajmuje prawie 20 proc. powierzchni lądowej. W jej skład wchodzi 849 obszarów siedliskowych oraz 145 obszarów ptasich".
Generalna Dyrekcja podkreśla z dumą: "Powstanie sieci Natura 2000, która jest światowym ewenementem w zakresie międzynarodowej, obszarowej ochrony przyrody potwierdza, że ochrona zagrożonej różnorodności biologicznej Europy jest jednym z priorytetów działalności Unii Europejskiej".
Tym bardziej zaskakuje rozbieżność tych deklaracji z praktyką resortu środowiska. Chce ono zmienić dwa rozporządzenia regulujące opiekę na obszarami Natura 2000.
Jedno dotyczy sporządzania planów zadań ochronnych (PZO) dla tych obszarów, a drugie - planów ochrony (PO) tych obszarów. Szyszko wprowadza w nich furtki umożliwiające zaniechanie właściwej ochrony, a także uniemożliwiające ocenę, czy ochrona jest właściwa.
Oba projekty Ministerstwa Środowiska wywołały zdecydowany sprzeciw Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy zajęli w tej sprawie stanowisko.
"Proponowane zapisy w praktyce oznaczają przyzwolenie na wymieranie zwierząt i roślin oraz zanikanie chronionych siedlisk na obszarach Natura 2000. I to w majestacie prawa"
- mówi OKO.press jeden z autorów dokumentu, dr hab. Przemysław Chylarecki z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN.
Pierwsza niepokojąca zmiana ma być wprowadzona do rozporządzenia Ministra Środowiska (z dnia 17 lutego 2010 r.) w sprawie sporządzania projektu planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000. Chodzi o zapis par. 3 art. 5 lit. b
W obecnym brzmieniu mówi on w istocie, że cele działań muszą prowadzić do osiągnięcia "właściwego stanu ochrony", jeżeli istniejący stan ochrony - np. gatunków roślin czy siedlisk - został oceniony jako niezadowalający lub zły.
Tu konieczne wyjaśnienie. "Właściwy stan ochrony" to sytuacja, w której chroniony organizm lub siedlisko nie zmniejsza swojej liczebności i zasięgu. I nie ma też podstawy, by sądzić, że te negatywne zmiany będą zachodziły w nadchodzących latach.
"Mówiąc kolokwialnie: właściwy stan ochronny występuje wtedy gdy chroniony gatunek lub siedlisko ma się dobrze i w najbliższym czasie będzie się miał dobrze" - mówi dr. hab. Chylarecki.
Na czym polega więc niebezpieczna zmiana proponowana przez resort środowiska? Bo wprowadza furtkę pozwalającą na odstąpienie od dążenia do właściwej ochrony. Ta furtka to dodanie do zapisu sformułowanie: "za wyjątkiem sytuacji, gdy ze względów przyrodniczych niemożliwe lub nieuzasadnione jest polepszenie tego stanu".
"Proponowane przez Ministerstwo Środowiska zapisy w praktyce pozwalają na wyjęcie spod wymogów skutecznej ochrony dowolnego gatunku zwierzęcia lub rośliny bądź ekosystemu, dla ochrony których powołano dany obszar Natura 2000"
- komentuje dr hab. Chylarecki.
W dodatku nowe rozporządzenie nie precyzuje kryteriów sytuacji, w której "ze względów przyrodniczych niemożliwe lub nieuzasadnione jest polepszenie" właściwego stanu ochronnego.
"W efekcie powstaje furtka, która pozwoli przymykać oko na degradacje środowiska w obszarach Natura 2000" - mówi dr hab. Chylarecki.
Potwierdza to przygotowane przez resort uzasadnienie do zmian w rozporządzeniu. Jest tam zdanie, że "z doświadczeń uzyskanych w trakcie opracowywania projektów planów zadań ochronnych wynika, że nie dla każdego przedmiotu ochrony możliwe jest osiągniecie właściwego stanu ochrony".
To dość osobliwe rozumowanie jak na Ministerstwo Środowiska. Ale niezgodne z obowiązującym prawem.
Naukowcy z Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN zwracają uwagę, że proponowany zapis jest sprzeczny z ustawą o ochronie przyrody. Ta bowiem stanowi, że "nadrzędnym celem ochrony na obszarach Natura 2000 jest utrzymywanie lub odtwarzanie tzw. właściwego stanu ochrony gatunków i siedlisk, dla ochrony których utworzono dany obszar chroniony" - piszą uczeni.
Wynika to z art. 28 ust. 5 ustawy o ochronie przyrody. Czytamy tam, że „regionalny dyrektor ochrony środowiska ustanawia [...] plan zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, kierując się koniecznością utrzymania i przywracania do właściwego stanu ochrony siedlisk przyrodniczych oraz gatunków roślin i zwierząt, dla których ochrony wyznaczono obszar Natura 2000".
A to znaczy, że ustawa nie przewiduje odstępstw, które zakłada ministerialny projekt zmian w rozporządzeniu.
Poważne wątpliwości naukowców budzi również propozycja zmiany drugiego rozporządzenia. Otóż w Polsce, od początku istnienia obszarów Natura 2000 - a więc od około 10 lat - to, czy dany gatunek bądź siedlisko są chronione w sposób właściwy, jest mierzone za pomocą specjalnie opracowanych do tego celu wskaźników.
Sposób ich stosowania określa seria 11 podręczników metodycznych opracowanych przez zespół kilkuset naukowców. Wskaźniki są ujednolicone na terenie całego kraju, dzięki czemu można w sposób ciągły monitorować stan ekosystemów i gatunków w różnych obszarach Natura 2000 w Polsce.
Tymczasem nowy pomysł ministerstwa zakłada odejście od jednolitego systemu i dopasowywanie wskaźników w zależności 'od potrzeb'. A nawet tworzenie własnych.
"Takie rozwiązanie może wydawać się racjonalne z uwagi na zwiększenie elastyczności stosowanych rozwiązań, w istocie narusza jednak stabilność systemu monitoringowego, w którym ciągłość danych zbieranych takimi samymi metodami ma znaczenie nadrzędne" - piszą naukowcy.
Dlaczego? Bo w praktyce wprowadzenie zmian będzie oznaczało utratę ciągłości czasowej i przestrzennej pomiarów stanów ochrony zwierząt, roślin i całych ekosystemów w Polsce na obszarach Natura 2000.
"Jeśli bowiem np. w Puszczy Białowieskiej będzie się stosowało inne wskaźniki niż w Puszczy Kampinoskiej, to cały system monitoringu po prostu się rozsypie" - tłumaczy dr hab. Chylarecki.
W efekcie, nie będziemy wiedzieli, jak wygląda stan ochrony określonego gatunku bądź siedliska na obszarach Natura 2000 w całej Polsce.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze