0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Paweł Malecki / Agencja GazetaFot. Paweł Malecki /...

Na zdjęciu: Marszałek województwa kieleckiego, Renata Janik z PiS, która zakwestionowała wyniki konkursu na dyrektora Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, gdy jej kandydat przepadł.

Komentarze byłego dyrektora Teatru Michała Kotańskiego oraz Jacka Jabrzyka, który wygrał konkurs na dyrektora, w dalszej części tekstu.

Jak powiedziała min. Cienkowska, propozycja ministerstwa wynika z braku porozumienia z zarządem województwa w sprawie powołania dyrektora teatru oraz z obaw o przyszłość instytucji.

„Kultura nie powinna być kwestią rozgrywek politycznych ani partyjnych. Obecna sytuacja działa nie tylko na niekorzyść instytucji, ale przede wszystkim – na niekorzyść zatrudnionych w niej ludzi. Dlatego wychodzimy z propozycją prowadzenia Teatru im. Stefana Żeromskiego przez resort kultury i mam nadzieję, że pani marszałek [Renata Janik], a także cały zarząd województwa przychyli się do naszej propozycji i dzięki temu stworzymy w Kielcach narodową scenę” – powiedziała min. Cienkowska.

Propozycja resortu kultury oznacza, że Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach otrzymałby rangę państwowej instytucji kultury. Kielecki teatr był dotychczas współprowadzony przez MKiDN oraz samorząd województwa świętokrzyskiego.

Od 1 lipca instytucja nie ma dyrektora: zarząd województwa nie uznał wyników konkursu, w którym zwyciężył Jacek Jabrzyk, reżyser i szef Teatru Zagłębia w Sosnowcu. Urzędnicy rozpisali nowy konkurs, uzasadniając to zgłoszonymi protestami dwóch kandydatów oraz „potrzebą większej transparentności procedury”.

Wojewoda świętokrzyski na wniosek MKiDN zablokował jednak decyzję o nowym konkursie.

Kandydaturę Jabrzyka popierają pracownicy teatru, ich stanowisko wsparły m.in. Unia Polskich Teatrów, Gildia Reżyserów Teatralnych i Związek Zawodowy Aktorów Polskich.

Urząd Marszałkowski do chwili publikacji tego tekstu nie odniósł się do propozycji ministerstwa.

Przeczytaj także:

Wojna na skargi

Działalność kieleckiego teatru paraliżuje od pół roku spór między ministerstwem a rządzonym przez PiS urzędem marszałkowskim dotyczący obsady dyrektora. Kadencja dotychczasowego szefa teatru – Michała Kotańskiego – wygasła w czerwcu 2025. Konkurs na nowego dyrektora wygrał w kwietniu Jacek Jabrzyk, ale zarząd województwa nie powołał go na stanowisko.

Kandydatem PiS w konkursie był Leszek Zduń, serialowy aktor, współtwórca Teatru Klasyki Polskiej, utworzonego za kadencji ministra kultury Piotra Glińskiego (PiS). Zduń przegrał jednak z Jabrzykiem stosunkiem głosów 4 do 5, co dla urzędników było zaskoczeniem.

Zarząd ogłosił nowy konkurs, ale wojewoda świętokrzyski zaskarżył go skutecznie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Kielcach. Sąd uznał, że procedura konkursowa przebiegła zgodnie z prawem i Jabrzyk powinien zostać powołany.

Zarząd województwa świętokrzyskiego odwołał się od tej decyzji do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tymczasem WSA w Kielcach z powodów formalnych odrzucił skargę MKiDN na bezczynność zarządu. Sąd uznał, że „sprawa nie należy do właściwości sądu administracyjnego” i ma „charakter wyłącznie cywilnoprawny”.

W październiku swoją skargę na urzędników złożył też do kieleckiego WSA Jacek Jabrzyk. Reżyser chce, aby urząd województwa świętokrzyskiego przedstawił mu warunki finansowe i organizacyjne – czyli przekazał zarządzanie instytucją. Rozważa także wystąpienie w tej sprawie na drogę cywilnoprawną.

Dwa śledztwa w sprawie procedury konkursowej prowadzi kielecka prokuratura. Pierwsze dotyczy możliwego niedopełnienia obowiązków przez władze województwa. Jest ono efektem dwóch zawiadomień: posła Rafała Kasprzyka z Polski 2050 oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Drugie śledztwo – z zawiadomienia zarządu województwa – dotyczy ujawnienia informacji poufnych w trakcie konkursu. Chodzi o opublikowanie w „Rzeczpospolitej” omówień koncepcji programowych kandydatów. To pod tym pretekstem władze województwa z PiS nie uznały wyników konkursu.

Jabrzyk: Nie odpuszczam

Jacek Jabrzyk w rozmowie z OKO.press potwierdził, że nie rezygnuje ze starań o dokończenie procedury konkursowej i objęcie dyrekcji Teatru im. Żeromskiego.

– Jestem już strasznie zmęczony tą sytuacją. To dla mnie ogromna niepewność, nie wiem, jaka jest moja zawodowa przyszłość. Mimo to nie mogę odpuścić, bo byłoby to oddanie pola urzędnikom i potwierdzenie ich decyzji. Tu chodzi o teatr, stawką tej walki jest jego pozycja, ranga, renoma budowane latami. Nie chcę, aby to zostało zaprzepaszczone. Instytucję kultury można szybko rozmontować, trudniej ją zbudować – mówi reżyser.

Jabrzyk wykonał gest w stronę urzędu marszałkowskiego i we wrześniu spotkał się z marszałek Renatą Janik. Przedstawił swoją koncepcję zarządzania teatrem i plany artystyczne. Jak mówi, spotkanie przebiegło w dobrej atmosferze, jednak urząd nie zmienił stanowiska.

– Najbardziej na tej sytuacji cierpi teatr i jego pracownicy. Zagrożona jest przyszłość instytucji. Planowanie repertuaru w teatrze odbywa się z co najmniej rocznym, dwuletnim wyprzedzeniem. Brak dyrektora powoduje, że wszystko jest zawieszone, co wywołuje niepewność wśród pracowników. Bez nowych premier instytucja taka jak Teatr im. Żeromskiego nie może funkcjonować.

Jabrzyk pozytywnie ocenia propozycję przejęcia zarządzania sceną przez resort kultury. – Chodzi nie tylko o to, że urząd marszałkowski zaoszczędzi kilkanaście milionów rocznie. Mecenat państwa może zapewnić instytucji stabilność finansową i organizacyjną. I daje prestiż.

Teatr im. Stefana Żeromskiego to jedna z największych instytucji kultury w regionie. Budżet wynosi 12,3 mln zł, z czego 70 procent to dotacja samorządowa, a pozostałe 30 procent dokłada Ministerstwo Kultury. Teatr działa w reprezentacyjnej lokalizacji w centrum Kielc, w świeżo wyremontowanym zabytkowym budynku. W roku 2024 teatr odnotował blisko 40 tys. widzów.

Kotański: Ktoś musi zachować się jak dorosły

Rozmowa z Michałem Kotańskim, byłym dyrektorem Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, obecnie szefem Teatru TV.

Roman Pawłowski, OKO.press: Jak pan ocenia propozycję przejęcia Teatru im. Żeromskiego przez MKiDN?

Michał Kotański: Podoba mi się ta propozycja, ponieważ pokazuje sprawczość ministerstwa, której z kolei brakuje urzędowi marszałkowskiemu. To próba wzięcia odpowiedzialności za instytucję w sytuacji, kiedy zarząd województwa świętokrzyskiego nie potrafi tego zrobić.

Od początku konfliktu działania urzędu są nieracjonalne. Od kwietnia było przynajmniej kilka sytuacji, z których pani marszałek mogła skorzystać i zakończyć ten spór w elegancki i konstruktywny sposób. Jednak nie zrobiła tego, poniosły ją emocje i zawiódł zmysł polityczny, więc ktoś musi zachować się jak dorosły i w tym wypadku jest to minister Cienkowska.

Od politycznej strony jest to dobry ruch.

Czy nie obawia się pan jednak, że przejęcie teatru przez ministerstwo, de facto – rząd, może w przyszłości doprowadzić do jeszcze większego uzależnienia tej instytucji od polityków? Za dwa lata władzę może przecież przejąć PiS.

Rozumiem to niebezpieczeństwo. Gdybyśmy żyli w normalnych czasach, powiedziałbym, że ten gest może mieć negatywne konsekwencje w przyszłości i że budzi to moje wątpliwości. Funkcjonujemy jednak w czasach poli-kryzysu i mamy do czynienia z samorządem, który jest destrukcyjny.

Jako dyrektor po raz pierwszy w mojej wieloletniej praktyce spotkałem się z politykami, którzy zachowują się nieracjonalnie i wybierają konfrontację tam, gdzie im się to w ogóle nie opłaca, ponieważ są skupieni tylko na sobie. W tej sytuacji potrzebne są nadzwyczajne gesty.

Wobec uporczywego łamania prawa przez zarząd województwa, rząd oraz wojewoda są zobowiązani do działania. Przejęcie zarządzania instytucją to na dziś jeden z instrumentów, które ministerstwo ma w ręku. Zarząd województwa będzie musiał naprawdę dobrze uargumentować ewentualne odrzucenie tej propozycji, jeżeli nie chce mieć za chwilę głębokich podziałów w klubie radnych sejmiku.

Konflikt wokół kieleckiej sceny ciągnie się ponad pół roku. Dlaczego marszałek Janik tak zależy, aby mieć wpływ na obsadę dyrekcji teatru?

Urzędnicy są przywiązani do władzy. Teatr to kolejna instytucja, którą można obsadzić swoimi ludźmi, podobnie jak dzieje się w innych placówkach podległych zarządowi województwa. Gdyby chodziło o dobro teatru, marszałek Janik mogła wykazać się wcześniej i działać racjonalnie w kwietniu czy w maju, po rozstrzygnięciu konkursu na dyrektora. Ale tego nie zrobiła.

Obecna sytuacja pokazuje, że wszyscy zainteresowani są dziś niewolnikami zranionej urzędniczej dumy. Poczucie skrzywdzenia Renaty Janik związane z tym, że ktoś ośmielił się głośno mówić o jej błędach, powoduje, że trudno jest jej teraz wycofać się ze złych i niepopularnych decyzji.

Ten konkretny przypadek pokazuje, że pani marszałek nie rozumie, że bycie samorządowcem to przede wszystkim współpraca i szukanie porozumienia.

Co może dać kieleckiej scenie przekształcenie w instytucję narodową?

Przede wszystkim stabilność. Ministerstwo uchroniłoby teatr przed chaotycznymi działaniami lokalnych polityków PiS. W Świętokrzyskiem – podobnie zresztą jak w innych samorządach – politycy PiS zachowują się tak, jakby wszystko było im wolno. Uważają, że nikt ich nie zatrzyma ani nie rozliczy. Propozycja ministerstwa jest powiedzeniem „sprawdzam” i zachęceniem urzędników urzędu marszałkowskiego do szukania konstruktywnych rozwiązań.

Jak pana zdaniem zachowa się marszałek Janik i zarząd?

Trudno powiedzieć. Przyjęcie oferty ministerstwa wymagałoby dojrzałości, zrobienia rachunku sumienia i przyznania, że popełniło się błąd. Racjonalnych ruchów urzędu marszałkowskiego dotąd nie widziałem i teraz też się ich nie spodziewam. Z pewnością usłyszymy narrację, że urząd marszałkowski jest przez ministerstwo pokrzywdzony, a pani marszałek jest najlepszym urzędnikiem w całym kraju, któremu świat rzuca kłody pod nogi.

;
Na zdjęciu Roman Pawłowski
Roman Pawłowski

Publicysta, kurator teatralny, dramaturg. Absolwent teatrologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, w latach 1994-2012 dziennikarz działu kultury „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Zbigniewa Raszewskiego dla najlepszego polskiego krytyka teatralnego (1995). Opublikował m.in. antologie polskich sztuk współczesnych „Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne” (2003) i „Made in Poland. Dziewięć sztuk teatralnych z Polski” (2006), a także zbiór wywiadów z czołowymi polskimi ludźmi kultury „Bitwa o kulturę #przyszłość” (2015), wyróżniony nagrodą „Gazety Wyborczej” w Lublinie „Strzała 2015”. Od 2014 związany z TR Warszawa, gdzie odpowiada za rozwój linii programowej teatru oraz pracę z młodymi twórcami i twórczyniami.

Komentarze