W ostatnich dniach resort sprawiedliwości powołał nowych prezesów w ponad 20 sądach. Czystkę tłumaczy ich niską efektywnością. Sędziowie zaczynają się jednak buntować, a wiceprezes z Opola nie przyjęła do wiadomości przesłanej faksem decyzji o odwołaniu z funkcji
W ostatnich dniach w Ministerstwie Sprawiedliwości znów ruszył faks. To właśnie pismami przesyłanymi faksem resort powiadamia bowiem kolejne sądy o zmianie prezesów i wiceprezesów.
We wtorek, 19 grudnia 2017 roku, nowych prezesów powołano w 20 sądach: 1 apelacyjnym (we Wrocławiu), 5 okręgowych (w Jeleniej Górze, Słupsku, Radomiu, Piotrkowie Trybunalskim i w Lublinie) oraz 14 rejonowych (w Radomiu, Wałbrzychu, Dąbrowie Górniczej, Starachowicach, Pszczynie, Lęborku, Olsztynie, Lublin Zachód, Prudniku, Oleśnie, Kluczborku, Piotrkowie Trybunalskim, Radomsku i Tomaszowie Mazowieckim).
Na prezesów w okręgach powołano sędziów z sądów rejonowych w małych miastach, np. prezesem w Radomiu został prezes sądu ze Zwolenia, a w Słupsku - z Miastka.
W niektórych z tych sądów wymieniono również wiceprezesów.
Obecne czystki na stanowiskach kierowniczych w sądach, to dalszy ciąg prowadzonej przez Ziobrę i jego resort wymiany prezesów na „swoich”. Wcześniej wymieniono już prezesów w kilkudziesięciu sądach. Pierwsza duża czystka miała miejsce tuż przed Świętem Niepodległości, na Śląsku, a kolejna - pod koniec listopada w Małopolsce. Tam, na kilka dni przed rozprawą apelacyjną w sprawie lekarzy oskarżonych o spowodowanie śmierci ojca ministra Ziobry, odwołano prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Po jej odwołaniu sąd zadecydował, że nie będzie rozpatrywał sprawy lekarzy, by uniknąć oskarżeń o uleganie wpływom resortu, i zwrócił się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy gdzie indziej. Odwołana prezes SO w Krakowie zapowiedziała kroki prawne wobec ministerstwa, które jej odwołanie powiązało z zatrzymaniami dyrektorów sądów podejrzanych o korupcję.
Najnowsze zmiany na stanowiskach prezesów, podobnie jak wcześniejsze, ministerstwo tłumaczy złą oceną ich pracy. Powołuje się na swój ranking, z którego ma wynikać, że wymiana kadrowa dotyczy sądów, które są mało „efektywne”.
Resort nie musi jednak w ogóle uzasadniać czystki, bo zmieniając prezesów i wiceprezesów korzysta ze znowelizowanej, niekonstytucyjnej ustawy o sądach, która pozwoliła ministrowi Ziobrze na wymianę wszystkich prezesów z mocy samej ustawy. Ministerstwo nie musi tego ani konsultować ze środowiskiem sędziowskim (jak to było wcześniej) ani uzasadniać.
Na taką wymianę prezesów resort ma czas do lutego 2018 roku. Przyspieszy ona zapewne po tym jak prezydent Andrzej Duda podpisał ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym (mimo apeli większości środowisk prawniczych, by je zawetował, bo są niezgodne z Konstytucją).
Czystki na stanowiskach prezesów i wiceprezesów zaczynają konsolidować również środowisko sędziowskie. Bo choć znajdują się sędziowie, którzy przyjmują awanse od resortu Ziobry (m.in. sympatyzujący z obecną władzą i karani wcześniej dyscyplinarkami), to jednak wielu z nich staje w obronie odwoływanych prezesów.
Buntują się też odwoływani prezesi i wiceprezesi. Odwołana w poniedziałek faksem wiceprezes Sądu Okręgowego w Opolu, sędzia Anna Korwin-Piotrowska (na zdjęciu), nadal przyjmuje interesantów. W rozmowie z PAP mówiła, że dopóki nie otrzyma oryginału odwołania, nadal będzie pełnić funkcję.
„Dzisiejsze prawo powielaczowe, czyli faks, nie może doprowadzić do odwoływania wiceprezesa jako organu konstytucyjnego niezależnej władzy”.
Sędzia nie wyklucza, że formę odwołania zaskarży do sądu pracy. Byłby to precedensowy proces, bo prawo nie reguluje, w jaki sposób sędzia powinien zostać powiadomiony o odwołaniu. „Nie ma [takiej] regulacji w ustawie o sądach powszechnych, bo nikomu nie przychodziło do głowy, by odwołanie odbywało się w taki sposób. Nie wykluczam, że pójdę z tą sprawą do sądu pracy i dalej - do Strasburga. Ale nie po to, by utrzymać funkcję, bo jest to nierealne, ale żeby w ten sposób zaprotestować przeciwko obecnej sytuacji w sądownictwie. Nie ma ludzi niezastąpionych, nie trzymam się stołka i chętnie wrócę do orzekania na pełny etat” – tłumaczy Anna Korwin-Piotrowska.
W różnych sądach w Polsce zapadają też uchwały sędziów w obronie odwoływanych prezesów oraz zawierające krytykę nowych ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym.
W poniedziałek w ten sposób zaprotestowali sędziowie z Sądu Rejonowego w Myślenicach oraz z krakowskich sądów: apelacyjnego, okręgowego i rejonowych (Śródmieście, Krowodrza, Nowa Huta i Podgórze). Sędziowie w uchwałach dają wsparcie odwołanym w listopadzie krakowskim prezesom oraz wyrażają „dezaprobatę” dla sędziów, którzy przyjmują nominacje od resortu sprawiedliwości.
Sędziowie apelowali też do prezydenta Andrzeja Dudy, by zawetował nowe ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, które pozwolą PiS przejęcie nad nimi kontroli.
„Przyjęcie ustaw o Sądzie Najwyższym oraz o Krajowej Radzie Sądownictwa w proponowanym kształcie będzie oznaczało wyjście Polski z kręgu zachodniej kultury prawnej” - ostrzegali w uchwale sędziowie apelacji krakowskiej.
„W obliczu istniejących zagrożeń” wzywają też wszystkich sędziów razem i każdego z osobna do:
Podobnej wymowy uchwały podejmowane są przez inne sądy, np. w Słupsku, gdzie zmieniono prezesów w tym tygodniu.
Sędziowie protestują również przeciwko bezpardonowemu atakowi na sądy ze strony nowego premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o jego wypowiedź z exposé i z artykułu w „Washington Examiner” z 13 grudnia 2017 roku. Morawiecki napisał tam, że polski wymiar sprawiedliwości jest wadliwy i sprzyja korupcji oraz nepotyzmowi. Że sądy są obsadzone sędziami z czasów komunizmu.
We wtorek zareagował na to Sąd Najwyższy. W uchwale Kolegium Sądu Najwyższego stwierdziło, że:
Kolegium SN zaapelowało także do premiera, by - jeśli ma informacje o przestępstwach sędziów - powiadomił organy ścigania.
„Jeżeli Prezes Rady Ministrów dysponuje informacjami na temat przestępczej działalności sędziów, ma obowiązek zawiadomić organy ścigania, albowiem rozpowszechnianie w mediach, w tym w prasie zagranicznej, tego typu nieprawdziwych stwierdzeń, podważających autorytet organów państwa, nie przystoi szefowi rządu Rzeczypospolitej Polskiej, szkodzi wizerunkowi kraju i krzywdzi tysiące uczciwych sędziów” - napisali w uchwale członkowie Kolegium Sądu Najwyższego.
W podobny sposób zaprotestowali sędziowie apelacji krakowskiej i wrocławskiej.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze