Kaczyński wychwala Macierewicza i tylko wzdycha nad jedną wpadką zatrudnienia człowieka według niemerytorycznych kryteriów. OKO.press przypomina prezesowi inne takie wpadki. I zwraca uwagę, że Misiewicza zastąpiła Katarzyna Szymańska-Jakubowska, której zawodowe doświadczenie - poza osobą Antoniego Macierewicza rzecz jasna - związane jest z odzieżą dzianą
W wywiadzie dla Onetu Jarosław Kaczyński wychwala ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, wytykając mu jedną wpadkę z promowaniem kariery 26 letniego Bartłomieja Misiewicza.
Jest energiczny, zdecydowany i nie ma takich oporów we wprowadzaniu zmian, które mieli wszyscy jego poprzednicy (…). Oczywiście, były wpadki takie, jak ten nieszczęsny Misiewicz. To się nie powinno było zdarzyć
Zgodzić się należy z prezesem, że Macierewicz nie ma oporów jak jego poprzednicy. Zupełnie bez oporów powtarza, że wypadek lotniczy pod Smoleńskiem to był zamach i że doszło do serii wybuchów. Bez żadnych oporów zerwał tez kontrakt z Francuzami na Caracale i zapowiedział, że sam podejmie decyzję. Bezspornie jest to przejaw energii obcej poprzednikom Macierewicza. Pełna zgoda z prezesem.
Z wpadkami rzecz wygląda gorzej. Oczywiście jeśli przez wpadki rozumiemy zatrudnianie niekompetentnych ludzi, których główną zasługą są powiązania z Macierewiczem.
Przypomnijmy – Bartłomiej Misiewicz (rocznik ’90) od grudnia pełnił funkcję szefa gabinetu politycznego ministra oraz rzecznika prasowego MON. Zasiadał także w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej (oraz w radzie innej spółki skarbu państwa Energa Ciepło Ostrołęka). W serii publikacji OKO.press wskazywało, że nie ma do tego uprawnień - wyższego wykształcenia i zdanego państwowego egzaminu. Misiewicz stał się twarzą zawłaszczania intratnych stanowisk przez PiS.
Po medialnej burzy Misiewicz zrezygnował z obu rad nadzorczych, a po publikacji „Newsweeka” – który opisał jak proponował bełchatowskim radnym PO posady w państwowej spółce w zamian za przystąpienie do koalicji z PiS – poprosił o zawieszenie w funkcji rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego Macierewicza.
Ale misiewiczów w otoczeniu Macierewicza jest dużo więcej.
Od objęcia przez Antoniego Macierewicza resortu obrony, do rad nadzorczych oraz zarządów spółek związanych z PGZ weszło ponad sto osób. Zdecydowana większość z nich nigdy wcześniej nie miała nic wspólnego z tym sektorem.
24-letnia Anna Wiśniewska weszła do rady nadzorczej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Kalisz”. Rówieśnik Misiewicza Michał Łęczycki jest członkiem rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Łączności Nr 1.
Liczyły się związki z Antonim Macierewiczem. Prezesem PGZ został Arkadiusz Siwko, szef gabinetu politycznego Macierewicza w latach (1991–92). Do zarządu tej spółki trafił również Maciej Lew-Mirski. Był członkiem komisji weryfikacyjnej WSI; jest także synem Andrzeja Lwa-Mirskiego – pełnomocnika MON w procesach o odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
Duże kontrowersje budziła nominacja Radosława Obolewskiego na członka zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Obolewski od lat jest związany z klubem „Gazety Polskiej” w Łomiankach. Niewykluczone, że jego główną kwalifikacją był związek małżeński z właścicielką apteki „Aronia”, w której Misiewicz pracował przed ostatnimi wyborami. Obolewski sam zrezygnował.
Osobny wątek – jak na razie niewyjaśniony – stanowią ludzie o talentach muzycznych powiązani ze stołecznym Towarzystwem Śpiewaczym „Lira”. Do tej pory do rad nadzorczych i zarządów spółek zbrojeniowych lub powiązanych z nimi firm trafiło siedem osób obecnie lub w przeszłości związanych z kierownictwem „Liry”.
Nie statut, a statuty
Nominacja Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej zbiegła się ze zmianą statutu spółki. Zgodnie z prawem, ale niekoniecznie z interesem spółki, wykreślono z niego punkt, który nakładał na członka rady nadzorczej obowiązek posiadania wyższego wykształcenia oraz zdanego egzaminu państwowego.
Na pytanie o ocenę zmiany statutu PGZ „pod Misiewicza”, Kaczyński odpowiedział: „W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca”.
„Taka” sytuacja miała miejsce nie tylko w samej Polskiej Grupie Zbrojeniowej, ale również w większości spółek bezpośrednio podległych PGZ. W maju oraz czerwcu powykreślano z ich statutów wymagania dotyczące wyższego wykształcenia i państwowego egzaminu.
Im bliższy [ministrowi] doradca, tym lepszy
W sierpniu zespół śledczy OKO.press opublikował listę zewnętrznych doradców zatrudnionych przez resort obrony. Zdecydowana większość współpracowała z Macierewiczem w komisji weryfikacyjnej WSI i parlamentarnym zespole ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Na liście znaleźli się również byli pracownicy IPN oraz działacze polonijni.
Na liście 21 doradców MON znalazła się tylko jedna osoba z wcześniejszym doświadczeniem w dziedzinie wojskowości. Do końca roku resort zapłaci im nawet milion złotych.
Wśród doradców jest Andrzej Lew-Mirski. Jedna z umów jakie jego kancelaria podpisała z resortem obrony opiewa na 148 tysięcy złotych, druga – za reprezentowanie MON w postępowaniach dotyczących „szkód osobowych” po katastrofie smoleńskiej – na 120 tysięcy złotych.
Mariusz Marasek, członek komisji weryfikacyjnej WSI, za „konsultacje, wydawanie opinii w zakresie tworzenia i funkcjonowania Centrum Eksperckiego NATO” otrzyma ponad 100 tysięcy złotych.
Dwie młode panie dostaną pieniądze za wydawanie opinii „w zakresie sytuacji kadrowej MON”. Jakie mają kwalifikacje? Zaskakujące. 28-letnia Joanna Charytoniuk pracowała jako instruktorką nurkowania (z własną firmą „Centrum Foki”), była też krótko zatrudniona w WAT im. J. Dąbrowskiego. Aleksandra Śliwowska ma 26 lat. Do sierpnia pracowała w biurze poselskim Małgorzaty Gosiewskiej. Wcześniej była zatrudniona na umowę zlecenie i umowę o dzieło w Poczcie Polskiej (2011–2013).
Misiewicza na stanowisku rzecznika prasowego MON tymczasowo zastępuje Katarzyna Szymańska-Jakubowska, która ostatnio zasłynęła wypowiedziami na temat helikopterowych planów ministra.
W ostatnich trzech latach przed zatrudnieniem w MON następczyni Misiewicza w ogóle nie zarabiała i nie prowadziła żadnej działalności gospodarczej. Ale była asystentką społeczną w biurze poselskim Macierewicza. Wcześniej działała w branży odzieżowej
Przez osiem lat prowadziła firmę Catherine de Jacques, produkującą „odzież dzianą”, a także współpracowała z firmami handlującymi odzieżą: Fashion Connection i Agencją J.A.R. A także z firmą Retail Consulting S.A. (obecnie w upadłości).
Komentarze