0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Skwarczek / Agencja GazetaMateusz Skwarczek / ...

Ks. Jacek Stryczek stwierdził, że wysokie bezrobocie wśród młodych to ich wina, ponieważ dali się zdemoralizować. Choć szef Szlachetnej Paczki nie jest hierarchą, to ważna osobistość Kościoła katolickiego - często obecna w mediach i to w aurze autorytetu. Dlatego warto pokazać, dlaczego się myli.

Faktycznie, bezrobocie wśród polskich młodych (badacze zwykle określają tak grupę 15-24 lata) jest wysokie: 20,5 proc. To więcej niż w innych grupach wiekowych (7,2) i więcej niż średnia Unii Europejskiej dla młodzieży (20,0 proc.). Ale czy jest to winą samy młodych ludzi?

Rozpieszczeni dobrobytem?

Po pierwsze, kiedy przyjrzymy się sinusoidzie obrazującej wskaźniki bezrobocia, to okaże się, że pokrywa się ona z ogólną kondycją gospodarki – bezrobocie rośnie i spada w kilkuletnich interwałach. Jeżeli rację miałby Jacek Stryczek, to cykle bezrobocia wśród młodych brałyby się ze zdemoralizowania lub zdyscyplinowania samych bezrobotnych, a to naprawę dość egzotyczny pomysł. W Polsce najwyższe bezrobocie młodych było w pierwszym kwartale 2003 roku – ponad 46 proc. Byli wtedy najbardziej zdemoralizowani?

Mało tego – sinusoida wyznaczająca bezrobocie jest coraz bardziej płaska. Może to oznaczać, że polski rynek pracy nieco okrzepł i nie jest tak podatny na fluktuacje koniunktury. Jacek Stryczek musiałby przyznać, że młodzi są mniej zdemoralizowani niż w latach 90. i na początku wieku.

Po drugie, z wywiadu wynika, że młodzież, która trafia na rynek pracy jest rozpieszczona dobrobytem. Oznaczałoby to, że bezrobocie powinno być wyższe wtedy, kiedy jest największe prosperity, co jest ewidentną bzdurą.

Młodzi nie mają pracy, bo jej po prostu brakuje na rynku, a nie dlatego, że siedzą w domach i grają na konsolach.

Żądanie godnych warunków to nie demoralizacja

Po trzecie, możliwy jest jeszcze inny scenariusz: nie ma pracy, którą ktoś chciałby podjąć. Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli zapłacić głodową stawkę za pracę, ale w rozwiniętej gospodarce nie zawsze znajdą się ludzie gotowi za głodową stawkę pracować. Jeżeli minimalna stawka godzinowa będzie wynosić nie 12 zł, a 1 zł, to wcale nie oznacza, że zamiast jednej osoby będzie można zatrudnić 12.

Przeczytaj także:

Jacek Stryczek sugeruje, że „zdemoralizowana” młodzież nie podejmuje pracy, bo ma wygórowane wymagania dotyczące np. płacy lub warunków zatrudnienia. Ale w Niemczech nikt nie będzie pracował za równowartość 5 zł za godzinę. Trzeba mieć wiele złej woli, żeby przyzwyczajenie się do pewnych standardów cywilizacyjnych nazywać zdemoralizowaniem.

Po czwarte, istnieją kraje, w których bezrobocie wśród młodych utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie.

Do takich krajów zaliczają się między innymi Niemcy, w których od ponad 20 lat bezrobocie wśród młodych nie przekroczyło 16 proc., czyli tak niskiego poziomu, jakiego w Polsce od ponad 20 lat nie zanotowano. Nasz sufit to ich podłoga.

Dlaczego niemieccy młodzi radzą sobie tam dobrze? W Niemczech istnieje rozbudowany system tzw. dualnego kształcenia: uczniowie już w szkole poświęcają wiele czasu nauce zawodu. Nie ma to absolutnie żadnego związku z tym, czy ktoś jest „zdemoralizowany” - niemiecki rynek pracy jest po prostu lepiej zorganizowany na poziomie instytucjonalnym.

Ks. Jacek Stryczek obwinia ofiary złej koniunktury za efekty kryzysu. Jest to podejście nie tylko nieempatyczne, ale też bzdurne z puntu widzenia tego, co wiemy o ekonomii, zachowaniach ludzi i rynku pracy. Ksiądz Stryczek dostaje od nas zasłużonego matołka.

;

Udostępnij:

Kamil Fejfer

Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.

Komentarze