Nie dla mogilizacji - pod takim hasłem odbyły się protesty w kilkudziesięciu miastach Rosji. Błąd w słowie „mogilizacja” jest nieprzypadkowy. Część Rosjan chce uciec, spływają informacje o kilometrowych kolejkach na granicach i astronomicznych cenach biletów lotniczych
“Tysiące rosyjskich mężczyzn - naszych ojców, braci i mężów - zostanie rzuconych do wojennej maszynki do mielenia mięsa. Za co oni będą umierać? Za pałac Putina?” - napisał w zaproszeniu na akcje przeciwko putinowskiej mobilizacji ruch “Wiosna”.
Policja zatrzymała co najmniej 1312 osób w 38 miastach Rosji. Protestujących przeciwko mobilizacji na wojnę z Ukrainą mieszkańców Petersburga zmusiła do klęczenia przy murach Rosyjskiego Muzeum w Petersburgu.
Innych biła pałami, wrzucała do więźniarek. W Moskwie kilku protestujących pobito do nieprzytomności. Zatrzymywano seniorów, młodzież, kobietę, która prowadziła wózek z niepełnosprawną matką.
W Permie dziewczyna zatrzymana za śpiewanie piosenki pytała policjantów: “Nie chcę, by naszych chłopaków zabrano. Czy to źle?”.
“Putina do okopów” - rozbrzmiewało na moskiewskim Arbacie, gdzie odbywał się protest. Wezwania do komend wojskowych, a w przyszłości do okopów, policja wręczała uczestnikom protestów, jak poinformował projekt OVD-Info.
Tym, którzy odmawiali podpisania, grozili sprawami karnymi za uchylenie się od służby wojskowej i wyrokami do lat 10.
Panika - to najlepiej określa nastroje w Rosji po ogłoszeniu mobilizacji. Niby częściowej, a jednak nie.
“Żadne parametry tej mobilizacji - ani terytorialne, ani kategorialne - nie są określone. Zgodnie z tekstem rozporządzenia każdy może zostać wcielony do wojska, z wyjątkiem pracowników kompleksu wojskowo-przemysłowego, którzy mają odroczenie na okres zatrudnienia” - napisała politolożka Jekaterina Szulman.
W opublikowanym rozporządzeniu został utajniony jeden z punktów - dotyczący konkretnej liczby tych, których państwo zamierza powołać do wojska.
W ciągu kilku godzin po ogłoszeniu mobilizacji Rosjanie wykupili bilety lotnicze na kilka najbliższych dni z Moskwy i Petersburga do Erywania i Stambułu.
Na granicy z Finlandią, Mongolią, Kazachstanem i Gruzją ustawiły się wielokilometrowe kolejki samochodów. Około północy na wjazd do Gruzji czekało ponad 100 pojazdów. Rosyjskie władze, jak pisze portal Meduza, powołując się na źródła w administracji prezydenta, rozważają zamknięcie granic gdyby wyjazdy z Rosji stały się masowe.
Ceny na bilety lotnicze do Dubaju, Erywania, Stambułu sięgnęły prawie dwóch milionów rubli. Na czatach w telegramie Rosjanie wymieniają się doświadczeniem wyjazdu z Rosji:
“Mężczyzna, 27 lat, obowiązek wojskowy, bilet kupiłem rano. Przy wyjeździe sprawdzili ilość gotówki, pytania standardowe - dokąd? Po co? Wypuścili z kraju”.
“Są wiadomości, że od pasażerów lotu z Moskwy do Baku o 18:00 wymagali zaświadczenia z komendy wojskowej”.
“Mężczyzna, 33, byłem w wojsku. Kupiłem bilet dziś. Zapytali mnie o cel wyjazdu, powiedziałem - urlop. Więcej pytań nie mieli”.
Rosyjskie niezależne media jeszcze rano 21 września opublikowały listę krajów, do których Rosjanie mogą wjechać bez wizy.
W ciągu dnia mieszkania do wynajmu w Białorusi były rozchwytywane przez wyjeżdżających. “Wielu dzwoniło i próbowało zarezerwować mieszkanie na 2-3 tygodnie. Najpierw się zdziwiłam co to za sezon urlopowy nagle, a potem przeczytałam wiadomości i wszystko zrozumiałam - opowiedziała Mediazonie Walentyna, która wynajmuje lokale w Grodnie.
Jak podkreślają białoruscy wynajmujący, “jeśli wcześniej wyjeżdżali zamożni, to teraz jadą ci z gołym tyłkiem”.
Wieczorem wojenni komisarze w Tatarstanie, Dagestanie, obwodzie samarskim i kurskim podpisali rozporządzenia o mobilizacji. Teraz miejscowi rezerwiści nie mogą wyjeżdżać poza granice regionu, a jeśli znajdują się poza jego granicą powinni wrócić w ciągu trzech dni i zjawić się na komendach wojskowych.
Pojawienie się podobnych rozporządzeń w innych częściach Rosji jest kwestią najbliższych dni - mówią prawnicy.
Szkolenie zmobilizowanych Rosjan do wysłania na front w Ukrainie ma trwać kilka tygodni - zapowiedział przewodniczący komitetu Rady Federacji ds. obrony i bezpieczeństwa Wiktor Bondarew.
Co prawda deputowanym rosyjskiego parlamentu nie śpieszy się na wojnę, by poświęcić życie “w obronie ojczyzny”. W Dumie Państwowej znalazł się tylko jeden - Jurij Szwytkin, były wojskowy, który chciałby pójść na front i “być ze swoimi chłopakami”.
Zdaniem Giennadija Ziuganowa, lidera rosyjskich komunistów, “każde pokolenie powinno mieć swój 1941 i 1945 rok”. Ciekawe, kiedy 78-letni Ziuganow miał swój 1941 rok - zastanawiał się rosyjski Facebook.
Nie zamierzają udawać się na wojnę również dzieci rosyjskich oficjeli. Współpracownicy polityka Aleksieja Nawalnego w czasie programu “Popularna polityka” na żywo w YouTube dodzwonili się do Nikołaja Pieskowa, syna rzecznika Kremla. Jeden z prowadzących program, Dmitrij Nizowcew, przedstawił się, że jest komendantem wojskowym i powiedział, że Pieskow junior następnego dnia musi się stawić na komendzie o 10:00 rano.
“Jeśli pan wie, że jestem panem Pieskowem, to pan powinien rozumieć, że to nie jest w porządku, żebym tam się znajdował. Będę to załatwiał na innym poziomie” - odpowiedział syn Dmitrija Pieskowa. Dodał, że na front uda się tylko w tym wypadku, jeśli poprosi go o to osobiście Putin.
Nie wybiera się do okopów również 23-letni syn premiera Michaiła Miszustina, Aleksiej. “Jestem na studiach magisterskich. Szczerze mówiąc pragnienie, by iść na wojnę na razie u mnie się nie pojawiało” - powiedział w rozmowie ze współpracownikami Nawalnego.
Decyzję o mobilizacji więźniów kolonii karnych o zaostrzonym rygorze skomentował sam Nawalny. “Już teraz widać najważniejsze - że tocząca się zbrodnicza wojna napastnicza przybiera na sile. A Putin stara się wciągnąć w to wszystko jak najwięcej ludzi, chce, by setki tysięcy osób miało krew na rękach. Oczywiście doprowadzi to do ogromnych tragedii, ogromnych ofiar śmiertelnych i zdecydowanie do niczego dobrego” - przekazał przez prawników.
Swoje państwowe nagrody wysłała do Kremla była prezenterka pierwszego programu rosyjskiej telewizji Żanna Agalakowa. Zwolniła się z telewizji i wyjechała z kraju po rozpoczęciu wojny. “Panie Prezydencie, pańskie rządy prowadzą kraj do przepaści. Uważam, że nagrody od pana są nie do przyjęcia” - napisała w liście do Putina.
Moskiewska sieć sklepów jubilerskich 585 skierowała do swoich klientów okolicznościowy newsletter z powiadomieniem o protestach, które miały się odbyć w Rosji. “Bądźcie ludźmi! - kończył się mail. - Złoto kupicie później!”.
Rosjanie tymczasem stworzyli czaty na telegramie, gdzie wymieniają się informacjami o tym, które miejsca należy omijać z uwagi na to, że tam policja wręcza mężczyznom wezwania do komend wojskowych, czyli powiestki. Rosyjskie niezależne media tonami publikują informacje i porady, co robić w sytuacji, jeśli powiestka została wręczona i czy można nie iść na komendę wojskową. Na infolinię grupy prawników Agora w ciągu dwóch dni zadzwoniło ponad sześć tysięcy osób z pytaniem, kto zostanie powołany do wojska i jak tego uniknąć. Jeszcze dziewięć tysięcy podobnych zgłoszeń dostał serwis Służba Wsparcia. W internecie stokrotnie zwiększyła się częstotliwość zapytań “kto nie nadaje się do służby wojskowej” oraz “jak wyjechać z Rosji”.
“To już, moi drodzy, wojna z kanapy się skończyła - wszyscy na front, za Ojczyznę, za Putina" - napisał dokumentalista Andriej Łoszak. - "Tak uparcie nawoływaliście do uderzenia w »ośrodki decyzyjne«, do zemsty na Ameryce, do zniszczenia legowiska Ukranazistów - że zostaliście wysłuchani i dano wam szansę umrzeć za ojczyznę (a raczej za okupowaną część Ukrainy, ale to nic - Rosja, jak powiedział prezydent, nie ma granic”.
Duma Państwowa zamierza do końca tygodnia przyjąć ustawę, zgodnie z którą państwo spłaci kredyty bankowe zmobilizowanych albo ogłosi wakacje kredytowe. Jak zapowiedziało Ministerstwo Obrony, ci, którzy pojadą na front, zostaną zwolnieni z ich cywilnej pracy po otrzymaniu powiestki z komendy wojskowej - wszak przejdą na bilans armii jako kontraktowi.
Mimo obiecanek rosyjskich polityków na sile przybrało podpisywanie petycji przeciwko mobilizacji. Została założona jeszcze wiosną, w pierwszych miesiącach wojny, kiedy krążyły pogłoski, że mobilizacja za moment zostanie ogłoszona wraz ze stanem wojennym. Zebrała wtedy około 50 tysięcy podpisów.
Natomiast w ciągu jednej dobry po ogłoszeniu mobilizacji petycję podpisało prawie 280 tysięcy osób.
W Togliatti nad Wołgą w nocy po ogłoszeniu mobilizacji ktoś podpalił wejście do urzędu miasta i oblał czerwoną farbą plakat z propagandowym napisem “Swoich nie porzucamy”.
W Niżnim Nowgorodzie rzucili koktajl Mołotowa do budynku komendy wojskowej. W Petersburgu przy wejściu do komendy obwodu leningradzkiego nieznani sprawcy zawiesili banner z napisem “Żadnej paniki nie ma”.
W komendzie wojskowej w Błagowieszczeńsku jeden z powołanych do wojska wyskoczył przez okno - jest poszukiwany przez policję.
Inni już zmobilizowani są w pułapce - jak relacjonują media, wezwania na komendę dostarczono im do domu, polecono również, by zabrać ze sobą ciepłe rzeczy.
Masza Makarowa (1987) - Rosjanka, dziennikarka, współpracująca m.in. z telewizją Biełsat. Absolwentka historii na moskiewskiej Szanince i współpracowniczka zlikwidowanego stowarzyszenia Memoriał. Poza dziennikarstwem pisze o historii getta warszawskiego i o historii i współczesności Birobidżanu, gdzie spędziła trochę czasu.
Masza Makarowa (1987) - Rosjanka, dziennikarka, współpracująca m.in. z telewizją Biełsat. Absolwentka historii na moskiewskiej Szanince i współpracowniczka zlikwidowanego stowarzyszenia Memoriał. Poza dziennikarstwem pisze o historii getta warszawskiego i o historii i współczesności Birobidżanu, gdzie spędziła trochę czasu.
Komentarze