Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
Nasza redakcja złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby zobowiązane do udzielania informacji publicznej w imieniu MON. Skierowaliśmy też skargę do sądu administracyjnego. Od blisko 4 miesięcy resort nie odpowiada nam na pytania o zadośćuczynienia za katastrofę smoleńską. Wcześniej ignorował lub zbywał także inne nasze pytania
Ministerstwo Obrony Narodowej nie chce ujawnić, ile pieniędzy wypłaciło od początku rządów PiS rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej i jakich kwot domagają się jeszcze bliscy ofiar.
Pierwsze zadośćuczynienia państwo przyznało im w 2011 roku, jeszcze za rządów PO-PSL.
270 osób (małżonkowie, dzieci i rodzice ofiar) dostało wówczas po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Łącznie wypłacono im 67,5 mln zł.
Rodziny otrzymały także miliony złotych wsparcia finansowego w innych formach.
Ale - jak ujawniliśmy w 2016 roku - po wygranej PiS w poprzednich wyborach parlamentarnych, ówczesny szef MON - Antoni Macierewicz, swoimi decyzjami wywołał lawinę wniosków o dodatkowe zadośćuczynienia.
Pisaliśmy wówczas, że krewni ofiar (także dalsi) domagają się setek tysięcy, a nawet milionów złotych rekompensaty. A MON sam rozstrzyga, komu i ile wypłaci. Sądy tylko formalnie zatwierdzają ugody ustalone pomiędzy rodzinami a resortem.
Sygnalizowaliśmy również, że żądaniom rodzin może nie być końca, bo w ugodach z nimi nie zapisano, że wypłata zadośćuczynienia zamyka drogę do dalszych roszczeń.
Później ujawniliśmy, że w 2016 roku i pierwszym półroczu 2017 roku zawartych zostało 79 nowych porozumień z bliskimi ofiar i wypłacono im dodatkowe 16 mln 120 tys. złotych.
Chcieliśmy wiedzieć, jak wyglądała sytuacja po 4 latach rządów PiS.
4 lipca 2019 roku zwróciliśmy się więc do Ministerstwa Obrony Narodowej o udzielenie informacji:
W mailu do MON powoływaliśmy się na Prawo prasowe (OKO.press podlega przepisom tej ustawy, bo jest zarejestrowane w sądowym rejestrze czasopism, jako tytuł prasowy) oraz na ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Zgodnie z tymi ustawami, na udzielenie informacji publicznej urzędnicy mają 14 dni. W szczególnych przypadkach termin ten może zostać wydłużony - maksymalnie do 2 miesięcy. Ale wówczas urząd musi podać powód opóźnienia i termin, w jakim udostępni informację.
12 lipca 2019 roku Wydział Prasowy (Centrum Operacyjne MON) - powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej - odpisał nam, że
"ze względu na konieczność zgromadzenia licznych danych odpowiedź na wniosek z 4 lipca br. zostanie udzielona w terminie późniejszym". Nie podał w jakim.
Odpowiedzi nie dostaliśmy do dzisiaj, mimo że trzykrotnie (13, 20 i 30 sierpnia 2019) się o nie upominaliśmy. Dlatego zdecydowaliśmy się:
Zgodnie z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, ten "kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku."
Do udostępnienia takiej informacji zobowiązana jest osoba kierująca urzędem lub osoba przez nią upoważniona.
Odpowiedzialność za nieudostępnienie informacji przez MON ponosi więc albo minister Mariusz Błaszczak, albo ktoś z jego podwładnych.
To już kolejny rozdział w naszych zmaganiach z MON o udzielenie informacji dotyczących zadośćuczynień za katastrofę.
W lipcu 2016 roku zapytaliśmy ministerstwo:
Po dwóch tygodniach Beata Kozerawska, ówczesna szefowa Wydziału Informacji Publicznej MON poinformowała nas, że odpowiedzi udzieli nam rzecznik prasowy resortu. A biuro prasowe zapewniło, że „pytania znajdują się w realizacji” i prosiło o więcej czasu na przygotowanie odpowiedzi oraz „o zrozumienie”.
Później kilkakrotnie upominaliśmy się o odpowiedź. W końcu Oddział Mediów Centrum Operacyjnego MON napisał w mailu do nas:
„Jesteśmy w trakcie sprawdzania statusu prawnego Państwa instytucji. Do momentu uzyskania wiążącej opinii prawnej, nie możemy udzielić Państwu odpowiedzi”.
Sprawę skierowaliśmy wówczas do sądu administracyjnego (by zobowiązał MON do udzielenia nam odpowiedzi) oraz do prokuratury (by zbadała, czy Antoni Macierewicz, jako szef MON i urzędnicy resortu nie popełnili przestępstwa polegającego na nieudzieleniu informacji publicznej).
W listopadzie 2016 roku, niemal równocześnie, otrzymaliśmy pismo, które MON przesłało do sądu w odpowiedzi na naszą skargę oraz e-mail z „odpowiedziami” na nasze pytania.
W piśmie do sądu prawniczka resortu tłumaczyła, że „od kilku miesięcy trwają w MON zmiany kadrowe i organizacyjne. Zmiany te objęły również strukturę komórek organizacyjnych odpowiedzialnych za realizowanie wniosków o udostępnianie informacji publicznych.”
I wyjaśniała, że w związku z tymi zmianami „w urzędzie istniała pewna trudność z realizowaniem wpływających wniosków, w krótkim ustawowym terminie”.
Przekonywała również, że aby zgromadzić dane, o które wnioskowało OKO.press „należało zwrócić się do kilku podmiotów”. Choć w rzeczywistości wszystkimi niezbędnymi informacjami dysponował mecenas Andrzej Lew-Mirski, reprezentujący MON w sprawach o odszkodowania za katastrofę smoleńską.
W „odpowiedzi”, którą wówczas otrzymaliśmy ministerstwo nie podało właściwie żadnych konkretnych danych, o które się zwracaliśmy. A informacje, które podało, okazały się nieprawdziwe.
Od kilku lat nasza redakcja toczy również z MON batalię o informacje dotyczące działania podkomisji ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Pytaliśmy m.in. o to kto w niej zasiada, co robi i jakie są koszty jej funkcjonowania. Resort nie udzielił nam jednak dotąd odpowiedzi.
Za pomoc w przygotowaniu skargi do sądu i zawiadomienia do prokuratury dziękujemy Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska - organizacji walczącej o jawność życia publicznego i prawo do informacji.
Władza
Mariusz Błaszczak
Antoni Macierewicz
Ministerstwo Obrony Narodowej
dostęp do informacji
informacja publiczna
katastrofa smoleńska
Smoleńsk
wydatki publiczne
zadośćuczynienia
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze