0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Urząd Wojewódzki w Katowicachfot. Urząd Wojewódzk...

5,2 ton martwych ryb od początku sierpnia 2024 roku wyłowiono z jeziora Dzierżno Duże i Kanału Gliwickiego na Śląsku. Przyczyna śmierci: poparzenie toksyną złotej algi. Tej samej, która niemal dokładnie dwa lata temu spowodowała największą w historii katastrofę w Odrze. Pod koniec lipca 2022 roku wędkarze zaczęli informować o masowym wymieraniu ryb. W sierpniu okazało się, że przyczyną katastrofy jest właśnie zakwit złotej algi, organizmu słonowodnego, którego wcześniej w polskich rzekach nie obserwowaliśmy.

Od tamtej pory złota alga kwitnie regularnie. Katastrofa trwa, choć nie ma już takich rozmiarów jak w 2022 roku – w rzece nie zostało przecież tak wiele ryb. Zarówno Dzierżno, zbiornik na rzece Kłodnicy, jak i Kanał Gliwicki – miejsca, gdzie sytuacja jest najbardziej dramatyczna – łączą się z Odrą na wysokości Kędzierzyna-Koźla.

„Obecność i rozwój złotej algi w Kanale Gliwickim i zbiorniku Dzierżno Duże jest wynikiem współdziałania kilku różnych czynników. Sprzyjają temu specyficzne warunki panujące w tych akwenach, w tym niska prędkość przepływu, wysokie zasolenie i dostępność biogenów, sprzyjają rozwojowi złotej algi”– informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Monitoring Odry za miliony

W 2022 roku na reakcję władz trzeba było czekać dłużej. Po niemal dwóch tygodniach od pierwszych doniesień o martwych rybach informacja dotarła do premiera Mateusza Morawieckiego. Zaczęły się konferencje prasowe i wykrywanie przyczyn, które trwało kolejne tygodnie. Dwa lata później służby działają sprawniej, resort klimatu regularnie publikuje wyniki badań wody. Wciąż jednak nie można powiedzieć, że ktoś Odrze pomógł.

Chaos wokół katastrofy trwa.

W jego epicentrum znalazła się kwestia nowoczesnego monitoringu, na który rząd Zjednoczonej Prawicy chciał wydać 250 mln zł. Jego powstanie szumnie zapowiadała była już ministra klimatu Anna Moskwa. Wykonawcą projektu został Instytut Rybactwa Śródlądowego.

7 sierpnia 2024 wiceministra klimatu Urszula Zielińska ogłosiła, że złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. „Wybory kopertowe to przy tym pikuś. Mówimy tu o 250 mln zł publicznych pieniędzy przekazanych instytucji niepowołanej do tego zadania, która w dodatku nie rozliczyła przez ostatnie pół roku pierwszej transzy zaliczki” – napisała na Facebooku.

Pogłębianie chaosu

O problemach z monitoringiem, którym miał zająć się IRŚ, pisaliśmy w OKO.press na początku lipca 2024 roku:

Przeczytaj także:

„Pod koniec swojej pracy ministra Anna Moskwa zleciła stworzenie całego systemu monitoringu IRŚ. Projekt zakłada stworzenie w całym kraju ponad 800 stacji automatycznego monitoringu wody” – opowiadał w rozmowie z OKO.press Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind.

„Przeznaczono na to 250 mln złotych na trzy lata. Dla porównania: budżet Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska na 5 lat na cały monitoring, czyli jakość wody, powietrza, obszarów Natura 2000, to niecałe 100 mln zł. GIOŚ, który z definicji ma zajmować się ochroną i monitoringiem środowiska, jest niedofinansowany, podczas gdy IRŚ dostał w prezencie ogromną kwotę” – dodaje Engel. Podkreślał również, że oddanie monitoringu w ręce IRŚ pogłębia „chaos kompetencyjny w zarządzaniu zasobami wodnymi”.

46 z 325 stałych stacji

Wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska mówiła nam wtedy, że „ma wątpliwości” związane z umową z IRŚ. „Zapisano w niej zbyt dużą liczbę punktów monitorowania, plan nie jest podzielony na konkretne etapy, nie ma jasnych wskaźników, które beneficjent tej ogromnej kwoty 250 mln zł miałby spełnić, żeby otrzymać kolejną transzę. Umowa w takim kształcie i trybie nigdy nie powinna zostać zawarta” – wyjaśniała.

Monitoringowi zleconemu przez byłą ministrę Annę Moskwę przyjrzała się także Najwyższa Izba Kontroli i przyznała, że umowa jest wadliwa. Na tej podstawie zawieszono jej wykonanie.

Dorota Zawadzka-Stępniak, prezeska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), mówiła podczas konferencji prasowej 7 sierpnia: „W ramach umowy z IRŚ-PIB na koniec 2024 roku miało powstać 825 stanowisk pomiarowych, w tym 325 punktów stałych i 500 punktów mobilnych. Stan na połowę lipca br. jest taki, że powstało 46 z 325 stałych stacji”.

Monitoring Odry według PiS: wydać miliony, nie uruchomić

„To, co zastaliśmy na początku tego roku, to był całkowity przepis na katastrofę. Woda zasolona i zanieczyszczona tak jak w ciągu ostatnich lat i w 2022 roku. Trwająca rozbudowa Odry, pomimo wyroku sądu, który nakazał ją zatrzymać. Wypełnione po brzegi systemy retencyjne w spółkach Skarbu Państwa, które w zimie powinny być opróżniane. Zamiast zapowiadanego przez Annę Moskwę nowoczesnego systemu stałego monitorowania wód powierzchniowych – nic. Zero systemu monitorowania na koniec grudnia zeszłego roku” – wyliczała na tej samej konferencji wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska.

"Ministerstwo Klimatu i Środowiska [pod poprzednimi rządami – od aut.] mówiło, że trwa pilotażowy monitoring Odry i badania w ośmiu reprezentatywnych miejscach na rzece. Otóż nie. W grudniu 2023 roku zastaliśmy zero działających sond pomiarowych, zero systemów alarmowania, zero alertów środowiskowych i pilotażowego całodobowego monitoringu Odry.

Zastaliśmy 52 mln zł zaliczki wypłaconej przez NFOŚiGW, nierozliczonej, mimo że termin minął 30 listopada 2023 roku.

Zastaliśmy 250 mln zł kwoty zakontraktowanej na trzy lata na ten monitoring dla podmiotu, który z tworzeniem monitoringu wód nie miał nic wspólnego" – wymieniała dalej.

Monitoring pozaustawowy

Zielińska wyjaśnia, że monitoring Odry i innych rzek za 250 mln zł jest „pozaustawowy”. Kwota, jaką Skarb Państwa miał wydać na ten cel, jest znacznie wyższa niż coroczna, regulowana ustawą kwota przeznaczana na monitoring GIOŚ. Rząd PiS zaangażował w ten projekt instytucję, która nie widnieje w ustawie o państwowej inspekcji środowiska.

„Monitoring powstał na podstawie luźno sformułowanego porozumienia między ministerstwami klimatu i rolnictwa, między ministrą Moskwą a ministrem Henrykiem Kowalczykiem. Na podstawie tego luźnego porozumienia zawarto umowę między NFOŚiGW a Instytutem Rybactwa Śródlądowego. Architektura tego porozumienia jest zbieżna z architekturą porozumienia w sprawie wyborów kopertowych, które doprowadziły do straty 70 mln ze Skarbu Państwa” – dodała.

Wiceministra ogłosiła również, że zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o możliwości popełnienia przestępstwa „polegającego na przekroczeniu przez funkcjonariuszy publicznych uprawnień oraz niedopełnieniu obowiązków” zostało złożone w piątek, 2 sierpnia 2024 roku.

Nie tylko monitoring Odry

Obrońcy i miłośnicy Odry czekają także na naprawienie specustawy, którą obecny rząd odziedziczył po rządzie Zjednoczonej Prawicy. Chodzi dokładnie o przyjętą w lipcu 2023 roku ustawę o „rewitalizacji rzeki Odry”, która z faktyczną rewitalizacją nie ma nic wspólnego.

„Wśród 51 zadań inwestycyjnych znajduje się jedno działanie renaturyzacyjne, połączone jednak z robotami budowlanymi. W działaniach na rzecz usuwania przeszkód dla wędrówki ryb stosownie do ugruntowanych naukowych podstaw renaturyzacji rzek powinno być przede wszystkim brane pod uwagę usunięcie budowli piętrzącej, a nie budowa przepławki” – podkreślała organizacja WWF, która negatywnie zaopiniowała całą specustawę. Wyliczała również, że aż 48 planowanych w ustawie inwestycji „to roboty budowlane silnie ingerujące w ekosystemy rzeczne”.

Rząd PiS umieścił w specustawie listę zadań, które po prostu chce zrealizować – a nie te, które mają realnie pomóc Odrze. Stopnie wodne, elektrownie wodne, nowe jazy, budowa wałów – to wszystko ukryto pod hasłem „rewitalizacji”. PiS chciał również utworzenia Inspekcji Wodnej, nowej służby, która miałaby wykrywać przestępstwa związane z zanieczyszczaniem wód.

Co dalej ze specustawą?

Ministerstwo Infrastruktury, które formalnie sprawuje pieczę nad wodami, miało przedstawić projekt noweli do końca maja 2024. Nowelizacja znalazła się w wykazie prac legislacyjnych po tygodniach oczekiwania, dopiero w lipcu.

"Przesłankami do zmiany specustawy jest utrzymujący się zły stan wód Odry ze znacznie podwyższonymi wartościami parametrów biologicznych i fizykochemicznych, które odbiegają od naturalnych norm. Nie można twierdzić, że katastrofa minęła, gdyż jej przyczyny i skutki są wciąż widoczne” – napisało w zarysie nowelizacji Ministerstwo Infrastruktury.

“Zawarcie w treści [specustawy] kazuistycznego katalogu inwestycji o charakterze budowlanym zlokalizowanych na ciekach wodnych na obszarze dorzecza Odry powiązane z przepisem dającym możliwość otrzymania dotacji z budżetu państwa nie zapewnia skutecznego przeciwdziałania utrzymującemu się zanieczyszczeniu wód rzeki Odry” – uważa ministerstwo.

Resort planuje skupić się na usuwaniu zanieczyszczeń z Odry oraz na działaniach renaturyzacyjnych. W planach jest także cykliczny przegląd pozwoleń na wprowadzanie ścieków do wód w całej zlewni Odry. Ministerstwo planuje także “odstąpienie od utworzenia Inspekcji Wodnej jako wyodrębnionej formacji na rzecz wzmocnienia potencjału personalnego i finansowego kontroli w gospodarowaniu wodami”.

Rząd ma przyjąć specustawę do końca 2024 roku.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze