Prezydent Duda wezwał Polaków do optymizmu, co wnet podchwycili milionerzy i posiadacze willi z basenami. Dobry humor zaprezentowali m.in.: premier Morawiecki z najlepszego rządu, prezes Glapiński z najlepszymi prognozami i pani Przyłębska z Trybunału, na którym mucha nie siada
Co mówili? Jak głosowali? Gdzie manipulowali? O co się kłócili? Co sobotę rekapitulujemy dla państwa, czym próbowali mamić nas politycy w mijającym tygodniu.
Początek tygodnia upłynął pod znakiem zwierzeń prezydenta Andrzeja Dudy, który we wtorek 5 lipca obwieścił obywatelom, że niewesoła sytuacja gospodarcza w kraju i wysoka inflacja (15,6 proc. w czerwcu) również Dudę jako głowę państwa dotyka do żywego i wpływa na pogorszenie standardów życia:
"Moje wynagrodzenie też spada. To jest taka sama sytuacja, jak ma każdy z moich rodaków. Też mam kredyt, którego dotykają podwyżki stóp procentowych i muszę w związku z tym płacić dużo wyższe raty niż to miało miejsce jeszcze pół roku temu" - powiedział Duda, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Ubolewając nad smutną prozą życia prezydenta, przypomnijmy jednak podstawowe fakty:
Nie od rzeczy jest więc wniosek, że wzrost cen i wyższe stopy procentowe przekładające się na wyższe raty kredytów, jednak nie dotykają prezydenta w podobny sposób "jak każdego z jego rodaków".
Wypowiedź Dudy jest również przykładem ciekawego fenomenu: wywodzący się z wyższych sfer populiści lubią pozować na ludzi wywodzących się z ludu w czasach względnej prosperity, natomiast w czasach kryzysu zdradzają swoje uprzywilejowanie.
Przyjrzyjmy się krótko uprzywilejowaniu prezydenta.
Większość błyskotliwej i pełnej sukcesów kariery politycznej Andrzeja Dudy upłynęła na budowaniu iluzji, że urzędujący prezydent jest z ludu i dla ludu: rozumie problemy zwykłych ludzi, z niejednego pieca chleb jadł, różne trudności pokonywał, aż wreszcie dotarł na szczyt, z wyżyn którego nieba ludowi przychyla.
To iluzja, bo jak wiadomo Duda nie jest przedstawicielem klasy ludowej z Podkarpacia, tylko synem krakowskiej, profesorskiej rodziny z odziedziczonym potężnym kapitałem kulturowym i siatką społecznych powiązań, które już na starcie sytuowały go na samej górze polskiej drabiny społecznej.
Uprzywilejowanie Dudy i zarazem nagłą utratę słuchu społecznego dobrze pokazuje kolejna wypowiedź prezydenta z tego tygodnia:
"Proszę, żebyście trochę zacisnęli zęby i byli optymistami. Nikt z nas się nie spodziewał, że to do nas przyjdzie"
- mówił Duda podczas spotkania z mieszkańcami Lipna.
To klasyczna gafa populisty z wyższych sfer: Andrzej Duda tak bardzo utożsamił się ze swoim wizerunkiem ludowego trybuna, aż zapomniał, że nie pochodzi z ludu, tylko z elit. Zapomniał, że to, co dla niego jest przejściowym problemem, który należy z optymizmem przeczekać, dla innych może być życiową katastrofą.
Dla klasy średniej w pierwszym pokoleniu, bez siatki bezpieczeństwa rodzinnego, bez odziedziczonego kapitału kulturowego i ekonomicznego, dla osób, którym wzrost cen i kredytów nie tylko skrajnie utrudnia życie tu i teraz, ale również odbiera aspiracje (np. dotyczące edukacji dzieci), słowa Dudy muszą brzmieć jak opowieści człowieka spektakularnie oderwanego od rzeczywistości.
Ale klasa średnia klasą średnią, grunt, że wezwania prezydenta Andrzeja Dudy posłuchali przedstawiciele szeroko rozumianego obozu Prawa i Sprawiedliwości, sprawującego władzę - przypomnijmy - w imieniu ludu i dla ludu. Konkretnie, daleko idący optymizm i dobre samopoczucie okazywali w ostatnim tygodniu:
W niedzielę 3 lipca premier Morawiecki pochwalił się modelową wręcz stabilnością polskiej gospodarki pod rządami jego gabinetu:
"Nie ma silnej armii bez silnej i stabilnej gospodarki. Naprawa finansów publicznych stworzyła możliwość zdecydowanej poprawie jakości polskiej armii".
W poniedziałek 4 lipca kolejny sukces szef rządu ogłosił w TVP Info:
"Po to jest też obniżka VAT do zera na żywność, żeby ta żywność była trochę tańsza. Ona jest dzisiaj trochę tańsza".
Co prawda z ostatniego "Indeksu cen w sklepach detalicznych" wynika, że w maju 2022 roku za żywność płaciliśmy w sklepach średnio o 17 proc. więcej niż rok wcześniej, zaś analitycy Allianz Trade spodziewają się, że w Polsce "może nastąpić największy w regionie wzrost cen żywności, a tym samym polskie gospodarstwa domowe najmocniej odczują wzrost inflacji", ale grunt, że u premiera jest taniej. Jako się rzekło, optymizm to podstawa.
Skoro zaś żywność jest trochę tańsza, choć płacimy za nią więcej, nic dziwnego, że Mateusz Morawiecki w sobotę 9 lipca zawitał w Myśliwcu na konkursie Polska Smakuje, gdzie optymizmem wręcz zarażał, również po angielsku:
"To co tutaj widzę, to jest coś przepięknego. Tyle polskiej tradycji, kolorów, kuchni - to jest coś pięknego. Jak patrzę na nasze wspaniałe panie z Kół Gospodyń Wiejskich to wiem, że jesteście takimi superwomen - Dziękuję Wam za to".
Serce rośnie. Rośnie również, gdy słucha się prezesa NBP Adama Glapińskiego, który wg własnych słów jest najlepszym prezesem, ma najlepsze prognozy, a dzięki jego prognozom, prezesurze i polityce cała Polska jest po prostu najlepsza. Optymizmem prezes podzielił się z rodakami w piątek 8 lipca:
"Prognozy i przewidywania Narodowego Banku Polskiego okazały się z perspektywy dwóch lat, jak dzisiaj to możemy powiedzieć, najlepsze, najbliższe rzeczywistych wydarzeń ze wszystkich instytucji międzynarodowych i bankowych"
- powiedział Glapiński, który w styczniu 2022 roku prognozował, że inflacja osiągnie swój maksymalny poziom w czerwcu i wyniesie wówczas ponad 8 proc.
Oczywiście w tzw. międzyczasie Rosja zaatakowała Ukrainę, dezorganizując światowy ład gospodarczy oraz wywracając prognozy do góry nogami, natomiast pesymista po takim przestrzeleniu prognozy i tak stałby się mniej pewny siebie. Na szczęście prezes Glapiński jest optymistą, więc przedstawił kolejne, ekstremalnie wręcz precyzyjne, przewidywania:
"Inflacja zejdzie w przyszłym roku do poziomu gdzieś tak 6 proc., no 9 proc., powiedzmy, a wzrost PKB będzie ponad 2 proc., no może 1,5 proc. Zależy, czy tarcza antyinflacyjna będzie, czy nie będzie tarczy, no jak nie będzie tarczy, to 12 proc., jak będzie, to 9 proc., a na koniec roku 6 proc.". Jak dodał, kredytobiorcy dostali od rządu "wspaniały prezent", tj. wakacje kredytowe.
Stabilnie i optymistycznie jest również w rządzonym przez Julię Przyłębską Trybunale Konstytucyjnym, mimo że prawdopodobnie sam Władimir Putin zagiął na prezes Przyłębską parol. Oto z najnowszych przecieków rządowych maili wynika, że minister Michał Dworczyk konsultował z Przyłębską trzy sprawy w Trybunale, których opóźnienie oznaczało oszczędności kosztem najuboższych obywateli. A do tego Mariusz Muszyński z TK sugeruje już całkiem jawnie, że był naciskany w sprawach wymienionych w przecieku.
Ale choć sprawy te są trudne i bolesne, przejmowałby się nimi tylko pesymista. Natomiast Julia Przyłębska - w ślad za pozostałymi przedstawicielami elit władzy - jest optymistką, jest rozbawiona, a także bezkompromisowo idzie naprzód:
"To są totalne bzdury. Jesteśmy zmuszeni do mówienia o rzeczach, o których nie powinniśmy rozmawiać. Informowanie o tych mailach też jest dość zabawne (...) Absolutnie ataki mnie nie złamią. Mam nadzieję, że zdrowie mi dopisze. Tak jak zawsze mówię, każdy swój krzyż nosi, ja dostałam takie zadanie i zamierzam je wykonać do końca"
- mówi szefowa TK Jackowi Karnowskimi.
I my swoje zadanie wypełniliśmy dziś do końca. Optymistyczni. Z nadzieją i zaciśniętymi zębami ufnie spoglądając w przyszłość, bo gospodarka jest stabilna, ceny żywności spadają, prognozy są trafione w punkt, a sąd konstytucyjny działa jak w zegarku. A jak u Państwa? Te same fatamorgany?
Propaganda
Władza
Andrzej Duda
Adam Glapiński
Mateusz Morawiecki
Julia Przyłębska
Narodowy Bank Polski
Rząd Mateusza Morawieckiego
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze