Wyliczamy, ile Mateusz Morawiecki zarobił na tym, że wchodząc do rządu w listopadzie 2015 zatrzymał na dwa lata potężny pakiet akcji BZ WBK. Na dywidendach i wzroście kursu wzbogacił się o minimum 1.227.478 zł i to po potrąceniu odpowiedniej części podatku od sprzedaży akcji. Ile z tego wpłacił na społeczne cele? Premier uważa, że to "prywatna materia"
Są dwa powody, by przyjrzeć się pieniądzom premiera Morawieckiego.
Przez ponad dwa lata sprawowania funkcji wicepremiera i ministra rozwoju, a potem także finansów (od 16 listopada 2015 do 11 grudnia 2017) Mateusz Morawiecki zachowuje spory pakiet akcji banku, którego przez poprzednie ponad osiem lat był prezesem. Nie narusza prawa, ale - jak pisało m.in. OKO.press - znajduje się w sytuacji "potężnego konfliktu interesów", bo jako członek rządu odpowiedzialny za gospodarkę podejmuje wiele decyzji, które wpływają na kursy akcji (już sama propozycja podatku bankowego może wywołać spadki akcji banków na giełdzie).
Co więcej, próbuje ukryć przed opinią publiczną, że wchodząc do rządu zachował akcje BZ WBK zwlekając z ujawnianiem swego oświadczenia majątkowego.
Nie jest do tego prawnie zobowiązany, chodzi tu raczej o ogólną zasadę przejrzystości władzy.
Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jakie są dalsze losy środków pieniężnych, których premier nie chciał ujawnić.
Po drugie, premier zapewnia, że dochody płynące z posiadania akcji przekaże na cele społeczne. Jak pisała w kwietniu 2018 "Rzeczpospolita", od wejścia do rządu Beaty Szydło Morawiecki "deklaruje, że hojnie i systematycznie wspiera cele charytatywne. Tak było przy okazji sprawy dywidend z akcji banku i [rządowych] nagród za 2017 rok. Problem w tym, że - choć zapewnia o przejrzystości - nie ujawnia, komu i ile przekazuje".
W grudniu 2017 roku wybucha afera z nagrodami, jakie sobie i swoim ministrom przyznała premier Beata Szydło. 5 marca 2018 roku Morawiecki stwierdza, że 75.1 tys. zł swojej nagrody już „oddał na cele charytatywne” i to zanim prezes Kaczyński nakazał ministrom przekazać pieniądze na Caritas. Nie podaje jednak żadnych szczegółów.
Interpelację do premiera z pytaniami, komu przekazał te pieniądze, kieruje najpierw poseł PO Krzysztofa Brejza, a potem grupa posłów i posłanek PO. W obu przypadkach premier długo zwleka z odpowiedzią.
W końcu sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Grzegorz Schreiber odpisuje grupie posłów, że "informacja dotycząca celu charytatywnego, na jaki została przekazana nagroda, nie stanowi informacji publicznej".
Bardziej kwieciście wyraża się Marek Suski, szef gabinetu politycznego Morawieckiego:
"Zapytanie Pana Posła [Brejzy - red.] dotyczące wskazania »na jaki cel charytatywny« została ona przekazana
odnosi się do prywatnej materii związanej z osobą Pana Premiera Mateusza Morawieckiego".
Premier Morawiecki nie ujawnia także, czy i komu przekazał dywidendę - 59.972 zł - które otrzymał z tytułu posiadania akcji w roku 2017.
W oświadczeniu o stanie majątkowym z marca 2018 deklaruje, że to zrobi:
Premier nigdy nie podaje też, na jakie cele społeczne przeznaczył dywidendę z 2015 i 2016 roku (patrz - dalej). Nie wspomina też o pieniądzach, które zarobił na wzroście kursu akcji BZ WBK.
Zaglądając premierowi do oświadczeń majątkowych z grudnia 2017 i marca 2018 OKO.press spróbuje oszacować, ile pieniędzy premier zarobił dzięki temu, że - wbrew dobrym obyczajom, choć nie wbrew prawu - będąc sternikiem gospodarki zachował akcje banku BZ WBK. Na tę kwotę składają się dywidendy oraz zysk wynikający ze wzrostu cen akcji, jaki nastąpił w ciągu 756 dni obecności Morawieckiego w rządzie nim został premierem.
Postaramy się zatem:
Premier nigdy nie zadeklarował jednoznacznie, że zysk wynikający ze wzrostu kursu akcji przeznaczy na cele społeczne. Deklarował, że tak potraktuje dywidendę.
Wzrost wartości akcji jest jednak tylko innym - znacznie w tym przypadku wyższym - zyskiem premiera wynikającym z kontrowersyjnej decyzji zachowania akcji pomimo pracy w rządzie.
11 grudnia 2017 Departament Komunikacji Ministerstwa Rozwoju poinformował PAP, że "Mateusz Morawiecki już jako wicepremier całkowicie zamroził swój portfel akcji Banku Zachodniego WBK, nie obraca akcjami, a wszelkie korzyści przekazuje na cele charytatywne i społeczne". Była to reakcja na powszechną krytykę, m.in. apel Partii Razem o zbycie akcji.
Pada określenie "wszelkie korzyści".
W oświadczeniu majątkowym z 11 grudnia 2017 świeżo powołany na premiera Morawiecki deklaruje, że ma zasoby pieniężne w wysokości:
Razem daje to kwotę: 7.504.000 (7,5 mln).
W tym samym oświadczeniu premier podaje, że posiada 13 7111 akcji BZ WBK, czyli banku którego prezesem był od maja 2007 do listopada 2015. Oznacza to, że wylicza wartość akcji po kursie 361 zł. Notowania BZ WBK z 11 grudnia 2017 wynosiły trochę więcej - 365 zł.
Z uwagi na znaczną liczbę akcji, każda taka niedokładność robi dużą różnicę, w tym przypadku prawie 55 tys. zł. Kurs na poziomie 361 był w końcu listopada 2017.
13 grudnia 2017 premier (od dwóch dni) Morawiecki za pośrednictwem swoich służb prasowych przekazuje mediom (m.in. "Wyborczej") informację, że akcje sprzedał. Takie też były nagłówki w sieci, prasie, telewizji. Zapewne jest to informacja nieścisła. Jak napisał Business Insider, "Stanisław Starnawski z biura prasowego Ministerstwa Rozwoju oświadczył, że
została złożona dyspozycja sprzedaży całego pakietu akcji w posiadaniu premiera Morawieckiego, czyli 13,7 tys. akcji BZ WBK".
OKO.press nie jest w stanie ustalić, jaką dyspozycję złożył premier. Jest mało prawdopodobne, by tak duży pakiet akcji sprzedał w całości 12 grudnia. Średni kurs tego dnia wynosi 374,05 zł, obroty nie są zbyt duże - 23 555 sztuk, trudno byłoby w jeden dzień pozbyć się takiej masy akcji.
Jest prawie pewne, że premier - jako przecież specjalista - daje zlecenie na dłuższy czas, co najmniej tydzień, może z (dolnym) limitem ceny. Jak widać, notowania BZ WBK w grudniu 2017 generalnie rosną aż do 400 zł za akcję. Już 14 grudnia kurs przekracza 390 zł.
Kurs akcji BZ WBK od 11 grudnia do 31 grudnia 2017 wyglądał tak:
Nie mogąc ustalić precyzyjnie, ile premier dostaje za swoje akcje, przyjmijmy do dalszych obliczeń, że sprzedaje je po cenie z 12 grudnia, choć prawie na pewno zaniża to przychód, jaki uzyskał.
Za swoje akcje premier dostaje zatem (co najmniej) 13 711 x 374,05 zł = 5.128.600 zł minus prowizja maklerska.
W Domu Maklerskim BZ WBK wynosi ona 0,39 proc. przy sprzedaży przez internet i 0,99 proc. przy sprzedaż osobiście lub przez telefon. Załóżmy, że premier robi to najdrożej, czyli przez telefon. Na jego konto wpływa wtedy: 5.077.827 zł.
Oznacza to, że po sprzedaży akcji premier powinien mieć:
Oświadczenie majątkowe premiera z 26 marca 2018 prawie niczym nie różni się od grudniowego 2017, poza punktem "Zasoby pieniężne". Nie ma już oczywiście informacji o akcjach, jest za to inna suma środków w złotówkach: 6.536.400 zł.
Oznacza to, że premier - deklaracja do deklaracji - stracił 967.600 zł ze swych zasobów. Biorąc jednak pod uwagę prawdopodobną cenę sprzedawanych w grudniu akcji ubyło mu więcej: co najmniej 1.095.427 zł.
Nie jest zadaniem tego tekstu śledzić, co premier zrobił z taką sumą, nie podejrzewamy tu a priori żadnych nieprawidłowości. Politykom wolno wydawać, gorzej byłoby gdyby pojawiły się takie środki bez pokrycia.
Ze sprawozdań finansowych BZ WBK wiemy, że Morawiecki zarobił jako prezes banku w 2014 roku 3,62 mln zł (w 2015 roku nieco mniej, bo nie przepracował pełnego roku). Oznacza to, że za każdy dzień pracy otrzymywał 9,9 tys. zł, czyli w dwa dni zarabiał mniej więcej tyle, ile teraz - jako premier - przez miesiąc. W styczniu wynagrodzenie premiera wyniosło 14.673 zł plus dodatek za wieloletnią pracę maks. 20 proc., czyli zapewne ok. 17.600 zł.
Przyzwyczajony do ogromnych zarobków (i wydatków) premier mógł te pieniądze po prostu wydać i nawet tego nie zauważyć. Ma czworo dzieci (dwoje na studiach), zgromadził duży majątek w postaci nieruchomości, co też pociąga za sobą koszty.
Mógł też wspomóc biznes, jaki prowadzi jego żona m.in. wynajmując nieruchomości (w tym własne). Morawieccy mają rozdzielność majątkową ("Newsweek" zarzucał premierowi, że korzystając z tego "żongluje swoim majątkiem").
Mógł też przeznaczyć je na podatek od sprzedaży akcji. W przypadku sprzedaży akcji, których premier raczej nie kupował lecz otrzymał od swego banku, fiskus nalicza podatek od całej kwoty przychodu. Jeśli tak, to premier zapłacił ogromny podatek ok. 965 tys. zł (19 proc. od szacowanego przez nas przychodu 5.077.827). Więcej o podatku - na koniec tekstu.
A może - premier spełnił swoją obietnicę - i przekazał przynajmniej część kwoty, która wyparowała na cele społeczne? Jeżeli tak, to dlaczego o tym nie powie?
Łatwo policzyć zysk premiera na wzroście kursu wiedząc, że powołania na ministra rozwoju i wicepremiera dostaje 16 listopada 2015, a akcje sprzedaje (zakładamy) 12 grudnia 2018. Kurs akcji wg Bankier.pl rośnie w tym czasie z 282,20 zł na 374,05 zł, czyli jedna akcja drożeje o 91,85 zł.
Oznacza to, że w czasie swej pracy w rządzie premier zarobił na akcjach BZ WBK 1.259.355 zł. (13 7111 x 91,85
Zapewne zaniżamy ten zysk, bo premier zapewne sprzedawał akcje przez minimum kilka dni, poczynając od 12 grudnia, średnio po lepszym kursie.
Gdybyśmy chcieli pomniejszyć ten zysk o podatek (19 proc. ) i tak zostanie ogromna suma: 1.020.078 zł. Tyle "netto" premier zarobił zatrzymując - początkowo w "dyskrecji" - akcje banku, którego był prezesem.
Do tego dochodzą dywidendy:
Dywidendy razem (z uwzględnieniem za 2015 rok jedynie 45 dni pracy w rządzie - 4.068 zł) wyniosły zatem 207 040 zł .
Podsumujmy:
W pewnym sensie można powiedzieć, że takie jest zobowiązanie premiera, by przeznaczyć na cele społeczne "wszelkie korzyści" z akcji, na których lider gospodarki nie powinien zarabiać, bo ma na nie wpływ. Razem z nagrodą od premier Szydło do zwrotu jest tego 1.302.578 zł, czyli 1,3 miliona.
Z pewnością jakąś część tego "długu" premier już wpłacił na cele społeczne. Dla przejrzystości życia publicznego w Polsce dobrze byłoby wiedzieć - ile dokładnie. I ile jeszcze zamierza? Kiedy? I komu?
Twierdzi minister Suski, że "to się odnosi do prywatnej materii związanej z osobą Pana Premiera Mateusza Morawieckiego", ale rzecz w tym, że rozliczenie wszystkich korzyści z akcji, na których minister - wicepremier Morawiecki zarabiał, prowadząc jednocześnie politykę gospodarczą państwa, nie są już prywatną materią.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze