0:00
0:00

0:00

W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" Mateusz Morawiecki kreśli obraz dostatniej i silnej Polski pod rządami konserwatywnej, religijnej prawicy. "To jest właśnie Polska moich snów:

  • atrakcyjne państwo, które zatrzymuje i przyciąga talenty,
  • nie wypycha ludzi na emigrację,
  • tworzy bogactwo, naszą polską drogę do trwałego dobrobytu.
  • Ale także zachowuje chrześcijańską tożsamość i kulturę, i tym też przyciąga.

O tym mówię Polakom".

Niestety, premier znów w swoich śmiałych wizjach posługuje się liczbami, które nie odzwierciedlają rzeczywistości. W tekście roi się od przekłamań. Premier mówi np. że:

  • Rząd dzięki uszczelnieniu VAT odzyskał 40 mld zł (Fałsz, OKO.press pisało o tym, prawdziwa liczba jest około trzy razy mniejsza).
  • Średni budżet rodzin osób z niepełnosprawnością wzrósł z 2 do 3 tys. (Kłamstwo, OKO.press pisało o tym, nawet najbardziej "uprzywilejowane" rodziny dostają znacznie mniej).
  • 2/3 miejsc pracy w przemyśle w UE powstała w Polsce (Fałsz, OKO.press pisało o tym, premier albo nie umie czytać statystyk, albo w ogóle tego nie robi).

Te zdania Morawiecki wypowiadał już wielokrotnie i trudno tutaj mówić o pomyłce. Premier zapamiętuje jakieś wygodne dla siebie okrągłe liczby, a później powtarza je w mediach bezustannie - bez względu na to, czy są prawdziwe czy nie.

Ale wśród tych evergreenów pojawiły się też nowości.

Podwyżki płac w Polsce (...) są najwyższe od 25 lat.

"Sieci",02 lipca 2018

Sprawdziliśmy

Fałsz. Realny wzrost płac wiele razy był wyższy niż w ostatnim czasie. Tak było np. po wejściu Polski do UE.

Premier kontra GUS

W czerwcu 2018 GUS podał wstępne dane o przeciętnych wynagrodzeniach w gospodarce narodowej 2017 roku (w lutym podał tylko wartość przeciętnego wynagrodzenia).

Dane dotyczą przedsiębiorstw różnej wielkości oraz sektora publicznego, więc nie najgorzej pokazują, jak kształtują się zarobki w Polsce. Liczba osób pracujących w gospodarce narodowej kształtowała się na poziomie 15,7 mln. Wzrosła o 2,8 proc. w stosunku do 2016 roku.

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wyniosło 4271,51 zł, co oznacza wzrost w stosunku do 2016 roku o 5,4 proc. To nieco ponad 3 tys. zł na rękę.

U wielu osób ta kwota przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej budzi zdumienie, bo ich codzienne doświadczenie mówi, że płace w Polsce są niższe (jeszcze większe zdumienie budzi podawane przez media przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, bo GUS nie bierze w nim pod uwagę mikrofirm, gdzie przeciętna płaca jest sporo niższa).

Warto pamiętać, że przeciętne wynagrodzenie jest zawyżane przez najlepiej zarabiających. Z raportu GUS o strukturze płac w październiku 2016 (dane dotyczą węższej grupy firm, wiec struktura dla całej gospodarki może być nieco inna) wiemy, że ok 66 proc. pracowników zarabia mniej niż przeciętne wynagrodzenie. Mediana, czyli wartość środkowa - połowa pracowników zarabia mniej, a połowa więcej - wynosiła ok 81 proc. przeciętnej płacy.

Jeśli zastosujemy tę samą strukturę do podanych właśnie przez GUS danych o przeciętnych wynagrodzeniach w gospodarce narodowej w 2017, okaże się, że "środkowe" wynagrodzenie mogło wynieść około 3450 zł brutto, czyli niecałe 2,5 tys. zł netto.

Na realne zarobki nieco niższe niż GUS-owska średnia wskazuje niedawny raport Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Według niego przeciętne miesięczne wynagrodzenie netto w Polsce w 2017 wyniosło 2758 zł.

Z analizy wykluczono po 5 proc. najniższych i najwyższych wartości wynagrodzeń. Te dane uwzględniają dochody z pracy deklarowane również przez osoby samozatrudnione, osoby pracujące dla podmiotów zatrudniających poniżej 10 osób oraz pracowników administracji publicznej.

Wróćmy jednak do sprawy wzrostu płac. Inflacja średnioroczna wyniosła 2 proc. w 2017 roku.

Dlatego w 2017 roku realny wzrost wynagrodzeń - po uwzględnieniu inflacji - wyniósł 3,4 proc.

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat taki wzrost jest przyzwoity, ale daleko mu do rekordów, o których mówi premier. Realny wzrost płac był wyższy po wejściu Polski do EU i tuż przed globalnym kryzysem finansowym - w 2006, 2007 i 2008. Wzrost płac był też równy obecnemu w 2014 oraz wyższy w 2015 i 2016 roku.

Procentowy realny wzrost wynagrodzeń w latach 2006-2017. Źródło: GUS

W niektórych sekcjach gospodarki przeciętne płace wzrosły o ok. 5 proc. (handel), ale były i takie, w których realny wzrost był znikomy lub zerowy (edukacja).

W kilku z nich płace faktycznie wzrosły nie tylko nominalnie, ale i realnie. Tak było np. w przypadku:

  • przetwórstwa przemysłowego, które zatrudnia 2 mln 726 tys. pracowników. Realny wzrost płac wyniósł 5,1 proc. Przeciętne wynagrodzenie to 4 tys. 098,48 zł brutto;
  • handlu i napraw pojazdów samochodowych. Zatrudnienie w tej sekcji gospodarki znajduje 2 mln 383 tys. osób. Płace wzrosły tam realnie o 5,1 proc. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3 tys. 716,51 zł brutto.

W kilku dużych sekcjach gospodarki realny wzrost był raczej przeciętny:

  • budownictwo. Liczba pracujących: 915 tys. osób. Płace wzrosły realnie o 3,3 proc. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3 tys. 524,98 zł brutto;
  • transport i gospodarka magazynowa. Pracuje 869 tys. Wzrost o 3,3 proc. 3 tys. 740,93 zł brutto;
  • administracja publiczna i obrona narodowa; obowiązkowe zabezpieczenia społeczne. 983 tys. osób. Płace wzrosły realnie o 3,2 proc. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 5305,49 zł brutto.

Ale były też sekcje, w których realny wzrost wynagrodzeń był znikomy, żaden, lub ujemny:

  • rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo. Liczba pracujących: 2 mln 382 tys. Realny wzrost wynagrodzeń - 0,8 proc. 4 tys. 592,53 zł;
  • edukacja, w której zatrudnionych jest 1 mln 154 tys. osób. Realne płace nie wzrosły. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 4 tys. 259,30 zł;
  • tzw. pozostała działalność usługowa zatrudniająca 308 tys. osób. Realne płace zmalały o 0,3 proc. Przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3 tys. 292,63 zł.

Warto zwrócić uwagę, że edukacja - w której rzeczywistego wzrostu płac w 2017 nie było wcale - jest dziedziną bardzo sfeminizowaną. Około 80 proc. pracujących w edukacji stanowią kobiety. Sekcja "edukacja" to pracownice wychowania przedszkolnego, szkół podstawowych, średnich, policealnych i wyższych oraz kobiety pracujące w edukacji pozaszkolnej. Z kolei w sekcji, w której nastąpił największy wzrost płac, czyli w przetwórstwie przemysłowym, prawie 70 proc. zatrudnionych stanowią mężczyźni.

Być może potwierdza się tutaj to, o czym piszą ekspertki i eksperci od luki płacowej:

w czasach wzrostu gospodarczego wzrost płac jest "konsumowany" głównie przez mężczyzn, kobiety mają z niego bardzo niewiele.

Przeczytaj także:

A jak było wcześniej? Realny wzrost płac był wyższy niż w 2017 w latach 1994 i 1996-1998, gdy gospodarka zaczęła odbijać się po głębokim kryzysie lat 80. i wstrząsie transformacji. Trudno przewidzieć, jak będzie w tym roku - w pierwszych miesiącach 2018 roku wzrost płac był szybki, choć w maju nieco wyhamował. Wg OECD realny wzrost wynagrodzeń w Polsce w 2018 roku ma wynieść 3,8 proc.

Tak czy inaczej, przez sporą część ostatniego ćwierćwiecza realny wzrost płac był wyższy niż w ostatnim czasie.

Zupełnie nie wiemy, na jakich danych premier oparł swoją nową tezę. Ale wiemy, że jeszcze ją usłyszymy.
;
Na zdjęciu Bartosz Kocejko
Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze