0:000:00

0:00

Wiemy już, co myśli premier o niskich pensjach nauczycieli. Tuż przed strajkiem powielił szkodliwy mit o tym, że pracują mniej niż reszta Polaków, a zarabiać chcą więcej. Teraz dowiedzieliśmy się, co szef rządu myśli o zarobkach polskich pielęgniarek. 12 lutego, podczas rozmowy transmitowanej na facebooku, został zapytany o to, jak przekonałby córkę do pozostania w Polsce, gdyby ta zdecydowała się zostać pielęgniarką.

Koszty życia w Polsce w porównaniu do Norwegii czy Londynu są dużo niższe, w związku z tym wynagrodzenia, które są niższe niestety cały czas, istotnie niższe, one są kompensowane poprzez to, że koszty życia są niższe.
Polska faktycznie jest jednym z najtańszych państw UE, ale ceny nie są na tyle niskie, żeby w pełni niwelować różnice w wynagrodzeniu pielęgniarek. A pensje to nie jedyny problem
Facebook,11 lutego 2020

Istotnie niższe? Nawet 2 657 zł brutto

Z danych Ministerstwa Zdrowia z lutego 2019 roku wynika, że przeciętne wynagrodzenie zasadnicze pielęgniarek z najwyższymi kwalifikacjami (tytuł magistra + specjalizacja) w sektorze publicznym wynosi 4 585 zł brutto. Za to wypłata pielęgniarki bez wyższego wykształcenia i specjalizacji to średnio 3 506 zł brutto. Zarobki różnią się też w zależności od ośrodka (jednostka naukowa, specjalistyczna czy zwykła), miejsca zatrudnienia (duże, małe miasto), a także systemu pracy (jedno- lub dwuzmianowy). Ostatnie dane GUS uwzględniające płace pielęgniarek w strukturze zawodów pochodzą z 2016 roku (z 2018 roku mamy tylko informację sygnalną - na pełny raport trzeba jeszcze poczekać). Na tle specjalistów były one grupą, która zarabiała najmniej. GUS podawał, że średnio w sektorze publicznym dostają 4176,31 zł brutto, a w sektorze prywatnym – 3841,49 zł brutto.

Poziom wynagradzania monitoruje też Ogólnopolski Związek Pielęgniarek i Położnych. Z badań ankietowych prowadzonych wśród pracodawców od września 2018 do lutego 2019 roku w 198 szpitalach i 130 POZ-ach w kraju wynika, że mediana zarobków w systemie jednozmianowymi wynosi 4,5 tys. zł.

Jednak najniższe odnotowane zarobki miesięczne to zaledwie 2 657 zł brutto, a najwyższe - 7 688 zł brutto.

"To zatrważające, gdy pomyślimy, że są pracodawcy, którzy wynagradzają specjalistów na poziomie osób z najniższymi kwalifikacjami"

- mówi OKO.press przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok.

Wyższe wynagrodzenia mają pielęgniarki pracujące w systemie zmianowym. Średnie wynagrodzenie w tej grupie kształtuje się na poziomie 109 proc. przeciętnego wynagrodzenia i w 2019 roku wynosiło 5 395 zł brutto. Do pensji wliczają się bowiem dodatki z tytułu uciążliwości pracy — dyżury nocne i świąteczne. Tu także jednak jest ogromny rozstrzał — najniższe odnotowane wynagrodzenie pielęgniarki pracującej w systemie zmianowym wyniosło zaledwie 3,3 tys. zł brutto.

W Polsce taniej, ale nie aż tak

Możemy śmiało przyjąć, że średnia zasadnicza pensja pielęgniarki w 2019 roku wynosiła 4,5-4,6 tys. zł brutto, czyli ok. 3,3 tys. na rękę. I ich zarobki, jak sam przyznaje premier, są "istotnie niższe" niż zagranicznych koleżanek (kwoty z 2018 roku):

  • w Niemczech wynagrodzenie wynosi od 8,1 do 13,9 tys. zł brutto;
  • w Wielkiej Brytanii na początku kariery można zarabiać od 10 do 13 tys. zł brutto, a później - nawet 18,9 tys. zł brutto;
  • za to w Norwegii w zależności od miejsca zarabia się od 8 do 20 tys. zł brutto miesięcznie, nadgodziny są cenione podwójnie, a za pracę w święta można dostać 133 proc. stawki.

Premier ma oczywiście rację, mówiąc, że w Polsce na tle krajów UE koszty życia są niskie. Eurostat podaje, że cena dóbr i usług - z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej - wynosi 58 proc. tego, co średnia dla krajów UE. A to plasuje nas na podium w rankingu najtańszych europejskich państw. W Wielkiej Brytanii czy Norwegii, które przywołuje premier, ceny skaczą odpowiednio do 117 i 147 proc. europejskiej średniej.

Jednak na pierwszy rzut oka widać, że "taniość" nie wystarcza do pełnej kompensacji niższych wynagrodzeń pielęgniarek. Ale argument premiera jest absurdalny z jeszcze jednego powodu - można by nim spacyfikować każde żądanie płacowe w Polsce.

Pielęgniarkom ciąży też nadmiar obowiązków

Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, wypowiedź szefa rządu uznaje za naganną. "Pielęgniarki nie zaopatrują się w specjalnych sklepach, nie kupują produktów po preferencyjnych cenach. Nie można abstrakcyjnie mówić, że niższe koszty życia, rekompensują płace poniżej średniej krajowej. Żeby to zbadać, musielibyśmy sprawdzić koszyk zakupów i policzyć ile bochenków chleba, ile kartonów mleka i ile litrów paliwa może kupić pielęgniarka w Polsce i Norwegii".

I dodaje, że patrzenie na średnią zarobków zaciemnia obraz.

"Wciąż mamy ogromną grupę osób, które - szczególnie pod podwyżce płacy minimalnej - jako specjaliści zarabiają tyle, co pracownik wykonujący prace podstawowe. To nie znaczy, że chcemy, żeby pracownicy obsługi pracowali za mniej, niż potrzebują do godnego utrzymania poziomu życia. Wręcz przeciwnie. Ale sytuacja, w której specjalistyczne kwalifikacje nie są premiowane pensją na właściwym poziomie, jest nie do przyjęcia" — mówi OKO.press Ptok.

Przeczytaj także:

Pielęgniarki za granicą są też mniej obciążone pracą, a przepracowanie związane z niedoborem kadry w polskim systemie ochrony zdrowia ciąży równie mocno, co niskie płace.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych opublikował w 2015 roku raport „Warunki pracy i zatrudnienia pielęgniarek i położnych w Polsce”. Prawie wszystkie ankietowane przyznawały, że nie są w stanie wykonać swoich obowiązków w nominalnym czasie pracy. Pielęgniarki pisały w ankiecie:

  • „Nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkich obowiązków w czasie pracy. Jest nas za mało!!!”
  • „Ogromne braki kadrowe, braki w wyposażeniu szpitali. Jednoosobowe dyżury na zbyt dużą liczbę pacjentów”.
  • „Nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkich obowiązków w czasie pracy, pielęgniarki są coraz starsze!!! Braki kadrowe”.

Za 10 lat będzie brakować 169 tys. pielęgniarek

Niskie zarobki i złe warunki pracy są kompasem do zrozumienia fatalnej prognozy rynku pracy. W 2017 roku na 1000 mieszkańców w Polsce przypadało 5,1 pielęgniarki (dane Eurostatu). Średnia dla Unii Europejskiej to 8,2, a gorsze wskaźniki mają tylko Łotwa Bułgaria i Grecja.

Jak jest w "drogich" krajach, do który emigrują Polki? W Niemczech na 1000 pacjentów przypada 12,95 pielęgniarki, w Danii - 9,95, a w Wielkiej Brytanii - 7,83. W danych Eurostatu widać też jak z roku na rok liczba pielęgniarek spada — z 5,27 w 2013 roku do 5,1 w 2017.

I będzie jeszcze gorzej, na co zwrócił uwagę jeden z liderów Lewicy, poseł Razem Adrian Zandberg.

Taki sposób myślenia [red. - jak premiera] doprowadził nas do sytuacji, w której średni wiek pielęgniarek zbliża się do wieku emerytalnego
W 2020 roku aż 44 proc. pielęgniarek jest w wieku emerytalnym
TVN24,11 lutego 2020

Z raportu Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że rok 2020 będzie krytyczny pod względem spadku zatrudnienia. Szacuje się, że liczba pielęgniarek i położonych w Europie liczba spadnie o milion, a w Polsce aż o 60 tys.

44 proc. pielęgniarek będzie w wieku emerytalnym.

A średnia wieku stale rośnie. Statystycznie w 2016 roku pielęgniarka w Polsce miała 51 lat. W 2018 aż 173 tys. z 280 tys. pielęgniarek i położnych było w wieku 41-60 lat. Do 33 tys. w wieku 21-40 lat. NIPiP szacuje, że za 10 lat przy łóżkach pacjentów będzie brakować aż 169 tys. osób.

Operując średnią, nie łapiemy też dysproporcji w zatrudnieniu. W dużych miastach, które najczęściej prowadzą lepiej finansowane placówki specjalistyczne, łatwiej o godne zarobki. Natomiast w mniejszych miejscowościach oddziały są zamykane, bo nikt nie chce wykonywać wyjątkowo odpowiedzialnej i obciążającej pracy z pensją poniżej poziomu, który gwarantuje utrzymanie.

Mniejsza emigracja nie rozwiąże dramatycznej sytuacji

Premier twierdzi także, że rząd PiS znacząco poprawił sytuację polskich pielęgniarek.

Ten niezwykle piękny i ważny zawód, staraliśmy się dowartościować jak najlepiej, jak najbardziej i dziś wygląda to lepiej niż 5 czy 10 lat temu, wystarczy popytać pielęgniarek
Pensje drgnęły, mniej pielęgniarek szuka pracy za granicą. Ale po pierwsze w części to zasługa podwyżek wywalczonych jeszcze w 2015 roku. Po drugie, dramatycznie brakuje ludzi do pracy w zawodzie, a zróżnicowanie pensji jest ogromne
Facebook,11 lutego 2020

Jeśli patrzeć na statystyki dotyczące wyjazdów sytuacja faktycznie się poprawiła. Jeszcze w 2015 roku o potwierdzenie kwalifikacji zawodowej, niezbędne do podjęcia pracy za granicą, ubiegało się 1,5 tys. osób. W 2018 roku było ich już tylko 430.

To efekt sukcesywnie zwiększającego się wynagrodzenia. Chodzi głównie o tzw. "zembalowe", czyli specjalną regulację płac, którą we wrześniu 2015 roku - po protestach pielęgniarek - wprowadził ówczesny minister zdrowia Marian Zembala. Zakładała, że od 2016 roku wynagrodzenia pielęgniarek rosły o 400 zł przez cztery lata. Za to minister Szumowski w 2018 roku postanowił włączyć dodatki do obliczania pensji zasadniczej, co zwiększyło inne składniki wynagrodzenia.

Można powiedzieć, że sytuacja ruszyła z miejsca, ale nie dość by wyrównać dysproporcje w wynagrodzeniach oraz przekonać młodych, że warto pracować w zawodzie. A sytuacja, jak pokazują statystyki, jest na tyle dramatyczna, że widmo oddziałów bez pielęgniarek lub szpitali i POZ-ów prowadzonych tylko w dużych miastach, jest coraz bardziej realne.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze