"Wolność słowa i zgromadzeń mamy najbardziej liberalne w Europie" – ogłosił w świątecznej rozmowie premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem od 2015 roku w rankingu wolności mediów Polska spadła o 41 miejsc. Było też o agresji opozycji i erudycji Kaczyńskiego
W długiej wigilijnej rozmowie z Wirtualną Polską premier Mateusz Morawiecki opowiadał o pierwszej wigilii bez zmarłego niedawno ojca, o świątecznych tradycjach w swoim domu, o młodości i walce z komuną. Nie obyło się też bez polityki.
Premier był z siebie i swojego obozu politycznego niesamowicie zadowolony. Ale często mijał się z prawdą.
"Można powiedzieć, że w cztery lata zbudowaliśmy Rzeczpospolitą Solidarną. Zrealizowaliśmy w znacznym stopniu ideały Prawa i Sprawiedliwości, Porozumienia Centrum, a nawet Solidarności Walczącej" – chwali się premier.
Było o Jarosławie Kaczyńskim:
Było też o Trybunale Stanu i prezydencie Dudzie. Na pytanie o to, czy premier nie boi się postawienia go przed trybunałem, mówi:
"Powiedzieć, że się tego nie boję, to jest za mało. Kompletnie nie robi to na mnie wrażenia. Powiem więcej: każdy kolejny raz, gdy to usłyszę albo przeczytam, wzbudza to we mnie coraz większą wesołość.
I mam nadzieję, że podobnie myśli pan prezydent Duda, który jest znakomitym strażnikiem konstytucji i jednocześnie osobą, która chce zmieniać naszą rzeczywistość na lepsze. Dzielimy z panem prezydentem ten sam system wartości" – stwierdza premier.
Morawiecki odniósł się także do ataków opozycji.
"Patrząc na życie parlamentarne, to jednak znacznie więcej agresji jest po stronie opozycji. Dziś wystarczy prześledzić choć jeden dzień, żeby przekonać się, kto jest stroną wiecznie wszczynającą awantury.
Kto mówi o końcu demokracji, kiedy mamy za sobą wybory z największą frekwencją, kto mówi o dyktaturze, kiedy wolność słowa i zgromadzeń mamy najbardziej liberalne w Europie.
Niestety nie wiemy, z jakich danych korzystał premier, jednak z ogólnie dostępnych raportów wynika co innego.
Najpierw o wolności słowa.
Stan wolności mediów na świecie bada organizacja Reporterzy Bez Granic. Co roku przygotowuje ona raport – World Press Freedom Index. Z ostatniego raportu dotyczącego 2019 roku wynika, że wolność prasy skurczyła się prawie wszędzie na świecie. Polska nie jest wyjątkiem. Jeszcze w 2015 roku zajmowaliśmy 15. miejsce na świecie. W 2016 zaliczyliśmy ogromny spadek – aż na 47 miejsce. W 2017 – 54, 2018 – 58. W tym roku spadliśmy o kolejne miejsce i teraz Polska zajmuje 59. pozycję.
We fragmencie dotyczącym naszego kraju raport wspomina m.in., że „Dziennikarzom »Gazety Wyborczej« grozi się wyrokami więzienia za powiązanie szefa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego z kontrowersyjnym projektem budowlanym”, oraz że krytyka mediów w Polsce stała się narzędziem walki politycznej.
Jeśli chodzi o wolność zgromadzeń, warto przypomnieć zmiany w ustawie o zgromadzeniach wprowadzone przez PiS w grudniu 2016 roku. Głównie po to, żeby w obchodach miesięcznic smoleńskich nie przeszkadzały mu kontrmanifestacje organizowane przez Obywateli RP.
Zgodnie ze znowelizowaną ustawą wojewoda może zgodzić się na cykliczne organizowanie zgromadzeń, jeśli już wcześniej odbywały się regularnie, miały tego samego organizatora i szczególny cel: „uczczenie doniosłych i istotnych dla historii RP wydarzeń”. Kontrowersyjny przepis o zgromadzeniach cyklicznych zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Duda, ale Trybunał pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej uznał go za zgodny z ustawą zasadniczą.
Z 200-stronnicowego raportu RPO z 2018 roku wynika, że znowelizowane przepisy "znacznie ograniczają wolność zgromadzeń publicznych". Rzecznik wskazał też, że w ostatnim czasie dochodziło do "licznych naruszeń konstytucyjnej wolności zgromadzeń przez organy władzy publicznej".
Wirtualna Polska zapytała Morawieckiego, czy jego obóz nie podgrzewa temperatury politycznego konfliktu na przykład ekspresowym, nocnym procedowaniem ustawy dyscyplinującej sędziów.
Nie było już czasu, by komisja pracowała w dzień. Zaczęła pracę wieczorem, natomiast wniesienie kilkudziesięciu poprawek do ustawy sprawiło, że obrady toczyły się do piątej rano. W tym nie ma jednak nic nadzwyczajnego.
"W innych krajach Europy parlamentarzyści też często pracują do późnych godzin nocnych" – odpowiedział premier.
Dla Morawieckiego nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że ustawy, na którym szczególnie PiS-owi zależy, są procedowane ekspresowo. Przykłady ustaw uchwalonych przez Sejm w kilkadziesiąt godzin trudno już zliczyć. Nowelizacja kodeksu karnego, "lex Ardanowski", kolejne nowelizacje ustawy o Sądzie Najwyższym... to tylko kilka ostatnich przykładów.
Jeśli chodzi o nocne obrady sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, które premier uważa za zupełnie zwyczajne, to:
Jak to bywa w Europie? Przyjrzyjmy się godzinom obrad brytyjskiej Izby Gmin w dniach, gdy PiS przepychał po nocach ustawę dyscyplinującą:
Wtorek, 17 grudnia:
Środa, 18 grudnia:
Czwartek, 19 grudnia:
Piątek, 20 grudnia:
Na koniec rozmowy premier stwierdził, że na święta udaje się "z nastrojem ogromnego politycznego szczęścia, że wygraliśmy wybory, a z punktu widzenia społecznego – że udało nam się zrobić wiele dobrego i przez kolejne cztery lata będziemy mieć szansę wciąż zmieniać rzeczywistość na lepsze"
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze