0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

W sierpniu Ministerstwo Zdrowia wprowadziło podział podział kraju na trzy strefy zagrożenia koronawirusem. W zależności od liczby wykrytych nowych przypadków dane rejony Polski mogły być kwalifikowane jako strefa zielona, żółta lub czerwona. Każdemu kolorowi przypisane są konkretne obostrzenia.

W czwartek 8 października rząd ogłosił, że w strefie „czerwonej” znalazły się 32 powiaty i sześć miast na prawach powiatu. Ponieważ jednak „żółtych” powiatów byłoby ponad 100, władze zdecydowały rozciągnąć ograniczenia na cały kraj. Od soboty 10 października cała Polska jest oficjalnie „żółtą strefą”.

W żółtej strefie obowiązuje m.in.

  • ograniczenie liczby uczestników imprez okolicznościowych (wesel, styp, przyjęć komunijnych) do 75 osób, ale dopiero od 17 października;
  • nakaz noszenia maseczek we wszystkich miejscach publicznych, także na ulicach (wyjątek - parki, plaże, lasy);
  • w lokalach gastronomicznych zapewnienie przestrzeni 4 metrów kwadratowych na jedną osobę;
  • zakaz zgromadzeń powyżej 150 osób.

Przeczytaj także:

W poniedziałek rano, 12 października, politycy PiS i członkowie rządu opowiadali w radiowych wywiadach o strategii walki z koronawirusem. O dziwo, przekaz był raczej optymistyczny. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w „Politycznym Grafitti” Polsatu zapewniał, że „sprzętu mamy pod dostatkiem", a "Polska jest dobrze przygotowana".

W audycji "24 pytania" w PR24 o strategię rządu oraz o potencjalne kolejne obostrzenie został zapytany także Jan Mosiński. Poseł PiS zachwalał działania rządu prowadzone od wiosny i wzorowo recytował przekaz propagandowy obozu władzy: mówił o 3 milionach "uratowanych miejsc pracy" oraz fetował 140 miliardów zł, które trafiły do polskich firm w ramach tarcz antykryzysowych.

Dodał, że rząd "monitoruje cała sytuację", "trzyma rękę na pulsie". I że nie widać przesłanek, by potrzebne było wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.

Swój wywód zakończył zaskakującą uwagą:

I na koniec - jeden dzień obostrzeń i już mamy spadek około tysiąca zachorowań
Niewielki dobowy spadek nie ma nic wspólnego z wprowadzonymi obostrzeniami
PR24,12 października 2020

Liczba testów tajemnicą spadku

Rzeczywiście. W sobotę 10 października Ministerstwo Zdrowia podało, że wykryto 5 300 zakażeń. W niedzielę 11 października (do tych danych odnosił się poseł) było to 4 178 zakażeń. Problem w tym, że entuzjazm posła Jana Mosińskiego jest niestety absurdalny i wpisuje się w smutny ciąg kolejnych wypowiedzi dygnitarzy PiS, którzy do pandemii podchodzą z zapierającą dech frywolnością: raz bez żadnych podstaw uspokajają obywateli, innym razem równie bezpodstawnie straszą.

Nie tak dawno weryfikowaliśmy słowa premiera Morawieckiego, który snuł wizje podwojenia liczby pozytywnych przypadków co trzy dni. Opisywaliśmy też konferencję prasową, podczas której premier manipulował liczbą szkół działającą w trybie hybrydowym lub zdalnym.

Słowa Mosińskiego to także absurdalne kłamstwo. To, czy nowe obostrzenia przyniosą znaczącą poprawę, zobaczymy dopiero za około dwa tygodnie. Osoby, które zaraziły się w sobotę i niedzielę najwcześniej dopiero za kilka dni zaczną odczuwać symptomy, a zdiagnozowane zostaną za tydzień lub dwa.

Średnia zakażeń stabilnie rośnie, a tajemnica niewielkiego spadku zdiagnozowaną leży w liczbie testów.

Od 5 października liczba wykrytych zakażeń urosła z poziomu 2 006 do rekordowych 5 300 wykrytych zakażeń w sobotę 10 października.

Rosła też liczba dziennych wykonywanych testów. 5 października wykonano 18 324 testy, i liczba ta rosła z dnia na dzień. 7 i 8 października wykonano po ponad 44 tysiące testów, 9 października prawie 31 tysięcy testów, co dało rekordowe wykrycia zakażeń 8, 9 i 10 października (odpowiednio 4 280, 4 739, 5 300 zakażeń).

W weekendy liczba testów jednak spada. 10 października wykonano 28 228 testów, a 11 października - 31 178, dzięki czemu w niedzielę i poniedziałek doszło do lekkiego spadku w liczbie wykryć, czym pochwalił się Jan Mosiński.

Wtorkowe dane sprowadzają posła PiS na ziemię. Przy 33 851 wykonanych testach liczba nowych dobowych zakażeń wynosi 5 068. Jest to druga najwyższa liczba od początku epidemii koronawirusa w Polsce.

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze