0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Zbigniew WoniakZbigniew Woniak

W lipcu 2014 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że polowanie na terenie prywatnym bez zgody jego właściciela jest niekonstytucyjne, bo łamie prawo własności. Przed wyrokiem myśliwi nie tylko mogli wedle swego uznania strzelać do zwierząt na czyjejś łące, czy w czyimś lesie, ale również postawić tam tzw. urządzenia łowieckie, np. paśnik czy ambonę.

Wyrok Trybunału umożliwił wyproszenie myśliwych z ziemi na drodze sądowej. Kolejna zmiana prawa łowieckiego w 2018 roku przyniosła jeszcze prostsze rozwiązanie: wystarczyło złożyć u starosty oświadczenie, że nie życzymy sobie polowań na naszym terenie (działało już na drugi dzień). Wadą jest to, że tracimy tym samym prawo do odszkodowania za straty poczynione przez dzikie zwierzęta.

Ale ta sama nowelizacja dała jeszcze jedną możliwość: pod pewnymi warunkami całkowite wyłączenie z obwodu łowieckiego, przy jednoczesnym zachowaniu prawa do odszkodowań.

Z tej formy wyłączenia ziemi z obwodu łowieckiego mogą skorzystać jej właściciele i użytkownicy wieczyści. Muszą jednak wykazać, że działalność, którą prowadzą na tym terenie, wchodzi w konflikt z gospodarką łowiecką. Na przykład, że prowadzą tam gospodarstwo agroturystyczne, działalność rekreacyjną i turystyczną lub edukacyjną, bądź prowadzą uprawy ekologiczne, czy hodują zwierzęta.

Wyrok TK wymusił także nowy podział Polski na obwody łowieckie, za co wojewodowie zabrali się dopiero ostatnio. Trwają właśnie konsultacje społeczne w tej sprawie. Mało kto o nich słyszał - informacja rozeszła się dopiero po wspólnej akcji antyłowieckiej koalicji Niech Żyją! i Ośrodka Działań Ekologicznych „Źródła".

Przeczytaj także:

Zakaz nie tylko polowań

Wyłączenie oznacza nie tylko to, że myśliwi nie będą mogli na danym obszarze polować, ale również zanęcać zwierząt łownych, stawiać ambon, czy nawet wjeżdżać samochodami.

Ważne jest, by pamiętać, że jeżeli zakazało się polowań na swoim obszarze wcześniej (dzięki wspomnianej wyżej drodze sądowej), to

mimo to trzeba wyłączyć własność po raz kolejny. Właśnie dlatego, że poprzedni podział Polski na obwody - obowiązujący a latach 2005-2015 - był niekonstytucyjny.

Można zachować odszkodowania

Dla rolników i hodowców z pewnością istotne jest to, że po wyłączeniu ziemi zachowają prawo do odszkodowań. Szkody - zamiast myśliwych bądź nadleśniczych - będą szacować rzeczoznawcy z urzędu. To też sposób na uniknięcie długotrwałych konfliktów o pieniądze z kołami łowieckimi.

"Mimo że myśliwi budują swój wizerunek, jako przyjaciół rolników, wielu właścicieli upraw ma poważne problemy z wyegzekwowaniem od nich godnych wypłat za wyrządzone szkody. Sprawy te wielokrotnie kończyły się w sądzie" - pisze koalicja Niech Żyją!

W konsultacjach można wziąć udział przez platformę ePUAP lub tradycyjną drogą pisemną. Na stronach koalicji Niech Żyją! i zakazpolowania.pl znajdują się formularze wniosków o wyłączenie gruntów z gotowymi uzasadnieniami.

Aktualne trwają konsultacje w województwie zachodniopomorskim. Zakończyły się już w województwach świętokrzyskim, pomorskim, dolnośląskim i lubelskim. Konsultacje każdorazowo trwają 21 dni.

„Zakopane” informacje

”W województwie pomorskim, do czasu poinformowania przez nas mediów na tydzień przed końcem konsultacji, zaledwie dwie osoby złożyły wnioski o wyłączenie swojej prywatnej ziemi z granic obwodu łowieckiego” - mówi OKO.press Tomasz Zdrojewski z koalicji Niech Żyją!

"Naszym zdaniem nie wynika to wcale z braku zainteresowania, ale z tego, że ludzie nie wiedzą o tej możliwości. Bo informacje o tym są »zakopane« na stronach BIP urzędów marszałkowskich, gdzie rzadko kto zagląda" - dodaje.

Problem w tym, że, owszem, urzędy marszałkowskie są zobligowane do przesłania informacji do urzędów gmin, ale te nie są zobowiązane do jakiegoś konkretnego sposobu ich dystrybucji.

„Uchwały mogą być przyjęte tylko raz i nikt nie powiedział, że jeszcze kiedykolwiek będą konsultowane. Ta okazja może już więcej się nie powtórzyć” - przestrzega Zdrojewski.

Dzielą myśliwi pospołu z leśnikami

Podzielić województwa na obwody łowieckie pomagają marszałkom zespoły opiniodawczo-doradcze. To one faktycznie przygotowują nowe uchwały, określając plany i mapy obwodów.

"Problem w tym, że składają się one niemal w całości z przedstawicieli Polskiego Związku Łowieckiego i leśników. A więc z grup interesu, którym nie zależy na ograniczeniu wielkości okręgów łowieckich w Polsce" - zauważa Zdrojewski.

A te pokrywają obecnie Polskę w blisko 90 proc. „I są gwarancją dla 128 tysięcy polskich i dewizowych myśliwych możliwości polowania bez większych ograniczeń, nawet w najcenniejszych przyrodniczo miejscach, takich jak Puszcza Białowieska” - mówi aktywista.

„Niech Żyją!” powalczy o tereny cenne przyrodniczo

Dlatego koalicja Niech Żyją! planuje przeprowadzenie akcji społecznych w kilku ważnych przyrodniczo terenach Polski - nowe przepisy dają również narzędzia na wyłączenie z obszarów polowań terenów przeznaczonych na cele publiczne.

„Będziemy wnioskować o wyłączenie z polowań otuliny Bieszczadzkiego Parku Narodowego i otuliny Parku Narodowego »Ujście Warty«” - mówi Zdrojewski.

"Regularne wykonywanie polowań przy samych granicach parków narodowych - w ich otulinach, które powinny pełnić funkcję naturalnych buforów między przyrodą parku, a wpływem działalności człowieka - są poważnym problemem" - dodaje.

Koalicja chce wyłączenia z polowań również Stawów Zatorskich (woj. małopolskie) - ostoi wielu cennych gatunków ptaków, również tych ściśle chronionych, która pełni też funkcję ważnego przystanku na trasie dalekich wędrówek ptaków.

"Postaramy się również o wyłączenie z obwodów łowieckich wód Zalewu Wiślanego wraz z pasem nadmorskim, gdzie wciąż można polować, wbrew zakazowi zabijania ptaków wędrownych w prawie łowieckim" - mówi Zdrojewski.

Politycy przeciwko polowaniom

O zakaz polowań na obszarze całej gminy Wrocław zaapelowali dolnośląscy Zieloni. „Partia Zieloni występuje w imieniu mieszkańców, którym zależy na poszanowaniu środowiska naturalnego i możności obcowania z naturą i zwierzętami” - napisali we wniosku do marszałka województwa dolnośląskiego.

"Zauważamy wzrost świadomości ekologicznej mieszkańców Wrocławia i okolic, którzy chcą mieć realny wpływ na to, co się dzieje w lasach, na łąkach i wokół nich. Lasy są naszym wspólnym dobrem, miejscem rekreacji, celem wycieczek pieszych i rowerowych, dlatego należy o nie szczególnie dbać i je chronić".

Myśliwych nie chce też Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. „Mając w pamięci tragiczne wydarzenia podczas polowań, w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców, jestem przeciwny realizowaniu ich na administrowanym przez Miasto Sopot terenie” - napisał w piśmie do marszałka, w którym zwraca się o wyłączenie całej gminy z obwodu łowieckiego.

„W celu redukcji pogłowia dzikiej zwierzyny zalecam jej odławianie i wywóz z dala od granic administracyjnych Miasta Sopotu” - napisał Karnowski. Sprzeciwia się temu Nadleśnictwo Gdańsk, motywując konieczność odstrzału m.in. walką z afrykańskim pomorem świń.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze