Młodzieżowy Strajk Klimatyczny opowiedział się jednoznacznie za włączeniem energii z elektrowni atomowych do unijnego planu zielonych inwestycji. Czy głos młodych wyborców wpłynie na ekstremalnie spolaryzowaną debatę wokół decyzji rządu o budowie w Polsce elektrowni jądrowej?
Głośno ostatnio o energii jądrowej. Niemcy skutecznie i - jak sądzą sceptycy - ze szkodą dla klimatu realizują Atomausstieg, czyli całkowite odejście w energetyce od atomu do końca 2022.
Na forum UE trwa bitwa o tzw. zieloną taksonomię, czyli jakie inwestycje będzie Unia uznawać za zrównoważone i zgodne z unijnym celem neutralności klimatycznej i czy mogą to być nowe elektrownie jądrowe.
W Polsce rząd ogłosił, że duża elektrownia jądrowa powstanie najprawdopodobniej w nadmorskiej gminie Choczewo. Głos w sprawie tego projektu i szerzej na temat polskiego atomu zabierają partie polityczne jak choćby Polska 2050 Szymona Hołowni, zapowiadająca „urealnienie Polskiego Programu Energetyki Jądrowej” przez postawienie na małe reaktory jądrowe. Którym daleko do jeszcze do funkcjonującego rozwiązania i których – wbrew twierdzeniom partii Szymona Hołowni – PPEJ wcale nie wyklucza ani nie utrudnia ich powstania.
Do debaty dołączył właśnie Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, który we wtorek 3 stycznia 2022 opowiedział się za energetyką jądrową w polskim i europejskim miksie energetycznym.
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny jest częścią globalnej inicjatywy Fridays for Future, zainspirowanej działalnością Grety Thunberg. “Wyrażamy swój sprzeciw wobec bierności polityków w obliczu katastrofy klimatycznej. Nie jesteśmy ekspertami ds. ekologii i zmian klimatu, lecz młodzieżą świadomą zagrożenia jakim jest katastrofa klimatyczna i walczącą o prawo do swojej przyszłości” – pisze MSK na swojej stronie internetowej. MSK działa w całej Polsce i liczy kilkuset aktywistów. Profil MSK na Facebooku obserwuje ponad 50 000 osób.
MSK zabrał głos w kontekście debaty o zielonej taksonomii. Pod tą urzędniczą nazwą kryje się zbiór zasad i kryteriów, jakie muszą spełniać inwestycje za unijne pieniądze – w tym w sektorze elektroenergetyki – by zostać uznane za „zielone” i przybliżać UE do neutralności klimatycznej w roku 2050.
Dyskusja od miesięcy koncentrowała się wokół kwestii czy za „zielone” mogą zostać uznane elektrownie jądrowe oraz inwestycje w gaz.
Zwolennicy atomu podkreślają, że jest to stabilne i długoletnie źródło niskoemisyjnej energii. Przeciwnicy – punktują za wysokie początkowe koszty inwestycji, długość jej trwania oraz częste i idące w lata opóźnienia w realizacji, których koszty idą w kolejne miliardy. Według przeciwników problemem mają być też odpady, choć – to z kolei „atomiści” – można wykorzystywać je w nowych reaktorach i bezpiecznie przechowywać te, których wykorzystać się nie da.
Gaz z kolei uważany jest przez niektóre kraje za tzw. paliwo przejściowe na drodze do sieci energetycznej opartej niemal wyłącznie na odnawialnych źródłach energii. To casus Niemiec, gdzie rząd zakłada, że już roku 2030 ok. 80 proc. energii elektrycznej pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych, głównie wiatru i słońca. W takim miksie gaz ma służyć jako stabilizator dostaw prądu, gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce.
„Domagamy się od Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego uznania energetyki jądrowej za zrównoważone źródło energii oraz wykluczenia z niej gazu ziemnego, w zgodzie z wnioskami naukowymi płynącymi z raportów IPCC” – napisał MSK w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych.
“Dostrzegamy potrzebę natychmiastowej, efektywnej transformacji energetyki, zarówno w skali Polski, Europy, jak i globalnej, opartej głównie o niskoemisyjne źródła odnawialne, będące najważniejszym i najszybszym możliwym do rozwinięcia elementem dekarbonizacji miksu we wszystkich zgodnych z celami klimatycznymi scenariuszach, oraz w mniejszym stopniu o energetykę jądrową, stanowiącą niezbędny element rozwiązania. (…) Wobec skali zagrożenia z którym przyszło nam się mierzyć, nie posiadamy luksusu arbitralnego odrzucania części rozwiązań” – dodają aktywiści.
Wrocławski aktywista MSK Michał Alberski podkreśla, że stanowisko ruchu zostało wypracowane w trwających od listopada zeszłego roku dyskusjach i głosowaniach.
“Temat energetyki został przez nas przedyskutowany na ogólnopolskim zjeździe w połowie listopada zeszłego roku. Każda osoba działająca w naszym ruchu mogła przyjechać, wziąć udział w obradach, zostać wysłuchaną, podzielić się swoimi argumentami i wątpliwościami. Kilka tygodni później miało miejsce powszechne głosowanie, w którym zdecydowana większość ruchu, niemal 80 proc. głosujących, opowiedziała się za miksem OZE+atom” – mówi Alberski.
“Trudno wskazać pojedyncze wydarzenie, które miałoby stać za podjęciem przez nas decyzji, ale z pewnością dużą rolę odegrała ożywiona dyskusja wokół obecności atomu i gazu w Taksonomii Unii Europejskiej. Głosy w tej sprawie, podnoszone przez kolejne organizacje, instytucje i znane osoby publiczne, uświadomiły nam, że możemy próbować unikać tego tematu z powodu jego kontrowersyjności, ale mimo naszych uników on i tak ostatecznie nas dogonił i nie możemy już dłużej milczeć” – dodaje Alberski.
“Stanowisko naszego ruchu to nie opinia zrodzona pod wpływem jakichś subiektywnych preferencji, lecz ustąpienie pola głosowi nauki. Raporty Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu [IPCC], poza diagnozą stanu klimatu, zawierają również precyzyjny zbiór narzędzi po które ludzkość powinna sięgnąć, by uniknąć niszczycielskich konsekwencji wzrostu temperatury” – mówi aktywista.
Rzeczywiście, w licznych raportach na temat drogi do neutralności klimatycznej i osiągnięciu celu zatrzymania wzrostu temperatury na poziomie 1,5°C do końca wieku, energia jądrowa pojawia się jako niezbędne narzędzie.
„W większości scenariuszy ograniczających ocieplenie do 1,5°C (…) zakłada się, że udział w produkcji energii elektrycznej energii jądrowej i paliw kopalnych z wychwytem i składowaniem dwutlenku węgla (ang. Carbon Capture and Storage, CCS) będzie rósł” – stwierdza raport IPCC z 2018 roku. Podobne stanowisko znajdziemy w niedawnym raporcie Międzynarodowej Agencji Energii.
Wojna o atom w taksonomii nie jest jeszcze zakończona. Na propozycję Komisji Europejskiej zareagowali m.in. polscy Zieloni.
„Komisja Europejska zaproponowała uznanie gazu ziemnego i energii jądrowej za «zrównoważone źródła energii». Stawia to pod znakiem zapytania neutralność klimatyczną i transformację energetyczną Europy. Miliardy euro popłyną na gaz i energię jądrową, udając, że jest ona równie dobra dla klimatu i środowiska jak odnawialne źródła energii. A tak nie jest! Transformacja energetyczna nie może paść ofiarą «greenwashingu»” – napisała na Facebooku współprzewodnicząca partii Małgorzata Tracz.
Niemniej europejskie partie Zielonych nie mówią w sprawie atomu jednym głosem – za wykorzystaniem atomu opowiadają się np. Zieloni z Finlandii.
Portal Euractiv podał w październiku, że rząd fiński – w którym zasiadają Zieloni - będzie lobbować za atomem w zielonej taksonomii UE.
Według danych Eurostatu za rok 2019, 26 proc. energii elektrycznej konsumowanej w Unii Europejskiej pochodziło z atomu, czyniąc go najistotniejszym czystym źródłem energii w UE. Inne niskoemisyjne źródła w unijnej produkcji prądu to elektrownie wiatrowe (13 proc.), wodne (12 proc.), biopaliwa (6 proc.) oraz panele słoneczne (4 proc.).
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc
Komentarze