24 września grupa 21 medyków złożyła do MSWiA wniosek o wpuszczenie do strefy stanu wyjątkowego. Dziś dostali odpowiedź - o zgodzie nie ma w piśmie mowy. Ale MSWiA przekonuje, że Straż Graniczna wszystkimi się doskonale opiekuje
24 września dr Jakub Sieczko, anestezjolog, który prowadzi jeden z najbardziej popularnych profili lekarskich na FB, opublikował wpis z informacją o zorganizowaniu grupy 21 medyków, gotowych ruszyć w rejony nadgraniczne z pomocą medyczną dla imigrantów.
„Kilka minut temu, za pośrednictwem ePUAP, złożyliśmy w gronie 21 medyków wniosek do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o umożliwienie nam wjazdu do strefy stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią.
Chcemy pomagać obecnym tam osobom, których życie i zdrowie jest zagrożone. Deklarujemy, że zorganizujemy całą logistykę, będziemy poruszać się oznakowanymi ambulansami i przestrzegać przepisów prawa".
Po pięciu dniach - 29 września - przyszła odpowiedź: "Chcielibyśmy podkreślić, że funkcjonariusze Straży Granicznej pełniący służbę na polsko-białoruskiej granicy udzielają stosownej pomocy, w tym pomocy medycznej wszystkim osobom, które przekroczyły granice z Polską i zostały znalezione".
W piśmie nie ma mowy o zgodzie na wjazd - czyli, jak rozumiemy, zgoda nie została udzielona.
"Mamy odpowiedź MSWiA. We wniosku wysłanym 24 września do ministra Kamińskiego apelowaliśmy o zgodę na wjazd grupy medyków do strefy stanu wyjątkowego. W odpowiedzi, którą uzyskaliśmy, takiej zgody nie ma. Jest tylko opis sytuacji na miejscu.
W skrócie - jest dobrze.
W środku kryzysu humanitarnego polskie władze nie pozwalają lekarzom, ratownikom i pielęgniarkom na wjazd na teren tego kryzysu. Zapamiętajmy ten dzień.
Nie - to nie kończy naszej akcji i nie wyczerpuje naszych pomysłów", napisał na FB Jakub Sieczko.
Sieczko w rozmowie z OKO.press mówił: "Liczę się z każdą opcją. Jeśli minister wyrazi zgodę, jesteśmy w stanie ruszyć z pomocą w ciągu kilku godzin. Jeśli minister takiej zgody nie udzieli, nie będę w stanie zrozumieć jego motywów, ale to już nie będzie moja odpowiedzialność.
Mnie to, co się dziś dzieje na granicy pod względem emocjonalnym, ale też pod względem rozwoju wypadków, przypomina trochę czas tuż przed drugą falą pandemii.
Jest kryzys, prawdopodobnie nadchodzi w jeszcze większym stopniu i zapewne dojdziemy do punktu, w którym żadna grupa pasjonatów, wolontariuszy, sobie z tym kryzysem nie poradzi. Niezbędne są tu rozwiązania systemowe i ja apeluję do polskich władz o takie rozwiązania.
Z tym że konkretni ludzie potrzebują tam pomocy już dziś, teraz. My jesteśmy gotowi działać w tym czasie, zanim polskie władze tych rozwiązań systemowych nie przygotują. A muszą je przygotować. Tak przynajmniej mi się wydaje. Nie jestem politykiem, nie zajmuję się zarządzaniem, ale takie mam intuicje".
Cała rozmowa tutaj:
Sieczko wystosował także apel do prymasa Polski, Wojciecha Polaka:
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze