Perła w koronie amerykańskiej nauki przeżywa ciężkie chwile. Nowa administracja co rusz wymyśla nowe ograniczenia. Pracownicy NIH są przerażeni. Nie da się niczego planować. Nikt nie jest pewien, czy jutro będzie miał pracę
O tym, jak Donald Trump niszczy amerykańską naukę, pisałem w OKO.press kilka dni temu.
Ofiarą niedawnych posunięć nowej administracji padło wiele instytucji badawczych, a także uczelni, w tym m.in. Uniwersytet Columbia w Nowym Jorku czy Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore.
Instytucją szczególnie dotkniętą przepisami, wprowadzanymi na polecenie Departamentu Efektywności Rządu jest perła w koronie amerykańskiej nauki – Narodowe Instytuty Zdrowia (National Institutes of Health).
24 marca 2025 roku Gina Kolata, wybitna dziennikarka naukowa pisząca dla „New York Times’a”, zajmująca się od ponad 30 lat tym, co dzieje się w NIH, opublikowała na łamach dziennika tekst pt.: „Chaos and Confusion at the Crown Jewel od American Science”.
Dziennikarce udało się skłonić siedmiu starszych badaczy (senior investigators) by opowiedzieli o ostatnich wydarzeniach w Narodowych Instytutach Zdrowia. Wszyscy jej rozmówcy z obawy o utratę pracy zastrzegli anonimowość.
Publikujemy fragmenty tego artykułu.
„Tydzień po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa starszy naukowiec z NIH przygotowywał się do wygłoszenia wykładu na konferencji naukowej, gdy otrzymał pilny telefon od asystenta administracyjnego. »Obowiązuje całkowity zakaz komunikacji. Nie możesz wygłosić wykładu«” – poinformowano go.
Tym wymownym przykładem zaczyna się tekst Giny Kolaty.
„Gdy tylko naukowiec wrócił do biura, wszedł w życie kolejny zakaz. Tym razem dotyczący przesyłania artykułów naukowych do czasopism w celu publikacji”.
Kierowany przez Elona Muska DOGE [Department of Government Defficiency] zapoczątkował erę chaosu i zamieszania – opowiadają rozmówcy dziennikarki.
„Zasady zmieniają się niemal z dnia na dzień. Czy naukowcy mogą zamawiać niezbędne materiały do swoich badań? Tak. Nie. Może”.
„Czy mogą podróżować? 26 lutego wprowadzono 30-dniowy zakaz. Co będzie dalej? Nikt nie wie”.
„To naprawdę przerażające” – oznajmił jeden z naukowców. „Kontrolują informacje, wywołują chaos, dezorganizują wszystkich i trzymają nas w niepewności”.
„Cokolwiek ludzie czytają w gazetach, rzeczywistość jest dziesięć razy gorsza” – dodał.
Narodowe Instytuty Zdrowia są największym publicznym fundatorem badań biomedycznych na świecie. To wielka sieć tysięcy badaczy pracujących w 27 ośrodkach zajmujących się leczeniem chorób, poprawą zdrowia i finansowaniem badań medycznych.
Główna siedziba NIH mieści się w Bethesdzie pod Waszyngtonem. Część badań toczy się właśnie tam, ale większość prowadzą naukowcy pracujący praktycznie w każdym stanie USA i za granicą.
„To tam rozszyfrowano ludzki genom [ustalono pełny zapis ludzkiego DNA]” – przypomina Kolata. „Tam opisano po raz pierwszy wirusa zapalenia wątroby typu C. Tam wyizolowano wirusa HIV, opracowano pierwszy lek na AIDS, a także przeprowadzono badania podstawowe, które pomogły w stworzeniu szczepionek przeciw COVID-19. To NIH finansował prace, które doprowadziły do wynalezienia Ozempicu i innych nowoczesnych leków na odchudzanie”.
„Bardzo trudno wskazać przełomowe odkrycia, które w jakiś sposób nie były wspierane przez NIH” – powiedział dziennikarce dr Rudolph Leibel, profesor medycyny na Uniwersytecie Columbia, który – podobnie jak większość amerykańskich badaczy medycznych – otrzymywał finansowanie z tej instytucji.
Były dyrektor NIH, dr Francis Collins, dodał: „Jeśli przyjmujesz lek zatwierdzony przez FDA [Food and Drug Administration], który poprawia jakość lub długość twojego życia, NIH w 99 proc. miał udział w jego odkryciu”.
NIH finansuje duże badania kliniczne w dziedzinach takich jak rak, choroby serca i cukrzyca, które zmieniły praktykę medyczną i uratowały wiele istnień.
Jego naukowcom zabrania się pracy w charakterze płatnych konsultantów dla przemysłu.
Wielu z nich twierdzi, że kieruje nimi miłość do nauki i pragnienie poprawy losu ludzkości.
Wytyczne dotyczące zakupów są niespójne – skarżą się rozmówcy Kolaty.
„Ciągle zmieniają zasady” – mówi naukowiec, który pracuje w NIH od dziesięcioleci. „Polityka zmienia się tak szybko i tak często, że nikt już nie wie, co obowiązuje”.
Inny starszy naukowiec z NIH żalił się z kolei, że „program, z którego korzystał do zamawiania materiałów do swojego laboratorium, został zamknięty na miesiąc. Następnie otwarto go na jeden dzień, po czym kilka dni później ponownie zamknięto. Tym razem na stałe”.
„Do swoich badań potrzebuje myszy o specjalnych cechach genetycznych. »Nie możemy ich zamówić« – powiedział, dodając, że przez to zagrożonych jest kilka lat jego pracy”.
„Gdy DOGE wprowadziło niedawno limit wydatków w wysokości 1 dolara na służbowe karty kredytowe, wydawało się, że nikt nie wziął pod uwagę, jak kluczowe są te karty dla codziennych operacji. Nie było np. żadnego mechanizmu umożliwiającego zapłatę za paliwo do pojazdów transportujących próbki krwi pacjentów” – opowiedział Kolacie jeden z jej rozmówców.
"Musieliśmy się gimnastykować i błagać o fundusze.
Kilka dni temu wznowiono zamówienia na niepilne materiały, ale teraz mamy gigantyczne zaległości. Co gorsza, personel odpowiedzialny za realizację zamówień został zdziesiątkowany przez zwolnienia".
A oto inna konsekwencja nowych przepisów. „Naukowiec badający rzadkie i wyniszczające schorzenie dotykające małe dzieci, został zaproszony na konsultację z lekarzami zajmującymi się takimi pacjentami. W ostatniej chwili powiedziano mu, że nie może pojechać”.
„To całkowicie nieakceptowalne” – skomentował.
„Naukowców przeraziły też chaotyczne zwolnienia i ponowne zatrudnienia pracowników” – pisze Kolata.
Jako przykład podaje zwolnienie ok. 20 techników z banku krwi NIH, gdzie analizowane są próbki pacjentów, a także przygotowuje się materiał do transfuzji.
„Zwolnienia te były częścią decyzji o usunięciu wszystkich pracowników na okresie próbnym, którzy byli zatrudnieni krócej niż dwa lata”.
Na liście osób do zwolnienia znaleźli się także lekarze na okresie próbnym zajmujący się pacjentami w Centrum Klinicznym – szpitalu NIH, w którym prowadzone są badania kliniczne. „Wśród nich byli pracownicy oddziału intensywnej terapii oraz członkowie specjalnego zespołu reagującego w przypadku zatrzymania akcji serca u pacjenta” – czytamy w „New York Times”.
Pracownicy NIH nie wytrzymali i zaprotestowali. Protest odniósł skutek. DOGE wstrzymało zwolnienia lekarzy z oddziału intensywnej terapii i pozwoliło na ponowne zatrudnienie zwolnionych techników laboratoryjnych oraz pracowników banku krwi.
„To było niewyobrażalnie stresujące” – powiedział dziennikarce lekarz-naukowiec.
Pracownicy NIH zdają sobie sprawę, że żadne stanowisko w Instytutach nie jest bezpieczne. Nawet te zajmowane przez wysoko cenione osoby z wieloletnim stażem.
„Pracownicy zatrudnieni na stałe nie mogą już zakładać, że ich kontrakty zostaną automatycznie przedłużone”
– powiedział Kolacie jeden z nich. „Teraz niektórzy naukowcy są wysyłani na bezpłatne urlopy po wygaśnięciu ich umów i z niepokojem czekają na informację, czy nadal mają pracę”.
Skutki tej sytuacji dalece wykraczają poza NIH – pisze „New York Times”.
Przykład? „Narodowy Instytut Zaburzeń Neurologicznych i Udaru Mózgu planował przyznać granty naukowcom akademickim na badanie biomarkerów w celu diagnozowania otępienia niezwiązanego z chorobą Alzheimera oraz stwardnienia zanikowego bocznego (ALS). Celem projektu było wcześniejsze diagnozowanie pacjentów i sprawdzenie, czy eksperymentalne leki przynoszą skutek”.
„Jednak ocena tych wniosków grantowych wymagała specjalistycznej analizy w instytucie zajmującym się zaburzeniami neurologicznymi. Z powodu decyzji DOGE, proces ten został przeniesiony do innego biura, gdzie recenzenci nie mają odpowiedniej wiedzy specjalistycznej”.
W rezultacie, jak stwierdził jeden z administratorów naukowych,
„Nie będziemy w stanie prowadzić tego rodzaju programu. Zamiast tego będziemy musieli robić prostsze rzeczy” – dodał.
Pracownicy NIH się obawiają, że wkrótce nastąpią masowe zwolnienia lub redukcja etatów.
„Nikt nie wie, kogo to dotknie, jakie będą kryteria ani kiedy to nastąpi” – twierdzi jeden z rozmówców Giny Kolaty. „Ta niepewność, ten chaos dręczy ludzi” – dodał.
„Gdyby powiedzieli: »Planujemy redukcję stanowisk administracyjnych dla starszych naukowców, osób powyżej 65. roku życia albo tych, których oceny były słabe«, byłoby to o wiele mniej stresujące”.
„Ale to jest jak rosyjska ruletka. Nie wiadomo, co się wydarzy”.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze