Praktyczna likwidacja USAID przez nową administrację wywołała entuzjazm małych i większych dyktatorów na całym świecie. I przerażenie milionów ludzi w biednych krajach Afryki i Azji, w których fundusze USAID zapewniały leczenie chorób zakaźnych. Teraz los wielu chorych staje się niepewny
„Stany Zjednoczone przez lata były głównym sponsorem ochrony zdrowia m.in. w Afryce, chociażby w zakresie zwalczania gruźlicy czy HIV/AIDS. Fundusze te były niezbędne do wdrażania programów leczenia milionów ludzi. Nagłe przerwanie tej opieki jest zatrważające. W naszych projektach w różnych miejscach na świecie już widzimy fatalne skutki tych decyzji” – mówi lekarz dr Krzysztof Herboczek, współpracujący z organizacją Lekarze bez Granic
„Dla krajów, w których co piąty obywatel jest zakażony HIV i gdzie leczenie tych ludzi jest główną potrzebą medyczną tych państw, pomoc amerykańska była całkowicie niezbędna. Nie ma żadnej organizacji na świecie, która zastąpiłaby tę lukę” – dodaje lekarz.
24 stycznia 2025 roku, a więc 3 dni po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa, sekretarz stanu USA Marco Rubio wstrzymał pomoc zagraniczną (militarną, humanitarną, gospodarczą), za którą odpowiadają Departament Stanu i Amerykańska Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego, w skrócie USAID.
Rubio uzasadnił swoją decyzję tym, że obecna administracja nie dysponuje danymi umożliwiającymi ocenę efektywności poszczególnych programów oraz ich zgodności z polityką prezydenta.
USAID i Departament Stanu odpowiadają za większość amerykańskiej pomocy zagranicznej. Jak podają Andrzej Kohut i Krzysztof Nieczypor z Ośrodka Studiów Wschodnich „w roku 2022 – ostatnim, z którego dostępne są pełne dane – było to 61,7 mld z 76 mld dolarów”.
Rubio zapowiedział, że przez 90 dni urzędnicy będą sprawdzać zgodność poszczególnych programów pomocowych z polityką nowej administracji. Po otrzymaniu szczegółowego raportu niektóre z nich być może zostaną wznowione.
Decyzja z 24 stycznia zawierała liczne wyjątki, dotyczące m.in. pomocy militarnej dla Izraela i Egiptu, a także najbardziej niezbędnego wsparcia żywnościowego i części pomocy medycznej.
„Nawet według standardów nowej administracji, demontaż USAID był wyjątkowo brutalny” – ocenił na łamach „The New Yorker” Jon Lee Anderson.
„Donald Trump, wydając się oburzony samą ideą pomocy zagranicznej, bez żadnych dowodów ogłosił, że USAID to »oszustwo«, w nieuczciwy sposób przywłaszczyło setki milionów dolarów”.
„Elon Musk stwierdził, że agencja ta to nie »jabłko z robakiem w środku«, ale po prostu »kupa robaków«. Opisując ją jako »organizację przestępczą«, ogłosił, że »nadszedł czas, by umarła«”.
10 marca 2025, a więc po trwającym 6 tygodni audycie, Marco Rubio poinformował na portalu X, że Stany oficjalnie zamykają 83 proc. programów pomocy zagranicznej realizowanych przez USAID.
Sekretarz stanu stwierdził, że audyt wypadł nadzwyczaj niekorzystnie. Wykazał, że w przypadku 5200 anulowanych kontraktów „wydano dziesiątki miliardów dolarów w sposób niezgodny, a w niektórych przypadkach nawet szkodliwy, dla podstawowych interesów narodowych USA”.
Utrzymanych zostanie jedynie ok. 1000 trwających programów pomocowych, ale i w ich wypadku nastąpią zmiany. „W porozumieniu z Kongresem zamierzamy, aby programy, które zachowujemy, były teraz skuteczniej zarządzane przez Departament Stanu” – oznajmił Rubio.
Polityk podziękował przy okazji pracownikom DOGE [Department of Government Efficiency] i Departamentu Stanu, którzy włożyli wiele „wysiłku we wprowadzenie tej spóźnionej i historycznej reformy”.
USAID została założona w 1961 roku przez prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Jon Lee Anderson, autor przytoczonego artykułu w „The New Yorker”, dorastał w rodzinie związanej z tą organizacją.
„W latach 60., gdy Trump starał się o zwolnienie z obowiązku wojskowego ze względu na rzekome problemy ze zdrowiem, mój ojciec był oficerem w programie znanym jako »Żywność dla Pokoju«” – wspomina.
Ojciec Andersona dostał pracę na Tajwanie. „Tajwan był jednym z przyczółków amerykańskiego imperium, ale obecność USA miała również pozytywne aspekty” – pisze Anderson. – "Mój ojciec rozdawał żywność i dostarczał nasiona rolnikom, którzy chcieli uprawiać zboże. Gdy wyspę nawiedzały tajfuny i powodzie, organizował pomoc humanitarną. Jednym z programów, z których był najbardziej dumny, było zapewnienie darmowych posiłków w szkołach publicznych”.
„Po pięciu latach na Tajwanie przeprowadziliśmy się do kolejnej placówki, ostatecznie mieszkając w ośmiu różnych krajach. Praktycznie wszędzie, gdzie się osiedlaliśmy, otaczały nas worki zboża z logo USAID – splecionymi dłońmi i amerykańską flagą. Moje rodzeństwo i ja dorastaliśmy, wierząc, że niezależnie od tego, co jeszcze nasz kraj robił na świecie, byliśmy gotowi dzielić się swoim sukcesem” – pisze Anderson.
Z jego tekstu obok dumy, z tego, co robił ojciec, wynika też bezspornie, iż agencja USAID, której oficjalnym celem było pomaganie innym narodom, przez dziesięciolecia pełniła również funkcję przykrywki dla amerykańskiego wywiadu.
„Gdy miałem 20 kilka lat i mówiłem ludziom, że mój ojciec pracował dla USAID, nieuchronnie słyszałem: »Masz na myśli CIA«”.
Lista „grzechów” USAID jest długa. W Chile finansowała organizacje przeciwników Salvadora Allende, zanim został on obalony w wyniku zamachu stanu wspieranego przez Stany Zjednoczone. W Indonezji agencja pomogła w stworzeniu listy osób, które potem zostały zamordowane w ramach antykomunistycznych czystek.
Na Filipinach USAID finansowała sieć radiową, mającą na celu szerzenie proamerykańskiej propagandy. W Ameryce Łacińskiej w latach 60. agencja prowadziła projekt sterylizacji ubogich kobiet.
Ale obok tych działań funkcjonowały także programy, które faktycznie pomagały ludziom.
Chyba najlepszym tego przykładem jest ogłoszona w 2003 roku inicjatywa George’a W. Busha pod nazwą PEPFAR (the U.S. President’s Emergency Plan for AIDS Relief), w ramach której USAID odegrała kluczową rolę w walce z epidemią HIV/AIDS na świecie.
„Dziś program ten uważany jest za jedno z najbardziej znaczących osiągnięć Busha” – twierdzi Anderson. Ocenia się, że dzięki PEPFAR udało się ocalić ok. 25 mln istnień ludzkich w skali globu.
Podczas pandemii COVID-19 USAID odegrała kluczową rolę w dostarczaniu szczepionek do biedniejszych krajów. W 2022 roku agencja wysłała setki ton pomocy do Ukrainy po inwazji Rosji.
Decyzja administracji Trumpa o zamrożeniu funduszy uderzyła błyskawicznie nie tylko w walkę z HIV/AIDS, ale pogorszyła także sytuację w wielu innych sektorach pomocy humanitarnej.
We wtorek, 4 lutego 2025, po raz pierwszy w swojej historii USAID nie przekazała światu ani centa. Dla porównania tydzień wcześniej na konta różnych organizacji z całego świata przelała 545 mln dolarów.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, po informacji o zamrożeniu funduszów USAID pracownicy nowej administracji upublicznili szereg zarzutów wobec agencji. Chodziło o zdyskredytowanie jej w oczach opinii publicznej.
I tak np. sam Donald Trump twierdził m.in., że agencja przekazała terrorystycznej organizacji palestyńskiej Hamas prezerwatywy za 50 mln dolarów. Kiedy jednak media zaczęły sprawdzać tę informację, okazało się, że co prawda USAID przekazywała fundusze do Gazy – tyle że „Gaza” to również prowincja Mozambiku, w którym to kraju agencja finansowała złożony program mający na celu ograniczenie zakażeń HIV i gruźlicą.
Sekretarz prasowa Białego Domu Karoline Leavitt zarzucała agencji, że wydała 32 tys. dolarów „na komiks transseksualny w Peru”. Tymczasem komiks nie dotyczył transseksualności. Był informatorem dotyczącym studiów zagranicznych, którego bohaterem był homoseksualny uczeń.
Zarzut ten był też o tyle nietrafiony, że akurat pozycja „Power of Education” została sfinansowana nie przez USAID, lecz resort spraw zagranicznych.
„Być może najlepszą reklamą USAID jest to, że autokraci zazwyczaj jej nienawidzą” – pisze na łamach „New Yorkera” Jon Lee Anderson. „W 2012 roku Władimir Putin wydalił agencję z Rosji, rzekomo za podżeganie do prodemokratycznych protestów. W następnym roku zrobił to samo Evo Morales, lewicowy prezydent Boliwii”.
„Kiedy Trump ogłosił, że program zostanie zlikwidowany, drobni despoci na całym świecie – na Białorusi, w Wenezueli, Nikaragui i Salwadorze – zareagowali entuzjastycznie”.
Viktor Orbán, premier Węgier, triumfował na Facebooku, twierdząc, że „Trump wywraca światowy porządek, kończąc wsparcie dla USAID, »ideologii gender«, »finansowania globalisty Sorosa«, »nielegalnej migracji« i »wojny rosyjsko-ukraińskiej«”. Orbán dodał, że "zamierza ścigać beneficjentów funduszy USAID na Węgrzech. »Teraz jest moment, by te międzynarodowe sieci zostały zniszczone« – oznajmił. »Trzeba sprawić, by ich istnienie stało się prawnie niemożliwe«”.
Niektórzy poszli jeszcze dalej. Robert Fico, prorosyjski premier Słowacji, zwrócił się do Muska o pomoc w identyfikacji „organizacji pozarządowych, mediów i poszczególnych dziennikarzy” w jego kraju.
Wiaczesław Wołodin, przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej, stwierdził: „Jeśli ogłosili USAID organizacją wrogą, to niech podadzą nazwiska. Kongres przekaże nam listę, a my dostarczymy ją FSB [Federalnej Służbie Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej]”.
Spytałem polskiego lekarza dr. Krzysztofa Herboczka, współpracującego z organizacją Lekarze bez Granic, o skutki zamrożenia pomocy humanitarnej, w tym medycznej, przez USA (rozmawialiśmy jeszcze przed decyzją o ostatecznej likwidacji 83 proc. programów pomocowych z 10 marca).
„Stany Zjednoczone przez lata były głównym sponsorem ochrony zdrowia m.in. w Afryce, chociażby w zakresie zwalczania gruźlicy czy HIV/AIDS. Fundusze te były niezbędne do wdrażania programów leczenia milionów ludzi. Nagłe przerwanie tej opieki jest zatrważające. W naszych projektach w różnych miejscach na świecie już widzimy fatalne skutki tych decyzji” – usłyszałem.
„Dla krajów, w których co piąty obywatel jest zakażony HIV i gdzie leczenie tych ludzi jest główną potrzebą medyczną tych państw, pomoc amerykańska była całkowicie niezbędna. Nie ma żadnej organizacji na świecie, która zastąpiłaby tę lukę” – dodał lekarz.
„Od 30 lat, odkąd dostępne są leki przeciwko HIV, wiemy, że chodzi nie tylko o to, by były one w szpitalu znajdującym się 100 km od miejsca, gdzie przebywa pacjent, tylko potrzebne jest zbudowanie całego systemu dystrybucji i opieki, żeby te specyfiki do niego trafiły. I taka właśnie jest rola organizacji pozarządowych, które były zależne od funduszy amerykańskich”.
„9 lat temu w Czadzie zajmowałem się organizowaniem specjalnych punktów, gdzie mogli spotykać się pacjenci. I np. ci, którzy przyjmowali leki retrowirusowe [na zakażenie HIV] już od roku i czuli się dobrze, mogli je rozprowadzać, by trafiały do innych chorych. W takich punktach osoby zakażone wirusem mogły sobie nawzajem doradzać, sprawdzać swój stan zdrowia. Zapobiega to stygmatyzacji, ponieważ pacjenci, którzy się dobrze czują, nie muszą wciąż zgłaszać się do szpitala po leki”.
„My w Europie nie mamy takiego systemu, bo chodzimy do lekarza co trzy, co sześć miesięcy, tymczasem w wielu krajach afrykańskich jest to problem. Często do szpitala trzeba jechać nawet kilka dni. I ta pomoc, działanie takich punktów, zostało teraz wstrzymane” – mówił OKO.press Krzysztof Herboczek.
„Żeby zatrzymać epidemię HIV, ważna jest również profilaktyka przedekspozycyjna, czyli tzw. PrEP” – ciągnął lekarz. „Polega ona na tym, że osoby zagrożone w większym stopniu zakażeniem HIV, biorą leki, które zapobiegają temu zakażeniu. I to też zostało wstrzymane w wielu krajach”.
„Sprawa nie dotyczy tylko pracowników seksualnych czy mężczyzn mających seks z mężczyznami. Pracowałem w południowym Sudanie, gdzie jest wielożeństwo. Gdy mąż jest zakażony HIV, a jego żona nie, to jeśli ona nie dostanie tych leków, najprawdopodobniej się zakazi. Jeśli z kolei ten mąż umrze, weźmie ją za żonę jego brat i ona zakazi jego. W ten właśnie sposób przenoszą się choroby”.
„Uważamy, że całkowite zamrożenie tej dodatkowej pomocy zdrowotnej, która była w większości zależna od rządu Stanów Zjednoczonych, oznacza cofnięcie się opieki medycznej o 25 lat” – przekonywał dr Herboczek.
Spytałem mojego rozmówcę, czym grozi przerwanie leczenia antyretrowirusowego.
„Rozwojem oporności na leki, czyli po kilku miesiącach, jeżeli się ten lek z powrotem włączy, może już nie działać. Liczba leków dostępnych na zakażenie HIV jest ograniczona, więc to po prostu igranie z życiem tych pacjentów” – usłyszałem w odpowiedzi.
Marco Rubio, ogłaszając likwidację 83 proc. programów, nie podał szczegółów, które z nich przetrwały przegląd, a które nie, ani też jak Departament Stanu miałby je prowadzić.
Nie wiadomo więc czy znalazły się wśród nich te, które zapewniają ciągłość terapii w przypadku HIV. Aczkolwiek, prawdę mówiąc, trudno zdecydować co ważniejsze – HIV/AIDS, malaria, gruźlica, a może szczepionki?
Stany Zjednoczone mają z czego być dumne, bo uratowanie 25 mln ludzi przed śmiercią z powodu AIDS to wielkie osiągnięcie. I teraz nagle wszystko to miałoby iść w błoto?
„Wydaje mi się nieprawdopodobne, żeby USA były zdolne wycofać się z tej pomocy, którą świadczyły” – mówił mi kilka dni temu dr Krzysztof Herboczek. „Chyba właśnie uświadamianie jak dużo dobrego zrobiła Ameryka, to jedyny sposób, by tę pomoc kontynuować” – dodał lekarz.
„Należy się przeciwstawić medialnej kampanii, która twierdzi, że były to trwonione pieniądze, pralnia brudnych pieniędzy, bo takie określenia funkcjonują w przestrzeni medialnej. Chyba tylko dawanie pozytywnych przykładów, ile rzeczywiście zostało zrobione, jak biedniejsze państwa wykorzystują tę pomoc, mnożenie prawdziwych przykładów, to jedyne, co ma sens”.
Zanim zakończył się audyt i Marco Rubio podjął decyzję o anulowaniu 5200 kontraktów USAID, Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych rozważał kwestię prawną, czy administracja Trumpa ma prawo blokować środki już wcześniej zatwierdzone przez Kongres. Pozew w tej sprawie wniosły światowe organizacje zdrowotne i non-profit.
5 marca 2025 roku stosunkiem głosów 5 do 4 Sąd odrzucił wniosek administracji Trumpa o utrzymanie zamrożenia blisko 2 mld dolarów przeznaczonych na pomoc zagraniczną.
Decyzja ta oznacza, że fundusze te muszą zostać wypłacone tym organizacjom pomocowym, które już zrealizowały swoje zadania.
Do nadzorowania procesu wypłaty środków został zobowiązany Sędzia Amir Ali.
Jak rozumieć decyzję Sądu Najwyższego i dlaczego administracja Trumpa kontynuuje proces praktycznego zniszczenia USAID?
Otóż Sąd odniósł się do odmrożenia już przyznanych funduszy, nie nakazał jednak kontynuowania nowych programów. Trump ma zatem prawo zamknąć kolejne projekty, dopóki Kongres nie uchwali nowych przepisów, które go do tego zobowiążą.
Innymi słowy, prezydent formalnie podporządkował się decyzji Sądu Najwyższego, ale jednocześnie znalazł sposób, by obejść jej skutki. To typowa strategia administracji Trumpa – jeśli Sąd nakazuje coś zrobić, zamiast walczyć bezpośrednio, zmienia się strategię tak, by osiągnąć cel inną drogą.
Ponad 700 amerykańskich dyplomatów z Departamentu Stanu oraz pracowników USAID podpisało list skierowany do Marco Rubio, w którym wyrazili głębokie zaniepokojenie decyzją z 10 marca. Argumentują, że takie działania podważają przywództwo i bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, pozostawiając lukę, którą mogą wykorzystać Chiny i Rosja. Podkreślają również, że pomoc zagraniczna nie jest aktem charytatywnym, ale strategicznym narzędziem stabilizującym regiony, zapobiegającym konfliktom i promującym interesy USA.
„John Feeley, były wysoki rangą dyplomata amerykański, zasugerował, że Trump miał ukryty motyw w likwidacji USAID” – pisze kilkukrotnie już tu przywoływany Jon Lee Anderson: „Jeśli uda ci się to zrobić z agencją rządową – o której trzeba przyznać, większość Amerykanów nigdy wcześniej nie słyszała – o wiele łatwiej będzie później rozprawić się z innymi instytucjami, takimi jak Departament Sprawiedliwości czy Departament Stanu”.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze