0:000:00

0:00

Kłamstwo 1. Prof. Stola stwarzał "forum dla mowy nienawiści"

Tak, to nie pomyłka - Gliński stwierdza w wywiadzie 27 marca 2020, że były szef Muzeum POLIN, "dyrektor Stola stwarzał forum do prezentowania klasycznej mowy nienawiści".

Nie pierwszy raz wicepremier Gliński wysuwa rozmaite mniej lub bardziej niepoważne zarzuty wobec b. dyrektora Muzeum POLIN. Słyszeliśmy już, że prof. Dariusz Stola nie chciał podzielić się funduszami z grantów, które dostało Muzeum z nieistniejącym jeszcze wówczas (!) Muzeum Getta Warszawskiego, powołanym przez ministra Glińskiego. Albo, że nie chciał zorganizować w Muzeum konferencji poświęconej dorobkowi Lecha Kaczyńskiego (chciał, ale z dodatkowym partnerem). Teraz padło jednak szczególnie kuriozalne stwierdzenie.

Co miało być dowodem na "mowę nienawiści" w Muzeum POLIN? Konferencje i wykłady, na których zwracano uwagę na - jak powiedział Gliński - "rzekome tendencje nacjonalistyczne w polityce rządu" czy mówiono o "upiorach antysemityzmu".

Przypomnijmy: ten sam minister Gliński założył niedawno Instytut Dmowskiego, zajmujący się historią endecji i mający promować m.in. dorobek ONR (żaden inny światopogląd polityczny nie dorobił się poświęconej mu specjalnej instytucji kultury). Także IPN i jego ludzie zajmują się wybielaniem działań skrajnej prawicy i promowaniem postaci historycznych, które mają na sumieniu autentyczne zbrodnie. Prokuratura - upolityczniona przez PiS - umarza śledztwa w sprawie promocji totalitaryzmu i nawoływania do nienawiści etnicznej. Tymczasem Gliński szuka "mowy nienawiści" w Muzeum POLIN. To kuriozum.

Kłamstwo 2. "Nie było sporu o Muzeum POLIN"

"Nie było żadnego sporu o Muzeum POLIN". Tak odpowiada Gliński na pytanie dziennikarza Michała Szułdrzyńskiego, czy spór o POLIN musiał tak długo trwać. Wobec przytoczonych powyżej faktów trudno traktować takie stwierdzenie poważnie. Spór z obozem "dobrej zmiany" o Muzeum POLIN istniał jak najbardziej. Warto dodać, że u początku tego sporu były m.in tweety Glińskiego, zachęcające, by w wyborach samorządowych zmienić muzeum "właścicieli", o czym pisaliśmy w OKO.press

Nie było żadnego sporu o Muzeum POLIN
Pat w sprawie obsady dyrektora POLIN trwał prawie rok - konkurs wygrał prof. Stola, ale Gliński nigdy go na to stanowisko nie powołał
Wywiad "Plus Minus",27 marca 2020

Gliński prowadził ten spór w swoich wypowiedziach publicznych, mówiąc np. w portalu wPolityce.pl w lutym 2018: "nie mogę odpowiadać za to, jaką politykę prowadzi dyrektor tego Muzeum. Mnie także nie podoba się wiele rzeczy związanych z jego funkcjonowaniem. Ostatnio wysłałem w tej sprawie list do podmiotów współprowadzących Muzeum".

Była też nagonka na Muzeum w wykonaniu mediów publicznych i prorządowych. A także tych skrajnie prawicowych, które miały równocześnie pretensje do Glińskiego, że POLIN w ogóle utrzymuje. Wreszcie - był konkurs na dyrektora Muzeum POLIN.

Minister zgodził się na konkurs. Ale nie uszanował wyniku i nie wcielił go w życie, gdy przebiegł nie po jego myśli. Doprowadziło to do pata, którego przerwała po niemal roku dopiero rezygnacja samego prof. Stoli - zwycięzcy konkursu.

Kłamstwo 3. TVP buduje "prawdziwą demokrację"

Szułdrzyński pyta też Glińskiego też o to, czy TVP "łączy ludzi" i buduje w Polsce wspólnotę? "W dużej mierze tak" - odpowiada wicepremier. I tłumaczy:

"Dla milionów ludzi jest czymś, czego potrzebują. Czego od lat nie mieli! Przez całe lata byli ćwiczeni w sytuacji monopolu medialnego jednej szeroko pojętej opcji ideologicznej i światopoglądowej. Wszystkie trzy polskie telewizje, dwie prywatne i publiczna, do początku 2016 mówiły jednym głosem. (...) Dziś jest prawdziwa demokracja. Różne światopoglądowo media, różne samorządy, różne instytucje publiczne"
Wszystkie trzy polskie telewizje, dwie prywatne i publiczna, do początku 2016 mówiły jednym głosem. Dziś jest prawdziwa demokracja. Różne światopoglądowo media, różne samorządy, różne instytucje publiczne
Fałsz. "Prawdziwa demokracja" nie polega na tym, że media publiczne są tubą propagandową rządu i w ten sposób równoważą inne media
Wywiad "Plus Minus",27 marca 2020

O braku elementarnych standardów w TVP pisaliśmy wielokrotnie. Warto tu przypomnieć ministrowi, co jest rolą telewizji publicznej zgodnie z obowiązującym prawem. Nie jest to "równoważenie" własną propagandą rzeczywistego czy wydumanego "monopolu" innych mediów. Według art. 21 ustawy o radiofonii i telewizji, TVP ma realizować:

"misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu".

O tym, jak działa ten "pluralizm", Gliński przekonał się na własnej skórze trzy i pół roku temu. W 2016 "Wiadomości" podczas nagonki na organizacje pozarządowe wzięły za cel m.in. jego żonę. Dlaczego? Bo należała do rady fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. A we władzach "Stoczni" zasiadała córka b. prezydenta RP Zofia Komorowska. "Stocznia" dostała też grant od ministerstwa kultury.

"Dom wariatów", "państwo poszaleli", "trudno tłumaczyć, że się nie jest wielbłądem, nawet w Telewizji Polskiej" - odpierał zarzuty zdenerwowany wicepremier Gliński 27 listopada 2016 roku w programie "Gość Wiadomości".

[video width="960" height="540" mp4="https://oko.press/images/2020/03/Gliński-TVP-Dom-wariatów.mp4"][/video]

Trudno uwierzyć, by wicepremier Gliński zapomniał o tym, jak "demokracja" z TVP zapukała do drzwi jego domu.

Kłamstwo 4. "Przez 25 lat budowano instytucje, które dzieliły Polskę"

"Przez 25 lat po 1989 roku budowano instytucje, które dzieliły Polskę i dzieliły polskie myślenie. Osłabiały nasz potencjał" - konkluduje wicepremier swoje rozważania o niezbędnych zmianach, które przeprowadza.

Które to instytucje - np. z tych, nad którymi nadzór przejął Gliński jako minister kultury pięć lat temu - powoływano do „dzielenia Polaków” i "osłabiania potencjału"?

Może Instytut Teatralny, o którym Gliński napisał w 2018, jeszcze przed powołaniem tam "swojej" dyrektorki, że jest jednym z "czołowych ośrodków kształtowania życia kulturalnego, forum dla wielogłosowej debaty"? A może Polski Instytut Sztuki Filmowej, za którego powołaniem głosowali w 2005 roku posłowie PiS?

Co więcej, obecny model funkcjonowania instytucji kultury - w którym szereg swoich zadań ministerstwo deleguje do podległych sobie, ale w założeniu autonomicznych instytutów - ukształtował się za czasów Waldemara Dąbrowskiego, ministra kultury w SLD-owskich rządach Leszka Millera i Marka Belki. Trudno sądzić, że Gliński ma jakieś zastrzeżenia do Dąbrowskiego. Przecież niezmiennie - przez całe urzędowanie Glińskiego i wcześniej - pełni on funkcję dyrektora Teatru Wielkiego - Opery Narodowej. To najbogatsza polska instytucja kultury (83 mln zł dotacji rocznie). I to Gliński ostatnio przedłużył Dąbrowskiemu kontrakt.

Kłamstwo 5. PiS-owscy dyrektorzy "nie przenoszą poglądów na instytucje"

"Każdy może mieć inne poglądy niż ja. Są dyrektorzy instytucji, którzy mają inne poglądy. Ale nie próbują ich przenosić na funkcjonowanie instytucji" - tłumaczy Gliński czytelnikom "Plusa Minusa" zasady swojej polityki kadrowej.

Tymczasem chwilami można odnieść wrażenie, że poglądy dyrektorów nie tylko formatują działalność części instytucji kultury (wydawanie tłumaczeń dzieł Jarosława Kaczyńskiego czy Bronisława Wildsteina) - ale też nieraz dyrektorem zostaje się "za poglądy". Przykład? Choćby powołanie wybielającego skrajną prawicę z ONR historyka Jana Żaryna na dyrektora Instytutu Dmowskiego (pełna nazwa: Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego i Paderewskiego). Nowy dyrektor znany jest z wypowiedzi antyukraińskich, antyizraelskich - wzywał np. do wydalenia ambasadorki Izraela Anny Azari.

Chyba że nie wolno przenosić na instytucje tylko "innych poglądów" niż te, które reprezentuje minister? To znaczyłoby, że Gliński ma poglądy takie, jak Żaryn...

;

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Komentarze