Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska
W 2017 roku policja nie legitymowała i nie zatrzymywała na Marszu Niepodległości ludzi, którzy nieśli rasistowskie i faszystowskie symbole i hasła, bo nie chciała ich prowokować. Miała odszukać sprawców na podstawie zdjęć i filmów. Zarzutów nie usłyszał jednak nikt. Prokuratura umorzyła śledztwo
Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że zachowania niektórych uczestników Marszu Niepodległości w 2017 roku „nosiły znamiona czynów w swej istocie
Mimo, że zgodnie z art. 256 kodeksu karnego, za takie zachowania grozi do dwóch lat więzienia, prokuratorzy nie postawili zarzutów ani jednemu z uczestników Marszu.
A 20 grudnia 2019 roku śledztwo zostało umorzone „wobec niewykrycia sprawców przestępstwa”.
Jak wyjaśnia w odpowiedzi na pytania OKO.press Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, osób, które łamały prawo nie udało się zidentyfikować przez „zabiegi konspiracyjne (...) polegające na całkowitym maskowaniu swojego wizerunku m.in. poprzez jednolity, niezawierający szczególnych znaków ubiór oraz zakładanie kominiarek”.
Według prokuratury, „sprawcy czynów zabronionych dołożyli wszelkich starań, aby skutecznie uniemożliwić ich identyfikację”.
Przypomnijmy: 11 listopada 2017 roku w Marszu Niepodległości szło wiele osób z rasistowskimi i neofaszystowskimi symbolami i hasłami na transparentach, flagach i ubraniach. Wykrzykiwano także rasistowskie, antyislamskie i antysemickie hasła. Przykłady wyliczaliśmy w artykule z 2017 roku.
Przewijaj zdjęcia, klikając strzałkę.
Policja nie wylegitymowała jednak wówczas i nie zatrzymała ani jednego uczestnika Marszu Niepodległości.
Policjanci, z którymi rozmawialiśmy po Marszu, twierdzili, że funkcjonariusze biorący udział w zabezpieczaniu tego zgromadzenia otrzymali wytyczne, by nie ustawiać się blisko trasy przemarszu, nie prowokować uczestników swoim widokiem i interweniować tylko w ostateczności.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji - kom. Sylwester Marczak, w odpowiedzi na pytania OKO.press, tłumaczył, że funkcjonariusze nie zatrzymywali i nie legitymowali osób łamiących prawo, bo
„zgodnie z przyjętą taktyką, działania policjantów skupione były na uniknięciu sytuacji kryzysowej, polegającej m.in. na zagrożeniu życia i zdrowia osób”.
Równocześnie kom. Marczak zapewniał, że policja i prokuratura prowadzą intensywne działania i
„bez względu na to, czy mamy do czynienia z przestępstwem, czy wykroczeniem każda osoba, która naruszyła prawo musi liczyć się z konsekwencjami”.
Bezpośrednio po Marszu, nadzorujący policję ówczesny szef MSWiA - Mariusz Błaszczak (dziś minister obrony) przekonywał, że policja nie miała powodów do interwencji. Tłumaczył, że transparenty niesione przez uczestników marszu niekoniecznie były niezgodne z prawem, bo nie musiały wcale nawiązywać do faszyzmu czy rasizmu.
Pytany o hasło „Europa tylko biała”, przekonywał, że „skojarzenia [dotyczące tych słów] mogą być różne”.
Dopiero po fali publikacji w polskich i zagranicznych mediach o rasistach i neofaszystach na Marszu Niepodległości, policja i prokuratura ogłosiły, że przeglądają zdjęcia i filmy z tego wydarzenia. A 20 listopada 2017 prokuratura wszczęła śledztwo.
W KSP powołano specjalną grupę - złożoną z policjantów z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego i Wydziału do Walki z Cyberprzestępczością. Miała ona ustalić tożsamość osób, które propagowały podczas marszu faszyzm lub nawoływały do nienawiści.
Funkcjonariusze zgromadzili kilkadziesiąt godzin nagrań video oraz liczne zdjęcia. Przeprowadzili „oględziny licznych stron internetowych i kont na portalach społecznościowych”.
Jak informuje Łukasz Łapczyński, powołany przez prokuraturę biegły uznał, że „część haseł, symboli i okrzyków [które zostały uwiecznione na filmach i zdjęciach z Marszu] wskazuje na ich związek z zakazanymi ideologiami bądź ma charakter haseł nawołujących do różnic narodowościowych, rasowych lub wyznaniowych”. Według biegłego część symboli miała zastępować inne symbole, których nie wolno publicznie prezentować (np. słowiańska świaszczyca zastępująca swastykę).
Wizerunki osób, które mogły złamać prawo, policja rozesłała wizerunki do komend w całym kraju, ABW, Centralnego Biura Śledczego Policji i Straży Granicznej. Według relacji Łapczyńskiego, ustalono tożsamość 10 z tych osób.
Z tej dziesiątki:
Dlaczego policja nie postawiła zarzutów dwóm osobom, które niosły flagę z „celtykiem” i baner z rasistowskim hasłem?
Jak informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie,
Ponieważ nie było informacji, by osoby te podczas marszu skandowały jakieś okrzyki lub wykonywały „gesty wskazujące na propagowanie ideologii prawem zakazanych” prokuratura uznała, że nie można ich zachowań uznać za złamanie art. 256 kk.
Latem 2019, Komenda Stołeczna Policji opublikowała jeszcze wizerunki 23 osób, które niosły banery z symbolami neofaszystowskimi lub miały je na ubraniach, z prośbą o pomoc w ich identyfikacji.
Ale - jak informuje Łapczyński - "publikacja wizerunków nie przyniosła oczekiwanych skutków".
Nacjonalizm
Policja i służby
Prokuratura
11 listopada
11 listopada 2017
faszyzm
Marsz Niepodległości
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
rasizm
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Komentarze