Daniel Obajtek obiecuje, że zrobi wszystko, by ceny paliw w Polsce były jak najniższe. Stara się też pokazać, że Polacy mogą teraz kupić więcej paliwa, niż w czasach rządów Donalda Tuska. Zapomina przy tym o kilku niewygodnych faktach i... dieslu.
Obajtek w porannej rozmowie Radia Zet (9.11.2022) nie powiedział wprost, że za Tuska było gorzej - jednak wyraźnie to zasugerował. Według jego wypowiedzi cena benzyny w 2012 roku wynosiła 5,85 zł. To fakt - ceny w 2012 roku biły rekordy, na niektórych stacjach stawka za litr przekraczała nawet 6 zł.
Jak dodawał Obajtek, minimalna krajowa pensja osiągała wtedy 1500 zł. I rzeczywiście, tyle wynosiło najniższe etatowe wynagrodzenie brutto. Kurs dolara dekadę temu utrzymywał się z kolei na poziomie 3 złotych - ciągnął dalej Obajtek. Warunkowo i tę wypowiedź można uznać za prawdziwą, bo średni kurs waluty, którą rozliczamy się za zakupy ropy i paliwa w 2012 wyniósł w zaokrągleniu, 3,27 zł.
"Mamy rok 2022 i benzyna kosztuje 6,65 (...), dolar ok. 4,70, a najniższa krajowa ponad 3 tys." - mówił prezes PKN Orlen na antenie Radia Zet. - "Przeciętnie Polak między rokiem 2012, a 2022 może kupić o 200 litrów więcej paliwa" - dodawał.
Zanim przejdziemy do nieścisłości i przemilczanych przez Obajtka danych, sprawdźmy prawdziwość tego ostatniego zdania. Minimalna miesięczna płaca osoby zatrudnionej na etacie wynosi 3010 zł brutto. Netto to 2364 zł. Za te pieniądze można kupić 396 litrów paliwa wycenionego po 6,65 za litr. Za 1500 brutto, czyli 1112 złotych netto można było kupić 190 litrów paliwa po 5,85 za litr. A więc po raz kolejny trzeba przyznać Obajtkowi rację - zatrudnieni na minimalną mogą kupić za zarobione pieniądze więcej paliwa niż 10 lat temu.
Daniel Obajtek mówił jednak jedynie o cenie benzyny - tańszej, bo rzadziej importowanej do Polski. Ceny diesla, w przeszłości w sporej części sprowadzanego do naszego kraju z Rosji, wzrosły o wiele bardziej.
W 2012 roku średnia cena tego paliwa wyniosła 5,72 zł za litr - zatem było ono tańsze niż benzyna bezołowiowa. Minimalna pensja hipotetycznie pozwoliłaby więc na zakup 194 litrów oleju napędowego. Z kolei 9 listopada 2022 diesel kosztuje średnio 7,92. Najniższa dopuszczalna obecnie pensja starczy więc na zakup 298 litrów paliwa. To o prawie 100 litrów mniej niż w przypadku benzyny bezołowiowej.
Przeciętnie Polak między rokiem 2012, a 2022 może kupić o 200 litrów więcej paliwa.
Prezes Orlenu sięgnął więc po porównanie polskiej siły nabywczej sprzed 10 lat z obecnymi możliwości najsłabiej zarabiających. Przekonywał też, że nasze stacje utrzymują jedne z najniższych cen paliw w Europie.
Nie pomylił się - rzeczywiście, taniej niż w Polsce na początku listopada jest było jedynie na Malcie i Węgrzech. Nie powiedział jednak nic o sile nabywczej w droższych od Polski krajach.
Na przykład w Niemczech średnia cena benzyny w pierwszej połowie listopada wyniosła 1,92 euro. W przeliczeniu to ponad 9 złotych. Średnia wynagrodzenie brutto u naszych zachodnich sąsiadów to około 2642 euro. Średnia pensja pozwala więc tam na kupno 1376 litrów benzyny E95. W Polsce, za 4817 złotych średniej krajowej na rękę można kupić zaledwie 608 litrów tego samego paliwa.
Czyste porównanie cen, bez kontekstu wydarzeń politycznych 2012 roku, również powinno budzić wątpliwości. Dekadę temu ceny ropy podbijał kryzys irański. Państwa zachodu, w tym Unia Europejska, obłożyły Islamską Republikę sankcjami w odwecie za kontynuowanie przez ten kraj programu jądrowego. Objęły one między innymi obowiązujące do dziś embargo na sprowadzanie ropy z tego kierunku. Sektor naftowy w Iranie w samym 2012 roku stracił w ten sposób 40 mld dolarów.
W pierwszej połowie listopada 2012 baryłka ropy kosztowała około 110 dolarów. 9 listopada 2022 jej koszt nie przekracza z kolei 100 dolarów, utrzymując się na poziomie ok. 95 USD. Zarówno Obajtek, jak i politycy opcji rządzącej zrzucają winę za inflację na czynniki zewnętrzne - zwracając uwagę przede wszystkim na skutki wojny w Ukrainie.
Kontekst międzynarodowy powinien być ważny również dla oceny sytuacji na rynku paliw sprzed dekady. Były wójt Pcimia zdecydował się jednak przemilczeć niewygodne dla niego fakty.
Obajtek był też pytany o prognozy wzrostu cen paliw. Według niego nie można przesądzać o możliwości przebicia granicy 10 złotych za litr. Nad taką opcją w ciągu ostatnich kilku miesięcy zastanawiali się niektórzy ekonomiści i analitycy rynku paliw.
Pod koniec roku ten scenariusz wydaje się coraz bardziej realny. Rządzący zapowiadają zmiany w tarczy antyinflacyjnej, która do tej pory zbijała ceny na stacjach. Według wczorajszych informacji radia RMF FM, Komisja Europejska przypomina o podwyższeniu z początkiem następnego roku stawki VAT-u na paliwa płynne, zgodnie z dyrektywą VAT-wską, za którą Polska głosowała. Zgodnie z nią, tylko do końca roku VAT może wynosić 8 zamiast 23 proc.
W tej sytuacji dziwne są słowa Mateusza Morawieckiego, że jakby to Komisja Europejska była autorem takich rozwiązań.
"Nie mamy zgody ze strony Komisji Europejskiej. Wręcz przeciwnie - są groźby, że będą nakładane kolejne kary, jeżeli nie wycofamy się z dotychczasowych działań osłonowych - obniżek stawek podatku VAT. Chcemy zastąpić je innym mechanizmem obrony przed inflacją" - obiecywał szef rządu. Nie wiadomo na razie, co mogłoby zastąpić obniżoną stawkę VAT-u. Trudno więc wyrokować jak wysoki może być wzrost cen paliw.
Przypomnijmy, to Morawiecki głosował za dyrektywą VAT-wską, Komisja jedynie spełnia swój mandat ciała wykonawczego - pilnuje jej wykonania.
Analitycy rynku twierdzą jednak, że rząd może zrezygnować z obniżki podatku nie tylko przez "groźby" Komisji.
"W mojej ocenie ryzyko powrotu do standardowych stawek podatkowych począwszy od stycznia jest duże. Z jednej strony wymusza to Unia Europejska, ale z drugiej jest też na rękę rządzącym, gdyż zagwarantuje to wyższe wpływy do budżetu" - mówił dla "Rzeczpospolitej" Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. "Gdyby to nastąpiło dziś, kierowcy musieliby zapewne liczyć się z opłatami za diesla na poziomie ponad 9 zł za litr, a za benzynę Pb95 nieco poniżej 8 zł" - oceniał ekspert.
Według Obajtka do końca roku ceny paliw będą stabilne. Wciąż musimy jednak brać pod uwagę możliwość ich wzrostu - szczególnie, że do góry idą stawki za litr przed obłożeniem podatkami. Cena benzyny E95 bez akcyzy i VAT-u sięgnęła w październiku 104 proc. średniej w UE - w Polsce były one wyższe niż we Włoszech czy Austrii. W przypadku oleju napędowego osiągnęliśmy 102 proc. unijnej średniej, a niższe ceny "przed podatkami" notowano we Włoszech, Hiszpanii, Irlandii czy Austrii.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze