Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Wciąż nie znamy dokładnej godziny rozpoczęcia przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego przed sejmową komisją śledczą. Posiedzenie może potrwać wiele godzin
„Nie rozumiem, dlaczego miałbym szykować jakiś plan na przesłuchanie. To raczej komisja powinna go mieć” – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński Wirtualnej Polsce na pytanie o jego plan na przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa.
Lider PiS będzie dziś przesłuchiwany przez komisję pod przewodnictwem Magdaleny Sroki z Trzeciej Drogi, wspierać ją będą między innymi Tomasz Trela z Lewicy i Marcin Bosacki z Koalicji Obywatelskiej. Ze strony PiS w komisji zasiadają między innymi Jacek Ozdoba i Marcin Przydacz. W planie komisji są dziś dwa przesłuchania – drugim zaplanowanym dziś świadkiem będzie dr hab. Jerzy Kosiński, profesor Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
To jednak na przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego zwrócona będzie uwaga opinii publicznej. Przypomnijmy – Pegasus to system do inwigilacji, używamy na świecie przez służby specjalne. Wiemy, że rząd PiS używał go do śledzenia swoich przeciwników – między innymi prokurator Ewy Wrzosek, mecenasa Romana Giertycha czy polityka Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy.
Kaczyński twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a polskie służby miały prawo do korzystania z systemu, tak jak w wielu innych krajach. Szef PiS z pewnością będzie musiał odpowiedzieć na pytania, czy wiedział o inwigilacji polityków opozycji, a także odnieść się do doniesień medialnych, że za pomocą systemu inwigilowano także polityków PiS. Przypomnijmy, że w czasie rządów PiS Jarosław Kaczyński pełnił funkcję wicepremiera do spraw bezpieczeństwa – a taka funkcja może dawać dostęp do wiedzy o osobach inwigilowanych przez służby.
Kaczyński twierdzi jednak, że jego wiedza jest ograniczona:
„Czy odpowiem na wszystkie pytania? Obawiam się, że będzie wiele pytań, na które nie będę w stanie odpowiedzieć. Bo moja orientacja nie przekracza tego, co jest w tej chwili w mediach” – mówił niedawno na konferencji prasowej.
Poza listą dwóch świadków, komisja nie ma jeszcze dokładnego planu. Według nieoficjalnych informacji przesłuchanie ma zacząć się przed południem i może potrwać aż do godziny 18-19,
„Spodziewamy się ataków na infrastrukturę wyborczą” – ostrzegała Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova podczas wizyty w Polsce
„Nie możemy lekceważyć zagrożenia rosyjską dezinformacją. Już straciliśmy jeden kraj – Wielką Brytanię. Dlatego nie wolno nam nie doceniać tego mieszania się Rosji w wybory” – mówiła Jourova w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w TVN24.
Warszawa jest czwartą europejską na trasie wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej. W kolejnych krajach Jourova mówi o zagrożeniu rosyjską interwencją w wybory do Parlamentu Europejskiego i wybory krajowe w państwach UE.
Vera Jourova spotkała się z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, wicepremierem i ministrem cyfryzacji Krzysztofem Gawkowskim, ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim i Tomaszem Siemoniakiem, koordynatorem służb specjalnych.
Co trzeba zrobić? – pytała Katarzyna Kolenda Zalewska.
„Wszyscy mamy pracę domową do odrobienia” – odpowiedziała Jourova. „Polityka zagraniczna to też ochrona przed interwencją zagraniczną”. Podkreślała, że każdy z ministrów, z którymi się spotyka, ponosi część odpowiedzialności za przygotowanie kraju do wyborów i zmniejszenie możliwości rosyjskiej interwencji.
„Potrzeba jeszcze więcej koordynacji również na poziomie państw. Oferuję wsparcie” – zadeklarowała Jourova.
jej Mają obowiązki
Rozumieją to zagrożenie? – pytała Kolenda-Zaleska.
„Chyba tak” – odpowiedziała Jourova.
„Jeśli pozwolimy Putinowi rozwinąć sobie czerwony dywan poprzez głosujących, to popełnimy fatalny błąd” – powiedziała Jourova.
„Putin myśli, że jesteśmy słabsi, bo mamy demokrację” – stwierdziła. „Pokażmy mu siłę, pokażmy, że jesteśmy gotowi. Musimy być odważni”.
Podkreślała, jak ważna jest praca wykonywana przez niezależne media i organizacje obywatelskie.
„Miałam bardzo ciekawe spotkanie z organizacjami społecznymi o tym, jak weryfikować fakty”. Zaznaczyła, że sami obywatele powinni poważnie potraktować swój udział w wyborach i szukać rzetelnych informacji.
„Spodziewamy się ataków na infrastrukturę wyborczą” – ostrzegała Jourova.
„Bardzo cieszę się, że plan zaprezentowany przez Bodnra zawiera realne kroki, aby [przywrócić praworządność] – zwiększyć niezależność sędziów, stworzyć nową KRS. Plan działań jest absolutnie wykonalny. Widzę dużą determinację obecnego rządu” – mówiła Jourova.
„Cała ta saga zagrożenia praworządności w Polsce. To też spowodowało bardzo dużo dziwnych sentymentów wśród partnerów europejskich. Nadeszła pora, kiedy potrzebujemy silnej Polski” – powiedziała wiceprzewodnicząca KE w TVN24.
Co jeśli prezydent zawetuje te ustawy? – zapytała Kolenda-Zaleska.
„Miałam zaszczyt porozmawiać z prezydentem Dudą podczas forum w Davos. Powiedział jasno, że nie podpisze ustaw, jeśli jego autorytet – to, że wcześniej złożył podpisy – zostanie naruszony. To jest problem wewnętrzny” – brzmiała odpowiedź.
Jourova mówiła, że Polacy sami muszą to rozwiązać.
„Chcemy zobaczyć zaawansowany etap procesu legislacyjnego, chcemy zobaczyć ustawy, krtóre będą procedowane przez Sejm i omawiane z interesariuszami, bo ten proces też jest ważny. Wtedy KE rozważy, czy zamknąć procedurę z art. 7. Gra jest trudna
Są rzeczy, które Polska musi zrobić sama. Adam Bodnar wie, że może liczyć na naszą obiektywną ocenę”.
„Podjęliśmy decyzję o odblokowaniu [KPO] w oparciu o ocenę kamieni milowych i warunków, które zostały wyznaczone w porozumieniu z Polską już jakiś czas temu. Złożyliśmy deklarację w oparciu o tę ocenę, że warunki zostały spełnione” – mówiła o odblokowaniu KPO Jourova.
Jednocześnie wiceprzewodnicząca KE dodała: „Jest taka ogólna zasada, która obejmuje wszystkie państwa członkowskie, otóż monitoring jest stały, jeśli chodzi o realizację kamieni milowych i spełnianie warunków”.
„Uważam, że to była prowokacja. Byłem zbyt ufny” – powiedział Adam Gomoła w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zalewską w TVN24. Poseł wykluczony z Polski 2050 twierdzi, że poprzez niego ktoś chciał uderzyć w partię Szymona Hołowni.
„Jestem dumny z mojej partii, że postąpiła tak stanowczo” – powiedział Adam Gomoła w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zalewską w TVN.
W piątek 8 marca „Nowa Trybuna Opolska” opublikowała stenogramy nagrań z udziałem Adama Gomoły. Gomoła miał być zamieszany w handel miejscami na listach wyborów samorządowych. Jeszcze tego samego dnia Polska 2050 wykluczyła Gomołę spośród członków partii.
„Ja chce ten cały mechanizm prowokacji, która została na mnie zorganizowana, chcę ujawnić” – powiedział Gomoła. Dodał: „Nie będę stał ponad prawem”.
Gomoła tłumaczył, co jego zdaniem można było usłyszeć na nagraniach:
„Polska 2050 oferowała w tych wyborach mnóstwo świeżych, nowych osób. Oczywiste jest, że żeby zyskać profesjonalny wizerunek, to trzeba podpisać taką umowę. Jeżeli to się działo przed kampanią wyborczą, to była to umowa między osobą prywatną a firmą konsultingową. A jeżeli w trakcie kampanii, to to się działo przez komitet wyborczy”.
Były poseł dodał:
„To był dla mnie bardzo trudny okres. Powiem wprost: te doniesienia zaszokowały mnie. Zaszokowało mnie to, w jaki sposób moje działania zostały przedstawione. Mnie po ludzku ta cała sytuacja przytłoczyła”
„Wszyscy członkowie partii Polska 2050, zgodnie ze statutem, są zobowiązani do przestrzegania powszechnie przyjętych norm etycznych, a także sumiennego i rzetelnego wykonywania funkcji powierzonych im w wyborach do organów publicznych z rekomendacji partii. Zaistniała sytuacja pozostawia wątpliwości, czy w przypadku pana posła Adama Gomoły zostały zachowane standardy przejrzystości i transparentności. W związku z tym, na podstawie głosowania członków zarządu krajowego partii, poseł Adam Gomoła został dzisiaj wykluczony z partii Polska 2050” – napisano w oświadczeniu Polski 2050.
„Sytuacja jest trudna, Ukraina jest w potrzebie” – powiedział szef NATO po spotkaniu z polskim prezydentem. „Chciałbym podziękować Polsce”
Ze Stanów Zjednoczonych Andrzej Duda nie wrócił od razu do Polski, lecz poleciał do Brukseli. Tam w czwartek spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.
Polski prezydent powiedział, że zrelacjonował szefowi NATO swoje spotkania w Białym Domu, Kongresie i Forcie Stewart. Andrzej Duda wraz z Donaldem Tuskiem spotkali się we wtorek z amerykańskim prezydentem Joe Bidenem. Jednak plan wizyty polskiego prezydenta był dużo dłuższy niż premiera. Rozmawiał on również amerykańskimi kongresmenami, w tym z Mikem Johnsonem – republikańskim speakerem, który blokuje poddanie pod głosowanie pakietu pomocy dla Ukrainy.
„Polska stała się kluczowym członkiem NATO, który buduje jedną z najsilniejszy armii w Sojuszu i wydaje aż 4 proc. PKB na obronność” – powiedział szef Sojuszu Północnoatlantyckiego
„Sytuacja jest trudna, każdy dzień opóźnienia w kongresie USA, przekłada się na straty na polu walki. Jest to przełomowy, krytyczny moment. W tej chwili obywatele po obu stronach Atlantyku chcą kontynuacji wspierania Ukrainy. Potrzebujemy wyrażenia tego wsparcia w głosowaniu jak najszybciej” – mówił Stoltenberg.
„Chciałbym podziękować Polsce za wsparcie, które daje Ukrainie. W postaci broni i oferowania schronienia ponad milionowi Ukraińców” – dodał.
„Polska jest dziś ważną częścią sojuszu na wschodniej flance i gwarantem bezpieczeństwa. Jako wiarygodny członek Sojuszu niesiemy bezpieczeństwo i pokój innym, a także wspieramy naszych sąsiadów” – powiedział Andrzej Duda.
Polski prezydent powtórzył też postulat, z którym wystąpił przed wizytą w Stanach Zjednoczonych:
„Wydatki naszego kraju na obronność to 4 proc. PKB. Postuluję do sojuszników, byśmy wszyscy podnieśli nasze wydatki z 2 do minimum 3 proc. By nasza polityka stała się rzeczywiście efektywna. Potrzebujemy dziś więcej siły, więcej zasobów militarnych, aktywnej polityki badań rozwojowych”.
Jest „plan B” na prezydenckie weto
„Z przykrością słyszę, że pan prezydent z uporem godnym lepszej sprawy, staje przeciwko polskim kobietom, jeśli chodzi o tabletkę «dzień po», czyli bezpieczną antykoncepcję awaryjną, która nie jest żadną tabletką wczesnoporonną” – powiedziała w czwartek ministra zdrowia Izabela Leszczyna.
„Jak pan prezydent nie podpisze ustawy, to mam plan B” – zapowiedziała Leszczyna.
14 marca ministra zdrowia Izabela Leszczyna przedstawiła nową listę leków refundowanych. Podczas konferencji prasowej była również pytana o pigułkę „dzień po”.
Prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że zawetuje ustawę, która pozwala na zakup tzw. pigułki dzień po bez recepty. „Ustawy, która wprowadza niezdrowe, chore, niebezpieczne dla dzieci zasady, nie podpiszę” – powiedział prezydent w wywiadzie dla „Faktów” TVN.
Izabela Leszczyna ujawniła, że ma „plan b”, w razie prezydenckiego weta. Nie chciała jednak zdradzić szczegółów.
„Tabletka i tak będzie dostępna bez recepty, ale o tym będę informowała dopiero, jak pan prezydent wyczerpie ten czas, jaki ma na podpisanie ustawy” – powiedziała w czwartek Leszczyna.
„Chciałabym zrobić to do końca kwietnia, aby od 1 maja było już nowe prawo” – stwierdziła ministra zdrowia.