Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Nominaci Zbigniewa Ziobry nie chcą uznać zmiany na stanowisku Prokuratora Krajowego. Publikują własne treści na stronie urzędu i w mediach społecznościowych
„Prokurator Krajowy Dariusz Barski skierował Pana prokuratora Jacka Bilewicza do pracy w Biurze Prezydialnym, gdzie będzie on wykonywał przydzielone mu obowiązki służbowe” – czytamy w porannym wpisie Prokuratury Krajowej na platformie X.
Klucze do mediów społecznościowych urzędu najwyraźniej wciąż ma zatem ekipa Zbigniewa Ziobry. I broni się przed przejęciem władzy przez nowego Prokuratora Generalnego Adama Bodnara.
Przypomnijmy: 12 stycznia Bodnar odwołał ze stanowiska Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego – wręczając mu pismo stwierdzające, że nigdy prawidłowo nie powołano go na ten urząd (wykorzystano niewłaściwy przepis). Barski twierdzi, że na jego odwołanie musi zgodzić się prezydent Andrzej Duda.
W miejsce Barskiego Bodnar powołał p.o. Prokuratora Krajowego Jacka Bilewicza, członka stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Ale podlegli mu prokuratorzy nie uznają jego władzy. Barski nadal tytułuje się Prokuratorem Krajowym i – jak widać na platformie X – chce przydzielać Bilewiczowi obowiązki.
Biuro Prezydialne, gdzie miałby trafić Bilewicz, to wydział organizacyjny PK. Najpewniej jednak Bilewicz przeniesienia nie uzna.
Prokuratorzy Prokuratury Krajowej, którzy podobnie jak Barski, trafili do niej za rządów Ziobry, wcześniej we wtorek 16 stycznia wydali dwie uchwały. W pierwszej odnieśli się do decyzji Bodnara, uznając ją za pozbawioną podstaw prawnych. Twierdzą, że przepis, na którego wygaśnięcie powołał się minister, nadal obowiązuje. A stanowisko „pełniącego obowiązki prokuratora krajowego” nie istnieje.
„Podjęte przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Adama Bodnara działania zmierzające do uniemożliwienia prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Barskiemu sprawowania tej funkcji oraz nielegalnej próby powierzenia prokuratorowi Jackowi Bilewiczowi pełnienia obowiązków prokuratora krajowego, nie wywołują skutków prawnych” – czytamy w uchwale.
„Prokuratorem Krajowym pierwszym zastępcą Prokuratora Generalnego jest Dariusz Barski” – stwierdzają prokuratorzy. I powołują się na orzeczenie marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego, który 15 stycznia stwierdził, że Bodnar nie miał prawa odwołać Barskiego.
Druga uchwała dotyczy „polityki informacyjnej” PK, czyli strony internetowej oraz mediów społecznościowych. Adam Bodnar wezwał wczoraj do niepublikowania tam żadnych nowych treści bez jego zgody. Ziobryści odpowiadają, że Bodnar może co prawda korzystać z tych kanałów, ale nie może zabronić im wydawania własnych komunikatów – bo wg nich rządzi nimi Barski i to on decyduje.
„Wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec działań Prokuratora Generalnego opisanych powyżej, które traktujemy jako próbę cenzury ograniczającej dostęp do obywateli do informacji gwarantowanych przez art. 54 ust. 1 Konstytucji RP” – piszą w uchwale prokuratorzy.
W Sejmie debatowano o budżecie i komisji śledczej ds inwigilacji z pomocą Pegasusa. Posłowie PiS zaczęli dzień od manifestacji, a zakończyli opuszczając salę i zostawiając w niej kartonowe podobizny Wąsika i Kamińskiego
Oto najważniejsze wydarzenia wtorku, 16 stycznia:
Na czwartek w harmonogramie Sejmu przewidziany jest już wybór członków komisji śledczej ds nielegalnej inwigilacji z użyciem systemu Pegasus. A dziś (we wtorek 16 stycznia) odbyła się debata dotycząca jej powołania. W jej trakcie w sali obrad przebywało tylko czterech (sic!) posłów PiS. Pozostali wyszli. W fotelach po pozbawionych mandatów i odbywających karę więzienia Mariuszu Kamińskim i Macieju Wąsiku pozostawili jednak plakaty z ich podobiznami.
Brzmi to jak autoironiczny żart – zwłaszcza, że również w PiS krążyły liczne anegdoty dotyczące tego, z jaką lubością obaj skazani politycy tej partii obchodzili się z podsłuchami. Maciej Wąsik nawet przez partyjnych kolegów nazywany bywał zaś ksywką, którą zyskał wewnątrz służb – czyli „Gumowe Ucho”. Uczestnicy debaty bezpośrednio do tego nawiązywali.
„ Ci, którzy są za to odpowiedzialni, już ponoszą karę za poprzednie zbrodnie. Teraz tych bandytów czeka nowa kara” – mówił poseł i prezydent Sopotu, będący prawdopodobnie jednym z inwigilowanych z pomocą Pegasusa, Jacek Karnowski.
Komisja śledcza ds Pegasusa ma być drugą z trzech powołanych na początku tej kadencji Sejmu do zbadania nielegalnych działań PiS. Pierwsza z nich – do spraw wyborów kopertowych – już działa. Jako trzecia ma ruszyć komisja ds afery wizowej.
Komisja ds Pegasusa jest z nich wszystkich trzech prawdopodobnie najważniejsza. Ma bardzo długą oficjalną nazwę – brzmi ona „Komisja Śledcza do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej w okresie od dnia 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.”. Działanie komisji ma służyć zbadaniu realnej skali stosowania systemu Pegasus do inwigilacji przeciwników politycznych PiS.
System Pegasus to kompleksowe oprogramowanie szpiegowskie zakupione za rządów PiS w Izraelu za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości i używane przez kilka polskich służb. Stworzono je do walki z najgroźniejszymi terrorystami, zorganizowaną międzynarodową przestępczością i działań wywiadowczych, w Polsce (i kilku innych krajach) wykorzystywano je jednak w zupełnie inny sposób. Umożliwiało ono zdalną kontrolę nad smartfonem inwigilowanej osoby, przechwytywanie połączeń i wiadomości, badanie historii przeglądania i używania aplikacji a nawet zdalne umieszczenie w pamięci urządzenia plików. Z pomocą systemu Pegasus inwigilowani byli krytycy rządu PiS – m.in. Krzysztof Brejza, prokurator Ewa Wrzosek, Roman Giertych, Michał Kołodziejczak czy prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
W Sejmie przypominał o tym poseł Marcin Bosacki, w poprzedniej kadencji współtwórca senackiej komisji do zbadania tej sprawy. „- Pegasus został stworzony, by ścigać zorganizowaną przestępczość i terroryzm. Ale w Polsce był używany przeciwko opozycji politycznej. Wielu inwigilowanych siedzi dzisiaj z nami w tej izbie” – mówił Bosacki.
„Podsłuchy, inwigilacja, zastraszanie i bezkarność, to były standardy państwa PiS. Komisja wyjaśni, co się działo z pozyskanymi materiałami i jak dostawali je pseudodziennikarze na usługach władzy” – mówił z kolei poseł Dariusz Joński, nawiązując m.in. do wykorzystania przez TVP materiałów umieszczonych przez służby w pamięci smartfona Krzysztofa Brejzy.
W tej sprawie nie było niespodzianek. Sejm wybrał dziś na czteroletnią kadencję nowego prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Został nim Mirosław Wróblewski, prawnik i politolog – dotychczasowy dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wróblewski – w trakcie obrad sejmowej komisji opiniującej jego kandydaturę – został jedynym kandydatem rządzącej większości na to stanowisko. Wycofane zostały zgłoszone przez Trzecią Drogę kandydatury Konrada Komornickiego i Andrzeja Rybusa-Tołłoczki. Jedynym konkurentem Wróblewskiego pozostawał Jakub Groszkowski, zgłoszony przez PiS. Sejmowa komisja zgodnie z parlamentarną arytmetyką wskazała kandydaturę Wróblewskiego.
Jarosław Olechowski, jeden z najlepiej zarabiających nominatów PiS w telewizji publicznej nie był długo bezrobotny – podaje wp.pl
Dziennikarze wp.pl ustalili, że Jarosław Olechowski, były dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, pełni obecnie funkcję doradcy zarządu państwowego banku Pekao SA. W stukturze organizacyjnej podlega wiceprezesowi Piotrowi Zborowskiemu – politycznie powiązanemu z PiS, a w szczególności z Jackiem Sasinem. Zborowski był wcześniej między innymi wicedyrektorem biura Sasina jako ministra aktywów państwowych.
Nie wiadomo, czym konkretnie zajmuje się w banku Olechowski. Sam nie odbierał telefonów od dziennikarzy wp.pl, którzy chcieli zapytać go o nową pracę. Bank również nie udzielił odpowiedzi – zasłaniając się przepisami prawa pracy i ochroną danych osobowych.
W TVP kontrolowanej przez PiS Olechowski należał do najbardziej zaufanych ludzi prezesa Jacka Kurskiego. Odpowiadał za czołowe programy informacyjne. Kierował zespołem „Wiadomości”, następnie został też szefem TAI. Stracił jednak tę pracę wiosną zeszłego roku, bo wszedł w otwarty konflikt z następcą Kurskiego – Mateuszem Matyszkowiczem i pisał na niego donosy skierowane do... władz PiS.
Szybko przytuliła go jednak Polska Agencja Żeglugi Powietrznej – Olechowski został jej rzecznikiem prasowym, mimo braku jakichkolwiek doświadczeń zawodowych związanych z lotnictwem.
Po ujawnieniu przez posła Dariusza Jońskiego wysokości zarobków kluczowych pracowników TVP w epoce PiS, Olechowski oficjalnie wszedł do grona „milionerów z TVP”. Zarabiał bowiem wyjątkowo dużo – nawet jak na bizantyńskie standardy tej instytucji za rządów PiS. W samym 2023 roku Olechowski zarobił w TVP 1 424 075 zł, z czego 1 016 450 zł na etacie, a 407 625 zł z tytułu umów cywilnoprawnych. A przez nieco ponad 3 lata pracy w TVP, udało mu się zarobić ponad 5 milionów.
Więcej na temat Olechowskiego w materiale Krzysztofa Boczka w OKO.press: