Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Rząd na poważnie bierze się za sprawę związków partnerskich, a projekt ustawy będzie ambitny — dowiedziało się OKO.press. Pary jednopłciowe mają mieć między innymi możliwość przysposobienia dzieci partnera lub partnerki.
„Nie przypuszczałem, że o naszych prawach będziemy w końcu rozmawiać na szczeblu ministerialnym” – mówi OKO.press Hubert Sobecki ze stowarzyszenia „Miłość nie wyklucza”. Tak zareagował na doniesienia OKO.press o rządowych planach dotyczących ustawy, która ureguluje związki parnerskie. Projekt ustawy, jak ustalił nasz dziennikarz Anton Ambroziak, ”ma być ambitny".
„To znaczy, że uwzględni znacznie więcej niż tylko podstawy, takie jak prawo spadkowe czy wspólnota majątkowa. Kotula deklarowała, że chce zagwarantować parom jednopłciowym możliwość przysposobienia dziecka partnera/partnerki. I zrehabilitować te związki symbolicznie, zapewniając parom uroczystą ceremonię przed urzędem stanu cywilnego” – ustalił nasz dziennikarz.
Taki plan ma już akceptację Donalda Tuska — przekazali OKO.press aktywiści, którzy uczestniczyli w spotkaniu z przedstawicielami rządu. Według naszych ustaleń niemal pewne jest, że projekt wyjdzie z rządu, dzięki czemu będzie procedowana priorytetowo.
„To zwiększa szansę na to, że projekt zostanie przyjęty, a proces legislacyjny będzie lepszy od drogi poselskiej, w której brakuje np. konsultacji międzyresortowych. Mamy więc szansę na najlepsze możliwe prawo” – komentuje Mirka Makuchowska z Kampanii Przeciw Homofobii. Takie działanie rządu może sugerować, że do głosowania za ustawą udało się przekonać niektórych z konserwatywnych posłów koalicji, w tym z Trzeciej Drogi. Ci zaznaczali do tej pory, że związki partnerskie nie znajdą ich akceptacji.
Pół miliarda euro ze wspólnego funduszu wesprze szkolenie ukraińskich żołnierzy w unijnych krajach. W ciągu roku przez ośrodki szkoleniowe w UE może przejść nawet 60 tys. wojskowych zza naszej wschodniej granicy. Reszta pieniędzy ma pójść na sprzęt wojskowy, w tym rekompensatę za broń przekazaną Ukrainie z krajowych magazynów (między innymi czeskich pocisków artyleryjskich) i wspólne zakupy broni dla Kijowa.
„Apeluję do tych, którzy nadal rozważają wniesienie wkładu, aby uczynili to jak najszybciej. Dotyczy to nie tylko czeskiej inicjatywy, ale i kilku innych podobnych inicjatyw. Liczy się każdy dzień” – powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba. – „Ukraiński żołnierz jest jedyną nadzieją Europy na pokój. Nie powinno być żadnych ograniczeń ani opóźnień w dostarczaniu ukraińskiemu wojsku wszystkiego, czego potrzeba, aby przełamać opór rosyjskich sił okupacyjnych na ukraińskiej ziemi" – przekonywał.
Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych stara się ustalić, jaką rolę pełnił w procesie ich przygotowania ówczesny wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. W czasie konfronacji z byłym wiceprezesem Poczty Polskiej dyskusja rozbija się o pojedyncze słowa i definicje.
Pierwsze pytanie komisji dotyczyło działań ministrów i wiceministrów (w tym Sobonia) „w zakresie operacyjnym” we współpracy z Pocztą Polską. Soboń stwierdził jednak, że nie uczestniczył w „formalnych” rozmowach z kierownictwem Poczty, w tym o decyzjach dotyczących wyboru kontrahentów w procesie przygotowania wyborów.
„Pan Grzegorze Kurdziel potwierdził wiele razy, że te spotkania nie miały charakteru formalnego” – podkreślił Artur Soboń.
„Przecież nie spotykaliśmy się jako prywatne osoby” – ripostował Kurdziel dodając, że nie były to wizyty oficjalne, ale z udziaełm kierownictwa poczty i resortu aktywów państwowych.
„Za formalne spotkania uznaję te, które są związane z moimi obowiązkami. Za taką działalność uważam pracę nad aktami prawnymi, umowami” – mówił Soboń. „Nie prowadziłem nigdy nadzoru operacyjnego nad pocztą” – dodawał, wyjaśniając, że na prośbę ministra aktywów Jacka Sasina miał przyglądać się pracy poczty.
„Pan minister Artur Soboń zajmował się kwestiami ustalenia, w jaki sposób proces przeprowadzenia wyborów może zostać zrealizowany na początku tego projektu. Potem przeszedł on na poziom dyrektorów i niższego szczebla zarządzającego” – twierdził Kurdziel. – „Traktowałem Artura Sobonia w czasie naszych spotkań przede wszystkim jako przedstawiciela resortu aktywów państwowych, jako podmiotu zlecającego przygotowania wyborów.”
Członkowie komisji pytali też o możliwość przygotowania drugiej tury wyborów. „Nie jestem w stanie w szczegółach przypomnieć sobie takiej rozmowy. We wszystkich tych kwestiach nie brałem udziału, bo byłyby to działania formalne” – wyjaśniał Soboń. Kurdziel potwierdził, że nie rozmawiał o tym z wiceministrem, który jednak uczestnicył w innych ważnych spotkaniach.
„Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych okazała się niezdolna do konfekcjonowania przesyłek, a ja wyjaśniłem ministrowi Soboniowi, jak ten proces działa. W trakcie tego spotkania padło pytanie o organizację tego działania. Stwierdziłem, że trzeba zapytać rynek, kto w trudnej sytuacji COVID-owej temu podoła. W tej sprawie spotkałem się z ministrem Soboniem” – dodawał Kurdziel.
„Czy traktował pan to spotkanie jako nieformalne?” – zapytał przewodniczący komisji Dariusz Joński.
„Nie” – odpowiedział były wiceprezes Poczty. W odpowiedzi Soboń stwierdził, że spotkanie było nieformalne.
Artur Soboń skończył odpowiadać na pytania komisji śledczej ws. wyborów korespondencyjnych. Były wiceminister aktywów państwowych podkreślał, że nie uczestniczył w podejmowaniu decyzji, między innymi podczas spotkań z kierownictwem Poczty Polskiej. Nie zgadzało się to z wcześniejszymi zeznaniami byłefo wiceprezesa Poczty Polskiej Grzegorza Kurdziela. Dlatego członkowi komisji postanowili wezwać Kurdziela na bezpośrednią konfrontację z Soboniem, która zaczęła się o godzinie 16:00.
O wsparciu dla Ukrainy i wschodniej flance NATO mówili po swoim spotkaniu szefowie resortów obrony Niemiec i Polski.
„W przyszłości będziemy dążyć w jednym kierunku, który będziemy wspólnie uzgadniać. Nasze stosunki na pewno pogłębią konsultacje międzyrządowe w lipcu” – powiedział minister obrony Niemiec Boris Pistorius po spotkaniu ze swoim polskim odpowiednikiem, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Przedstawiciel rządu w Berlinie zapewnił, że bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO jest dla Niemiec priorytetem.
„Obecność 5 tysięcy żołnierzy i personelu RFN na Litwie jest wzmocnieniem wschodniej flanki NATO” – podkreślił Kosiniak-Kamysz. – „Polska i Niemcy biorą odpowiedzialność za siły szybkiego reagowania w Europie. 2,5 tysiąca żołnierzy polskich i 2,5 tys. niemieckich będzie w nich uczestniczyło. Te siły muszą teraz przejść przygotowanie. Nie zgłosiły się inne państwa – tylko my byliśmy w stanie wystawić taką liczbę żołnierzy. Od lipca bierzemy za to odpowiedzialność” – mówią
Kosiniak-Kamysz podziękował również za uczestnictwo Niemiec w powstanie centrum analizy, szkoleniua i treningu NATO-Ukraina w Bydgoszczy i współdzialanie obu krajów w ramach Trójkąta Weimarskiego. W maju we Wrocławiu spotkają się ministrowie obrony narodowej Polski, Niemiec i Francji. Jak dodał, docenia akt podpisania listu intencyjny o swobodym przemieszczaniu się sił zbrojnych Niemiec, Polski i Niderlandow po terytorium tych trzech krajów. Na koniec podkreślił, że państwa UE nie mogą polegać w sprawie swojego bezpieczeństwa jedynie na wsparciu Stanów Zjednoczonych.
„Polska nie planuje wysyłania wojsk na Ukrainę” – potwierdził w odpowiedzi na pytanie niemieckiego dziennikarza Kosiniak-Kamysz.
„Życzymy sobie pokoju. Chodzi o wsparcie dla Ukrainy i nie ma w tej sprawie zastrzeżeń. Zamrożenie konfliktu jedynie pomogłoby Putinowi” – mówił Pistorius. Jak stwierdził, o pokoju można będzie mówić jedynie w przypadku wycofania się Rosji z Ukrainy.