Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Naddniestrze poprosiło Rosję o „wdrożenie środków mających na celu ochronę Naddniestrza w warunkach zwiększonej presji ze strony Mołdawii”
Władze nieuznawanego parapaństwa Naddniestrze zajmującego część Mołdawii wzdłuż jej granicy z Ukrainą wystosowały w środę apel do Władimira Putina o „pomoc” w obliczu „presji gospodarczej” ze strony Mołdawii. Chodzi o przede wszystkim o cła nałożone przez Mołdawię na przedsiębiorców i oligarchów z Naddniestrza.
Apel to dzieło „nadzwyczajnego zjazdu deputowanych ludowych wszystkich szczebli” zwołanego przez władze Naddniestrza. Wbrew pojawiającym się w mediach społecznościowych obawom, nie zawiera on jednoznacznej prośby do Rosji o interwencję zbrojną. Niemniej jednak autorzy apelu zwracają się do Rosji o „wdrożenie środków mających na celu ochronę Naddniestrza w warunkach zwiększonej presji ze strony Mołdawii.”
Padają też w apelu sformułowania o „wyjątkowo pozytywnych doświadczeniach rosyjskich operacji pokojowych nad Dniestrem” oraz o „statusie gwaranta i mediatora w procesie negocjacji”.
W apelu nie ma natomiast ani słowa o ewentualnym przyłączeniu się Naddniestrza do Rosji – na wzór samozwańczych „republik” z ukraińskiego Donbasu.
Nie zmienia to jednak faktu, że w kontekście wojny w Ukrainie ewentualne dalsze zbliżenie władz i tak tradycyjnie już prorosyjskiego Naddniestrza z Rosją, może oznaczać kolejny problem dla Ukrainy, Mołdawii i Zachodu. Przez pierwsze 2 lata pełnoskalowej wojny w Ukrainie władze Naddniestrza trzymały się od tego konfliktu możliwie z dala (przynajmniej jak na standardy obowiązujące wśród jednoznacznie prorosyjskich bloków rządzących). Ewentualne bardziej otwarte wsparcie Rosji przez Naddniestrze mogłoby natomiast zwiększać niebezpieczeństwo destabilizacji Mołdawii i południowo-zachodniej, besarabskiej części Ukrainy.
Militarnie Naddniestrze ma znaczenie wciąż zupełnie marginalne. Wprawdzie stacjonuje tam około 1-2 tysięcy rosyjskich żołnierzy, jednak z różnych względów nie mają oni dostępu do zaopatrzenia umożliwiającego prowadzenie działań wojennych. Siły zbrojne samego Naddniestrza są zaś mikroskopijne i słabo wyposażone. Więcej na ten temat w obszernej analizie w OKO.press:
Premier Donald Tusk zwołał na czwartek 29 lutego spotkanie z przedstawicielami protestujących rolników
„Na jutro, na godzinę 14 zwołałem szczyt rolniczy. Spotkam się z liderami wszystkich protestujących grup. Jutro będziemy szukali rozwiązania problemu” – ogłosił Donald Tusk w środę (28 lutego) na konferencji po spotkaniu w Warszawie z premierem Norwegii Jonasem Gahr Storem.
„Mamy bardzo poważny problem. Jesteśmy najbardziej proukraińskim państwem i narodem, ale jednocześnie mamy największe problemy w całej Europie wynikające z wojny. Cena za decyzję o wolnym handlu z Ukrainą jest za wysoka. My nie jesteśmy w stanie jej spłacić. Szukamy cały czas rozwiązania, które uchroni polski i europejski rynek od zalewu wyraźnie tańszymi produktami rolnymi. Nie możemy pozwolić, by ta pomoc przyniosła tak negatywne skutki dla naszych obywateli” – mówił Tusk.
Szef rządu mówił też, że w rozmowach ze stroną ukraińską pojawia się wątek ewentualnego czasowego zamknięcia granicy. „Jestem gotów na twarde decyzje, jeśli chodzi o granicę, ale w porozumieniu z Ukrainą” – mówił Tusk.
Przed komisją ds. wyborów kopertowych zeznaje prok. Edyta Dudzińska. Ale obrady zamieniły się w polityczną przepychankę. Przewodniczący komisji Dariusz Joński z KO został wyłączony z przesłuchania
Prokurator Edyta Dudzińska – dziś prokuratorka Prokuratury Okręgowej w Warszawie – rozpoczęłą zeznania przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. Dudzińska opowiada o wydarzeniach z 2020 roku, kiedy była zastępczynią prokuratora rejonowego w Prokuraturze Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa i przełożoną prok. Ewy Wrzosek. To Dudzińska miała już po trzech godzinach umorzyć śledztwo ws. narażenia zdrowia i życia obywateli, które Wrzosek wszczęła w 2020 roku.
Dudzińska na wstępie zgłosiła wątpliwości, czy w ogóle może zeznawać – ze względu na obowiązującą ją tajemnicę postępowania przygotowawczego. Ekspertki prawne komisji tłumaczyły, że ponieważ postępowanie zostało umorzone i nie jest w toku, to tajemnica nie obowiązuje. Protestowali politycy PiS, w tym wiceprzewodniczący komisji Waldemar Buda i poseł Michał Wójcik z Suwerennej Polski, którzy wrócili na salę obrad po zakończeniu przesłuchania Ewy Wrzosek.
Prokuratorka Dudzińska złożyła oświadczenie, w którym potępiła medialne wypowiedzi przewodniczącego komisji Dariusza Jońskiego z KO – według prokuratorki Joński bezzasadnie przesądzał o udziale Dudzińskiej w procesie umorzenia śledztwa ws. wyborów kopertowych. Wkrótce potem, dopingowana przez polityków PiS, złożyła wniosek o wyłączenie Jońskiego z przesłuchania.
Na sali zaczęła się polityczna przepychanka, bo Joński zagłosował przeciwko swojemu wyłączeniu.
Politycy PiS zarzucili mu łamanie prawa i głosowanie we własnej sprawie, mimo że wcześniej we własnej sprawie zagłosował Michał Wójcik (został wyłączony z przesłuchiwania Ewy Wrzosek). W drugim głosowaniu Joński się wstrzymał i został wykluczony. Jego miejsce w fotelu szefa komisji zajął poseł Jacek Karnowski. Waldemar Buda z PiS próbował oprotestować tę decyzję, ale bez skutku.
Po ostrej wymianie zdań, przerywanej wyłączaniem mikrofonów komisja wróciła do zadawania pytań prok. Dudzińskiej. Śledcza twierdzi, że postępowanie od początku było przydzielone jej, a nie prok. Wrzosek. Zaprzecza też twierdzeniom, że w dniu umorzenia postępowania, nie była w pracy.
„Jak to się stało, że sprawa, która była zadekretowana na mnie, trafiła na biurko pani prokurator, tego nie wiem” – przekonuje.
PiS zapewnia, że stoi murem za protestującymi rolnikami: domaga się rozszerzenia embarga na produkty z Ukrainy i odrzucenia unijnej polityki Zielonego Ładu. Czy odbuduje poparcie na wsi?
„Ten protest to wyraz głębokiej niezgody na to, jakie realia zapanowały w Polsce w ostatnim czasie, w szczególności, bo przypomnę, że 15 września nałożyliśmy embargo na wwóz ukraińskiego zboża, ukraińskich produktów do Polski i teraz domagamy się kontynuacji tego właśnie embarga” – mówił dziś podczas konferencji Zespołu Pracy dla Polski były premier Mateusz Morawiecki. Zespół powołany został pod koniec stycznia jako „merytoryczna” odnoga działań PiS w opozycji. Oraz inicjatywa, która zgromadzi wokół partii Jarosława Kaczyńskiego nowy elektorat.
Dzisiejszą konferencję Morawiecki poświęcił protestowi rolników: oskarżał nową władzę o brak zdecydowanej reakcji. Przyznał zarazem, że decyzje jego rządu, zmierzające zwłaszcza do blokady wjazdu do Polski towarów z Ukrainy, mogły być spóźnione.
„Ten strajk również to symbol bezsilności władzy. Bezsilności, ponieważ władza może zareagować natychmiast. Pokazaliśmy to w zeszłym roku dwa razy: 15 kwietnia i 15 września. Nawet jeżeli 15 kwietnia niektórzy mówią »zareagowaliście za późno«, może, ale zareagowaliśmy, podjęliśmy decyzję. I potem kiedy upływał ten termin zakazu przywozu ukraińskiego zboża, to powtórzyliśmy to 15 września, nie pytając się o zgody Komisji Europejskiej i teraz domagamy się również tego samego” – mówił Morawiecki.
Były premier przedstawił też na konferencji „konstruktywny plan” PiS na ratunek polskiej wsi.
„Ten plan składa się z trzech podstawowych obszarów, z trzech podstawowych postulatów, właściwie je się da zamknąć bardzo krótkimi hasłami. Pierwszy punkt to embargo na ukraińskie zboże […]. Punkt drugi: dopłaty […]. I punkt trzeci: stop z europejskim zielonym ładem” – kontynuował.
Morawiecki podkreślił, że na eksporcie zbóż korzystają w pierwszej kolejności nie Ukraińcy, a oligarchowie, właściciele agroholdingów, którzy „płacą podatki gdzieś na Cyprze, gdzieś w Holandii”.
„To nie jest pomoc dla Ukrainy, to jest pomoc dla wielkich, międzynarodowych lobby, z którymi walczą polscy rolnicy i my będziemy im w tej walce na pewno pomagać” – mówił dalej.
Rolnicza ofensywa PiS to element kampanii przed wyborami samorządowymi, w których głosy wsi będą szczególnie istotne. Badania pokazują, że zdecydowana większość Polek i Polaków popiera rolnicze protesty. Nic dziwnego, że temat podchwytują politycy – po obydwu stronach barykady. W opublikowanym wczoraj politycznym spocie Platforma Obywatelska obarcza winą za przyjęcie polityki Zielonego Ładu (w ramach którego UE zamierza uczynić rolnictwo bardziej ekologicznym) poprzedni rząd i unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, członka PiS.
W narracji PiS dominuje wątek embarga – z gruntu populistyczny, bo to w nim najłatwiej pokazać „sprawczość” poprzedniej władzy. Tymczasem, jak pisał w OKO.press Jakub Szymczak, eksport z Ukrainy ma znikomy wpływ na kształtowanie się cen zboża w Polsce. Z naszej analizy wynika, że podsycanie antyukraińskiej narracji to polityczne paliwo dla skrajnej prawicy.
Rosną szanse Donalda Trumpa na nominację Republikanów do kandydowania w wyborach prezydenckich w USA. Ponownie zmierzy się z Joe Bidenem?
Wiele wskazuje, że Donald Trump ponownie zmierzy się z Joe'm Bidenem w listopadowych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W prawyborach Partii Republikańskiej w stanie Michigan pokonał swoją kontrkandydatkę Nikki Haley, byłą gubernatorkę stanu Karolina Południowa.
Haley zapowiedziała, że na razie – co najmniej do wtorku 5 marca – nie wycofuje się z kandydowania. Wówczas poznamy wyniki prawyborów w kolejnych 15 stanach. Haley podkreśla, że wśród członków Partii Republikańskiej i ich wyborców nie ma konsensusu co do kandydatury Trumpa.
„Nie da się wygrać wyborów prezydenckich bez wzięcia pod uwagę faktu, że 40 proc. republikanów nie chce Donalda Trumpa” – powiedziała wczoraj, nawiązując do wysokiego odsetka wyborców, którzy poparli ją w prawyborach w Karolinie Południowej.
Jak dotąd jednak to Trump wygrywał republikańskie prawybory w każdym ze stanów: Karolinie Południowej, Iowa, Nevada i New Hampshire.