Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Niedziela to ostatni dzień wyborów prezydenckich w Rosji. Ludzie zaczęli ustawiać się w kolejkach do urn wyborczych w odpowiedzi na apel Aleksieja Nawalnego krótko przed śmiercią
Rosjanie zaprotestowali przeciwko autorytarnej kontroli Władimira Putina w ostatni dzień wyborów prezydenckich. Jak podaje Reuters, przed lokalami wyborczymi ustawiły się długie kolejki do głosowania. To odpowiedź na wezwanie lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Rosyjski opozycjonista na krótko przed śmiercią napisał na portalu X: „Podoba mi się pomysł, aby wyborcy przeciwni Putinowi poszli razem do lokali wyborczych o 12 w południe”. Pomysłodawcą akcji jest były radny dumy Petersburga i współzałożyciel ruchu "Europejski Petersburg” Maksim Reznik. 1 lutego 2024 roku Aleksiej Nawalny również poparł tę inicjatywę.
Akcja zyskała nazwę: „W południe przeciw Putinowi”. Ludzie ustawili się w kolejkach przed lokalami w Moskwie, Nowosybirsku, Czelabińsku i innych rosyjskich miastach. Kolejki do urn ustawiły się też w innych krajach, Rosjanie protestowali w ten sposób, m.in. w Krakowie.
„Ostatni plan Nawalnego. Szykuje Putinowi przykrą niespodziankę. Nawet po śmierci chce mu wyrządzić maksymalne szkody” – skomentowało Politico.
Jak przeciwnicy Putina ustawiają się w kolejkach w Rosji widać na nagraniu poniżej:
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawiał na konwencji PiS w Krakowie, krytykował rządy Tuska i mówił o nakręcającej się inflacji
„Mamy teraz podział na Polskę liberalną i solidarnościową, jak w 2005 roku. Myśmy w 2005 roku byli za solidarnościową drogą, a nasi przeciwnicy za kontynuacją drogi liberalnej. Często się mówi, to się utrwaliło od XIX wieku, że w drodze liberalnej chodzi o konstrukcję państwa, którą można porównać do nocnego stróża. Bo to było państwo nocnego stróża niedołęgi, który nie był w stanie niczego upilnować, bo Polska była rozkradana” – mówi prezes partii PiS na konwencji samorządowej w Krakowie.
„Państwo nie interesowało się zwykłym obywatelem, nie pomagało mu, nie wykazywało mu troskliwości, było obojętne. Padały deklaracje, czasem coś zrobiono, ale nic nie było to istotnego. Adresatem polityki w ramach tego typu władzy byli ci, którzy rządzili. Reszta nosiła moherowe berety. Tak to wyglądało. Potem przyszło osiem lat naszej władzy. To były lata, w których nie tylko robiliśmy dużo, ale przede wszystkim nie dzieliliśmy społeczeństwa na uprawnionych i tych, o których się zapomina. Symbolem tej władzy jest 500 czy dzisiaj 800 plus, wyprawka szkolna, CPK, elektrownie atomowe, rozwój Orlenu, regulacja Odry, port w Świnoujściu, port gdański i tak dalej” – mówi Kaczyński.
Prezes PiS podkreślał, że polityka jego partii była „mocnym fundamentem”.
„Obniżyliśmy wiek emerytalny, ale bez przymusu. Teraz nocny stróż niedołęga zamienia się w nocnego rabusia. Do centrali wracają ludzi związani z przedsięwzięciami, które można określić jako rabunek. Co oznacza 5 proc. VAT od żywności? Wzrost cen żywności. Ale czy o 5 proc.? Ceny wzrosną bardziej niż o 5 proc. Każdy to wie. To atak na poziom życia tych, którzy mają mniej, czyli rolników, rencistów, emerytów. Mamy powrót inflacji, a ona może się nakręcać. Obciąży nasz rozwój oprócz ludzi najbogatszych. Nasz pościg za najbogatszymi krajami Unii Europejskiej zostanie spowolniony, a nawet się cofnie” – mówi szef PiS. „Dlaczego oni to robią? Mają potrzeby, bo nie reprezentują polskich interesów. Tylko te obce”.
Kaczyński twierdzi, że rząd zdobył władzę przez „oszustwo”.
„Oszustwo polegało na budowie urojonej rzeczywistości, w którą wielu uwierzyło. Wmówiono, że w Polsce jest dyktatura. Ale dyktatury nie było, bo opozycja w dyktaturze jest niemożliwa”.
Prezes PiS podkreślał, że wybory samorządowe są ważne, bo samorząd ma dużo władzy w Polsce, więcej niż w krajach UE. „Dużo władzy jest stawką tych wyborów”.
W Krakowie trwa konwencja samorządowa Koalicji Obywatelskiej. „Jestem przekonany, że wygramy wybory w Krakowie i w Małopolsce” – mówi Rafał Trzaskowski
“Kocham Kraków i uczyłem się go od dziecka. Kraków to ludzie, którzy mają marzenia o silnej, prężnej gospodarce, obywatelskim mieście, rozsądnym planowaniu, pozbyciu się smogu i efektywnym transporcie, którego brakuje. Kraków powinien być miastem nowoczesnym, jak Mediolan, Monachium, jak Wiedeń. W Krakowie połączymy nowoczesność z tradycją" – mówił Aleksander Miszalski, kandydat KO na prezydenta Krakowa podczas konwencji KO.
Miszalski podkreślał, że tendencja spadkowa studentów, którzy odchodzą z Krakowa, „może doprowadzić do krachu”. „Wybudujemy więc dla nich akademiki i stworzymy gospodarkę opartą na wiedzy, transformacji energetycznej i mądrej współpracy uczelni i biznesu”.
Kandydat KO na prezydenta obiecuje, że każdy krakowianin będzie miał konto w internecie, za pomocą którego będzie mógł konsultować każdą decyzję z urzędem miasta. „Urząd będzie przejrzysty, uczciwy i transparentny. Bo to się krakowianom należy” – mówi Miszalski.
Miszalski zobowiązał się też, że – jeżeli wygra wybory – to w Krakowie:
„Jestem przekonany, że wygramy wybory w Krakowie i w Małopolsce” – mówi Rafał Trzaskowski. W konwencji brał też udział Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
“Mamy konwencję około 700 metrów od hali Sokoła, w której za dwie godziny będzie przemawiał Kaczyński. Po ośmiu latach rządów PiS, które były butą, pogardą dla człowieka i zorganizowanym złodziejstwem państwowych pieniędzy, Polacy rozchodzą się do domów. To największe niebezpieczeństwo. Wzywam wszystkich, żeby poszli na wybory i obronili Kraków przed kontynuacją władzy PiS. Musimy skończyć to, co zaczęliśmy 15 października 2024 roku" – mówił Sienkiewicz.
O godz. 12 w Krakowie rozpocznie się konwencja samorządowa Koalicji Obywatelskiej. Wezmą w niej udział m.in. Rafał Trzaskowski, Bartłomiej Sienkiewicz, Dorota Niedziela i Aleksander Miszalski. A o godz. 14 – również w Krakowie – rozpocznie się konwencja samorządowa z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Trwają trzydniowe wybory prezydenckie, które wygra – dzięki przeforsowanym zmianom w konstytucji – Władimir Putin. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje, by nie uznawać wyborów nielegalnie zorganizowanych przez Rosję na okupowanych terytoriach Ukrainy
Niedziela to ostatni dzień wyborów prezydenckich w Rosji. Wygra je – jak wiadomo – w cuglach urzędujący prezydent Władimir Putin. Dzięki przeforsowanym przez niego zmianom w konstytucji ubiega się o trzecią kadencję.
Lokale wyborcze są otwarte w godzinach 8.00 – 20.00. W Rosji prawo głosu ma 112,3 mln osób. Zwykle głosuje około 70–80 milionów ludzi. W 2018 r. frekwencja wyniosła 67,5 proc.
Jak podaje agencja Reutera, głosowanie zostało zorganizowane też w częściach Ukrainy kontrolowanych przez siły rosyjskie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy poinformowało, że wybory na okupowanych terytoriach Ukrainy jest nielegalne i nieważne.
Jak pisała w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk, wynik wyborów najpewniej wyniesie 82 proc. dla Putina przy kilkuprocentowych wynikach jego „kontrkandydatów”. Władza kładzie ogromny nacisk na wyborczą frekwencję, stąd aż trzy dni na głosowanie. Jeśli ktoś stawić się nie może, ma powiadomić komisję wyborczą, która przyjdzie do niego z urną.
„W rzeczywistości Rosjanie nie dokonają żadnego wyboru, Putin zamordował swojego najgroźniejszego przeciwnika, Aleksieja Nawalnego, oraz nakazał wyeliminowanie każdego innego kandydata, który choćby w niewielkim stopniu mógłby stanowić dla niego konkurencję” – pisze w OKO.press Timothy Garton Ash, brytyjski historyk, profesor na Uniwersytecie Oksfordzkim.
„Ta plebiscytowa procedura legitymizacji – dość dobrze znana z historii innych dyktatur – zostanie również wdrożona w niektórych częściach wschodniej Ukrainy, które oficjalne rosyjskie źródła określają jako Nowe Terytoria” – wskazuje Garton Ash.
Ale, jak pisze historyk, Rosja to nie tylko Putin i jego poplecznicy.
„Wciąż istnieje Inna Rosja, tak jak istniały Inne Niemcy nawet u szczytu potęgi Adolfa Hitlera w Trzeciej Rzeszy. Dziesiątki tysięcy Rosjan w różnym wieku i z różnych klas społecznych mimo ryzyka późniejszych represji, oddało hołd Nawalnemu, tworząc ten niezapomniany obraz jego grobu pokrytego górą kwiatów” – przypomina Garton Ash.
Polecamy jego analizę.