Dlaczego Rosja robi wybory w ten weekend – choć Putin mógłby ogłosić się carem? Ano po to, żeby zmusić poddanych do uczestnictwa w masowym akcie popierania władzy. "Wybory” Putina na nową kadencję są trzydniowe. Tak że nikt nie może powiedzieć, że mu coś wyskoczyło i nie mógł zagłosować.
Telewizja zresztą cały czas powtarza instruktaż, jak głosować. Jeśli ktoś ma kłopot, to komisja wyborcza przyjdzie do niego do domu z urną. Jest głosowanie przez internet i przez pośredników. Głosowanie odbywa się w okopach i na podbitych terytoriach. Tam – korespondencyjnie, więc dzień przed formalnym rozpoczęciem wyborów w lokalach władze podały już wstępną frekwencję (47 proc., co jest sporym osiągnięciem, zwłaszcza że nie wiadomo, od czego liczy się te 47 proc. – nie ma tam list uprawnionych do głosowania, więc kto przyjdzie, ten głosuje).
„Udział w nadchodzących wyborach głowy państwa rosyjskiego jest przejawem uczuć patriotycznych” – ogłosił Putin. – „Dlatego nalegam, abyście w ciągu najbliższych trzech dni skorzystali z prawa do głosowania”.
Przy czym wynik głosowania jest już znany – podają go oficjalne sondażownie (82 proc. dla Putina przy frekwencji 71 proc.). Niezdecydowanie odważyło się zgłosić kremlowskiej pracowni badawczej 10 proc. wyborców.
Opozycja nieśmiało namawia więc ludzi, by przyszli głosować w niedziele w południe. By przynajmniej się zobaczyli. Władza więc bardzo wyraźnie rekomenduje głosowanie w piątek lub w sobotę
Na tym można by relację zakończyć.
Ale ciekawe jest, jak despotyczna władza, po tym, jak wciągnęła kraj w bezsensowną krwawą wojnę, używa parodii systemu demokratycznego do utrwalenia władz.
Car Mikołaj II tego nie robił i jak skończył?
Formalnie nie są to wybory jednego kandydata. Poza Putinem startują jeszcze trzej chętni. Propaganda pokazuje ich kampanię wyborczą: gdzieś jeżdżą, spotykają się z ludźmi i mówią, że ważne jest, by żyło się w Rosji lepiej (żaden z tych kandydatów nie kwestionuje wojny, jedyny, który wpadł na taki pomysł, Borys Nadieżdin, nie został po prostu zarejestrowany przez PKW Putina). Putin nie ma kampanii – w jego imieniu występują “pełnomocnicy”. Postaci w miarę znane, ale nieznaczące. Żeby nikt nie miał wątpliwości, że nie można Putina porównywać z kontrkandydatami.
To trochę tak jak na starożytnych egipskich płaskorzeźbach: wielki faraon i mniejsze postaci urzędników. Kontrkandydaci są mniejszymi postaciami. A na samym dole są wyborcy.
Przed “Wiestiami” – jak w prawdziwej kampanii wyborczej mamy spoty wyborcze, a potem w 70-minutowych “Wiestiach” 50 minut poświęcone jest gestae Putini. Czynom Putna – jak w średniowiecznych kronikach (na zdjęciu na samej górze – czołówka tych „Wiesti” informująca, że nagrany nie wiadomo kiedy wywiad z Putinem jest wiadomością dnia 13 marca. Wywiad nie był na żywo – propaganda opublikowała go z wersją pisemną, uładzoną, żeby każdy wiedział, co dokładnie cytować).
Rosja w tej kampanii żyje wojną, choć o niej nie mówi. Ale ta wojna dotyka jej bezpośrednio. Ukraińskie drony zapalają zbiorniki z paliwem i zakłady przemysłowe w Rosji, spadają na domy i sklepy na rosyjskim przygraniczu, ale i pod Petersburgiem, Moskwą, Kurskiem. W Biełogrodzie trzeba było odwołać obchody prawosławnej Maselnicy, w Kursku z powodu dronów władze przywróciły nauczanie zdalne i zakazały publikacji zdjęć z ostrzału w sieciach społecznościowych.
Nie tylko drony, ale i regularne – antyputinowskie, choć rosyjskie – wojsko przekroczyło granicę Rosji. Propaganda od razu ogłosiła, że atak został odparty, co potwierdziła telewizji sprzedawczyni w przygranicznym sklepie (z tym że nie wiemy, czy była sprzedawczynią i w jakim sklepie – bo całe tło zostało przez telewizję rozpikslowane). A potem propaganda ogłosiła, że rejon walk nadal “jest pod ostrzałem”.
Telewizyjne relacje ze zdobytego przed rokiem ukraińskiego Bachmutu są kręcone nocą, w noktowizji – bo nad miastem panują ukraińskie drony. Bohaterskie wojska chemiczne chronią rosyjskie działa przed ukraińskim ogniem kontrbateryjnym przy pomocy zadymiaczy sporządzonych w skorupach bomb przeciwczołgowych. Bohaterskie pielęgniarki na froncie opowiadają, że rannych jest dużo i bardzo ważne jest, żeby się nie pomylić: nie tylko dobrze opatrzyć, ale i dobrze wypełnić papiery, by w szpitalu nie zrobili rannemu krzywdy (telewizyjne reportaże z okazji Dnia Kobiet ujawniły przy okazji, że bohaterskie pielęgniarki trafiają na front po pospiesznym szkoleniu).
Putin w wielkim, cytowanym przez całą dobę przedwyborczym wywiadzie oznajmił, że ataki ukraińskie na Rosję w trzecim roku wojny są dowodem na to, że Ukraina przegrywa.
Kto władzy zabroni?
Przy okazji tuż przed wyborami Putin zreinterpretował sprawę negocjacji pokojowych w sprawie wojny w Ukrainie. Jak pisaliśmy, propaganda przez dłuższy czas pełna była zapewnień, że Rosja gotowa jest do rozmów. Ale z USA, nie z Ukrainą. Po czym okazało sie, że druga strona nie jest do takich rozmów chętna.
I teraz Putin ogłosił, że to jego proszą o pokój, ale on się na to nie zgodzi, bo Zachodowi nie ufa. Musieliby mu dać odpowiednie gwarancje.
Można więc powiedzieć, że Putin obraził się na pokój, bo go nie dostał („kwaśne winogrona”). Ale jest to ten miły moment, kiedy można Putina i jego propagandę złapać na prostym kłamstwie. Normalnie się tego nie da – bo są poza skalą. Co czyni odbiorcę tych kłamstw bezbronnymi.
Przy okazji wyborów władza też doprecyzowuje, co jest w Rosji podmiotem. Przy wyborach słowo MY mogłoby się odnosić do wyborców. Ale nie tu. I jest to część większej operacji na umysłach poddanych. Nie tylko pozbawia się ich zdolności do rozpoznawania kłamstwa, ale do tego, kim oni sami są.
Propaganda cały czas sączy przekaz, że MY w Rosji to po prostu władza.
To zetknięcie zachodniego wyobrażenia o tym, że liczy się pojedynczy ludzki los, i kremlowskiego – że podmiotem dziejów jest władza, świetnie pokazał przedwyborczy wywiad Putina z propagandystą Dmitrijem Kisielowem:
“Pojawia się jednak pytanie, jak iść naprzód [na froncie], by straty były minimalne.
Putin: Pytanie jest jasne i uczciwe, ale odpowiedź jest również prosta. Musimy zwiększyć środki rażenia. Im potężniejsze i większe środki rażenia, tym mniej ofiar.
- Wciąż jednak nasuwa się pytanie, jaką cenę jesteśmy gotowi zapłacić za całe to wyzwanie?
Putin: Każde ludzkie życie jest bezcenne. Każde. Utrata ukochanej osoby dla rodziny, każdą rodzinę napawa ogromnym smutkiem. Ale pytanie dotyczy zdefiniowania samego faktu tego, co robimy. A co robimy? Tam są Rosjanie tacy jak my. Przyszliśmy tym ludziom z pomocą. Jeśli dziś porzucimy tych ludzi, jutro nasze straty mogą wzrosnąć wielokrotnie. A nasze dzieci nie będą miały przyszłości, ponieważ będziemy czuć się niepewnie, będziemy krajem trzeciej lub czwartej kategorii”.
Czyli jak mawiał klasyk: “Zapewne wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotowy”.
Wszystkie te kampanijne pomysły mają jeden wyraźny cel: powstrzymanie rozwoju kompetencji społecznych. Propaganda wspiera bierność – i temu służy to wyobrażenie wspólnoty (MY) jako jednego wielkiego Putina, który decyduje sam o wszystkim.
Oczywiście władza cały czas próbuje uszczelniać obieg informacyjny. Ale we współczesnym świecie to walka z wiatrakami (ostatnio Kreml zablokował stronę słownika języka migowego Spread The Sign, bo tam też przedostały się niepoprawne treści, zaś student, który nazwał sieć wi-fi w sposób, który władzy skojarzył się z krytyką wojny w Ukrainie, poszedł na 10 dni do więzienia).
Informacji nie dla się zatrzymać, nawet cenzurą. Ale da się – być może – zatrzymać to, co z tym zrobią ludzie. Dlatego np. propaganda pracowicie opowiada o tym, co dzieje się na Zachodzie, przedstawiając każdy spór czy różnicę zdań jako katastrofę.
W Rosji nikt się nie spiera, nie ma różnych poglądów na drobny nawet temat. A do zgłaszania postulatów władzy (żeby lepiej działała służba zdrowia, albo żeby było taniej) służą kontrkandydaci Putina w wyborach. Bo oni są jednak – mizerną, bo mizerną, ale cząstką władzy. Putin pozwolił im przecież kandydować.
Reszta ma milczeć.
Bardzo znaczący jest spot profrekwencyjny adresowany do wyborców wielkomiejskich. Młody mężczyzna pyta się swojej podręcznej AI, co zjeść, jak się ubrać i jak dojechać (prywatnym samochodem oczywiście, bo komunikacja publiczna to wyższy szczebel społecznego rozwoju) do punktu wyborczego. Na koniec z rozpędu pyta swoją sztuczną inteligencję, na kogo zagłosować. A AI odpowiada z uśmiechem: “tu już musisz zdecydować sam”. Na szczęście to, jak głosować, powiedziała bohaterowi reklamówki telewizja. On o niczym już sam nie decyduje i niczego nie umie zrobić, jak mu się nie powie. To jest kremlowski ideał.
Dlatego wspomniane już pomysły opozycji – by np. przyjść na wybory o konkretnej godzinie konkretnego dnia – mają znaczenie. Bo to samoorganizacja oparta na decyzjach niezależnych jednostek.
Rosyjskie społeczeństwo ma podstawowe umiejętności samoorganizacji, ale raczej do buntu niż wspólnego działania. To wiemy z propagandy Kremla.
Ludzie organizują się w sprawach, które władza przeoczyła i uznała za niepolityczne. Przykładem była styczniowa wszechrosyjska akcja w sprawie kota Twiksa (zwierzę zginęło, bo konduktorka wyrzuciła je z pociągu na trzydziestostopniowy mróz).
W trzy dni po tym wydarzeniu Rosjanie zebrali ponad 300 tysięcy podpisów pod petycją, by konduktorkę ukarać (300 tys. to tyle, co Putin musiał pokazać w PKW, by się zarejestrować w wyborach – Twiks więc pokazał małość Putina). I władza się na serio przestraszyła. Co w propagandzie poznajemy po tym, że od tego czasu regularnie raczy nas opowieściami, jak władza dobra jest dla kotów. Zatem obywatele nie powinni się organizować w ich obronie:
11 marca. „W obwodzie permskim pracownicy kolei uratowali kotkę porzuconą w związanej torbie w wagonie pociągu Łastoczka [Jaskółka]” – poinformowała służba prasowa Prokuratury Transportu Uralu. „Dzięki umiejętnym i terminowym działaniom zwierzę zostało uratowane. Pracownicy kolei postanowili nadać kotce imię Jaskółka na cześć pociągu elektrycznego, w którym zostawiła ją nieznana osoba. Teraz ma nowy dom i kochających właścicieli” – czytamy w oświadczeniu. I dalej, że „Zdaniem organu nadzoru pracownicy prokuratury zauważyli i ustosunkowali się do publikacji w mediach, że pasażer pociągu elektrycznego porzucił młodą kotkę w zawiązanej torbie. Zwierzę zostało szybko uratowane i zabrane do kasy biletowej stacji Perm-2. Wyjaśnia się, że kotka została najpierw umieszczona w schronisku Łapki-Carapki, skąd zabrał ją troskliwy pracownik prokuratury transportowej”.
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze