0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

14:46 22-03-2024

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Nie będzie głosowania nad odbudową zasobów przyrodniczych! Polska chciała się wstrzymać od głosu

Dyrektywa o odbudowie zasobów przyrodniczych nie miałaby szansy na akceptację unijnych ministrów środowiska. Dlatego głosowanie zostaje przesunięte, aby wynegocjowane już prawo nie przepadło zupełnie

Nie udało się zebrać większości dla poparcia dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych (tzw. NRL – z ang. Nature Restoration Law), kluczowej części Zielonego Ładu.

Sprawa miała być poddana pod wstępne głosowanie podczas piątkowego (22 marca) spotkania ambasadorów państw członkowskich przy UE. Okazało się jednak, że Nature Restoration Law nie miałoby szansy na zdobycie większości głosów popierających. Gdyby projekt został odrzucony, wieloletnia praca tysięcy osób poszłaby na marne.

To ciekawy obrót spraw. Jeszcze w środę oraz w czwartek było wiadomo, że Polska zagłosuje przeciwko dyrektywie, ale ni stąd ni zowąd zdanie w sprawie dyrektywy zmieniły Węgry, które zadeklarowały sprzeciw. Tym samym polski głos nie był potrzebny, by prawo mogło zostać zablokowane.

Ze względu na taki obrót spraw, żeby prawo, w którego negocjacje włożono przez ostatnie dwa lata bardzo dużo pracy, nie przepadło zupełnie, belgijska prezydencja zdecydowała o wycofaniu go z obrad poniedziałkowej (25 marca) Rady ds. Środowiska.

Co dalej?

Z jednej strony to dobra wiadomość – dyrektywa wciąż leży na stole i czeka na lepszy moment. Trudno jednak stwierdzić, czy taki moment w ogóle nadejdzie przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, po których nastąpi wymiana składu unijnych instytucji.

Protesty rolników, które miały ogromny wpływ na stanowisko poszczególnych państw w sprawie dyrektywy, w tym Polski, raczej w najbliższym czasie nie ustaną. Istnieje zaś duże prawodopodobieństwo, że instytucje europejskie następnej kadencji będą jeszcze bardziej zdominowane przez niechętną Zielonemu Ładowi prawicę.

Ponadto prezydencję w Radzie w drugim półroczu 2024 roku będą sprawowały Węgry. Przy tym, że są przeciwko wejściu dyrektywy w życie, trudno liczyć na to, że będą się angażować w budowę poparcia dla tego prawa. Podobna sytuacja może mieć miejsce na początku 2025 roku, kiedy prezydencję obejmuje Polska. No chyba, że wiatr nastrojów społecznych znowu zmieni kierunek i Koalicja Obywatelska wróci do swoich zielonych postulatów z kampanii wyborczej.

Istnieje więc spore ryzyko, że dyrektywa ostatecznie przepadnie.

Donald Tusk narzuca swoje zdanie

Stanowisko Polski w sprawie dyrektywy o odbudowie zasobów przyrodniczych, zostało narzucone przez premiera Donalda Tuska. Szefująca Ministerstwu Środowiska Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 rekomendowała poparcie dyrektywy. We wtorek 19 marca doszło na posiedzeniu rządu do spięcia między Hennig-Kloską a premierem w tej sprawie, o czym pisaliśmy w OKO.press.

Dyrektywa o odbudowie zasobów przyrodniczych to jeden z ważniejszych elementów Zielonego Ładu. Zobowiązuje państwa członkowskie do odbudowy siedlisk naturalnych znajdujących się w złym stanie. Chodzi o odbudowę zarówno ekosystemów morskich, jak i lądowych, w tym mokradeł, bagien czy torfowisk, które mają kluczowe znaczenie dla magazynowania wody oraz regulacji temperatur.

Zakłada także przywrócenie większej różnorodności biologicznej w ekosystemach rolniczych.

Zgodnie z nowymi przepisami do 2030 roku Unia musiałaby odtworzyć co najmniej 20 proc. zdegradowanych obszarów lądowych i morskich, a do 2050 roku – wszystkie ekosystemy wymagające odbudowy. Zakresem rozporządzenia objęte są lasy, obszary trawiaste i tereny podmokłe, a także rzeki, jeziora i rafy koralowe.

Przeczytaj także:

14:15 22-03-2024

Prawa autorskie: Fot. FREDERICK FLORIN / AFPFot. FREDERICK FLORI...

KE proponuje podniesienie ceł na produkty zbożowe z Rosji i Białorusi

Komisja Europejska zaproponowała podniesienie ceł na import do UE produktów zbożowych z Rosji i Białorusi. Chce za jednym zamachem zabezpieczyć Unię, udobruchać rolników i uderzyć w gospodarkę Rosji

Wyższe cła mają dotyczyć m.in. pszenicy, kukurydzy i śruty słonecznikowej. Jak informuje KE w komunikacie z 22 marca 2024, nowe cła będą wystarczająco wysokie, aby w praktyce stłumić import tych produktów do UE, ale nie wpłyną na ich tranzyt do krajów trzecich.

Komisja wyjaśnia, że posunięcie to ma na trojaki cel:

  • zapobiegnie destabilizacji rynku UE na wypadek nagłego, znaczącego przekierowania rosyjskich produktów zbożowych na rynek UE – przed czym ostrzegali rolnicy. „Rola Rosji jako wiodącego światowego eksportera zbóż, w połączeniu z jej chęcią wykorzystania eksportu żywności jako narzędzia geopolitycznego, pokazuje, że to ryzyko jest wysokie” – napisała w komunikacie KE.
  • rozwiązanie problemu eksportu przez Rosję nielegalnie przywłaszczonego zboża wyprodukowanego na terytorium Ukrainy, z którego część została nielegalnie wysłana na rynek UE i celowo błędnie oznakowana jako „rosyjska”. „Zaproponowane dziś cła zapewnią, że ta nielegalna metoda eksportu nie będzie już opłacalna” – tłumaczy Komisja.
  • uniemożliwienie Rosji wykorzystywania dochodów z eksportu do UE – zarówno produktów rosyjskich, jak i nielegalnie przywłaszczonych produktów ukraińskich – do finansowania wojny przeciwko Ukrainie.

„Proponujemy nałożenie ceł na rosyjski import, aby ograniczyć ryzyko dla naszych rynków i naszych rolników. Cła zmniejszą zdolność Rosji do wykorzystywania UE na rzecz swojej machiny wojennej. Podtrzymujemy nasze zobowiązanie do zachowania globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, zwłaszcza dla krajów rozwijających się. Zachowujemy właściwą równowagę między wspieraniem naszej gospodarki i społeczności rolniczych. Jednocześnie podtrzymujemy nasze niezachwiane wsparcie dla Ukrainy” – powiedziała dziś na konferencji prasowej Ursula von der Leyen.

Podwyższone cła będą obowiązywać także dla produktów z Białorusi ze względu na „bliskie powiązania polityczne i gospodarcze tego kraju z Rosją”. Włączenie Białorusi uniemożliwi Rosji wykorzystanie tego państwa do obejścia nowych ceł. Propozycja KE nie ma wpływu na tranzyt zbóż, nasion oleistych i produktów pochodnych z Rosji i Białorusi do krajów trzecich, ma zatem nie zagrażać bezpieczeństwu żywnościowemu na świecie.

Wniosek Komisji zostanie poddany pod dyskusję w Radzie Unii Europejskiej. Jeżeli zostanie przyjęty, nowe cła bezzwłocznie wejdą w życie. W zależności od produktu mają wynieść 95 euro za tonę albo 50 proc. wartości towaru (tzw. cło ad valorem).

13:23 22-03-2024

Prawa autorskie: Fot. Yuri KADOBNOV / AFPFot. Yuri KADOBNOV /...

Kreml przyznaje, że prowadzi wojnę z Ukrainą. Ale zrzuca winę na Zachód

Z komunikatu rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa wynika, że „ingerencja kolektywnego Zachodu” sprawiła, że Rosja de facto jest w stanie wojny z Ukrainą

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Dmitrij Pieskow podkreślił, że status prawny „specjalnej operacji wojskowej” de iure nie uległ zmianie.

„To jest specjalna operacja wojskowa, nic się nie zmieniło. Mówię, że zasadniczo po przyłączeniu się kolektywnego Zachodu, stała się ona dla nas wojną. Nie ma to nic wspólnego z żadną zmianą prawną. Jest to specjalna operacja wojskowa de iure. Ale de facto stała się dla nas wojną po tym, jak kolektywny Zachód coraz bardziej bezpośrednio zwiększa poziom swojego zaangażowania w konflikt” – tłumaczył dziś Pieskow dziennikarzom.

Zapytany, dlaczego w takim razie wiele osób zostało ukaranych za używanie w kontekście „specjalnej operacji” słowa „wojna”, rzecznik odparł, że wszystko zależy od kontekstu.

Pieskow mówił także o nowych „podmiotach Federacji Rosyjskiej”, czyli okupowanych w wyniku wojny terytoriach Ukrainy. To obwody doniecki, ługański, chersoński i zaporoski. Rzecznik stwierdził, że część tych obwodów jest obecnie „okupowana przez kijowski reżim” i że terytoria te należy „wyzwolić”, a mieszkańców „zabezpieczyć”.

Podkreślił, że Rosja nie może pozwolić, by tuż za granicą istniało państwo, które chce wszelkimi metodami odebrać jej nowe terytoria oraz Krym.

13:04 22-03-2024

Prawa autorskie: UKRAINIAN EMERGENCY SERVICE / AFP)UKRAINIAN EMERGENCY ...

Zmasowany rosyjski atak na ukraińskie elektrownie. Awarie w siedmiu regionach

W piątek nad ranem rosyjska armia przeprowadziła atak na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Zaatakowano m.in. zaporę wodną na Dnieprze

Operator ukraińskiej sieci energetycznej Ukrenergo poinformował w piątek 22 marca, że w siedmiu regionach doszło do awaryjnych przerw w dostawach prądu, a wiele obiektów energetycznych zostało uszkodzonych. To wynik zmasowanego ataku powietrznego rosyjskich wojsk, do którego doszło nad ranem.

„Dziesiątki obiektów systemu energetycznego zostało uszkodzonych. Awaryjne przerwy w dostawie prądu w siedmiu regionach” – czytamy w komunikacie Ukrenergo opublikowanym na Telegramie.

Władze Ukrainy potwierdzają, że to największy atak na ukraiński przemysł energetyczny w najnowszej historii.

Zaprzeczają jednak, by kraj był całkowicie bez prądu i by doszło do zniszczenia tamy na Dnieprze.

Tym niemniej, jak donosi „Kyiv Post” poważne straty odnotowano właśnie w mieście Zaporoże, gdzie ulokowana jest zapora wodna i związana z nią hydroelektrownia. W wyniku zmasowanego ataku (12 rakiet) zniszczonych zostało siedem budynków, a 35 zostało uszkodzonych. Są ranni. Jeden z pocisków miał uderzyć w trolejbus, który przejeżdżał drogą przecinającą zaporę. Droga jest obecnie wyłączona z ruchu.

Poważnemu uszkodzeniu uległa jedna z linii przesyłowych łączących okupowaną przez Rosjan Zaporoską Elektrownię Jądrową (największą elektrownię atomową w Europie) z systemem energetycznym Ukrainy.

„Sytuacja ta stwarza skrajne ryzyko i może doprowadzić do awarii” – napisał w komunikacie operator energii atomowej Energoatom. Eksperci ostrzegają, że jeśli kolejna linia energetyczna zostanie przerwana, elektrownia znajdzie się na skraju „blackoutu”, co zagrozi bezpieczeństwu jej pracy.

Aż 15 ataków Rosjanie przeprowadzili na obiekty energetyczne w Charkowie – piszą dziennikarze „Kyiv Post”. Miasto pogrążyło się w całkowitej ciemności i – ze względu na zatrzymanie stacji pomp – może mieć problemy z zaopatrzeniem w wodę. Nie działają trolejbusy i tramwaje. Metro obecnie służy mieszkańcom wyłącznie jako schron.

W obwodzie dniepropietrowskim rosyjskie rakiety spadły także na miasta Dniepr, Krzywy Róg i Kamieńskie. Wszędzie tu zanotowano przerwy w dostawach prądu. Ataki przeprowadzono także w obwodach sumskim, chmielnickim, winnickim, lwowskim, zakarpackim i iwanofrankowskim. W większości z nich są ranni, w części ofiary śmiertelne.

12:43 22-03-2024

Prawa autorskie: Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.plFot. Adam Stępień / ...

Sienkiewicz donosi do prokuratury na Jacka Kurskiego

Minister Kultury Bartłomiej Sienkiewicz uważa, że były prezes TVP „zniszczył publiczną instytucję i doprowadził do degradacji jej misji”

„Złożyłem zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jacka Kurskiego. Były prezes TVP zniszczył publiczną instytucję i doprowadził do degradacji jej misji, jaką jest rzetelna, obiektywna i dostępna dla każdej Polki i Polaka informacja o najważniejszych sprawach w kraju” – napisał na platformie X minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz (KO).

Jacek Kurski to były poseł PiS i wiceminister kultury z ramienia tej formacji. W latach 2016-2022 był prezesem Telewizji Polskiej, następnie otrzymał posadę w Banku Światowym (decyzją rządu Tuska został z niej odwołany jeszcze w grudniu 2023 roku).

Pod koniec lutego 2024 do mediów wyciekł raport, w którym Kurski tłumaczy Jarosławowi Kaczyńskiemu powody wyborczej porażki PiS. Głównym powodem – zdaniem Kurskiego – są zmiany w TVP po jego odejściu, a także osoba byłego premiera Mateusza Morawieckiego.

O tym, jak odpolitycznić media publiczne, pisała w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk. Polecamy jej relację z niedawnej debaty w Fundacji Batorego.

Przeczytaj także: