Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński zapowiada, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie zrezygnuje z „interwencji” w mediach publicznych. Posłowie i posłanki PiS skontrolują też ministerstwo kultury Bartłomieja Sienkiewicza
Paweł Jabłoński, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wiceminister spraw zagranicznych był dziś rano gościem Radia Zet. Pytany był przede wszystkim o trwającą „okupację” TVP przez polityków PiS.
„Interweniujemy do momentu przywrócenia stanu zgodnego z prawem” – zaznaczył w rozmowie z Beatą Lubecką i dodał, że podczas świąt zastąpili go w TVP inni posłowie i posłanki PiS.
Polityk stwierdził, że nowym prezesem Telewizji Polskiej jest Michał Adamczyk. Byłego prezentera „Wiadomości” wybrała na tę funkcję 26 grudnia Rada Mediów Narodowych – powołany przez PiS organ, który dubluje zadania umocowanej w konstytucji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jabłoński w wywiadzie przekonywał, że po zmianie władzy mediom w Polsce brakuje pluralizmu.
Dowód? Nieinformowanie widzów o grupie „Wejście”. Chodzi o konwersację na komunikatorze Whatsapp, gdzie porozumiewały się nowe władze mediów publicznych. Politycy PiS i sprzyjający im dziennikarze uznali to za dowód medialno-politycznego układu, mającego za zadanie przejąć TVP i PAP siłą. Fragmenty konwersacji nie zdradzały jednak żadnych nowych informacji. Od 19 grudnia wiadomo, że nowa władza ustanowiła nowe zarządy w medialnych spółkach i na tej podstawie miały one do nich wejść.
Kolejnym wątkiem, do którego odniósł się Jabłoński, były daty widniejące na dokumentach o rozwiązaniu rad nadzorczych medialnych spółek i powołaniu nowych rad przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. To w następstwie tych decyzji zmieniły się władze w TVP, Polskim Radiu i PAP. PiS przekonuje, że Sienkiewicz – który jednoosobowo reprezentuje Skarb Państwa i jako taki podejmuje decyzje dotyczące rad nadzorczych – fizycznie nie mógł podjąć ich 19 grudnia, bo do późna był wtedy w Sejmie. Na cały proces miał mieć zaledwie 107 minut.
Jabłoński stwierdził, że politycy PiS rozpoczną dziś kontrolę w ministerstwie kultury. „Mogło dojść do złamania przepisów i poświadczenia nieprawdy” – powiedział.
26 grudnia zdominowana przez nominatów PiS Rada Mediów Narodowych wybrała Michała Adamczyka na nowego prezesa TVP. “Jego głównym zadaniem jest przywrócenie ładu korporacyjnego i zatrzymanie działań na szkodę spółki. Mamy nadzieję, że minister kultury zaprzestanie łamania prawa” – napisała na X Joanna Lichocka, członkini RMN i posłanka PiS.
Adamczyk zastąpił Macieja Łopińskiego, którego z kolei 25 grudnia odwołana przez Sienkiewicza rada nadzorcza mianowała pełniącym obowiązki prezesa TVP. Łopiński jest związany z PiS, to m.in. były minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Łopiński zastąpił z kolei Mateusza Matyszkowicza, który zdaniem polityków PiS był zbyt miękki i niezbyt ostro przeciwstawiał się decyzjom rządu Donalda Tuska.
Jednocześnie funkcjonują więc obecnie dwie alternatywne władze mediów publicznych. Pierwsza jest powołana na podstawie uchwał nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Sienkiewicz pominął przy tym Radę Mediów Narodowych, która zgodnie z uchwalonymi przez PiS przepisami wyznacza władze mediów publicznych. Wcześniej tę rolę pełniła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dziś także zdominowana przez ludzi PiS. Szkopuł w tym, że oddanie RMN prerogatyw do wyznaczania szefów mediów publicznych jest ewidentnie sprzeczne z konstytucją, która rezerwuje te uprawnienia dla KRRiT.
W opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka sposób przejęcia kontroli nad mediami publicznymi przez obecną władzę “budzi poważne wątpliwości w świetle standardów konstytucyjnych”. Ale według profesorów prawa Aleksandra Kappesa i Tomasza Siemiątkowskiego przejęcie władzy w mediach publicznych za pomocą decyzji Sienkiewicza było legalne. Profesorowie swoją opinię wyrazili w OKO.press.
Przeczytaj także:
Politycy PiS, co oczywiste, wyznają pierwszy pogląd. W proteście przeciwko utracie wpływów w mediach publicznych posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego okupują budynki TVP i PAP. Twierdzą, że robią to w ramach interwencji poselskiej. Jednak w opinii ekspertów przekraczają swoje uprawnienia.
Spór o media publiczne na jakiś czas zakończy dopiero sąd rejestrowy. Jeśli wpisze do KRS nowe władze powołane przez ministra Sienkiewicza, zgodnie z obowiązującymi zasadami staną się one niepodważalnie legalnymi ciałami, a PiS będzie musiał się wycofać. Decyzja sądu może zapaść jeszcze w tym tygodniu.
Rada Mediów Narodowych powołała Michała Adamczyka na prezesa TVP. Według Rady i polityków PiS powołanie na prezesa Tomasza Syguta, którego dokonał minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, jest nieważne
Zdominowana przez nominatów Prawa i Sprawiedliwości Rada Mediów Narodowych wybrała Michała Adamczyka na nowego prezesa Telewizji Polskiej – ogłosiła na platformie X Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini RMN. “Jego głównym zadaniem jest przywrócenie ładu korporacyjnego i zatrzymanie działań na szkodę spółki. Mamy nadzieję, że minister kultury zaprzestanie łamania prawa” – napisała Lichocka.
Michał Adamczyk (na zdjęciu z mikrofonem w ręku) pracował w TVP od 2001 r. Za rządów PiS od 2016 r. był jednym z prowadzących wieczorne wydanie “Wiadomości”. W kwietniu 2023 został dyrektorem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Przestał pojawiać się na antenie, gdy we wrześniu 2023 r. Onet opisał relację byłej partnerki Adamczyka, która oskarżała go, że bił ją pięściami po twarzy, wyrywał włosy i groził śmiercią.
Adamczyk zastąpił Macieja Łopińskiego. którego z kolei 25 grudnia odwołana przez Sienkiewicza Rada Nadzorcza mianowała pełniącym obowiązki prezesa TVP. Łopiński jest związany z PiS, to m.in. były minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Łopiński zastąpił z kolei Mateusza Matyszkowicza, który zdaniem polityków PiS był zbyt miękki i niezbyt ostro przeciwstawiał się decyzjom rządu Donalda Tuska.
Jednocześnie funkcjonują więc obecnie dwie alternatywne władze mediów publicznych. Pierwsza jest powołana na podstawie uchwał nowego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza – w minionym tygodniu Sienkiewicz powołał rady nadzorcze tych mediów jako przedstawiciel ich właściciela, czyli Skarbu Państwa. Nowe rady nadzorcze powołały zaś zarządy TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Prezesem TVP został Tomasz Sygut, były szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej TVP.
Sienkiewicz pominął przy tym Radę Mediów Narodowych. Zgodnie z uchwalonymi za rządów PiS przepisami to ona wyznacza władze mediów publicznych. Wcześniej tę rolę pełniła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dziś także zdominowana przez ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Szkopuł w tym, że przekazanie RMN prerogatyw do wyznaczania szefów mediów publicznych jest w oczywistej sprzeczności z konstytucją, która rezerwuje te uprawnienia dla KRRiT, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny. Jednak prawowity TK nie wypowiedział się nigdy wprost o samej Radzie Mediów Narodowych, co rodzi szereg interpretacji prawnych dotyczących obecnego stanu rzeczy.
W opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka sposób przejęcia kontroli nad mediami publicznymi przez obecną władzę “budzi poważne wątpliwości w świetle standardów konstytucyjnych”. Ale według profesorów prawa Aleksandra Kappesa i Tomasza Siemiątkowskiego przejęcie władzy w mediach publicznych za pomocą decyzji Sienkiewicza było legalne. Profesorowie swoją opinię wyrazili na łamach OKO.press.
Politycy PiS, co oczywiste, wyznają pierwszy pogląd. W proteście przeciwko utracie wpływów w mediach publicznych posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego okupują budynki TVP i PAP. Twierdzą, że robią to w ramach interwencji poselskiej. Jednak w opinii ekspertów przekraczają swoje uprawnienia.
Spór o media publiczne na jakiś czas zakończy dopiero sąd rejestrowy – jeśli wpisze do KRS nowe władze powołane przez ministra Sienkiewicza, zgodnie z obowiązującymi zasadami staną się one niepodważalnie legalnymi ciałami, a PiS będzie musiał się wycofać. Decyzja sądu być może zapadnie jeszcze w tym tygodniu.
Jednak ponieważ o legalności powołania władz mediów publicznych rozstrzygnie de facto sąd rejestrowy, posłowie PiS próbują wpłynąć na jego decyzję i wzywają Rzecznika Praw Obywatelskich, by przystąpił do postępowań rejestrowych. We wtorek 26 grudnia Krzysztof Szczucki, poseł PiS, poinformował na platformie X, że zawnioskował o to do RPO prof. Marcina Wiącka.
Szczucki oczekuje, że Rzecznik opowie się przeciwko wpisaniu do Krajowego Rejestru Sądowego nazwisk członków rad nadzorczych powołanych przez ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza i wyłonionych przez nich zarządów.
Poseł PiS domaga się też, by RPO zawnioskował o zabezpieczenie przez sąd (czyli zatrzymanie zmian do czasu rozstrzygnięcia postępowania) oraz wytoczył powództwo o stwierdzenie nieważności uchwał wydanych przez nowe rady nadzorcze.
Krzysztof Gawkowski, nowy minister cyfryzacji z Nowej Lewicy, w rozmowie z Business Insiderem opowiedział o niejasnościach w związku z programem “Laptop dla nauczyciela”. Program realizowało ministerstwo cyfryzacji, ale firmował je minister edukacji Przemysław Czarnek.
“Zgłasza się do nas coraz więcej firm i przedsiębiorców, którzy nie otrzymali pieniędzy za dostarczony sprzęt. Okazuje się, że są to grube miliony złotych, które nie zostały zapłacone, a bony zostały zrealizowane” – mówi Gawkowski.
W styczniu 2023 r. Mateusz Morawiecki ogłosił, że darmowe laptopy dostaną wszyscy czwartoklasiści. Program miał kosztować 760 mln zł plus VAT. W październiku ruszył program oferujący laptopy nauczycielom. Nauczyciele płacili za sprzęt specjalnym bonem, a sprzedawcy mieli dostać zwrot pieniędzy w ciągu miesiąca. W grudniu Wirtualna Polska donosiła, że niektórzy przedsiębiorcy nie dostali zwrotów. Łączny dług państwa wobec sprzedawców może sięgać 250 mln zł.
Minister zapowiedział, że sprawa zostanie zbadana i rozliczona.
“Uruchomię audyty, które zarówno od strony finansowej, jak i projektowej pokażą te elementy, które dzisiaj nas niepokoją. I nie chodzi o żadną zemstę polityczną, ale zwyczajnie o to, żebyśmy mieli świadomość, jaki jest stan otwarcia i co wymaga szybkich procesów naprawczych” – powiedział Gawkowski.
Wieloletnia posłanka PiS Anna Paluch w ostatnich wyborach nie dostała się do Sejmu. Za to znalazła pracę w zarządzie Małopolskich Dworców Autobusowych – informuje Onet
Anna Paluch zasiadała w Sejmie od 2005 roku. Po porażce w wyborach parlamentarnych przesiądzie się na fotel wiceprezesa Małopolskich Dworców Autobusowych. Spółka podlega Urzędowi Marszałkowskiemu w Krakowie, którym rządzi partia Jarosława Kaczyńskiego. Zarządza dworcami w Krakowie i Nowym Sączu.
Dlaczego urząd powołał na to stanowisko byłą posłankę PiS z Krościenka nad Dunajcem? Onet przypomina, że z wykształcenia jest geodetką, a w Sejmie nie zajmowała się komunikacją.
“Nasz urząd bardzo dba o rozwój komunikacji samorządowej w Małopolsce. Zarówno tej autobusowej, jak i kolejowej. Myślę, że ta zmiana pomoże nam w realizacji celów, jakie sobie stawiamy” – tłumaczył w rozmowie z Onetem Łukasz Smółka, wicemarszałek województwa małopolskiego.
Nie wiadomo, ile dokładnie Anna Paluch będzie zarabiać jako członkini zarządu. Inny wiceprezes MDA pobrał w 2022 r. ponad 263 tys. zł.
Większość ankietowanych opowiedziała się za zmniejszeniem wymiaru godzin religii w szkołach – wynika z sondażu United Surveys dla WP.pl
Barbara Nowacka, ministra edukacji w rządzie Donalda Tuska, zapowiedziała ograniczenie roli religii w nauczaniu szkolnym. Jej pierwsza propozycja to finansowanie z budżetu państwa do jednej godziny tygodniowo. Obecnie jest nauczana przez dwie godziny w tygodniu przez cały okres edukacji szkolnej.
Poza tym Nowacka chce usunąć ocenę z religii ze świadectw. W konsekwencji religia nie liczyłaby się do średniej ocen.
Co więcej Nowacka chce doprowadzić do tego, żeby lekcje religii odbywały się wyłącznie na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej.
Dwie ostatnie propozycje ułatwiłyby rezygnację z religii. Często uczniowie nie decydują się na to tylko dlatego, że w czasie lekcji religii i tak musieliby zostać w szkole albo żeby poprawić sobie średnią.
Sondażownia spytała ankietowanych o ocenę pierwszej propozycji ministry Nowackiej. 67 proc. oceniło te zmiany pozytywnie. W tym 41 proc. wybrało odpowiedź “zdecydowanie dobrze”, a 26 proc. “raczej dobrze”.
Ograniczenie godzin religii do jednej w tygodniu nie spodobało się 29 proc. badanych. “Raczej źle” ocenia tę propozycję 9 proc., a “zdecydowanie źle” – 20 proc. Odpowiedź “nie wiem” lub “trudno powiedzieć” wybrało 4 proc. badanych.
Wirtualna Polska przyjrzała się odpowiedziom na to pytanie pod kątem preferencji wyborczych ankietowanych. Wyborcy koalicji rządzącej (KO, Trzeciej Drogi i Lewicy) popierają pomysł Nowackiej. 61 proc. z nich ocenia go zdecydowanie dobrze, a kolejne 31 proc. raczej dobrze. Odpowiedź “zdecydowanie źle” lub “raczej źle” wybrało zaledwie 5 proc. ankietowanych w tej grupie.
Ograniczenia religii chcieliby też ankietowani, którzy nie wiedzą, na kogo zagłosowaliby w najbliższych wyborach. Zdecydowanie dobrze ograniczenie religii ocenia 47 proc. z nich, raczej dobrze – 40 proc. Nie spodobałoby się zaledwie 9 proc. wyborcom niezdecydowanym.
Wyborcy opozycji, czyli PiS i Konfederacji, mają na ten temat zdanie przeciwne. 64 proc. z nich ograniczenie godzin religii ocenia zdecydowanie źle, 23 proc. raczej źle. 8 proc. z nich ocenia ja dobrze. 6 proc. nie potrafiło wskazać odpowiedzi.
Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski przeprowadzono w dniach 15-17 grudnia metodą CAWI na grupie 1000 osób.