Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Sprawa pana Kamińskiego nie została rozpatrzona przez Izbę Pracy, a pana Wąsika została rozpatrzona przez Izbę Kontroli. Wobec Kamińskiego sprawa jest jasna — ma wygaszony mandat poselski. Status pana Wąsika jest dla mnie niejasny” – mówił marszałek
„Przed chwilą dotarła do nas wiadomość i pismo, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego wydała postanowienie uchylające moje postanowienie o wygaszeniu mandatu pana Wąsika. Nie otrzymałem uzasadnienia. Nie wiem, na jakiej podstawie Izba Kontroli Nadzwyczajnej moje postanowienie wygaszenia mandatu uchyliła. Czy chodzi o łaskę pana prezydenta, którą zastosował wobec obu panów? Nie ma grzechu, nie ma materii do rozgrzeszenia. Jaki był powód, który doprowadził do takiego rozstrzygnięcia?” – mówi Szymon Hołownia podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Przypomnijmy, że były szef CBA i były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, a także jego były zastępca Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności za działania w tzw. aferze gruntowej. Mariusz Jałoszewski pisał o tym w OKO.press m.in. tutaj.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia podpisał postanowienie o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, którzy reprezentują w parlamencie Prawo i Sprawiedliwość. Ale politycy PiS nie uznają wyroku sądu. I złożyli odwołania do Sądu Najwyższego. Andrzej Duda w piśmie do marszałka Sejmu poinformował, że przez zastosowanie w 2015 roku prawa łaski wobec Kamińskiego i Wąsika „nie zachodzą przesłanki do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu”.
„Mamy do czynienia z sytuacja absolutnie bez precedensu. Podpisałem postanowienie o wygaszeniu mandatu posła. Nie miałem żadnych wątpliwości. To osoby skazane za przestępstwo wykreowania przestępstwa przez urzędników państwowych, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Skierowałem korespondencję do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych i oczekuję odpowiedź od Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Chciałbym, by ona wypowiedziała się w tej sprawie. Jeżeli Izba uzna, że przekazuje sprawę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej, to chciałbym zostać o tym poinformowany. Jako nadawca wiadomości chciałbym mieć pewność, że jeżeli wysyłam wiadomość do przysłowiowego Kowalskiego, to odpowiada mi Kowalski. A nie Nowak” – mówi Hołownia.
Marszałek Sejmu stwierdził, że sytuacja jest prawnie niejasna wobec Wąsika.
„Mamy dwóch panów, sprawa pana Kamińskiego nie została rozpatrzona przez Izbę Pracy, a pana Wąsika została rozpatrzona przez Izbę Kontroli. Wobec Kamińskiego sprawa jest jasna. Mariusz Kamiński ma wygaszony mandat poselski i nie powinien pełnić żadnych funkcji wynikających z mandatu poselskiego. Chyba że pojawi się inne orzeczenie sądu. Teraz obowiązuje postanowienie, które zostało wydane” – mówi Hołownia.
„Jeżeli chodzi o status pana Wąsika, jest on dla mnie niejasny. Wypowiem się w tym temacie, kiedy otrzymam komplet dokumentacji od Sądu Najwyższego. Będę mógł wtedy ocenić, z jaką rzeczywistością prawną mamy do czynienia” – mówi Hołownia.
„Dla mnie, jako dla urzędnika państwowego, ta sytuacja pokazuje, do czego doprowadziły reformy praworządności Zbigniewa Ziobry, którego wspierał Andrzej Duda. Być może w tej sprawie zapadną jeszcze trzy lub cztery orzeczenia innych izb. Poradzimy sobie z tą sytuacją zgodnie z prawem i ściśle trzymać prawa. Zobaczyliśmy, że król jest nagi i do czego został doprowadzony wymiar sprawiedliwości. W Sądzie Najwyższym toczy się batalia o dokumentację”.
„Wczoraj minął termin na zarządzenie wykonania kary wobec b. posłów PiS. Składamy wniosek do sądu o niezwłoczne zarządzenie wykonania kary. Wstrzymywanie kary wobec posłów z jednoczesnym zarządzeniem jej wykonania wobec pozostałych skazanych rażąco narusza zasadę równości” – napisał dziś na portalu X poseł PO Roman Giertych, adwokat.
To reakcja na decyzję sądu, o której pisaliśmy w OKO.press wczoraj. W procesie dotyczącym nielegalnej prowokacji CBA w tzw. aferze gruntowej w 2007 r. skazanych zostało (wyrok z 20 grudnia 2023) dwóch agentów CBA, a także byli szefowie Biura – Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, politycy PiS. Stołeczny sąd zdecydował o doprowadzeniu do więzienia pierwszej dwójki. W sprawie Kamińskiego i Wójcika nadal takiej decyzji nie podjął.
Kamiński i Wójcik twierdzą, że nie mogą zostać skazani, bo ułaskawił ich Andrzej Duda. Problem w tym, że prezydent zrobił to w 2015 roku, zanim zapadł prawomocny wyrok. Trudno więc mówić o faktycznym ułaskawieniu. Duda i politycy PiS przekonują jednak, że sprawa została wówczas zamknięta.
Po wyroku z 20 grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia postanowił o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wójcika. Od tej decyzji posłowie jednak odwołali się do Sądu Najwyższego. Dziś decyzję Hołowni ws. Wąsika uchylili neosędziowe z Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Ale legalność tej Izby podważył Trybunał Sprawiedliwości UE. Pytanie, czy do jej postanowienia zastosuje się Szymon Hołownia i sąd penitencjarny.
Dr hab. Mikołaj Małecki, prawnik karnista, napisał dziś na X, że decyzja Izby Kontroli Nadzwyczajnej nie ma mocy prawnej i nie powinna blokować wykonania wyroku skazującego.
Odwołanie od decyzji Hołowni ws. Mariusza Kamińskiego toczy się innym torem – trafiło w SN zarówno do legalnych sędziów z Izby Pracy, jak i do Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Niewykluczone, że w tej sprawie zapadną dwa sprzeczne orzeczenia.
Zablokowania kary dla polityków PiS domaga się Prokuratura Okręgowa w Warszawie, w której wciąż rządzą ludzie Zbigniewa Ziobry. Wystąpiła do sądu penitencjarnego z wnioskiem o umorzenie postępowania wykonawczego wobec Kamińskiego i Wąsika. Śledczy zawnioskowali też o wstrzymanie wykonania kary w związku z zastosowanym przez prezydenta prawem łaski.
Dramatyczny zwrot akcji w Sądzie Najwyższym. Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN uchyliła postanowienie marszałka Szymona Hołowni o wygaszeniu mandatu poselskiego Macieja Wąsika. To próba uchronienia go przed więzieniem
Informację podał dziennikarz RMF FM Tomasz Skory.
W Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zasiadają wyłącznie neosędziowie, tj. osoby powołane do SN z udziałem niekonstytucyjnie obsadzonej Krajowej Rady Sądownictwa. Trybunał Sprawiedliwości UE przesądził, że nie jest ona prawdziwym sądem w rozumieniu prawa UE. To właśnie tutaj sędzia Izby Pracy SN Romuald Dalewski (także neosędzia) przekazał dziś sprawę odwołania Macieja Wąsika od postanowienia o pozbawieniu go mandatu posła. Dalewski przekazał sprawę jednoosobowo, co wg legalnych sędziów SN było nadużyciem uprawnień.
Swoje odwołania od decyzji Szymona Hołowni Wąsik i Kamiński wysłali też do Izby Kontroli Nadzwyczajnej bezpośrednio, licząc, że to właśnie neosędziowie, powołani za rządów PiS, będą je rozpatrywać.
Uchylenie postanowienia Marszałka Sejmu oznacza, że Maciej Wąsik zachowa mandat poselski i immunitet, a zatem nie trafi do więzienia.
O ile Hołownia nie zdecyduje się wyroków zignorować, np. powołując się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE i wadliwość wyboru neosędziów. Wiele zależy też od tego, czy decyzję Izby Kontroli Nadzwyczajnej uzna sąd penitencjarny, który miał wykonać wyrok wobec Wąsika.
Wąsik oraz Mariusz Kamiński 20 grudnia 2023 zostali skazani na 2 lata więzienia za nielegalną prowokację CBA w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Skazanie powinno pozbawić polityków PiS mandatów, ale obaj twierdzą, że skutecznie ułaskawił ich Andrzej Duda.
Sprawa odwołania Kamińskiego od decyzji Hołowni o uchyleniu mu mandatu jest obecnie rozpatrywana równolegle przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej (z inicjatywy Kamińskiego) oraz Izbę Pracy (przekazana tam przez Marszałka Sejmu). W Izbie Pracy mają zająć się nią legalnie wybrani sędziowie – takich, w przeciwieństwie do sprawy Wąsika, wylosował system. Rozprawa ma się odbyć 10 stycznia 2024.
Onet podaje nowe fakty ws. wygaszenia mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – dziś posłów PiS, a przed laty szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, niedawno prawomocnie skazanych za nielegalną prowokację w tzw. aferze gruntowej. Skazani nie mogą być posłami, stąd decyzja Marszałka Sejmu Szymona Hołowni o wygaszeniu ich mandatów. Kamiński i Wąsik odwołali się od niej do Sądu Najwyższego.
Sprawę odwołania Wąsika miał rozpatrzeć m.in. sędzia Izby Pracy Romuald Dalewski – powołany z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa, obsadzonej w niekonstytucyjny sposób przez rząd PiS. Dziś jednak Dalewski jednoosobowo podjął decyzję, że sprawa trafi do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zasiadają w niej wyłącznie neosędziowie. O tym, że Izba ta nie jest sądem w rozumieniu prawa UE, orzekł w przeszłości unijny Trybunał Sprawiedliwości.
„W mojej ocenie postanowienie wydane dziś przez sędziego sprawozdawcę Romualda Dalewskiego dotknięte jest nieważnością, gdyż zostało wydane w składzie jednoosobowym, jedynie przez sędziego sprawozdawcę” — powiedział Onetowi prezes Izby Pracy Sądu Najwyższego, prof. Piotr Prusinowski.
„Do rozpoznania sprawy został wyznaczony skład trzyosobowy, a zatem to ten pełny skład mógłby wydać takie postanowienie. A jeśli nawet postanowienie to miałoby być wydane jednoosobowo, to przez przewodniczącego składu, czyli przez sędziego Roberta Stefanickiego” — dodał sędzia Prusinowski.
Najnowsze fakty dotyczące odwołań Wąsika i Kamińskiego opisał w OKO.press wczoraj Mariusz Jałoszewski.
„Sprawy w SN są przydzielane sędziom sprawozdawcom według wpływu. Sprawa Wąsika trafiła na neosędziego Dalewskiego. By nie było składu mieszanego z legalnymi sędziami, dołożono mu do składu neosędziów [prawowici sędziowie SN odmawiają orzekania z neosędziami – red.]. Ale marszałek Sejmu może zakwestionować rozpoznanie tej sprawy przez neosędziów i złożyć wniosek o ich wyłączenie” – relacjonował Jałoszewski.
Odwołania Kamińskiego i Wąsika miały być rozpoznane przez Izbę Pracy w środę 10 stycznia 2024 r. Sprawę Kamińskiego rozpozna w tej izbie skład legalnych sędziów SN: Bohdan Bieniek, Jolanta Frańczak i Dawid Miąsik. Wg informacji Onetu mimo to akta sprawy Wąsika trafiły już do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN.
O godz. 8.00 rano rolnicy zrzeszeni w grupie „Podkarpacka oszukana wieś” wznowili protest i blokadę polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce
„Chcemy podpisać porozumienie, porozumienie dwustronne, czyli między ministerstwem a rolnikami, jeśli takie porozumienie zostanie podpisane, to protest zostanie jak najszybciej zawieszony” – powiedział na konferencji prasowej w Medyce lider rolników Roman Kondrów.
Protest rozpoczął się 23 listopada, rolnicy wstrzymali go 24 grudnia, dzień po wizycie w Medyce nowego ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego. Siekierski obiecał wówczas rolnikom, że rząd spełni ich postulaty. Główne z nich to dopłaty do kukurydzy, utrzymanie zeszłorocznej stawki podatku rolnego (miał w tym roku wzrosnąć o 21 proc.) i utrzymanie tzw. kredytów płynnościowych, oprocentowanych na 2 proc. Roman Kondorów domagał się od ministra pisemnego potwierdzenia tych ustaleń.
Wiceminister Michał Kołodziejczak podczas wywiadu z RMF FM w środę pokazywał notatkę, w której rząd deklaruje, że akceptuje rolnicze postulaty i przyjmuje je do realizacji.
„Czekamy na potwierdzenie z KE, czy te pieniądze mogą być wydane. Minister rolnictwa wpisał do ustawy budżetowej środki na dopłaty do kukurydzy w rezerwie celowej. Mamy też spełniony drugi postulat o zwiększeniu do 2,5 mld zł akcji kredytowej dla rolników. Na kredyty płynnościowe będzie przeznaczone 150 mln zł” – mówił Kołodziejczak. Dodał, że sprawa podatku rolnego wymaga zmiany ustawy, nad czym rząd już pracuje. Ale trzeba będzie jeszcze przeprowadzić je przez Sejm.
„Te samorządy, które zgodzą się, by zastosować ulgi podatkowe i utrzymają go na poziomie z ubiegłego roku, otrzymają rekompensatę rządową z budżetu za 2025 rok. Wtedy będą te pieniądze przekazane” – obiecywał.
Mimo to Roman Kondrów stwierdził wczoraj, że nie otrzymał z ministerstwa żadnego pisma, więc protest wraca – i to w zaostrzonej formie. Rolnicy w Medyce będą przepuszczać z kolejki jeden samochód na godzinę. Normalnie przejechać będą mogły tylko auta osobowe, autokary oraz TIR-y z pomocą humanitarną, sprzętem wojskowym, towarami niebezpiecznymi i szybko psującą się żywnością.
Jak informuje portal topagrar.pl, do protestu mogą wkrótce dołączyć rolnicy na przejściu granicznym w oddalonym o 200 km Dorohusku.