Stołeczny sąd zarządził doprowadzenie do więzienia dwóch byłych agentów CBA skazanych za nielegalną prowokację w aferze gruntowej w 2007 roku. Odwołania od wygaszenia mandatów również skazanych posłów PiS Kamińskiego i Wąsika rozpoznają dwie Izby Sądu Najwyższego, legalna i nielegalna
To ważny zwrot w sprawie czterech osób skazanych za nielegalną prowokację CBA z 2007 roku, która miała uderzyć w ówczesnego ministra rolnictwa, koalicjanta Kaczyńskiego, Andrzeja Leppera.
Jak poinformował OKO.press prezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Piotr Maksymowicz, sekcja wykonawcza wydała zarządzenie o wykonaniu wyroku więzienia wobec dwóch skazanych. Chodzi o byłych agentów CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela, którzy wykonywali polecenia ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy Mariusza Wąsika (obaj dzisiaj są posłami PiS).
Brendel i Postek odpowiadali za czynności operacyjne. Sąd Okręgowy w Warszawie 20 grudnia 2023 roku za udział w nielegalnej operacji CBA skazał ich prawomocnie na rok bezwzględnego więzienia.
Nie są posłami, więc wykonanie kary więzienia wobec nich jest proste. Tym bardziej że nie złożyli wniosków o odroczenie kary.
Taki wniosek złożył tylko zastępca Prokuratora Okręgowego w Warszawie, który wniósł o umorzenie postępowania wykonawczego wobec wszystkich skazanych, w tym Wąsika i Kamińskiego. Złożył on też wniosek o wstrzymanie wykonania kary do czasu rozpoznania tego wniosku. Sąd odmówił jednak wstrzymania osadzenia wobec Brendela i Postka. To oznacza, że policja w każdej chwili może doprowadzić ich do więzienia. Zgodnie z przepisami powinni trafić do celi w bliskiej odległości od ostatniego miejsca pobytu.
Obrońcy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika złożyli wniosek o umorzenie wykonania kary z uwagi na to, że prezydent Andrzej Duda ułaskawił ich w 2015 roku, zanim sąd wydał prawomocny wyrok. Prezydent zrobił to nieskutecznie, piszemy o tym w dalszej części tekstu.
Obrońcy wnieśli też o to, by sąd nie wszczynał postępowania wykonawczego do czasu opublikowania w Monitorze Polskim postanowienia marszałka Sejmu Szymona Hołowni o wygaszaniu mandatów poselskich. Marszałek zrobił to niejako automatycznie, bo po prawomocnym skazaniu ich przez Sąd Okręgowy w Warszawie na kary po 2 lata bezwzględnego więzienia, nie mogą oni być już posłami.
Sąd wniosków ich pełnomocników o umorzenie sprawy jeszcze nie rozpoznał. Nie dostał jeszcze odpowiedzi od Marszałka, kiedy doręczył im swoją decyzję i czy się oni od niej odwołali. Dlatego sąd czeka jeszcze z decyzją o osadzeniu w więzieniu.
Wiadomo jednak, że posłowie się odwołali. Złożyli odwołania do powołanej przez PiS Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy SN, w której są sami neo-sędziowie. Na czele tej Izby stoi neo-sędzia Joanna Lemańska, prywatnie dobra znajoma prezydenta Andrzeja Dudy. Ich odwołania rozpozna skład orzekający neo-sędziów SN: Aleksander Stępkowski, Maria Szczepaniec i Marek Dobrowolski.
Nie ma jeszcze terminu posiedzenia, bo nie mają oni całości potrzebnej dokumentacji. Z informacji OKO.press wynika, że skład orzekający wystąpił do marszałka Hołowni o jego decyzję o wygaszeniu mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika. Wystąpił też do Sądu Okręgowego o prawomocny wyrok skazujący.
Wiadomo też, że skazani kwestionują decyzję marszałka Hołowni, powołując się na nieskuteczne ułaskawienie przez prezydenta Dudę z 2015 roku. Problem w tym, że Kamiński i Wąsik odwołania do SN powinni wnieść za pośrednictwem Marszałka Sejmu. Mówi o tym artykuł 250 kodeksu wyborczego. Zdaniem prawników z tego powodu Izba Kontroli powinna zwrócić im odwołania.
Kamiński i Wąsik zrobili to celowo, by mieć pewność, że ich odwołania trafią właśnie do Izby Kontroli. Taki tryb reguluje wielokrotnie nowelizowana przez PiS ustawa o SN. Pominęli Marszałka, bo nie mogli mieć pewności, czy ten złoży ich odwołania właśnie do tej Izby.
Dlaczego? Bo nie jest ona legalnym sądem. Wynika to z wyroku ETPCz ws. Wałęsy i niedawnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE. Trybunały podważają jej status, bo są tu sami neo-sędziowie. Jest to też tzw. sąd specjalny; który powołał PiS, a obsadziła go również powołana przez PiS nielegalna KRS.
W świetle orzeczeń Trybunałów wyroki wydane przez te Izbę nie są wiążące. Ponadto status neo-sędziów tej Izby podważył sam SN w historycznej uchwale pełnego składu ze stycznia 2020 roku. Wynika z niej, że neo-sędziowie SN każdorazowo są wadliwym sądem.
Marszałek Sejmu odwołania Kamińskiego i Wąsika, które od nich dostał, do legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. To ta Izba przed zmianą ustawy o SN przez PiS zajmowała się tego typu sprawami. I jest legalna.
Nie jest pierwszym, który w taki sposób rozwiązuje dylematy z legalnością izb SN. Poprzednio w podobny sposób postępował Rzecznik Praw Obywatelskich.
W środę 3 stycznia 2024 odwołania polityków PiS dostarczył Izbie Pracy dyrektor generalny gabinetu marszałka Sejmu Stanisław Zakroczymski. Dostarczył komplet dokumentów. Przywiózł je osobiście, by nie przejął ich sekretariat Małgorzaty Manowskiej, neo-sędzi na stanowisku I Prezesa SN.
Jest żoną byłego prezesa tego sądu Piotra Żywickiego. Oboje awansowali za władzy PiS. Jej mąż jest neo-sędzią Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Oboje podpisywali listy poparcia do neo-KRS.
Sprawy w SN są przydzielane sędziom sprawozdawcom według wpływu. Sprawa Wąsika trafiła na neo-sędziego Dalewskiego. By nie było składu mieszanego z legalnymi sędziami, dołożono mu do składu neo-sędziów. Ale marszałek Sejmu może zakwestionować rozpoznanie tej sprawy przez neo-sędziów i złożyć wniosek o ich wyłączenie.
Jest jeszcze obawa, że Małgorzata Manowska może zażądać wydania tych akt i przekazania do Izby Kontroli. Robiła to już nie raz. Zaaresztowała nawet akta dotyczące wykonania precedensowych orzeczeń TSUE ws. statusu neo-sędziów. Do dziś legalni sędziowie SN nie mogą wykonać tych orzeczeń.
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kamińskiego i Wąsika za nielegalną prowokację CBA z 2007 roku, która uderzała w ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. CBA chciała udowodnić, że za łapówkę dla ministra można odrolnić w Polsce ziemię. Łapówkę miał wręczyć agent CBA. Operacja nie wypaliła, zakończyła się rozpadem koalicji PiS-LPR-Samoobrona oraz przyspieszonymi wyborami. Sprawę tę nazwano „aferą gruntową”.
Kamiński był wtedy szefem CBA, Wąsik jego zastępcą. To oni decydowali o operacji specjalnej z agentem pod przykryciem. W jej trakcie podsłuchiwano wiele osób, fałszowano też dokumenty: w Polsce nie można odrolnić ziemi po prostu decyzją ministra, potrzebna jest do tego uprzednia decyzja samorządu, na terenie którego ziemia leży. CBA uważała, że osoba z kręgu Leppera, polityka, którego Jarosław Kaczyński chciał wyeliminować z rządu, obiecuje „załatwianie odrolnienia” u samego ministra. Za pieniądze. Ale żeby to udowodnić, CBA nie tylko położyła na stole pieniądze, ale sfałszowała dokumenty w sprawie prawdziwej działki należącej do prawdziwej osoby. A bez tego „załatwienie” sprawy nie byłoby możliwe, niezależnie od tego, co kto komu w ministerstwie opowiadał.
W 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał akcję za nielegalną i skazał Wąsika i Kamińskiego na 3 lata więzienia, a dwóch kolejnych agentów CBA na 2,5 roku więzienia (Krzysztofa Brendela i Grzegorza Postka). Orzekł też dla nich 10 lat pozbawienia prawa do pełnienia funkcji publicznych.
Skazani wnieśli apelacje, ale zanim te zostały rozpatrzone, po wygranych przez PiS wyborach jesienią 2015 roku ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda. Sąd okręgowy uchylił wtedy wyroki skazujące wyrok i umorzył sprawę. Ale kasacje od tego do SN wnieśli pokrzywdzeni akcją CBA politycy Samoobrony. W efekcie SN w uchwale siedmioosobowego składu orzekł w 2017 roku, że prezydent nie może nikogo ułaskawiać w trakcie procesu. Może to zrobić po wydaniu prawomocnego wyroku.
A na początku 2023 roku Sąd Najwyższy w trzyosobowym składzie wykonał tę uchwałę. Uchylił umorzenie sprawy i przekazał ją do ponownego rozpoznania. Ten skład SN też orzekł, że prezydent przekroczył swoje kompetencje.
I dlatego teraz Sąd Okręgowy w Warszawie rozpoznał apelacje skazanych i co do zasady utrzymał skazujący ich wyrok. Zmniejszył im tylko wyrok więzienia – dla Kamińskiego i Wąsika na 2 lata, a dla byłych agentów CBA na rok więzienia. Zmniejszył też do 5 lat zakaz wykonywania funkcji publicznych.
W efekcie tego wyroku marszałek Sejmu wygasił już Wąsikowi i Kamińskiemu mandaty poselskie, bo osoby skazane nie mogą być parlamentarzystami.
Przeciwko skazaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika protestuje prezydent Duda, bo uważa, że jego akt łaski wydany w trakcie procesu nadal obowiązuje. Z tego powodu nie chce ich ułaskawić po raz drugi, tym razem prawidłowo. Ale nie można wykluczyć, że jednak ich ułaskawi ponownie. Tym razem prawidłowo. To uwolni ich jednak tylko od kary. Nadal będą skazani, więc posłami nie będą mogli już być.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Szymon Hołownia
Mariusz Kamiński
Maciej Wąsik
CBA
Krajowa Rada Sądownictwa
Prokuratura
Sąd Najwyższy
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
afera gruntowa
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze