Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
14-letnia Natalka zamarzła w centrum miasta, po tym jak Policja zwlekała ponad dwie godziny z podjęciem poszukiwań.
Tydzień po tragedii Policja wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że „istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że [w postępowaniu dotyczącym zaginięcia] doszło do uchybień proceduralnych”.
Do tragedii w Andrychowie doszło we wtorek, 28 listopada. 14-letnia Natalia wyszła rano na autobus do szkoły w pobliskich Kętach. O 8:15 zadzwoniła do ojca, że źle się czuje, boli ją brzuch i nie wie, gdzie jest.
Rodzina zaczęła jej szukać, zawiadomiła również policję. Ojciec Natalki miał przed 10 rano przyjść na komisariat policji. Czekał tam ponad godzinę na przyjęcie. Policja dopiero koło południa przyjęła zgłoszenie o zaginięciu 14-latki. W tym czasie Natalia zamarzała.
Dziewczynkę znalazł znajomy ojca, pan Rafał: Natalka leżała przy billboardzie niedaleko supermarketu. Była skrajnie wychłodzona. Pomimo akcji reanimacyjnej i przewiezieniu jej do szpitala dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu nie udało się jej uratować. Zmarła następnego dnia.
Małopolska Policja, pod którą podlega Policja w Andrychowie we wtorek 5 grudnia wydała oświadczenie w tej sprawie. Po przeprowadzeniu czynności sprawdzających Policja stwierdziła, że „istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że [w postępowaniu dotyczącym zaginięcia] doszło do uchybień proceduralnych”.
W związku z tym, decyzją Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec czterech czterech andrychowskich policjantów.
Swoje milczenie w sprawie Policja tłumaczy „koniecznością zakończenia czynności kontrolnych i uzyskaniem możliwości przedstawienia naszego stanowiska”.
Niezależnie od tego, śmierć czternastolatki jest także przedmiotem śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie.
Upolityczniony przez PiS Trybunał Konstytucyjny wciąż pozostaje sparaliżowany. Nie jest w stanie zebrać się, by wydać wyroki, na których rządowi PiS zależy
We wtorek 5 grudnia i w środę 6 grudnia Trybunał Konstytucyjny miał się zająć dwiema ważnymi dla rządu PiS sprawami.
Na dziś (wtorek 5 grudnia) zaplanowano wyrok w sprawie zgodności z Konstytucją kar nałożonych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na Polskę za niewykonywanie postanowień TSUE dotyczących wstrzymania wydobycia w kopalni Turów oraz wstrzymania działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Wniosek do TK w tej sprawie złożył prokurator generalny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zdaniem Ziobry przepisy art. 279 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, które były podstawą nałożenia przez TSUE kar pieniężnych na Polskę, są niezgodne z polską ustawą zasadniczą.
To już drugi raz, gdy Trybunał przesuwa wydanie wyroku w tej sprawie.
Pierwszy termin zaplanowano na 30 listopada, drugi na 5 grudnia. Dziś TK wyznaczył kolejny: 11 grudnia 2023.
Wyrok w tej sprawie byłby kolejnym wyrokiem, w którym Polska podważa obowiązywanie orzeczeń TSUE, a tym samym prawa Unii Europejskiej. Można się zatem tylko cieszyć, że wciąż jeszcze nie został wydany.
Także na 11 grudnia 2023 przesunięto rozprawę dotyczącą zgodności z Konstytucją przepisów zawartych w nowelizacji ustawy o SN. Ten termin także przesuwany był już kilkakrotnie.
Nowelizacja ustawy o SN przygotowana w biurze ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka (tzw. lex Sęk) miała wypełniać unijne wymogi kamieni milowych dotyczące przywrócenia niezależności sądownictwa w Polsce, a tym samym odblokowywać KPO dla Polski.
Zamiast przywracać porządek konstytucyjny i praworządność, ustawa usiłowała w jakiś sposób obejść niekonstytucyjne zmiany dokonane w polskim wymiarze sprawiedliwości przez rządy Zjednoczonej Prawicy od 2015 roku, w tym te firmowane przez samego Dudę.
Ale prezydent nie chciał cofania wprowadzonych zmian. Uznał więc, że lex Sęk zawiera prawdopodobnie niezgodne z Konstytucją zapisy dotyczące m.in. testu niezawisłości sędziego oraz przekazujące sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów z Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Duda zaskarżył je więc do TK w trybie kontroli prewencyjnej, a tym samym powstrzymał wejście zmian w życie.
W przypadku tego postępowania Trybunał również kilkukrotnie już przesuwał terminy.
Do przeprowadzenia obu postępowań niezbędne jest zebranie pełnego składu TK. Tymczasem od kilku miesięcy jest to niemożliwe. Część sędziów bojkotuje rozprawy, bo uważa, że kadencja szefowej TK Julii Przylębskiej już wygasła.
Trybunał „odkłócił się” na chwilę 21 listopada 2023. To wtedy odbyła się rozprawa w sprawie kar TSUE, która doprowadziła sprawę do etapu wydania wyroku. Przebieg postępowania pokazał jednak, że w Trybunale nie ma jednomyślności co do tego, jaki powinien być wyrok. Pytania i wypowiedzi części sędziów sugerowały, że skłanialiby się do umorzenia sprawy.
Jak pisała Ewa Siedlecka, trwająca na stanowisku prezesa TK Julia Przyłębska nie ma więc pewności, jaki zapadłby wyrok, a co za tym idzie, czy warto, żeby zapadł. W takim przypadku przekładanie posiedzenia jest jej na rękę.
Węgry po raz kolejny trzymają wszystkich w szachu.
„Jak wynika z informacji uzyskanych przez OKO.press, państwa członkowskie są zgodne co do otwarcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią oraz przyznania kolejnej transzy zapowiadanej już wcześniej pomocy makrofinansowej dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro. Za ma być także Polska.
Jedynym krajem, który jest przeciwko, są Węgry” – pisze Paulina Pacuła.
„Członkostwo Ukrainy w UE jest niezgodne z interesem narodowym Węgier. Unia Europejska powinna najpierw nawiązać partnerstwo strategiczne z Ukrainą, zanim rozpocznie negocjacje akcesyjne” – powiedział węgierski premier w piątek 1 grudnia w wywiadzie dla radia Kossuth.
14 i 15 grudnia 2023 w Brukseli odbędzie się szczyt Rady Europejskiej. Państwa członkowskie chcą m.in. ustosunkować się do rekomendacji Komisji Europejskiej w sprawie kolejnego rozszerzenia Unii.
Prawdopodobnie będzie to pierwszy szczyt Rady, na którym Polskę będzie reprezentował Donald Tusk. O ile Andrzej Duda faktycznie zaprzysięgnie go na premiera 13 grudnia.
O unijnym finansowaniu dla Ukrainy oraz o przyczynach i konsekwencjach sprzeciwu Orbána czytaj w tekście Pauliny Pacuły.
„Musimy gasić pożary, które podpaliło Prawo i Sprawiedliwość”. Katarzyna Kotula z Lewicy zapowiada, że nowa większość zajmie się orzeczeniami dla osób z niepełnosprawnościami
„Osoby z niepełnosprawnościami za chwilę masowo stracą prawa do świadczeń, bo wygaśnie ważność ich orzeczeń o niepełnosprawności” – ostrzegała w poniedziałek 4 grudnia 2023 w OKO.press Agnieszka Jędrzejczyk. „Komisje orzecznicze nie są w stanie załatwić kolejki wniosków. Czy Sejm zajęty rozgrywkami politycznymi, rozliczaniem PiS i sprawą «wiatraków» zdoła naprawić ten problem?” – pytała nasza dziennikarka.
We wtorek w radiu TOK FM odniosła się do tej sprawy posłanka Katarzyna Kotula z Lewicy.
„Musimy gasić pożary, które podpaliło Prawo i Sprawiedliwość” – stwierdziła Kotula. „Tworzą się zatory” – Kotula opowiadała, że osoby z niepełnosprawnościami muszą czekać po kilka miesięcy na przedłużenie orzeczeń. A w tym czasie nie dostają świadczeń.
„W mojej ocenie Sejm powinien tą ustawą zająć się priorytetowo. Będę namawiała kolegów i koleżanki z przyszłej koalicji rządzącej, żebyśmy albo wspólnie ten projekt złożyli, procedowali, jeśli nie na tym posiedzeniu, to na najbliższym posiedzeniu, a jeśli nie, to będę się starała, żeby klub Lewicy sam złożył taką ustawę”.
„Trzeba natychmiast wydłużyć orzeczenia!” – mówiła w TOK FM Kotula.
Według ustaleń TVN24 Kotula ma zostać pełnomocniczką ds. równości w rządzie KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.
Mateusz Morawiecki domaga się komisji śledczej w sprawie „afery wiatrakowej”. Szymon Hołownia zapowiada poprawki w projekcie i sugeruje, że Paulina Hennig-Kloska nie straci szansy na stanowisko ministry klimatu
W poniedziałek jednym z głównych tematów w krajowej polityce jest wciąż tzw. ustawa wiatrakowa, która będzie procedowana podczas posiedzenia Sejmu w tym tygodniu. Chodzi o projekt ustawy dotyczący zamrożenia cen energii, do którego politycy przyszłej koalicji rządzącej wstawili przepisy ułatwiające inwestycje w elektrownie wiatrowe. Sprawa wzbudziła ogromne kontrowersje między innymi przez to, że w niektórych przypadkach turbiny mogłyby stawać już 300 metrów od domów jednorodzinnych i granic rezerwatów przyrody.
Hennig-Kloska, która jest wskazywana jako osoba odpowiedzialna za projekt, zapowiedziała już, że ustawa zostanie zmieniona. Dopuszczalna odległość od zabudowań ma wynieść 500 metrów. Wiatraki nie będą mogły stawać w pobliżu terenów objętych wysokimi formami ochrony przyrody.
Premier Mateusz Morawiecki w poniedziałek poświęcił sprawie konferencję prasową. Ustawę nazwał „Lex Kloska” i stwierdził, że „nie została napisana w polskim parlamencie”.
„To jest jeden z największych bubli prawnych wyprodukowanych przez ostatnich 30 lat” – stwierdził. „Domagamy się komisji śledczej w sprawie zaproponowanych przez posłów Polski 2050-Trzeciej Drogi i Koalicji Obywatelskiej przepisów dotyczących wiatraków”.
Dziennikarze Radia Zet podali na Twitterze, że Paulina Hennig-Kloska, która miała zostać ministrą klimatu i środowiska w nowym rządzie, nie dostanie jednak tego stanowiska. Powodem jest właśnie sprawa wiatraków. Resort zajmujący się klimatem przypadł Polsce 2050, dlatego minister zostanie wybrany spośród polityków i polityczek tej partii. Według Radia Zet ma być to Michał Gramatyka.
Wieczorem doniesienia te komentował Szymon Hołownia.
„Nic o tym nie słyszałem, to jakiś humbug” – mówił szef Polski 2050 w programie Polsat News. Dodawał też, że „Paulina Hennig-Kloska rzeczywiście była brana pod uwagę, jest brana pod uwagę jeśli chodzi o ten resort i nic się w tej sprawie nie zmieniło”. I podkreślał, że ostateczne mianowanie ministrów to kompetencja Donalda Tuska i należy czekać na jego komunikat.
Szymon Hołownia dodawał też, że ustawa będzie w tym tygodniu poprawiana. A błędy, które się w niej znalazły, jego zdaniem nie są błędami, „za które powinno się ludziom ścinać głowy”.
Z raportu komisji Cenckiewicza ds. badania rosyjskich wpływów znikały nazwiska. Jak ustaliło OKO.press, dwóch dyplomatów ukraińskich było wymienionych w pierwotnej wersji dokumentu. Błędnie uznano ich za funkcjonariuszy rosyjskiego FSB. Następnego dnia nazwiska z raportu zniknęły.
Więcej w tekście Anny Mierzyńskiej:
Nie żyje dwóch policjantów, którzy zostali postrzeleni w piątek w nocy we Wrocławiu. Funkcjonariusze przewozili samochodem zatrzymanego Maksymiliana F., który był poszukiwany w celu odbycia kary 6-miesięcy więzienia. Mężczyzna miał przy sobie broń, strzelił w głowy przewożących go policjantów. Zatrzymano go w sobotę rano.
Od kilkunastu dni trwa dyskusja na temat ewentualnego postawienia prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Postawienie go w stan oskarżenia mogłoby się wiązać z automatycznym zawieszeniem w czynnościach.
W poniedziałek agencja Reuters opublikowała fragmenty listu, jaki prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde wysłała do prezesa NBP.
„Aby zagwarantować niezależność prezesów krajowych banków centralnych, statut ESBC i EBC zapewnia ochronę na wypadek, gdyby Sejm miał podjąć uchwałę o postawieniu Cię w stan oskarżenia” – czytamy „Można skierować taką uchwałę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i poprosić o ocenę jej zgodności z prawem”