Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Działania nowej władzy w sprawie TVP są nielegalne, Andrzej Duda ułaskawił Kamińskiego i Wąsika „wręcz podręcznikowo”, a orędzie Tuska to mowa trwa. Prezydencki minister Marcin Mastalerek komentuje rzeczywistość
W programie „Śniadanie Rymanowskiego” w Polsat News 31 grudnia 2023 Marcin Mastalerek, minister w Kancelarii Prezydenta, powiedział, że Donald Tusk przegrał wybory 15 października.
„Ale jest premierem!” – zareagował prowadzący Bogdan Rymanowski.
„Dzięki Trzeciej Drodze” – odpowiedział Mastalerek i dodał, że polityka Tuska doprowadziła go do porażki.
„Każdy chciałby taką porażkę odnosić” – skomentowała siedząca obok Monika Rosa, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Mastalerek skomentował też sobotnie orędzie Donalda Tuska. „Mowa trawa, z której nikt niczego nie zapamięta. Piękne słowa, brzydkie czyny, Donald Tusk często mówi coś innego, robi coś innego”.
Przypomniał, że Tusk zapowiadał, że nie podniesie wieku emerytalnego, a to zrobił.
„Ja się po orędziu premiera Tuska naprawdę boję, skoro tak się uśmiecha, to się zastanawiam, co zrobi” – mówił prezydencki minister.
Mastalerek i inni goście Rymanowskiego rozmawiali o orędziu Donalda Tuska, które premier wygłosił 30 grudnia 2023 na antenie TVP1. Tusk przypomniał obietnice, jakie złożył podczas Marszu Miliona Serc:
„Zwyciężymy (to już się stało), rozliczymy zło (to już się dzieje), naprawimy krzywdy (to też już zaczynamy) i najważniejsze – pojednamy. Wiem, że pojednanie będzie prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem, ale wierzę, że i tym razem niemożliwe stanie się możliwe”.
W niedzielę 31 grudnia o godz. 20 orędzie ma wygłosić prezydent Andrzej Duda. Co się w nim znajdzie? – pytał Rymanowski Mastalerka.
„Orędzie prezydenta będzie się różniło [od orędzie Tuska] tym, że będzie odpowiadało na najważniejsze sprawy, które się dzieją”. Tą najważniejszą sprawą według Mastalerka jest bezpieczeństwo.
„Zmieniło się wiele, nie zmieniły się najważniejsze wyzwania. W sprawach międzynarodowych prezydent zdał egzamin celująco po 24 lutego [2022 roku, dzień początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę]. Tego nikt nie kwestionował” – mówił Mastalerek.
Tu Mastalerek odniósł się do wcześniejszych słów wiceministra spraw zagranicznych, Andrzeja Szejny z Lewicy, który mówił o kłótliwej i izolacjonistycznej polityce zagranicznej PiS.
Politycy rozmawiali też o rakiecie, która w piątek naruszyła polską przestrzeń powietrzną w okolicach Zamościa.
„Polska jako państwo, mimo konfliktu, wysyłała jasny sygnał zarówno do naszych nieprzyjaciół jak i sojuszników, że potrafi reagować” – powiedział Mastalerek.
Monika Rosa podkreśliła, że zostały zachowane wszystkie procedury, była współpraca między rządem, wojskiem i prezydentem. Stwierdziła też, że posłowie PiS siali przy tej okazji panikę, mówiąc o bombardowaniu Polski.
W sprawie przejęcia TVP, Polskiego Radia i PAP przez nowe władze Mastalerek powiedział, że to nielegalne. Stwierdził, że Andrzej Duda „bronił własności i wolności”, gdy PiS planował zmienić zasady przyznawania koncesji stacji TVN. „Był atakowany przez własny obóz polityczny, że zawetował lex TVN” – mówił Mastalerek.
„Mógłbym ją nazwać lex TVP” – powiedział prezydencki minister o ustawie okołobudżetowej, którą Andrzej Duda zawetował. „Przy okazji ustawy okołobudżetowej nowy obóz władzy chciał przeforsować 3 miliardy na TVP”. Dodał, że działania nowego obozu władzy wobec
„Mieliście dwie drogi: legalną i nielegalną. Wybraliście nielegalną i w ramach tej nielegalnej wymyślacie coraz bardziej nielegalne działania” – zwrócił się prezydencki minister do polityków nowej większości.
Mastalerek przypomniał też, że Andrzej Duda doprowadził do odwołania Jacka Kurskiego z funkcji szefa TVP. Kurski kilka miesięcy później na to stanowisko wrócił.
Mastalerek został też poproszony o odniesienie się do sprawy skazania polityków Pi'S Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika Mastalerek. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie skazał byłych ministrów 20 grudnia 2023. W 2015 roku Andrzej Duda ich ułaskawił.
Zebrani w studio politycy powtarzali, że Duda ułaskawił przestępców.
Na to Mastalerek wyjął zza pleców podręcznik „Prawo karne” Stanisława Waltosia. „Prezydent ułaskawił Kamińskiego i Wąsika wręcz podręcznikowo” – stwierdził Mastalerek. Odczytał fragment podręcznika, według którego prezydent może ułaskawić w każdym momencie procesu karnego.
Czy prezydent dokona ułaskawienia raz jeszcze?
„Według mojej wiedzy nie zrobi tego po raz drugi” – odpowiedział Mastalerek.
W dzień po ogromnym ataku powietrznym Rosji na całą Ukrainę Ukraińcy ostrzelali nadgraniczny rosyjski Biełgorod. Moskwa jest w furii: stało się w czasie celebrowanych świąt nowego roku, tuż przed orędziem Putina
W sobotnim ataku zginęło — wedle danych rosyjskich, których sprawdzić się nie da – 21 osób, w tym 3 dzieci, 110 osób zostało rannych, w tym 17 dzieci. Armia ukraińska uszkodziła w Biełgorodzie 30 budynków mieszkalnych, 344 mieszkania, trzy domy prywatne oraz kilka obiektów socjalnych, w tym szkoła, liceum i przedszkole — opowiada teraz propaganda Kremla. Kiedy relacjonuje podobne zniszczenia w Ukrainie, zawsze podkreśla, że to nie Rosja, tylko obrona ukraińska strzelając do nadlatujących pocisków wywołała straty.
Sobotni ostrzał nastąpił po tym, jak Rosja przeprowadziła w nocy z czwartku na piątek największy atak powietrzny na Ukrainę od początku inwazji na pełną skalę, w wyniku którego zginęło co najmniej 40 osób, a ponad 150 zostało rannych. Kilka godzin później w rosyjskim ostrzale Charkowa co najmniej 26 osób zostało rannych.
Rosja zapowiedziała odwet za Biełgorod — i rzeczywiście 31 grudnia ostrzelała ponownie Charków ogłaszając, że to właśnie ten odwet.
Ukraińskie ataki na rosyjskie regiony przygraniczne trwają niemal codziennie od ponad roku i czasami powodują ofiary wśród ludności cywilnej. Był to jednak jeden z najbardziej śmiertelnych incydentów, jakie kiedykolwiek odnotowano.
Rosja zażądała nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w tej sprawie. Przedstawiciel Rosji Wasilij Nebenzja określił atak jako „celowy akt terroryzmu zaplanowany przeciwko ludności cywilnej” i stwierdził, że trafiony został kompleks sportowy, w którym przebywały dzieci, oraz lodowisko z dziećmi.
Przedstawiciel Serhij Dwornyk odpowiedział na to, że „jedynym sposobem na powstrzymanie ludzkich cierpień” jest „zatrzymanie samej wojny” – wzywając Rosję do zaprzestania agresji i wycofania wojsk.
Jego uwagi podzielili zachodni sojusznicy Ukrainy, którzy bezpośrednio zrzucili winę na Rosję i Putina: „Putin powinien być uczciwy wobec własnego narodu co do prawdziwych i rosnących kosztów tej wojny” – powiedział przedstawiciel USA w Radzie John Kelley. „Jesteśmy tu dzisiaj ponownie, ponieważ Kreml nie chce zaprzestać nielegalnej inwazji.”
W samej Rosji atak sprawił, że w kilku regionach odwołano część noworocznych uroczystości. Urzędnicy wysokiego szczebla zapowiadają pomoc dla poszkodowanych, niektórzy nawet pojechali na miejsce. Ale nie Putin. Propaganda podała tylko, że został poinformowany o zdarzeniu.
Tymczasem dziś cała Rosja czeka na orędzie Putina. Zamiar oglądania go zadeklarowało ankieterom państwowej sondażowni 90 proc. pytanych Rosjan.
Donald Tusk wygłosił pierwsze od 10 lat telewizyjne orędzie noworoczne jako szef rządu. "Wszystkim nam marzy się normalność, zgoda i pewność jutra. To zadanie na nadchodzący rok. Postawimy sprawy z głowy na nogi, zaufamy nauce oraz ekspertom – mówił premier. Publikujemy całe jego wystąpienie
Premier Donald Tusk wygłosił orędzie o godz. 20 na antenie TVP 1. Publikujemy je w całości:
"Drodzy Państwo, powoli żegnamy rok 2023. Co to był za rok! W historii Polski zapisze się jako rok przełomu. Chcę wam za ten rok bardzo podziękować. Był trudny, pełen wielkich emocji, sporów, ale też obywatelskiego przebudzenia i triumfu demokracji: udało nam się pobić rekord wyborczej frekwencji. Mijające miesiące nauczyły nas że niemożliwe staje się możliwe i oto dziś ja – w telewizji publicznej – już jako premier Rzeczpospolitej mogę powtórzyć przed wami ślubowanie, które złożyłem podczas Marszu Miliona Serc: zwyciężymy (to już się stało), rozliczymy zło (to już się dzieje), naprawimy krzywdy (to też już zaczynamy)
i najważniejsze – pojednamy.
Wiem, że pojednanie będzie prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem, ale wierzę, że i tym razem niemożliwe stanie się możliwe. Wierzę, że Polacy odradzą się jako jedna wspólnota, jako wielki, silny naród. I nie spocznę, póki to się nie stanie.
Polska to kraj cudów i wspaniałych ludzi. Gdybyście tylko mogli usłyszeć te wszystkie komplementy, zachwyty nad Polakami i ich mądrością, jakie słyszałem od przywódców państw i globalnych autorytetów... Ja miałem przyjemność tego słuchać przy okazji odbierania gratulacji, ale to wielkie uznanie jest dla każdej i każdego z was. To Wy w 2023 roku zadziwiliście świat, to dzięki wam popłynęła z Polski nadzieja dla wszystkich ludzi pragnących wolności.
Możemy być dumni i bardzo wam za to dziękuję.
Wszystkim nam marzy się normalność, zgoda i pewność jutra. To zadanie na nadchodzący rok. Postawimy sprawy z głowy na nogi, zaufamy znowu nauce oraz ekspertom i zdrowemu rozsądkowi. W polityce międzynarodowej odbudujemy naszą pozycję i znaczenie. Kłótnie z sojusznikami zastąpimy twardą, ale przyjazną rozmową o naszych interesach i szukaniem tego, co wspólne. W tych niebezpiecznych czasach Polska nie będzie już samotna, a że są niebezpieczne potwierdziło się choćby wczoraj, kiedy naruszona została nasza przestrzeń powietrzna.
Dlatego tak ważne jest dziś mówić prawdę i tylko prawdę. Przywrócimy słowom ich prawdziwe znaczenie, a patriotyzm nigdy już nie będzie zasłoną dla nieuczciwości, czy zwykłego złodziejstwa. Będziemy ze sobą uczciwie i z szacunkiem rozmawiać, to wam gwarantuję.
Nasza ojczyzna odrodzi się jako nowoczesne, silne państwo, wasze państwo. Pracujące dla każdej i każdego z was, bo ono należy do was i tylko do was.
Jutro bawmy się i zapomnijmy choćby na chwilę o codziennych troskach, a od poniedziałku, czy od wtorku, a właściwie dla większości z was od środy, ale bierzemy się wszyscy do wspólnej pracy, żebyśmy za rok uznali, że 2024 był dla nas wszystkich, dla Polski, rokiem szczęśliwym i bezpiecznym. Rokiem dostatku i pojednania.
Szczęśliwej Polski już czas. Tego nam wszystkim serdecznie życzę".
Wcześniej w sobotę 30 grudnia szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec poinformował Polską Agencję Prasową, że Tusk odwołał członków rad: Instytutu Strat Wojennych, Instytutu De Republica, Instytutu Europy Środkowej, Instytutu Pokolenia i Instytutu Zachodniego. Grabiec dopytywany, czy odwołanie członków rad oznacza likwidację tych instytutów, odpowiedział, że to miałoby się odbyć innym aktem prawnym: „Zanim premier podejmie decyzję dotyczącą losów tych instytutów, dokonany zostanie przegląd ich działalności, audyt, ocena tego, co tam się wydarzyło i wówczas pan premier podejmie decyzję, jaką rolę mają pełnić te instytuty w przyszłości”.
Tysiące ludzi zebrało się w sobotę 30 grudnia w centrum Belgradu, by zaprotestować przeciwko fałszerstwom, które ich zdaniem miały miejsce w wyborach parlamentarnych 17 grudnia
Protesty opozycji w Serbii trwają już od kilkunastu dni. Jak informuje Reuters, była to największa taka demonstracja od momentu ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych. Według wstępnych danych z 96 proc. komisji podanych przez serbską Państwową Komisję Wyborczą rządząca od 2012 roku Serbska Partia Postępowa (SNS) prezydenta Aleksandara Vučića zdobyła 46,7 proc. głosów, a jej koalicjant – Socjalistyczna Partia Serbii (SPS) – 6,6 proc. Łącznie daje to około 148 miejsc w liczącym 250 posłów, jednoizbowym parlamencie i pewną większość na kolejną kadencję.
Opozycyjna Serbia Przeciwko Przemocy, która zajęła drugie miejsce w wyborach z wynikiem 23,6 proc. poparcia, oskarżyła SNS o powszechne fałszowanie głosów. Władze zaprzeczają. Ale wstępny raport misji obserwacyjnej OBWE wskazuje na nieprawidłowości w procesie wyborczym:
"Przedterminowe wybory parlamentarne z 17 grudnia, choć technicznie dobrze zarządzane i oferujące wyborcom wybór alternatyw politycznych, były zdominowane przez zdecydowane zaangażowanie prezydenta, co w połączeniu z przewagą systemową partii rządzącej stworzyło niesprawiedliwe warunki.
Dzień głosowania naznaczony był licznymi niedociągnięciami proceduralnymi, w tym wymienić należy niekonsekwentne stosowanie zabezpieczeń podczas głosowania i liczenia głosów, częste przypadki naruszenia tajności głosowania oraz liczne przypadki głosowania grupowego.
Choć ramy prawne w Serbii zapewniają odpowiednią podstawę do przeprowadzenia demokratycznych wyborów, kilka kluczowych kwestii pozostaje nierozwiązanych. Chodzi zwłaszcza o zapobieganie niewłaściwemu wykorzystywaniu urzędów publicznych i zasobów państwowych, rozdzielenie funkcji publicznych od działań związanych z kampanią wyborczą, a także o skuteczne mechanizmy zapobiegania zastraszaniu i presji na wyborców, w tym i naciskom i kupowaniu głosów" – czytamy w raporcie OBWE.
Jak pisaliśmy w OKO.press, jeśli chodzi o manipulowanie wyborami, Serbia mogłaby służyć jako źródło inspiracji dla wszelkich „demokracji nieliberalnych” w Europie. Samo głosowanie, mimo licznych przekupstw, fałszerstw i nacisków, jest z grubsza uczciwe. Problem tkwi jednak w tym, że poprzedza je wielotygodniowa kampania, mająca zapewnić w nim zwycięstwo Aleksandarowi Vučiciowi i jego ludziom. I to przy użyciu całego arsenału, jakim dysponuje serbskie państwo.
Tysiące protestujących pod serbskimi flagami i transparentami z napisem „Nie akceptujemy” wiwatowało w sobotę 30 grudnia na cześć Mariniki Tepic, liderki opozycyjnego sojuszu Serbia Przeciwko Przemocy. Polityczka od 18 grudnia prowadzi strajk głodowy przeciwko fałszerstwom wyborczym. „Te wybory muszą zostać unieważnione” – powiedziała wg Reutersa Tepic do protestujących zgromadzonych przed hotelem Moskwa.
Jovana Djokovic, 29-letnia programistka, powiedziała Reutersowi, że przyjechała na protest ze swoimi rodzicami z Kraljeva, miasta położonego 177 kilometrów na południe od Belgradu: „Przyszłam tutaj, aby wyrazić swój sprzeciw wobec wyników wyborów. Wybory nie były uczciwe”.
Sobotni protest był wspierany przez organizacje studenckie i inicjatywę skupiającą osoby publiczne, w tym wybitnych intelektualistów i aktorów, nazwaną ProGlas. Pełne wyniki wyborów ze 100 proc. komisji zostaną opublikowane przez Państwową Komisję Wyborczą najwcześniej za kilka tygodni.
Dziś w samo południe zaczął się strajk ostrzegawczy w sieci Kaufland. Pracownicy domagają się m.in. podwyżek i wzrostu zatrudnienia.
Dwugodzinny strajk ostrzegawczy w sieci Kaufland organizuje Międzyzakładowa Organizacja OPZZ Konfederacja Pracy, która jest w sporze zbiorowym z pracodawcą.
Związek domaga się:
“O 12:00 powstrzymujemy się od pracy, nie wybijamy żadnego wyjścia, nie zgłaszamy podjęcia strajku, pracodawca dawno został o nim poinformowany i jest zobowiązany zabezpieczyć market, oraz umożliwić pracownikom spółki podjęcie akcji strajkowej. Strajk jest w pełni legalny, potwierdziło to nawet wczoraj ministerstwo pracy i nikt nie może Wam uniemożliwiać w nim udziału” – napisali dziś rano związkowcy z Kauflanda.
Ostatnie zdanie odnosi się do komunikatu zarządu Kaufland Polska. Twierdzi on, że “strajk ostrzegawczy jest nielegalny”, bo w “spółce nie doszło do wszczęcia sporu zbiorowego” a organizacja związkowa nie przeprowadziła referendum strajkowego.
Związek odpowiada, że spór zbiorowy został wszczęty i na dowód pokazuje korespondencję z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki społecznej, która to potwierdza.
Ministerstwo pisze też, że “ani przepisy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ani też konstrukcja tych przepisów opisująca kolejne etapy prowadzenia sporu zbiorowego, nie skazują wprost na konieczność przeprowadzenia referendum strajkowego w przypadku strajku ostrzegawczego”.
Taki strajk jest możliwy na etapie mediacji, na którym spór zbiorowy w Kauflandzie znajduje się teraz. Związkowcy skarżą się, że firma zbojkotowała rokowania – wcześniejszy etap w procedurze sporu zbiorowego.
“Strajk wynika z odmowy prowadzenia dialogu wokół podwyżek wynagrodzeń przez spółkę” – pisze prawnik związkowy Grzegorz Ilnicki.
“OPZZ Konfederacja Pracy otrzymała jasny komunikat – damy podwyżki, jakie sami chcemy i niczego uzgadniać nie będziemy.
Będzie to więc kolejny strajk, który bezpośrednio sprowokowali menedżerowie. Po Parocu i Solarisie widać wyraźnie, że strajki w Polsce wybuchają, gdy buta menedżerów zastępuje zdrowy rozsądek i gdy brakuje partnerskiego traktowania pracowników”.
Strajk ostrzegawczy jest legalnym środkiem walki o spełnienie postulatów pracowniczych opisanym w „Ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych” z 1991 roku.
Sam spór zbiorowy to wieloetapowa procedura, a zorganizowanie legalnego strajku – już pełnego, nie ostrzegawczego – jest możliwe tylko po przejściu wszystkich obowiązkowych etapów. Etapami procedury są:
Na każdym etapie tego procesu pracodawcy mają okazję, by go spowolnić. Np. nie podpisując kolejnych protokołów rozbieżności z rokowań i mediacji, albo utrudniając związkowi przeprowadzenie referendum. Dlatego polskie prawo o rozwiązywaniu sporów zbiorowych jest krytykowane przez związki zawodowe.
„Pracodawcy robią naprawdę wiele, żeby utrudnić całą procedurę. W Polsce jak ktoś zorganizował strajk, to znaczy, że przeszedł wielomiesięczną gehennę” – mówiła OKO.press Katarzyna Rakowska, związkowczyni i socjolożka badająca spory zbiorowe w Polsce.
Ale pomimo tych przeszkód udaje się w Polsce organizować legalne i skuteczne strajki. W ostatnich latach to m.in. strajk w fabryce Solaris Bus & Coach w Bolechowie, strajk w zakładach Paroc w Trzemesznie czy strajk w International Paper w Kwidzynie.
Więcej o torze z przeszkodami, jakim jest spór zbiorowy w Polsce, pisaliśmy m.in. w tych tekstach:
Aktualizacja: zgodnie z planem strajk zakończył się o godzinie 14.
„Teraz pozostawiamy stronie pracodawcy kilka dni na przemyślenia… Myślę, że parę rzeczy warto w rozmowach ze stroną społeczną po tym wydarzeniu zrewidować” – napisał przewodniczący OPZZ Konfederacji Pracy Michał Lewandowski.
Druga runda mediacji zaplanowana jest na 4 stycznia.