0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

14:03 11-01-2024

Prawa autorskie: fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plfot. Jakub Wlodek / ...

Strefa Czystego Transportu w Krakowie unieważniona. To decyzja sądu

Ambitna, obejmująca całe miasto strefa czystego transportu w Krakowie poszła do kosza. Uchwała została unieważniona w całości przez Wojewódzki Sąd Administracyjny

Uchwała w sprawie wprowadzenia strefy czystego transportu (SCT) została przyjęta w listopadzie 2022 roku. Miała uwolnić Kraków od komunikacyjnego smogu.

Jak wyjaśnialiśmy w OKO.press, samochody dokładają się do smogu szczególnie tam, gdzie nie działa przewietrzanie miasta. Chodzi o tak zwane „kaniony uliczne”, czyli drogi, wzdłuż których ciągną się szpalery wysokich budynków. W centrum miasta takich miejsc nie brakuje. To tam najczęściej pojawiają się chmury spalin, których składnikiem są rakotwórcze tlenki azotu (oznaczane jako NOx). Są one głównym składnikiem smogu z rur wydechowych.

Przeczytaj także:

Według przyjętej wtedy uchwały o SCT, strefa miałaby objąć całe miasto. W pierwszym etapie, od lipca 2024 roku, z Krakowa miały zniknąć samochody spełniające normę Euro 1. W 2026 dla aut z napędem benzynowym dopuszczalna miała być norma Euro 3 (rok produkcji od 2000 w górę). Poruszające się po Krakowie diesle musiałyby trzymać standardy od Euro 5 w górę (rok produkcji: od 2010). Do wymiany byłoby ok. 20 proc. obecnej floty jeżdżącej po Krakowie.

Wojewoda przeciwko SCT

Skargę na uchwałę dotyczącą SCT złożył były już wojewoda małopolski, a dziś poseł PiS Łukasz Kmita. Jego zdaniem Rada Miasta, uchwalając strefę, nie zawarła elementów, które powinny się tam znaleźć na mocy ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.

„Chodzi dokładnie o »niewystarczający sposób« określenia granic obszaru SCT oraz brak regulacji dotyczących regulacji ruchu w samej strefie. Kmicie nie spodobało się także wyłączenie spod przepisów osób, które ukończyły 70 rok życia i osobiście kierują pojazdem” – podaje portal SmogLab.

W oficjalnym komunikacie ówczesnego wojewody z kwietnia 2023 roku czytamy, że „zarzucił Radzie Miasta Krakowa zbyt daleko idącą ingerencję w sferę konstytucyjnych praw i wolności, takich jak wolność człowieka, wolność poruszania się, równość wobec prawa czy własność – naruszającą zasadę proporcjonalności, gdyż zamierzone efekty generują zbyt wielkie ciężary ponoszone przez obywateli”. Poza wojewodą skargi na SCT złożyły dwie osoby prywatne.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten przychylił się do argumentów Łukasza Kmity i dwóch przeciwników SCT. Zdecydował o uchyleniu w całości uchwały powołującej strefę czystego transportu. Wyrok nie jest prawomocny.

Strefa czystego transportu do zmiany

„Wyrok nie oznacza, że strefa czystego transportu w ogóle nie powinna powstać, a jedynie to, że zdaniem sądu została przyjęta z błędami. W naszej opinii ewentualne drobne uchybienia nie powinny dyskwalifikować SCT w całości. Strefa to wielka szansa na poprawę jakości powietrza w Krakowie. Po skutecznej walce z piecami-kopciuchami przyszła pora na wyeliminowanie ich motoryzacyjnych odpowiedników” – skomentował Miłosz Jakubowski, radca prawny Fundacji Frank Bold, która bierze udział w postępowaniu.

Wiceprezydent miasta Andrzej Kulig w rozmowie z „Wyborczą” przyznał, że już trwają prace nad nową uchwałą. Rada Miasta ma się nią zająć jednak dopiero po wyborach samorządowych, zaplanowanych na wiosnę 2024 roku. Portal SmogLab zwraca uwagę, do wprowadzenia strefy zobowiązuje Program Ochrony Powietrza z 2020 roku oraz Krajowy Plan Odbudowy. „To właśnie stworzenie SCT w miastach, w których normy dla rakotwórczego NO2 są przekraczane, a więc też w Krakowie, jest warunkiem do odblokowania miliardów euro z KPO” – czytamy.

„Wyrok WSA nie jest dobrą wiadomością dla czystego powietrza w Krakowie. Uchwała została unieważniona ze względu na kwestie formalne. Sąd nie podważył konieczności wprowadzenia SCT w Krakowie. Będziemy domagać się od miasta rzetelnego przygotowania nowego projektu strefy i poddania go konsultacjom społecznym. Kraków musi mieć swoją strefę czystego transportu, ponieważ zanieczyszczenia transportowe z najstarszych samochodów trują nas wszystkich” – komentuje Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.

13:41 11-01-2024

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z żonami Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika- poinformowała Kancelaria.

13:16 11-01-2024

Prawa autorskie: il.: OKO.press; fot.: Agencja Gazetail.: OKO.press; fot....

Minister kultury chce połączyć Instytut Adama Mickiewicza i Biuro „Niepodległa”

„Przyczyną połączenia jest optymalizacja wydatkowania środków publicznych” – czytamy w obwieszczeniu Bartłomieja Sienkiewicza. Czy kontrowersyjna dyrektorka IAM Barbara Schabowska straci stanowisko?

Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił zamiar połączenia dwóch instytucji kultury: Biura „Niepodległa” i Instytutu Adama Mickiewicza. W wyniku połączenia ma powstać nowa instytucja kultury.

Biuro „Niepodległa” powstało w 2017 roku w celu koordynacji obchodów 100-lecia niepodległości Polski. Obecnie organizuje coroczne akcje #mojaflaga z okazji Dnia Flagi 2 maja i „Niepodległa do hymnu” 11 listopada. Instytut Adama Mickiewicza to państwowa instytucja, zajmująca się promocją kultury polskiej zagranicą.

„Przyczyną połączenia jest optymalizacja wydatkowania środków publicznych przy jednoczesnym zabezpieczeniu pełnej realizacji misji państwa w zakresie działu administracji rządowej – kultura i ochrona dziedzictwa narodowego, przez wykorzystanie potencjału Biura »Niepodległa« do podniesienia efektywności działań Instytutu Adama Mickiewicza” – czytamy w obwieszczeniu.

Zapowiedź połączenia obu instytucji oznacza, że dotychczasowa dyrektorka IAM Barbara Schabowska straci stanowisko. O Schabowskiej i problemach Instytutu pisała w OKO.press Maria Pankowska. Na początku sierpnia 2021 roku kilkoro pracowników i pracownic IAM anonimowo opowiedziało nam, jak w efekcie rządów Barbary Schabowskiej sypie się ta dotychczas szanowana na świecie instytucja.

Byli pracownicy o „lekceważącym traktowaniu”

Po publikacji naszego pierwszego artykułu dyrektor Schabowska przesłała redakcji sprostowanie. Odmówiliśmy jego publikacji. Sprawa trafiła następnie do sądu, który na początku września 2022 przychylił się do żądań dyrektorki IAM (nie odniósł się jednak do rzetelności samego artykułu, a jedynie do prawnoprasowych wymogów publikacji sprostowań),

W odpowiedzi na decyzję sądu kilkudziesięciu byłych pracowników IAM wystosowało list otwarty.

Napisali w nim, że „od momentu objęcia stanowiska dyrektora IAM przez Barbarę Schabowską, ze 187 związanych z Instytutem współpracowników i pracowników z instytucji odeszły 134 osoby”.

„Dla części z nas decydujący okazał się sposób, w jaki przydzielano pracownikom projekty w nowej strukturze organizacyjnej nieuwzględniający w naszej opinii ich dotychczasowego doświadczenia i kompetencji zawodowych. W wyniku reformy zostały rozwiązane tworzone i rozwijane latami zespoły projektowe odpowiedzialne za konkretną dziedzinę lub obszar geograficzny” – czytamy w liście.

„Wielu z nas zaczęło podlegać kilku przełożonym jednocześnie, bez jasnego podziału obowiązków, a przydział do realizacji nowych projektów nie uwzględniał ani stażu pracy, ani umiejętności i sprawiał wrażenie losowości lub celowej dezorganizacji. Powodowało to wiele trudności i w konsekwencji spadek efektywności pracy. Dla wielu z nas istotne było to, że traciliśmy twarz przed zagranicznymi partnerami” – pisali byli pracownicy IAM.

W liście wskazywali również, że Schabowska odnosiła się do podwładnych lekceważąco, „z wyśmiewaniem i uwagami, które odbieraliśmy jako upokarzające”.

Przeczytaj także:

12:43 11-01-2024

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Nielegalna Izba Kontroli zdecydowała o ważności wyborów

Obsadzony neosędziami Sąd Najwyższy jednogłośnie uznał ważność wyborów do Sejmu i Senatu.

Sąd Najwyższy po wyborach parlamentarnych musi uznać (lub podważyć) ich ważność.

Przed podjęciem takiej uchwały SN musi rozpoznać wszystkie protesty wyborcze. Termin na wnoszenie takich protestów upłynął 25 października br. Jak wówczas informowano, na końcówkę października było zarejestrowanych blisko 900 protestów wyborczych

Jakie protesty wyborcze SN uznał za zasadne? Chodzi m.in. o pozbawienie wyborcy przebywającego w szpitalu w Wielkiej Brytanii prawa do głosowania korespondencyjnego, zarzut niewydania karty do głosowania w wyborach do Senatu, odmówienie mężowi zaufania prawa do złożenia uwag czy organizacja lokalu wyborczego w pomieszczeniu, gdzie ściana była wyłożona lustrami – co mogło naruszyć tajność wyborów.

Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak podtrzymał opinię z października 2023, według której naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów. Liczba protestów wyborczych – jak przyznał – była wyższa niż w poprzednich latach. Podkreślił jednak, że może mieć to związek z rekordową frekwencją.

Nielegalna Izba Kontroli również uznała, że uchybienia i nieprawidłowości 15 października 2023 nie uzasadniałyby nieważnienia wyborów.

Rewolucja na ulicach

Co by się stało, gdyby SN unieważnił wybory?

Sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński wyjaśniał w rozmowie z TOK FM, że taka decyzja byłaby ostateczna. „Tak wynika z przepisów, niestety. Bo nie ma żadnego organu nadzorczego, który mógłby tę decyzję podważyć. I w sumie cóż, już w 2019 roku ta nowa izba orzekła o ważności wyborów i nikt tego nie podważył, bo nie ma jak” – mówił. Jak dodał, gdyby SN uznał nieważność wyborów, doprowadziłoby to do "rewolucji na ulicach.

„I tyle. Tylko to mogłoby spowodować jakieś ewentualne zmiany” – podkreślił sędzia.

Decyzję wydała obsadzona neosędziami Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Przypomnijmy: Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka uznały, że SN nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem.

12:23 11-01-2024

Prawa autorskie: fot. Krzysztof Boczekfot. Krzysztof Bocze...

Pod budynkiem TVP. „Wejścia zamknięte, wpuszczane są tylko osoby z listy”

Krzysztof Boczek jest na placu Powstańców, pod siedzibą TVP. Dziś rano – decyzją likwidatora – została zamknięta do odwołania.

„Marcin Tulicki i Samuel Pereira – byli dyrektorzy w TAI – nawet nie mogli zbliżyć się do budynku TVP” – relacjonuje Krzysztof Boczek. „»Z przepustkami nie wpuszczacie panowie?« – dopytywał Pereira. Nie wpuścili”.

Jak informuje Boczek, budynek został odseparowany. Można się do niego dostać od strony ulicy Świętokrzyskiej. Wszystkie wejścia do siedziby są zamknięte.

Do budynku wchodzą jedynie osoby, które znalazły się na specjalnie przygotowanej liście. Mają ją przedstawiciele likwidatora.

Przypomnijmy: likwidator TVP, Daniel Gorgosz, zdecydował wczoraj o zamknięciu budynku przy pl. Powstańców do odwołania.

Decyzja jest związana z „licznymi przypadkami nadużywania uprawnień wynikających z wykonywania mandatu parlamentarzysty”. Jak wyjaśniał Gorgosz, do budynku telewizji były wpuszczane osoby nieupoważnione, „co skutkuje licznymi naruszeniami na szkodę TVP oraz jej pracowników”. Wpływ na decyzję miały być również zapowiedzi manifestacji PiS „w obronie” mediów.

samochód policji prze budynkiem tvp
fot. Krzysztof Boczek

W budynku przy pl. Powstańców jest siedmiu posłów PiS oraz Michał Adamczyk, który uważa się za prezesa TVP. „Nie możemy wyjść z budynku. Policja od ponad godz. odmawia interwencji i przyjęcia zgłoszenia o popełnieniu przestępstwa przez nieznane osoby blokujące wejście do budynku. 7 posłów jest w środku, 2 w przejściu do budynku... Na zewnątrz 30 policjantów” – napisał na X Piotr Gliński.