Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Komisja, której działanie było sparaliżowane od wielu miesięcy, a zarówno kościół, jak i pisowski wymiar sprawiedliwości nie chciał udostępniać jej akt spraw o pedofilię, ma szansę ruszyć z kopyta
Kandydatka nowej sejmowej większości Karolina Maria Bućko została przewodniczącą komisji ds. pedofilii.
Decyzję w tej sprawie podjął dziś (w czwartek 7 grudnia 2023) Sejm. Dzięki temu komisja będzie mogła wznowić prace po tym, jak od kwietnia znajdowała się w stanie paraliżu.
Za kandydaturą Karoliny Bućko głosowało 244 posłów, przeciw – 192. Troje posłów wstrzymało się od głosu.
Karolina Maria Bućko (rocznik 1982) to magister prawa, która prowadzi własną praktykę adwokacką. Ukończyła studia prawnicze na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, a następnie kolejne aplikacje prawnicze: komorniczą, prokuratorską i adwokacką.
Od 2005 roku widnieje na liście adwokatów przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Poznaniu. W 2018 została mediatorką przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Jako adwokatka była pełnomocniczką osób pokrzywdzonych i oskarżycielem posiłkowym w sprawach związanych z przestępstwami przeciwko wolności seksualnej, w tym w sprawach dotyczących przemocy seksualnej wobec osób małoletnich poniżej 15 roku życia. Jest też ekspertką w zakresie prawnych aspektów przemocy domowej.
Bućko była też jedną z inicjatorek powstania projektu ustawy o komisji prawdy i zadośćuczynienia w sprawach związanych z zachowaniem o charakterze pedofilskim osób duchownych. Wspiera też kobiety z Ukrainy w sprawach karnych i cywilnych w Polsce.
Jak tuż przed głosowaniem mówił wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, „wprowadzenie pani mecenas do tej komisji kończy pat w tej komisji”.
O kandydaturze Karoliny Bućko bardzo pozytywnie wypowiadała się też posłanka Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej:
„To jest osoba doświadczona, prawniczka, wrażliwa na krzywdę, ale przede wszystkim szalenie odważna. Nie będzie bała się egzekwować dokumentów i materiałów [dotyczących spraw o pedofilię]. Czy to z dziedziny, sportu, kultury, czy kościoła. Tak, aby nikt nie uniknął odpowiedzialności”.
„Wybór pani Karoliny Marii Bućko na przewodniczącą komisji ds. pedofilii w końcu zakończy ten pat, w którym tkwi komisja” – podkreśliła Rosa.
Zadowolenie z powodu wyboru nowej przewodniczącej oraz szans na wznowienie prac komisji, wyraziła też posłanka Nowej Lewicy, Joanna Scheuring-Wielgus.
„Bardzo się dzisiaj cieszę i dziękuję większości demokratycznej, która wygrała wybory, że mamy wspólną kandydatkę na przewodniczącą komisji do spraw pedofili” – powiedziała.
Dodała, że Bućko jest „niezwykle kompetentną osobą, która będzie działała ponad podziałami i nie będzie się oglądała na to, czy mamy do czynienia z pedofilem ze środowiska sportowego, aktorskiego, nauczycielskiego, czy kościelnego”.
„To jest osoba, która w końcu doprowadzi do tego, że ta komisja nie będzie bezzębnym tworem, ale będzie komisją, która będzie działała na serio. Bo w tej komisji dużo trzeba zmienić i pani Karolina Bućko doskonale o tym wie” – mówiła Scheuring-Wielgus.
Scheuring-Wielgus podziękowała też poprzedniemu przewodniczącemu komisji prof. Błażejowi Kmieciakowi, który robił co mógł, by komisja działała.
Jak na łamach OKO.press przypominała Katarzyna Kojzar, komisja powstała po emisji filmu „Zabawa w chowanego” braci Sekielskich o pedofilii w Kościele – pod koniec 2020 roku. Jej przewodniczącym został prof. Błażej Kmieciak z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Jednak już na początku okazało się, że komisja będzie miała problemy z uzyskaniem dostępu do akt spraw dotyczących pedofilii. Wymiar sprawiedliwości argumentował, że może udostępniać dokumenty spraw, które powstały po powołaniu komisji. Do wcześniejszych już nie.
Problemów było znacznie więcej. W OKO.press pisaliśmy o starciu komisji z episkopatem. W lutym 2021 członkowie komisji zwrócili się do wszystkich biskupów ordynariuszy oraz do sądów biskupich o informacje o procesach duchownych, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych wobec małoletnich.
Episkopat zdecydował, że nie przekaże kościelnych dokumentów państwowej komisji. Komisja – zgodnie z jej ograniczonymi uprawnieniami – nie mogła tych akt zażądać, a jedynie liczyć na dobrą wolę kościelnych hierarchów.
W kwietniu 2023 Kmieciak uznał, że nie będąc prawnikiem, nie może zasiadać na czele takiej komisji. Sejm powinien był wybrać następcę – tak się jednak nie stało. Obowiązki przejął więc mec. Andrzej Nowotarski, wiceprzewodniczący komisji. Zrezygnował w czerwcu.
Sejm poprzedniej kadencji nie powołał nikogo na dwa powstałe w komisji wakaty. Taką próbę podjęto 11 lipca 2023 r., ale żadna z dwóch zgłoszonych kandydatur nie uzyskała wymaganej większości głosów.
Komisja praktycznie przestała więc funkcjonować.
„Ta komisja właściwie została uśmiercona, niby jest, ale nie ma możliwości działania. (...) I to jest świadome działanie państwa PiS-owskiego” – komentował poseł KO Robert Kropiwnicki.
Za kandydaturą Bućko zagłosowało 244 posłów, przeciw – 192. Troje posłów wstrzymało się od głosu.
Przeczytaj także:
Posłowie PiS przekonują, że to Platforma Obywatelska doprowadziła do tego, że wybory się nie odbyły.
Sejm jednogłośnie przyjął uchwałę w sprawie powołania komisji śledczej ds. wyborów kopertowych. Za powołaniem komisji głosowało 446 posłów, nikt nie był przeciwko i nikt nie wstrzymał się od głosu.
To pierwsza z trzech komisji śledczych, których powołanie nowa sejmowa większość zapowiada w najbliższym czasie. Komisja ds. ustawodawczych już pracuje nad uchwałą w sprawie powołania komisji ds. Pegasusa, która ma sprawdzić, czy rząd Zjednoczonej Prawicy wykorzystywał nielegalne oprogramowanie szpiegujące do inwigilacji opozycji, oraz komisja ds. zbadania afery wizowej.
Tuż przed głosowaniem powołania komisji śledczej ds. wyborów kopertowych na mównicę wszedł poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnek, jeszcze do niedawna minister edukacji i nauki w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Czarnek zapewnił, że PiS planuje głosować za powołaniem komisji tylko po, by wykazać, że to rzekomo Koalicja Obywatelska doprowadziła do tego, że wybory korespondencyjne 10 maja 2020 roku nie odbyły się.
„Będziemy głosować za tą uchwałą tylko dlatego, że chcemy wykazać waszą całkowitą bezradność [tu zwraca się w stronę ław KO] w sytuacji, kiedy wasza kandydatka dołowała w sondażach i chcieliście po prostu przewrócić państwo” – stwierdził Przemysław Czarnek.
Dodał, że oczekuje, że Prawo i Sprawiedliwość będzie miało – zgodnie z prawem – większość w nowej komisji.
Odpowiedział mu Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej: „Zapewniam Pana, że nowy sejm będzie działał zgodnie z prawem. Ale chciałbym też panu uświadomić, że zmarnowanie 70 milionów złotych na wybory, które się nie odbyły, może okazać się ciężkim przestępstwem (...)”.
Wspominając program Willa Plus, w ramach którego kierowane przez Czarnka ministerstwo przyznało dziesiątki milionów złotych dotacji fundacjom ludzi związanych z PiS-em, Tomczyk powiedział: „Chciałbym też przypomnieć, że w pana przypadku komisja śledcza nie będzie potrzebna. Wystarczy prokuratura”.
O tym, jakich nieprawidłowości rząd PiS dopuścił się przy organizacji wyborów kopertowych, przeczytasz tutaj:
Przeczytaj także:
Niedługo po głosowaniu w Sejmie, sprawę skomentował Jacek Sasin, który był odpowiedzialny za organizację tych wyborów.
„Sejm jednogłośnie na wniosek nowej większości powołał komisję do zbadania sprawy tzw. wyborów kopertowych. I bardzo dobrze. Na tej komisji pokażemy, jak Platforma torpedowała to, co w demokracji najważniejsze, czyli wybory głowy państwa. Robili to tylko dlatego, że ich kandydatka w tamtych wyborach prezydenckich miała kompromitująco niskie sondaże. To oni odpowiadają za zmarnowanie 70 mln zł. Udowodnimy to przed komisją” – napisał na platformie X (Twitterze) .
Jak widać ten wątek to polityczna odpowiedź Prawa i Sprawiedliwości na zarzuty nowej demokratycznej większości.
W rozmowie z PAP w czwartek 7 grudnia wieczorem Sasin zapewnił, że zamierza się na komisji stawić.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiada, że powołaniem członków komisji Sejm zajmie się już 12 grudnia. Miejsce w komisji ma dostać każdy klub parlamentarny według wzoru 4-3-1-1-1-1. Cztery miejsca dostanie klub PiS, trzy KO i po jednym Polska 2050, PSL, Lewica, Konfederacji i Kukiz15.
Sejm przyjął uchwałę o zmianie w regulaminie Sejmu. Dzięki temu poniedziałkowe (11 grudnia 2023) głosowanie nad kandydaturą Donalda Tuska na premiera w tzw. drugim kroku konstytucyjnym odbędzie się przy użyciu systemu elektronicznego, a nie za pomocą papierowych kart wrzucanych do urn.
O planie zmiany regulaminu, by uprościć i unowocześnić sposób wyboru premiera, we wtorek 5 grudnia mówił podczas konferencji prasowej w Sejmie marszałek Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi (Polska 2050).
„Obecny regulamin przewiduje procedurę wyboru premiera w XXI wieku, jakby to był wybór papieża w XIX wieku. Tylko dymu z komina brakuje” – mówił Hołownia.
Za zmianą w regulaminie głosowało 244 posłów, przeciw 203, nikt się nie wstrzymał.
Oprócz odbiorców indywidualnych, zgodnie z propozycją PSL, niższe ceny energii elektrycznej obejmą też małe i średnie przedsiębiorstwa oraz rolników.
W czwartek 7 grudnia Sejm przyjął ustawę przedłużającą zamrożenie cen energii elektrycznej oraz ograniczenia cen gazu i ciepła sieciowego dla wskazanych odbiorców do czerwca 2024 roku.
Za przyjęciem ustawy głosowało 247 osób, przeciwko 1. 197 osób wstrzymało się od głosu.
Za ustawą głosowało 156 posłów Koalicji Obywatelskiej, 63 posłów Trzeciej Drogi (33 z Polski 2050 oraz 30 z PSL), 24 posłów Lewicy, a także trzech posłów Kukiz15.
Od głosu wstrzymały się kluby Prawa i Sprawiedliwości (181 posłów) oraz Konfederacji (16 posłów). Jeden poseł Konfederacji zagłosował przeciwko ustawie.
Zgodnie z ustawą maksymalne ceny energii dla gospodarstw domowych do czerwca 2024 utrzymają się na obecnym poziomie 412 zł za MWh netto. Będą miały zastosowanie do 50 proc. obecnego limitu zużycia, który objęty jest dopłatą, ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku.
Powyżej limitu będzie obowiązywała cena 693 zł za MWh. Płacić ją mają także samorządy i podmioty użyteczności publicznej.
Sejm odrzucił poprawkę PiS-u, który proponował, by działanie ustawy zostało przedłużone aż do 31 grudnia 2024.
To druga wersja ustawy przygotowana przez nową większość sejmową. Pierwsza została wycofana ze względu na kontrowersyjną „wrzutkę wiatrakową”. Do pierwszego projektu ustawy dodano źle przygotowane zapisy dotyczące regulacji stawiania turbin wiatrowych.
We wtorek 5 grudnia Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga, które były odpowiedzialne za przygotowanie ustawy, zdecydowały o rozdzieleniu projektów. Ustawa wiatrakowa ma zostać złożona zgodnie z dobrymi praktykami tworzenia prawa: jako osoby projekt, a nie wrzutka do innej ustawy.
Ustawa o zamrożeniu cen energii trafi teraz do Senatu. Senacka komisja gospodarki planuje się nią zająć w piątek 8 grudnia rano.
Gdyby nie przedłużenie działania ustawy, ceny energii elektrycznej, gazu i ciepła systemowego mogłyby od nowego roku skoczyć nawet o kilkadziesiąt procent. Jak przed głosowaniem mówił w Sejmie poseł Marek Sowa, sprawozdawca projektu, „prezesi spółek Skarbu Państwa zgłosili do Urzędu Regulacji Energetyki podwyżkę cen energii o 76 proc., gazu o 48 proc., a ciepła porównywalnie lub nawet więcej”.
Przeczytaj także:
Senatorowie z Komisji Zdrowia jednogłośnie poparli ustawę o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, uchwaloną przez Sejm na podstawie projektu obywatelskiego. Ustawa zakłada refundację in vitro z budżetu państwa.
Ustawa zobowiązuje ministra zdrowia do opracowania, wdrożenia i realizacji programu polityki zdrowotnej leczenia niepłodności, obejmujący zapłodnienie pozaustrojowe. Rocznie na realizację programu ma być przeznaczane co najmniej 500 mln zł. Ma on wejść w życie około 1 czerwca 2024 r.
O przyjęcie ustawy bez poprawek apelowała posłanka Agnieszka Pomaska, reprezentująca komitet obywatelski tej inicjatywy.
„Pod projektem obywatelskim »Tak dla in vitro« podpisało się prawie pół miliona osób. Nie ma on barw politycznych, bowiem podpisywali się pod nim zwolennicy wszystkich partii politycznych działających w kraju” – zwróciła uwagę Pomaska.
O tym, że program jest niezbędny, m.in. ze względu na trudną sytuację demograficzną Polski i problemy z dzietnością, podczas posiedzenia mówiła też przewodnicząca komisji zdrowia, senator Beata Małecka-Libera.
Małecka-Libera podkreśliła, że „na jego wdrożenie oczekuje wiele par, które z powodu wysokich kosztów nie mogą sobie pozwolić na skorzystanie z tej metody leczenia niepłodności”.
Za przyjęciem projektu głosowali wszyscy członkowie komisji zdrowia, w tym dwóch senatorów Prawa i Sprawiedliwości. To dość zaskakujące zważywszy na to, jak przez ostatnich osiem lat formułowany był przekaz partyjny PiS-u na temat tej metody leczenia niepłodności.
Przeczytaj także: