Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Od ponad trzech lat listy kandydatów na polskiego sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka są regularnie odrzucane. Szef MSZ Radosław Sikorski zmienił właśnie zasady konkursu
W ETPCz zasiada 47 sędziów, po jednym z każdego państwa, w którym obowiązuje Europejska Konwencja Praw Człowieka. 31 października 2021 roku upłynęła 9-letnia kadencja sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z ramienia Polski Krzysztofa Wojtyczka.
Proces wyłonienia trojga kandydatów na urząd sędziego ETPCz koordynuje Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a wyboru dokonuje Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.
Do tej pory listy z polskimi kandydatami były odrzucane już trzykrotnie. W dwóch pierwszych turach wystawiono dokładnie tych samych kandydatów. Byli nimi Aleksander Stępkowski, założyciel Ordo Iuris, sędzia Sądu Najwyższego, powołany tam z udziałem neo-KRS; Elżbieta Karska z UKSW, neo-sędzia, prywatnie żona europosła PiS Karola Karskiego, oraz Agnieszka Szklanna, od 18 lat pracująca w Radzie Europy. W trzeciej turze wyłoniono ponowie Elżbietę Karską oraz Agnieszkę Szklanną, a także Kamila Strzępka, prawnika z UKWS.
Przy pierwszym odrzuceniu listy Komisja Rady Europy do spraw wyboru sędziów podnosiła m.in. zarzuty dotyczące braku transparentności procesu ich wyboru. Przy drugim, że nie wszyscy spełniają kryteria do objęcia stanowiska sędziego ETPCz, które wymienione są w konwencji.
Nie wiemy, jak zostali ocenieni konkretni kandydaci. Standard wymaga jednak, by cała trójka spełniała kryteria minimalne, aby Zgromadzenie Parlamentarne mogło wybrać realnie spośród trojga kandydatów. Eksperci wskazywali, że problemem był skład zespołu oceniającego kandydatów. Jego członkowie byli bowiem mianowani przez ministrów sprawiedliwości i spraw zagranicznych, szefa Kancelarii Premiera oraz szefa Prokuratorii Generalnej.
W ubiegłym tygodniu szef MSZ Radosław Sikorski wydał nowe zarządzenie powołujące zespół. Jako pierwsza napisała o tym Gazeta Wyborcza. Od teraz w jego skład wchodzić będą:
Członkowie rządu wskazują członków Zespołu spośród osób, które w przeszłości zasiadały w międzynarodowych sądach i trybunałach lub pełniły najwyższe funkcje sądowe w Polsce, lub funkcję RPO, Rzecznika Praw Dziecka lub ich zastępców. Prezes PAN wskazuje autorytet prawniczy ze środowiska akademickiego. Prezesi KRRP i NRA wskazują osoby, które mają doświadczenie w działalności na rzecz praw człowieka — w obszarze organizacji społecznych lub przy prowadzeniu postępowań przed międzynarodowymi sądami.
W Sejmie przesłuchanie Artura Sobonia, na drogach znów protestują rolnicy, w Brukseli decyzje o wsparciu dla Ukrainy. Tak minął poniedziałek 18 marca 2024 roku.
Polska żyła dziś przesłuchaniem byłego wiceministra aktywów państwowych przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. Artur Soboń najpierw odpowiadał w pojedynkę, potem w konfrontacji z byłym wiceprezesem Poczty Polskiej Grzegorzem Kurdzielem. Soboń został wezwany jako świadek po raz drugi. Za pierwszym razem nie odpowiadał na pytania, dziś starał się odpierać zarzuty o udział w przygotowanie wyborów korespondencyjnych, które w 2020 roku nie doszły do skutku w zaplanowanej formie.
Według Sobonia jego udział w planowanie głosowania był znikomy, a spotkania z władzami Poczty Polskiej „nieformalne” – to ostatnie określenie (i spór o jego znaczenie) wracało zresztą wielokrotnie. Zdaniem Grzegorza Kurdziela Soboń uczestniczył we wstępnym, ale ważnym etapie przygotowywania wyborów, jako przedstawiciel zlecającego pocztowcom organizację głosowania Ministerstwa Aktywów Państwowych. Na koniec członkowie komisji przedstawili notatkę poświadczającą, że Soboń miał brać udział w ustalaniu szczegółów dotyczących finansowania wyborów.
W Warszawie spotkali się ministrowie obrony Niemiec i Polski. „W przyszłości będziemy dążyć w jednym kierunku, który będziemy wspólnie uzgadniać. Nasze stosunki na pewno pogłębią konsultacje międzyrządowe w lipcu” – powiedział reprezentujący Boris Pistorius po spotkaniu ze swoim polskim odpowiednikiem, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Przedstawiciel rządu w Berlinie zapewnił, że bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO jest dla Niemiec priorytetem. „Obecność 5 tysięcy żołnierzy i personelu RFN na Litwie jest wzmocnieniem wschodniej flanki NATO” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
„Polska i Niemcy biorą odpowiedzialność za siły szybkiego reagowania w Europie. 2,5 tysiąca żołnierzy polskich i 2,5 tys. niemieckich będzie w nich uczestniczyło. Te siły muszą teraz przejść przygotowanie. Nie zgłosiły się inne państwa – tylko my byliśmy w stanie wystawić taką liczbę żołnierzy. Od lipca bierzemy za to odpowiedzialność” – mówił polski minister. Grupa szybkiego reagowania będzie w stałej gotowości do obrony wschodniej flanki.
Tłem rozmów były doniesienia o niewielkim europejskim wsparciu dla polskiej zbrojeniówki. Pula środków z UE wynosiła 513 mln euro. Nabór wniosków przeprowadził jeszcze poprzedni rząd, a pieniądze dostanie jedna – Dezamet z Nowej Dęby, która zgarnęła 2,1 mln euro. Znacznie bardziej cieszyć mogą deklaracje o przekazaniu 5 mld euro na wsparcie dla walczącej Ukrainy, o czym zdecydowali ministrowie spraw zagranicznych UE.
„Nie przypuszczałem, że o naszych prawach będziemy w końcu rozmawiać na szczeblu ministerialnym” – mówi OKO.press Hubert Sobecki ze stowarzyszenia „Miłość nie wyklucza”. Tak zareagował na doniesienia OKO.press o rządowych planach dotyczących ustawy, która ureguluje związki partnerskie. Projekt ustawy, jak ustalił nasz dziennikarz Anton Ambroziak, ”ma być ambitny".
„To znaczy, że uwzględni znacznie więcej niż tylko podstawy, takie jak prawo spadkowe czy wspólnota majątkowa. Kotula deklarowała, że chce zagwarantować parom jednopłciowym możliwość przysposobienia dziecka partnera/partnerki. I zrehabilitować te związki symbolicznie, zapewniając parom uroczystą ceremonię przed urzędem stanu cywilnego” – ustalił nasz dziennikarz.
Taki plan ma już akceptację Donalda Tuska — przekazali OKO.press aktywiści, którzy uczestniczyli w spotkaniu z przedstawicielami rządu. Według naszych ustaleń niemal pewne jest, że projekt wyjdzie z rządu, dzięki czemu będzie procedowana priorytetowo.
Protestujący rolnicy znów blokowali drogi i przejścia graniczne. Protest przy granicy z Niemcami rozpoczął się w niedzielę, 17 marca. „Jeśli będzie trzeba, będziemy tu do skutku, przez święta, do czasu, aż nie zostaniemy dokładnie wysłuchani i nasze postulaty zostaną w końcu spełnione” – mówią rolnicy, cytowani przez RMF24.
Na razie, według planu, blokada ma potrwać do środy, do godz. 22.
O utrudnieniach informowała lubuska policja: „Na autostradzie A2 w Świecku w obydwu kierunkach oraz na terenie Słubic wystąpią utrudnienia w ruchu drogowym. Dodatkowo z pozyskanych informacji wiadomo, że autostrada A2, wyjazd i wjazd do Niemiec, będzie w tym czasie całkowicie zablokowana na wszystkich pasach ruchu drogowego. Wydarzenia te również mogą wpłynąć na utrudnienia przejazdu mostem miejskim. Ponadto od niedzieli 17 marca od godziny 20.00 do środy 20 marca do godziny 22.00 zablokowane będzie przejście graniczne w Gubinku”.
„Podjąłem decyzję, by Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego współprowadziło Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. To oznacza, że Kraków będzie miał drugą scenę narodową [pierwszą jest Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej- od aut.]! Wszystkie dokumenty w tej sprawie są już przygotowane, ale nie chcę zawierać tego porozumienia z Sejmikiem Wojewódzkim, który chciał zniszczyć ten teatr. Dlatego do ostatecznego ich podpisania zaczekam do wyborów” – ogłosił dziś minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz.
Do tej pory organizatorem krakowskiej sceny był Urząd Marszałkowski, którym obecnie rządzi PiS. Na początku 2022 roku, po premierze „Dziadów”, również w reżyserii Kleczewskiej, marszałek próbował odwołać dyrektora „Słowackiego”, Krzysztofa Głuchowskiego. Oficjalnym powodem było złamanie „zobowiązania dyrektora do dbałości o dobre imię Teatru”. Nieoficjalnym – planowany koncert Marii Peszek i właśnie „Dziady”.
Artur Soboń przed komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych próbował odwrócić uwagę od konkretów.
Zakończyło się dzisiejsze posiedzenie komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych. Na pytania śledczych odpowiadał dziś były wiceszef resortu aktywów państwowych, Artur Soboń. Działacz PiS starał się bronić przed zarzutami o uczestnictwie w organizacji wyborów kopertowych, które nie doszły do skutku w 2020 roku. Przez cały czas – zarówno w czasie odpowiedzi indywidualnych, jak i podczas konfrontacji z byłym wiceprezesem Poczty Polskiej Grzegorzem Kurdzielem – próbował przekonać komisję, że brał udział jedynie w „nieformalnych” spotkaniach dotyczących głosowania.
„Artur Soboń robił wszystko, żeby nie zeznawać. Wygląda na to, że taka jest strategia PiS wobec wszystkich komisji śledczych: przy pomocy przepychanek, przerywania, obelg i zalewania komisji potokiem słów odwrócić uwagę mediów i opinii publicznej o tego, co komisje ujawniają. I by media skupiały się na pytaniu kto wygrał, zamiast na tym, co właściwie ustalono” – ocenia w podsumowaniu dzisiejszych obrad komisji nasza dziennikarka Agnieszka Jędrzejczyk.
Zarówno Kurdziel, jak i Soboń twierdzili, że kierownictwo Poczty i Ministerstwa Aktywów Państwowych spotykało się, by ustalić szczegóły przeprowadzenia głosowania w maju 2020. Rozbieżności dotyczyły stopnia jego zaangażowania. Soboń twierdził, że spotkania były „robocze”, według Kurdziela miały jednak dotyczyć strategicznych decyzji. Były wiceminister starał się skierować uwagę komisji na definicję słów „nieformalne” i „formalne” w odniesieniu do spotkań z pocztowcami i powtarzać, że jego zadaniem był „ogólny dozór” nad początkową fazą tego procesu, nie podając żadnych szczegółów. Ustalenia komisji wskazują jednak, że Soboń brał udział w podejmowaniu kluczowych decyzji.
„21 i 22 kwietnia Soboń udziela wywiadów w mediach o wyborach kopertowych. Mówi tam o wielu szczegółach organizacji zbierania głosów. O tym, jak będą identyfikowani wyborcy i jak będą zbierane głosy (do worków). Pokazuje to, że ma ogromną wiedzę o tych przygotowaniach. Nie dzieli się publicznie żadnymi wątpliwościami i bagatelizuje pytania dziennikarki — choć teraz, przed komisją — zeznaje, że tych wątpliwości miał wtedy coraz więcej” – przypomina nasza dziennikarka.
Rząd na poważnie bierze się za sprawę związków partnerskich, a projekt ustawy będzie ambitny — dowiedziało się OKO.press. Pary jednopłciowe mają mieć między innymi możliwość przysposobienia dzieci partnera lub partnerki.
„Nie przypuszczałem, że o naszych prawach będziemy w końcu rozmawiać na szczeblu ministerialnym” – mówi OKO.press Hubert Sobecki ze stowarzyszenia „Miłość nie wyklucza”. Tak zareagował na doniesienia OKO.press o rządowych planach dotyczących ustawy, która ureguluje związki parnerskie. Projekt ustawy, jak ustalił nasz dziennikarz Anton Ambroziak, ”ma być ambitny".
„To znaczy, że uwzględni znacznie więcej niż tylko podstawy, takie jak prawo spadkowe czy wspólnota majątkowa. Kotula deklarowała, że chce zagwarantować parom jednopłciowym możliwość przysposobienia dziecka partnera/partnerki. I zrehabilitować te związki symbolicznie, zapewniając parom uroczystą ceremonię przed urzędem stanu cywilnego” – ustalił nasz dziennikarz.
Taki plan ma już akceptację Donalda Tuska — przekazali OKO.press aktywiści, którzy uczestniczyli w spotkaniu z przedstawicielami rządu. Według naszych ustaleń niemal pewne jest, że projekt wyjdzie z rządu, dzięki czemu będzie procedowana priorytetowo.
„To zwiększa szansę na to, że projekt zostanie przyjęty, a proces legislacyjny będzie lepszy od drogi poselskiej, w której brakuje np. konsultacji międzyresortowych. Mamy więc szansę na najlepsze możliwe prawo” – komentuje Mirka Makuchowska z Kampanii Przeciw Homofobii. Takie działanie rządu może sugerować, że do głosowania za ustawą udało się przekonać niektórych z konserwatywnych posłów koalicji, w tym z Trzeciej Drogi. Ci zaznaczali do tej pory, że związki partnerskie nie znajdą ich akceptacji.
Pół miliarda euro ze wspólnego funduszu wesprze szkolenie ukraińskich żołnierzy w unijnych krajach. W ciągu roku przez ośrodki szkoleniowe w UE może przejść nawet 60 tys. wojskowych zza naszej wschodniej granicy. Reszta pieniędzy ma pójść na sprzęt wojskowy, w tym rekompensatę za broń przekazaną Ukrainie z krajowych magazynów (między innymi czeskich pocisków artyleryjskich) i wspólne zakupy broni dla Kijowa.
„Apeluję do tych, którzy nadal rozważają wniesienie wkładu, aby uczynili to jak najszybciej. Dotyczy to nie tylko czeskiej inicjatywy, ale i kilku innych podobnych inicjatyw. Liczy się każdy dzień” – powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba. – „Ukraiński żołnierz jest jedyną nadzieją Europy na pokój. Nie powinno być żadnych ograniczeń ani opóźnień w dostarczaniu ukraińskiemu wojsku wszystkiego, czego potrzeba, aby przełamać opór rosyjskich sił okupacyjnych na ukraińskiej ziemi" – przekonywał.