Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Władimir Putin w dużym przedwyborczym wywiadzie z Dmitrijem Kisielowem mówi m.in o roli Polski i jej „aspiracjach”. To pokazuje, jak sam Putin rozumie politykę – jako podboje
Putin w przedwyborczym wywiadzie rozwodzi się na temat tego, że wojska zachodnie „raczej nie wkroczą na Ukrainę”. Bo – po pierwsze – nie zmieniłoby to losów wojny, a po drugie – całkowicie posypałby się porządek w Europie. A dlaczego?
„Bo jeśli, powiedzmy, wojska polskie wkroczą na terytorium Ukrainy, aby osłonić, powiedzmy, granicę ukraińsko-białoruską lub w jakimś innym miejscu, aby uwolnić ukraińskie oddziały do udziału w działaniach wojennych na froncie, to polskie wojska nigdy stamtąd nie wyjdą” – mówi Putin.
„No cóż, tak mi się wydaje. Bo będą chcieli wrócić... Oni wciąż śnią i marzą o powrocie tych ziem, które historycznie uważają za swoje, a które odebrał im ojciec narodów Józef Wissarionowicz Stalin i przekazał Ukrainie. Oni oczywiście chcą ich z powrotem. A jeśli wejdą tam oficjalne polskie jednostki, to raczej nie wyjdą. Ale wtedy za ich przykładem mogą pójść inne kraje, które w wyniku II wojny światowej utraciły część swoich terytoriów. I myślę, że konsekwencje geopolityczne dla Ukrainy, nawet z punktu widzenia zachowania jej państwowości w jej nowoczesnej formie, ujawnią się w całej okazałości i w pełnym rozkwicie”.
Putin mówi też, że broń jądrowa „jest do użycia w każdej chwili”. Ale kiedy Dmitrij Kisielow pyta go, czy rozważał jej użycie jesienią 2022 roku, kiedy Ukraińcy zmusili jego armię do wycofania się spod Charkowa i z Chersonia, odpowiada: „A po co?”
"Mimo, że ówczesne dowództwo podjęło decyzję o wycofaniu wojsk z Chersonia, nie oznaczało to wcale, że nasz front się tam rozpadł. Nie było nawet takiego zagrożenia. Zrobiono to po prostu, aby nie powodować niepotrzebnych strat w ludziach. To wszystko. Był to motyw najważniejszy, gdyż w warunkach działań bojowych, gdy nie było możliwości pełnego zaopatrzenia grupy zlokalizowanej na prawym brzegu, po prostu ponieślibyśmy nieuzasadnione straty kadrowe. Z tego powodu zdecydowano się przenieść na lewy brzeg”.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia w rozmowie z „Polityką” mówił o przesunięciu terminu procedowania ustaw aborcyjnych na 11 kwietnia 2024 roku
„Słyszę oczywiście głosy tych, którzy zarzucają mi, że coś blokuję. Ale proszę sobie wyobrazić, jakie głosy słyszelibyśmy dziś jako koalicja i jakie manifestacje mielibyśmy na ulicach, gdyby było już jasne, że to koniec, że przepadło” – mówi Szymon Hołownia.
Hołownia nagle zmienił zdanie. Obwieścił, że na posiedzeniu 6-8 marca – mimo wcześniejszych zapowiedzi – Sejm nie zajmie się projektami aborcyjnymi koalicyjnych klubów. A do sprawy wróci po wyborach samorządowych – 11 kwietnia 2024 roku.
Dopytywany o to, co zmieni procedowanie ustaw miesiąc później, stwierdził, że „decyzja, żeby nie brać ważnych projektów z marszu, a dać partiom jasno opisany czas na przygotowanie się do tej ważnej rozmowy, stworzyła nową polityczną rzeczywistość”.
„W kampanii wyborczej otwarcie mówiliśmy, jakie jest stanowisko Trzeciej Drogi w sprawie prawa dotyczącego aborcji. (…) Każdy i każda, kto się nie zgadzał z naszym podejściem do tej sprawy, mógł przecież i pewnie zagłosował na KO i Lewicę” – mówił Hołownia.
Dodał, że chciałby oddać głos sprawie aborcji „milionom polskich kobiet, które dziś nie mają prawa decydowania o swoim losie”. Ale ten głos ma "pan Macierewicz, Kaczyński czy Suski”.
„Sejm X kadencji to w 70 proc. mężczyźni. Polacy wybrali Sejm dużo bardziej konserwatywny niż oni sami. Ktoś mi ostatnio wykrzyczał: wiem, że w tym Sejmie prawa nie zmienimy, ale jak dasz to pod głosowanie, to przynajmniej będzie wiadomo, kto jest kim! A więc to o to chodzi? Żeby oznaczyć wrogów do kolejnej politycznej wojny? Czy żeby stanąć na głowie, by tu, dziś, teraz, pomóc zmuszanym przez tchórzliwe państwo do heroizmu kobietom?” – mówił Hołownia.
Premier Donald Tusk podkreślał po spotkaniu z prezydentem USA Joe Bidenem w Waszyngtonie, że Polska i Stany Zjednoczone mają wspólne poglądy na kwestie związane z bezpieczeństwem i koniecznością wsparcia Ukrainy w walce z Rosją
Podczas konferencji prasowej premier Tusk zaapelował do szefa Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów USA Mike'a Johnsona w tej sprawie. Stwierdził, że „los milionów ludzi” zależy od tego, czy Republikanin wyrazi zgodę na głosowanie w sprawie pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości 60 miliardów dolarów.
„To nie jest kwestia, która ma znaczenie na amerykańskiej scenie politycznej. Johnson weźmie odpowiedzialność za tysiące istnień ludzkich, jeżeli nie zgodzi się na wsparcie dla Ukrainy„ – mówił Tusk. ”Musi mieć świadomość, że od jego indywidualnych decyzji zależy los milionów ludzi".
Przypomnijmy, że Republikanie blokują pomoc dla Ukrainy, a z Kijowa płyną dramatyczne głosy, że bez niej będzie trudno wygrać wojnę. Pomocy dla Kijowa sprzeciwia się Donald Trump, kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta.
USA ogłosiło, że planuje udzielić Polsce pożyczki w wysokości 2 mld dolarów na zakup 96 śmigłowców Apache.
„Jestem człowiekiem, który broni życia. Dla mnie aborcja jest pozbawieniem życia małego człowieka” – powiedział Andrzej Duda w wywiadzie dla dziennikarza „Faktów” TVN Marcina Wrony.
Na pytanie, czy jest gotów na kompromis w sprawie prawa aborcyjnego, na dopuszczenie do przeprowadzenia aborcji do 12. tygodnia ciąży, odpowiedział: „Dzisiaj ustawa dopuszcza możliwość przerwania ciąży, czyli pozbawienia dziecka życia w łonie matki, w sytuacji, gdyby było zagrożenie dla życia kobiety”. – Z tego punktu widzenia bezpieczeństwo życia kobiety jest zabezpieczone – zaznaczył w wywiadzie dla korespondenta TVN Marcina Wrony w ambasadzie RP w Waszyngtonie.
Prezydent dodał, że jego „pogląd na temat aborcji jest znany”. – Jestem człowiekiem, który broni życia. Dla mnie aborcja jest pozbawieniem życia małego człowieka, który znajduje się w łonie matki. Jeśli ktoś żąda aborcji, to dla mnie żąda prawa do zabijania – stwierdził Duda.
Pytany, czy zaakceptuje to, jeśli naród w referendum opowiedziałby się za złagodzeniem prawa aborcyjnego, stwierdził, że „nie powinno być referendum w sprawach życia i śmierci”.
Zapytany, co zrobi z ustawą dotyczącą pigułki „dzień po”, odpowiedział: „Nie mam nic przeciwko temu, żeby ta pigułka była”. – Ona jest na polskim rynku i jest dostępna na rozsądnych zasadach. Jest dostępna na receptę, a jej dostępność – całkowicie swobodna – dla niepełnoletnich osób jest daleko idącą przesadą – dodał prezydent Duda.
Jako argument przytoczył, to, że władze blokowały swobodny dostęp do użytkowania solariów przez osoby poniżej 18. roku życia. – Blokowaliśmy dostęp do energetyków, do napojów energetycznych – przypomniał.
„Ja osobiście podpisywałem konwencję europejską o ochronie dzieci przed niegodziwym traktowaniem i wykorzystywaniem w celach seksualnych, gdzie dziecko jest określone jako do 18. roku życia” – argumentował.
„Nie mam nic przeciwko temu, jeśli taka będzie decyzja rodziny czy rodzica, to taka dziewczynka niepełnoletnia w razie konieczności zażyła, ale niech to się dzieje za zgodą rodzica, matki, ojca” – dodał. Czeka, aż ustawa ta znajdzie się na jego biurku i wówczas zdecyduje. „Ustawy, która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady, nie podpiszę” – oznajmił prezydent.
„Te trzy stolice – Warszawa, Berlin i Paryż – moim zdaniem mają w tej chwili takie zadanie i taką moc, żeby mobilizować całą Europę” – tłumaczył Tusk w TVP Info po spotkaniu w Białym Domu z prezydentem USA Joe Bidenem
„W Berlinie będę rozmawiał z prezydentem Emmanuelem Macronem i kanclerzem Olafem Scholzem o wsparciu dla Ukrainy, czekają na moje informacje z Waszyngtonu” – zapowiedział Donald Tusk w TVP Info po rozmowach w Białym Domu z Joe Bidenem.
„Rozmawiamy jako dwa chyba najbardziej zaangażowane kraje w pomoc Ukrainie w czasie wojny. Rozmawiamy o tym, jak przejść ten krytyczny moment – krytyczny, bo ciągle nie ma odblokowania tej pomocy finansowej w Izbie Reprezentantów tu w USA” – komentował premier Donald Tusk rozmowy z prezydentem USA Joe Bidenem.
„Prezydent Biden powiedział, że ciągle jest optymistą i że wierzy w to, i liczy na to, że ta pomoc zostanie odblokowana. Rozmawiałem z prezydentem Bidenem o tym, w jaki sposób mobilizujemy naszych kolegów w Europie. W piątek, a więc zaraz, odbędzie się nagły, nieplanowany szczyt Trójkąta Weimarskiego. Będę w Berlinie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem rozmawiać o tej sytuacji; czekają także na moje informacje z rozmów tutaj w Waszyngtonie” – zapowiedział Tusk.
„Coraz częściej będzie się patrzyło na ten trójkąt — na Paryż, Berlin i Warszawę”. „Te trzy stolice moim zdaniem mają w tej chwili takie zadanie i taką moc, żeby mobilizować całą Europę”. „Ale bądźmy optymistami. Nie mam powodu nie wierzyć prezydentowi Bidenowi, gdy mówi, poczekajcie, chyba znajdziemy rozwiązanie i ta pomoc popłynie” – przekonywał Tusk.
„Nie oszukujmy się — w Europie można nadawać ton różnym sprawom, jeśli trzy stolice się dogadają i będą działać razem. To jest Warszawa, Berlin i Paryż. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by zrewitalizować Trójkąt Weimarski, by miał realny, mocny wpływ na wszystkie decyzje europejskie”.
„Jest coś, co nie zawsze jest doceniane i dostrzegane, dlatego, że nie przynosi bezpośredniego efektu w tej chwili. (...) Może nie wszyscy doceniamy tę rewolucyjną zmianę, jaka dokonała się w większości stolic europejskich. Mamy naprawdę rewolucyjną zmianę w Niemczech. To, że dzisiaj Niemcy, dwie największe partie ścigają się wręcz, która jest bardziej proukraińska; prezydent Macron wszystkich zaskoczył gotowością wysłania żołnierzy francuskich” – mówił premier Tusk.
„Weźmy Włochy. Premier Giorgia Meloni była podejrzewana, gdy wygrywała wybory, że będzie raczej tą opcją proputinowską, ale nic z tych rzeczy. Włochy pod rządami premier Meloni są w czołówce państw, przynajmniej jeśli chodzi o deklaracje, wspierania Ukrainy. Wielka Brytania (...) jest zdecydowanie proukraińska. Szwecja, Finlandia — wiadomo; państwa bałtyckie — nieduże, ale też zdeterminowane. Właściwie mamy realny problem z dwoma sąsiadami i tradycyjnymi przyjaciółmi. Budapeszt i Bratysława to dwa miejsca dzisiaj jasno sceptyczne wobec Ukrainy i flirtujące z Putinem” — wyliczył Tusk.
[Cytaty za PAP]