Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Będziemy wykorzystywali wszelkie możliwe działania prawne, aby przywrócić możliwość pracy posłów” – mówi rzecznik PiS Rafał Bochenek
Reporterzy OKO.press Katarzyna Kojzar i Marcel Wandas rozmawiali dziś w Sejmie z rzecznikiem PiS Rafałem Bochenkiem o nieudanej próbie wprowadzenia do budynku parlamentu byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prawo i Sprawiedliwość zrzuca z siebie odpowiedzialność za poranne przepychanki przed budynkiem Sejmu – i obwinia za nie... marszałka Szymona Hołownię.
„To, że dzisiaj mieliśmy do czynienia z taką sytuacją przed Sejmem, to jest wynik działań pana marszałka Hołowni, który nie stosuje się do orzeczeń sądowych i również do obowiązującego powszechnie w Polsce prawa. Wobec pana posła Kamińskiego, jak i również pana posła Wąsika zostało skutecznie zastosowane prawo łaski przez pana prezydenta, co zostało również potwierdzone w orzeczeniu Sądu Najwyższego. Wobec tego wygaszenie mandatów przez pana marszałka Hołownię jest bezskutecznę. A działania pana marszałka Hołowni i dzisiaj wykonującej jego polecenia straży marszałkowskiej są bezpodstawne i nielegalne” – twierdzi w rozmowie z OKO.press rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
Według Bochenka PiS nie będzie już w czwartek podejmować następnej próby wprowadzenia do Sejmu Wąsika i Kamińskiego. Nie będzie „podkopów i helikoptera” – mówi Bochenek, nawiązując do słów marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który zapowiedział, że Wąsik i Kamiński „czy będą próbowali spuścić się na spadochronach, czy zrobić patriotyczny podkop – nie wejdą do Sejmu”.
„My widzieliśmy, jak skandalicznie się zachowywała koalicja 13 grudnia i ten ruch polityczny ośmiogwiazdkowy, którym się szczycili panowie Tusk Hołownia, idąc pod jego sztandarami w tej kampanii wyborczej. My takich działań nie będziemy popierali, będziemy wykorzystywali wszelkie możliwe działania prawne, aby przywrócić możliwość pracy posłów” – mówi Bochenek.
Były dziennikarz stacji Fox News został dopuszczony do Putina we wtorek. Teraz wywiad jest przygotowywany do publikacji
Propaganda Kremla relacjonuje te przygotowania prawie że minuta po minucie. I tak bardzo ekscytuje się tym wywiadem, że powyłaziły wszystkie jej kompleksy wobec Zachodu.
Z jednej strony Miedwiediew groził dziś światu wojną nuklearną, z drugiej – propaganda Kremla zachwycała się, że amerykański prawicowy dziennikarz poszedł do podróbki McDonald’sa w Moskwie (po wycofaniu się z Rosji amerykańskiej sieci nazywa się to teraz Wkusno i Toczka, czyli Smaczne i kropka), zamówił burgera i po rosyjsku powiedział “Dziękuję”. A potem cieszy się jeszcze i z tego, że zapowiedź Carlsona na X, że opublikuje wywiad z Putinem obejrzało 51 mln osób. Bo to znaczy, że rzeczywiście Putin jest ważny i świat z napięciem czeka na jego słowa.
Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, który tyle razy tłumaczył, że do przywódcy Rosji nie można się tak po prostu zbliżyć, gdyż nie pozwalają na to wymogi sanitarne, teraz nie był w stanie powiedzieć, czy Carlson odbył stosowną kwarantannę. W powietrzu wisiało pytanie, czy Putin dał sobie przypiąć do ubrania mikroporty, żeby dźwięk się dobrze nagrał. Swoim nadwornym ekipom na to nie pozwala, więc dźwiękowcy zbierają głos mikrofonami na wysięgnikach. Te zaś nagrywają nie tylko wypowiedzi Putina, ale też to, jak stuka palcami po blacie.
W każdym razie, gdy cały świat w napięciu czekał, co też dwaj panowie sobie powiedzieli, rosyjska propaganda ujawniła, że nagranie zostało zrobione we wtorek 6 lutego, trwało dwie godziny, było obrabiane, istniała surówka w postaci stenogramów — ale one, jeśli krążą w sieci, są “fejkami”.
Oraz — dla zachowania resztek godności — że to nie prawda, że jedyny Tucker Carlson wpadł na całym świecie na pomysł zrobienia wywiadu z Putinem (tak twierdzi Carlson, przy okazji dodając, że z tego powodu był prześladowany przez władze USA). Pieskow natomiast wyjaśnił, że Putin jest zasypywany propozycjami wywiadów, tylko że nie uważa za stosowne na nie odpowiadać, gdyż są to “media jednostronne”. Tucker Carlson został wybrany, gdyż “jego stanowisko kontrastowo różni się od tradycyjnych mediów anglosaskich”.
Bardzo spodobała się więc propagandzie europejska zapowiedź, że za pomaganie Putinowi Tucker Carlson może trafić na europejską listę sankcyjną. To bardzo pasuje do opowieści o niewinnej Rosji prześladowanej przez całe zło świata i wspomaganej tylko przez nielicznych śmiałków. Takich jak Tucker Carlson. Czy ostrzeżenie Guy Verhofstadta opublikowane w dniu montowania wywiad z Putinem odniesie jakiś skutek, zobaczymy jutro.
Przeczytaj także:
„Dziś trudno jest utrzymać się po utracie małżonka. Zmienimy to” – ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówi OKO.press o projekcie dotyczącym renty wdowiej.
W tej chwili w Sejmie trwa debata nad tym obywatelskim projektem. O jego założeniach pisała w OKO.press rok temu Julia Theus.
Przeczytaj także:
Andrzej Duda wraz z małżonką jest w podróży do Rwandy, wystąpił na konferencji prasowej z prezydentem Paulem Kagame. Dudę pytano m.in. o ryzyko wojny z Rosją i o wypowiedzi Trumpa o końcu wojny w Ukrainie.
„Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia jako Prezydenta RP, który kiedyś współpracował z Prezydentem Donaldem Trumpem podczas sprawowania przez niego pierwszej kadencji prezydenckiej. To, co mi obiecał, spełniło się. Zatem jeśli otrzymałem od Prezydenta Trumpa jakąkolwiek obietnicę, jeśli mi coś obiecał, to się spełniło” – powiedział Duda reporterom.
„Prezydent Polski Andrzej Duda uważa, że były prezydent USA Donald Trump dotrzyma obietnicy zakończenia konfliktu na Ukrainie w ciągu 24 godzin, jeśli ponownie wygra wybory. Wcześniej Trump powiedział, że gdyby był prezydentem Stanów Zjednoczonych, w ciągu 24 godzin zakończyłby konflikt na Ukrainie. Z kolei minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow wątpił, czy władze Kijowa są gotowe na pokojowe rozwiązanie konfliktu, w tym według formuły Trumpa” – pisze dziś rosyjska państwowa agencja informacyjna RIA Novosti.
„Powodem odwołania były poważne naruszenia przepisów dotyczących ochrony danych osobowych oraz niedopełnienie obowiązków związanych z zabezpieczeniem zasobu archiwalnego instytucji” – czytamy na stronie MKiDN
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bartłomiej Sienkiewicz 6 lutego 2024 r. odwołał Roberta Kaczmarka z funkcji dyrektora Filmoteki Narodowej — Instytutu Audiowizualnego.
„W trakcie czynności nadzorczych stwierdzono dopuszczenie przez dyrektora FINA do nieuprawnionego ujawnienia danych osobowych. Zaniedbania dotyczące zabezpieczenia bezcennego dla kultury zasobu archiwalnego instytucji i dóbr kultury, w tym materiałów negatywowych, kopii wzorcowych oraz innych archiwalnych kopii filmowych filmów polskich, są nie do zaakceptowania. Niestety, pomimo udzielonej dotacji na poprawę warunków przechowywania materiałów archiwalnych, stan zachowania zbiorów nadal jest niezadowalający i wymaga pilnych działań” – czytamy w komunikacie na stronie MKiDN.
„Celem Ministra jest przywrócenie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa zbiorów oraz porządku w instytucji. Związki zawodowe oraz stowarzyszenia zawodowe i twórcze nie sprzeciwiły się zamiarowi odwołania dyrektora FINA. Nowy dyrektor FINA zostanie wyłoniony w trybie przepisów ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej” – informuje resort.
Robert Kaczmarek objął stanowisko w FINA w marcu 2021 roku z nadania ministra Piotra Glińskiego. Zajął miejsce Dariusza Wieromiejczyka, którego zwolniono w następstwie tzw. afery wibratorowej, gdy odmówił ocenzurowania dwóch dokumentów podczas feministycznego festiwalu Herstorie. Jeden z filmów dotyczył fabryki gadżetów seksualnych.
Przeczytaj także:
O sytuacji w FINA pod rządami Roberta Kaczmarka pisał w „Gazecie Wyborczej” Witold Mrozek. Pracownicy Filmoteki skarżyli się na zwolnienia, paraliż decyzyjny, wypytywanie zatrudnionych osób o religię i poglądy polityczne, zwracali uwagę na transfery z „Gazety Polskiej” do FINA.
Kaczmarek znany jest ze współpracy artystycznej z posłem Grzegorzem Braunem, z którym nakręcił m.in. film „TW Bolek” o Lechu Wałęsie. Był też producentem „smoleńskich” filmów Ewy Stankiewicz „Solidarni 2010” i „Krzyż„. Wyreżyserował również dokument o Lechu Kaczyńskim pt. ”Niosła go Polska".