Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
22 czerwca 2025 jako data startu misji Axiom-4 jest już nieaktualna. O kolejnym terminie lotu, w którym weźmie udział polski astronauta, NASA poinformuje w ciągu najbliższych dni
Planowany na niedzielę start misji Axiom-4 został odwołany. Był to już siódmy termin lotu w kosmos, w którym ma wziąć udział polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski.
Jak informuje NASA, decyzja o przełożeniu wynikała z konieczności upewnienia się co do stanu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) po niedawnej awarii w rosyjskim module serwisowym Zwiezda. To właśnie tam wykryto wyciek powietrza, który spowodował spadek ciśnienia i uniemożliwił start misji Axiom-4. Po przeprowadzonych naprawach poziom ciśnienia w module Zwiezda się ustabilizował, ale sytuacja jest nadal monitorowana.
W oficjalnym komunikacie NASA czytamy, że ze względu na połączone i współzależne systemy stacji, konieczna jest pewność, że ISS jest gotowa na przyjęcie nowych astronautów.
O kolejnym terminie lotu NASA ma poinformować w ciągu kilku najbliższych dni.
Załoga misji Axiom-4 pozostaje w kwarantannie od 26 maja. Pierwotnie misja miała wystartować 29 maja, jednak termin startu był już siedmiokrotnie przesuwany.
Powodami opóźnień były po kolei: konieczność wymiany części w statku Crew Dragon, problemy techniczne z silnikiem rakiety Falcon 9, zbyt wietrzna pogoda, wyciek ciekłego tlenu w Falconie oraz problemy w rosyjskim module Zvezda na ISS.
Misja Axiom-4 to czwarty komercyjny lot firmy Axiom Space na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Poza Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim w misji biorą udział Peggy Whitson, była astronautka NASA i dyrektorka lotów kosmicznych w Axiom Space, indyjski pilot doświadczalny Shubhanshu Shukla oraz astronauta z Węgier Tibor Kapu.
Załoga ma spędzić na ISS do 14 dni, realizując około 60 eksperymentów naukowych, w tym 13 przygotowanych przez polskich naukowców.
„Czekaliśmy na to 47 lat. 27 czerwca 1978 roku Mirosław Hermaszewski – wtedy miał 37 lat i był w stopniu majora – poleciał w kosmos.
Dzisiejsze dzieciaki i nastolatkowie będą miały swojego Uznańskiego, który będzie ich inspirował do studiowania nauk technicznych i polubienia STEM-u
(skrótowy termin obejmujący naukę, technologię, inżynierię i matematykę – przyp. aut.), aby pójść w jego ślady” – mówił w OKO.press Maciej Myśliwiec, ekspert branży kosmicznej i założyciel Space Agency.
Przeczytaj także:
Podczas dwóch jawnych posiedzeń Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zajmie się dwoma protestami wyborczymi, w wyniku których ponownie przeliczono głosy w 13 obwodowych komisjach wyborczych. Tymczasem do SN może wpłynąć w sumie 50 tys. protestów
27 czerwca Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN odbędzie dwa posiedzenia w sprawie protestów związanych z przebiegiem wyborów prezydenckich. Pierwsze posiedzenie zaplanowano na godz. 9, drugie na godz. 11. Oba będą jawne.
Posiedzenia dotyczą dwóch protestów wyborczych, w których SN zdecydował o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart z 13 obwodowych komisji wyborczych m.in. z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, Bielska-Białej i Grudziądza.
„SN wystąpił jeszcze w kilku sprawach albo z takimi odezwami do sądów rejonowych, albo sam dokonywał czynności sprawdzających, dowodowych. Przynajmniej w przypadku tych dwóch protestów będą posiedzenia jawne. Czy składy sędziowskie w innych sprawach też się na to zdecydują, to już kwestia odrębna" – powiedział w rozmowie z PAP rzecznik SN Aleksander Stępkowski.
O protesty wyborcze został zapytany dziś na konferencji prasowej Donald Tusk.
„Ja nie mam takiej intencji, żeby liczyć głosy, bo może uda się unieważnić te wybory. Ale one nie będą ważne z punktu widzenia obywateli, jeśli nie wyjaśnimy tych wszystkich protestów" – powiedział premier.
Dopytywany, czy widzi konieczność ponownego przeliczenia wszystkich głosów, podkreślił, że głosy należy ponownie przeliczyć tam, gdzie pojawiają się jakieś wątpliwości.
„Na razie z ok. 30 tys. protestów, które wpłynęły do Sądu Najwyższego, do zbadania przez prokuraturę trafiło ok. 150 z nich. Wciąż czekamy na przekazanie pozostałych protestów, żeby uczciwie ocenić, gdzie trzeba sprawdzać, a gdzie nie trzeba" – powiedział premier.
16 czerwca był ostatnim terminem na złożenie protestu wyborczego na przebieg wyborów prezydenckich, które odbyły się 1 czerwca. Protesty nadal spływają jednak do Sądu Najwyższego, ponieważ dla tych, które zostały nadane za pośrednictwem Poczty Polskiej, liczy się data stempla pocztowego.
„Do czwartku myśleliśmy, że liczba protestów przekroczy nieco 40 tys., ale w piątek drogą pocztową przyszło kolejne 5 tys. i ponoć jeszcze mają wpłynąć kolejne. Liczymy się więc ze skalą 50 tys. protestów"
- powiedział sędzia Stępkowski w rozmowie z PAP.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzygnie o ważności wyboru prezydenta RP.
Uchwała w tej sprawie musi zapaść w ciągu 30 dni od podania wyników wyborów do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem na podjęcie uchwały przez SN jest 2 lipca.
Jak podkreśla jednak rzecznik SN, rozpoznanie wszystkich 50 tys. protestów do 2 lipca będzie wyzwaniem, ale jednocześnie termin ten jest dla sądu terminem „instrukcyjnym".
„Jeśli SN nie dotrzyma wskazanego ustawowo terminu ze względu na uwarunkowania faktyczne, to nie wywiera to żadnych skutków prawnych" – wskazał sędzia Stępkowski w rozmowie z PAP.
Przeczytaj także:
Dotychczasowy minister do spraw europejskich obejmie funkcję rzecznika rządu. Powołanie rzecznika było jedną z obietnic premiera, którą złożył przy okazji głosowania nad wotum zaufania dla rządu Koalicji 15 października po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich
Donald Tusk ogłosił, że rzecznikiem jego rządu zostanie Adam Szłapka. Dotychczasowy minister ds. Unii Europejskiej obejmie nową funkcję 1 lipca, tuż po zakończeniu 30 czerwca polskiej prezydencji w Radzie UE.
Szłapka, występując na wspólnej konferencji prasowej z Donaldem Tuskiem, podkreślił, że jego najważniejszym celem będzie informowanie o sukcesach rządu, których jest „bardzo dużo".
„Można mówić o KPO, o babciowym, o poprawiającej się szybko jakości kolei. Sukcesów jest bardzo dużo w każdym ministerstwie
i naszym zadaniem jest to, żeby to nie obywatel musiał się dowiadywać, jakie te sukcesy są, ale żebyśmy my umieli docierać do każdego obywatela z informacją o tym, co robimy, bo robimy naprawdę bardzo dużo" – powiedział Szłapka.
Kolejnym priorytetem nowego rzecznika będzie walka z dezinformacją.
Jak podkreślił, na co dzień wśród informacyjnego chaosu pojawia się wiele kłamstw. „Część z nich jest intencjonalna, część z nich jest po prostu bałaganem. Naszym zadaniem, całej postawionej od podstaw komunikacji rządu, będzie to, żeby z tą dezinformacją walczyć" – oświadczył Adam Szłapka.
Jak zapewnił, będzie dostępny dla mediów „każdego dnia przez 24 godziny na dobę".
„Moim zadaniem nie będzie gwiazdorzenie i niewychodzenie z mediów, ale to, by zbudować w całym rządzie, we wszystkich ministerstwach, ekipę, która będzie gotowa wziąć odpowiedzialność za lepszą komunikację, aby wszyscy mieli każdego dnia poczucie, że wiedzą, co robimy" – zakończył rzecznik.
Adam Szłapka od listopada 2019 r. pełni funkcję przewodniczącego partii Nowoczesna, która wchodzi w skład Koalicji Obywatelskiej. Posłem jest już trzecią kadencję. Po raz pierwszy uzyskał mandat poselski w 2015 r. W ostatnich wyborach parlamentarnych otrzymał 149 064 głosy, uzyskując trzeci co do wielkości wynik w kraju. Wyprzedzili go jedynie Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. W grudniu 2023 r. został ministrem do spraw Unii Europejskiej w rządzie Koalicji 15 października.
Przeczytaj także:
Wojna między Izraelem a Iranem wkracza w drugi tydzień. Minionej nocy Izrael zatakował wiele celów, Iran odpowiedział pociskami i dronami. Minister obrony Izraela przestrzega libański Hezbollah przed zaangażowaniem w konflikt
Izraelskie wojsko informuje o dziesiątkach atakach przeprowadzonych w ciągu nocy na cele wojskowe w Iranie. Armia uderzyła m.in. na Organizację Innowacji i Badań Obronnych (SPND), która zdaniem Izraela działa na rzecz irańskiego ministerstwa obrony i bierze udział w rozwoju broni jądrowej Iranu.
Dziś Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) potwierdziła także, że kluczowe budynki w irańskim ośrodku badawczym w Chondab zostały uszkodzone w czasie izraelskich ataków z ubiegłych dni. To aktualizacja oceny z wczoraj, kiedy MAEA stwierdziła, że reaktor w Chondab został trafiony, ale nie zaobserwowano żadnych skutków radiologicznych.
W ciągu minionej nocy Iran przeprowadził kolejny atak rakietowy na Izrael. W kilku rejonach kraju ogłoszona alarm przeciwlotniczy, ale jak informuje izraelska armia, obrona przeciwlotnicza przechwyciła część irańskich dronów.
Minister obrony Izraela ostrzega libański Hezbollah. Israel Katz powiedział, że cierpliwość Izraela wobec terrorystów, którzy mu zagrażają, wyczerpała się.
To odpowiedź na wczorajszą (19 czerwca) wypowiedź przywódcy wspieranego przez Iran Hezbollahu. Naim Kassem powiedział, że jego organizacja będzie działać tak, jak uzna za stosowne w obliczu „brutalnej izraelsko-amerykańskiej agresji” na Iran.
Dziś, 13 czerwca, rozpoczyna się drugi tydzień wojny między Izraelem a Iranem.
Nad ranem izraelska armia rozpoczęła zmasowane ataki na irańskie obiekty nuklearne i wojskowe. Zdaniem Izraela, Teheran ma wystarczającą ilość wzbogaconego uranu, by zbudować dziewięć bomb atomowych. W odpowiedzi Iran zaatakował Izrael rakietami i dronami. Twierdzi, że jego program nuklearny jest pokojowy.
W ciągu tygodnia siły izraelskie zlikwidowały najważniejszych dowódców wojskowych Iranu, uszkodziły jego potencjał nuklearny i zabiły setki cywilów. W odwetowych atakach Iranu zginęło co najmniej kilkudziesięciu izraelskich cywilów.
Jak poinformował Biały Dom 19 czerwca, Donald Trump podejmie decyzję w sprawie potencjalnego zaangażowania USA w ciągu dwóch tygodni. Wcześniej prezydent USA na zmianę groził Teheranowi (np. użyciem bomby „bunker buster”, która mogłaby zniszczyć obiekty nuklearne mieszczące się głęboko pod ziemią) i wzywał go do wznowienia rozmów nuklearnych zawieszonych z powodu konfliktu.
Europejscy urzędnicy organizują dziś (20 czerwca) spotkanie w Genewie z ministrem spraw zagranicznych Iranu, w którym udział mają wziąć także ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec oraz Unii Europejskiej.
Przeczytaj także:
Unijna komisarz ds. równości weźmie udział w Paradzie Równości w Budapeszcie, pomimo że szefowa KE radziła komisarzom, by tego nie robili. Hadja Lahbib przejdzie w zakazanym przez Viktora Orbána marszu razem z ponad 70 europarlamentarzystami, którzy zapowiedzieli swoją obecność
Unijna komisarz ds. równości Hadja Lahbib zapowiedziała, że ma zamiar wziąć udział w organizowanej pomimo zakazu Paradzie Równości w Budapeszcie – donosi portal Euractiv.
Lahbib będzie prawdopodobnie jedyną członkinią KE, która zdecyduje się na udział w Paradzie 28 czerwca. Jak ujawnił bowiem portal Euractiv, biuro szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen wysłało w maju do biur komisarzy wewnętrzną instrukcję odradzającą udział w tym wydarzeniu.
Jak pisał portal Euractiv powodem, dla którego KE odradzała udział komisarzom w tym wydarzeniu, była obawa przed „prowokowaniem rządu Viktora Orbána”. KE podkreśliła, że nikomu nie zakazała udziału w wydarzeniu, a jedynie odradziła go.
Rząd Viktora Orbána uważa, że organizacja Parady Równości w Budapeszcie jest nielegalna w związku z obowiązywaniem od kwietnia 2025 roku restrykcyjnego prawa zakazującego organizacji wydarzeń, które przedstawiają „rozbieżność z tożsamością odpowiadającą płci przy urodzeniu, zmianę płci lub homoseksualność”.
Organizację Parady Równości wsparł należący do Zielonych burmistrz Budapesztu Gergely Karácsony. Mimo to losy Parady wciąż są niepewne, bo w czwartek 19 czerwca węgierska policja ogłosiła, że organizacja zgromadzenia jest zabroniona.
Oprócz pochodzącej z Belgii komisarz Lahbib w węgierskiej Paradzie Równości udział ma wziąć ponad 70 europarlamentarzystów, w tym m.in. europosłowie Lewicy, a także wielu działaczy organizacji samorządowych z różnych krajów UE.
Udział w Paradzie potwierdziła też należąca do Europejskiej Partii Ludowej irlandzka europosłanka Maria Walsh. I to pomimo że należąca do EPL największa obecnie węgierska partia opozycyjna Tisza zwróciła się do europosłów z prośbą o to, by nie brać udziału w wydarzeniu. Założyciel Tiszy, europoseł Péter Magyar argumentował, że jedynie „pomoże Orbánowi” – przytacza Euractiv.
Parada Równości ma przejść przez Budapeszt 28 czerwca. Wydarzenie to ma szczególne znaczenie zważywszy na to, że reżim Orbána od lat wprowadza dyskryminacyjne regulacje, w związku z czym toczą się przeciwko niemu postępowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości oraz w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. To m.in. z tego powodu Węgry mają wciąż zablokowany dostęp do części środków unijnych.
Przeczytaj także: