0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Supporters of Chairman and top candidate of the Freedom Party of Austria (FPOe) Herbert Kickl celebrate during an election rally outside of Saint Stephen’s cathedral in Vienna, Austria on September 27, 2024. - General elections in Austria will take place on September 29, 2024. (Photo by Joe Klamar / AFP)Supporters of Chairm...

Dzień na żywo. Wybory w Austrii – skrajna prawica wygrywa. Papież skrytykowany przez katolicką uczelnię

Sondaże exit poll dają zwycięstwo skrajnie prawicowej FPÖ w wyborach parlamentarnych w Austrii. Papież nazwał kobiety „płodnym przyjęciem” – to było za dużo nawet dla katolików

Google News

17:50 20-08-2024

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Onet: Szef PKOl idzie na wojnę z Ministerstwem Sportu. Wciąga w nią związki sportowe

Radosław Piesiewicz szuka poparcia wśród najważniejszych ludzi świata sportu. W piśmie rozesłanym do członków zarządu PKOl pisze o szkodliwej „retoryce porażki” i „niszczeniu wizerunku”. O rozkręcającej się wojnie szefa PKOl z Ministerstwem Sportu informuje Onet

Onet ujawnił treść pisma, które biuro zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego rozesłało do członków związków sportowych. Ma to być bezpośrednia odpowiedź na interwencję ministra sportu Sławomira Nitrasa, który po Igrzyskach w Paryżu zażądał rozliczeń. Chodzi o sposób przygotowania polskich sportowców do wydarzenia, umowy, które zawierał PKOl, listę akredytowanych osób oraz szczegóły dotyczące udziału prezesów i członków zarządów związków w delegacjach. Premier Donald Tusk zapowiedział także, że w kontrolę finansów w związkach sportowych i PKOl zostanie zaangażowana Krajowa Administracja Skarbowa.

Jak podaje Onet, szef komitetu Radosław Piesiewicz, rozsyłając dziś pismo, próbuje zbudować szeroki front poparcia dla kierownictwa PKOl wśród najważniejszych ludzi związanych ze sportem.

W stanowisku, poza podziękowaniami dla olimpijczyków, można przeczytać, że „retoryka porażki”, którą posługuje się MS, jest krzywdząca dla sportowców, a także całego zaplecza szkoleniowego. Przypomnijmy, że w Paryżu reprezentanci Polski zdobyli 10 medali, zajmując 41. w ogólnej klasyfikacji. Autorzy listu przekonują, że to nie PKOl odpowiada za ich szkolenia czy występy, tylko związki sportowe i samo ministerstwo, które je finansuje.

„Wywoływanie narodowej afery z powodu niezdobycia prognozowanej przez PKOl liczby medali, nie przyczyni się do zwiększenia motywacji do uprawiania sportu, a ewentualne odcięcie, niejako za karę, środków przekazywanych przez Ministerstwo Sportu i Turystyki spowoduje brak ciągłości szkolenia, na czym ucierpią przede wszystkim sportowcy, a w związku z tym cały polski sport” – czytamy w projekcie oświadczenia.

Przeczytaj także:

„Problemów w polskim sporcie jest wiele, bez rzetelnych badań i szerokiej debaty o sporcie nie znajdziemy ich źródła. Jednak jakakolwiek próba niszczenie wizerunku PKOl polskiego sportu nie uzdrowi” – piszą autorzy listu.

Członkowie zarządu PKOl mogą podpisywać się pod oświadczeniem do środy, 21 sierpnia, do godz. 14:00. Potem stanowisko ma zostać upublicznione w sieci.

Piesiewicz już wcześniej odmówił Sławomirowi Nitrasowi ujawnienia informacji o delegacjach do Paryża. „Termin pobytu na Igrzyskach Olimpijskich, adres zakwaterowania, rodzaj otrzymanej akredytacji, a także terminy pobytu poszczególnych osób w wiosce olimpijskiej nie mogą stanowić przedmiotu Pana zainteresowania. Kontynuacja tego typu zachowań będzie musiała być uznana za rażące naruszenie prawa i przekroczenie uprawnień wynikających z przepisów prawa” – stwierdził szef PKOl.

Przeczytaj także:

Premier Donald Tusk, zapowiadając państwowe kontrole w związkach sportowych i PKOl, odpowiedział Piesiewiczowi: „Jeśli nie ma tam woli, no to my tę wolę wyegzekwujemy, żeby wszystko było przejrzyste, jak na talerzu. Żeby Polacy zobaczyli, kto ile wydał, kto ile zarobił, jak wyglądało finansowanie, efekty też wyników olimpijskich, które stały się dla nas wszystkich też dzwonkiem alarmowym, bo pokazały, że coś jednak bardzo nie gra”.

16:07 20-08-2024

Prawa autorskie: Fot . Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot . Grzegorz Celej...

Przybywa psychologów szkolnych. Ale wciąż w 308 gminach w kraju nie ma ani jednego

Dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego nieobsadzonych jest 23,9 proc. etatów psychologów szkolnych – informuje Fundacja GrowSPACE. „To i tak postęp względem zeszłego roku”

W skali kraju aż 308 gmin nie ma ani jednego psychologa szkolnego na nadchodzący rok szkolny. Najwięcej „punktów krytycznych” znajduje się w województwie podkarpackim, łódzkim oraz zachodniopomorskim. Ale i tak jest lepiej niż w zeszłym roku, gdy gmin bez psychologa było aż 450, o 1/3 więcej niż dziś.

Dane zebrane przez Fundację GrowSPACE pochodzą z arkuszów organizacyjnych szkół publicznych na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. To oznacza, że wciąż trwa ruch kadrowy, a część wakatów może się zapełnić. W sumie w skali kraju do obsadzenia jest 9,5 tys. etatów, z czego zajętych stanowisk – 7,3 tys. Co piąte miejsce pozostaje dziś puste.

Na pytania Fundacji GrowSPACE odpowiedziało 88,5 proc. polskich samorządów.

Psycholog w każdej szkole

„Walczymy o to, żeby żadne dziecko nie pozostało za burtą” – mówił podczas konferencji prasowej Dominik Kuc, członek zarządu fundacji. „Dążymy do tego, żeby w każdej szkole był chociaż jeden psycholog. Wciąż występuje zjawisko »psychologa objazdowego«, który pracuje w pięciu szkołach w jednej gminie. A powinien mieć czas i warunki do tego, by budować relacje z dziećmi, w środowisku szkolnym, pracować prewencyjnie i współpracować z kadrą” – dodał.

„Wsparcie psychologa szkolnego jest kluczowym elementem ochrony zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Każde dziecko zasługuje na wsparcie i pomoc i żadne z nich nie może być krzywdzone przez wieloletnie zaniedbania systemowe” – mówiła psycholożka Aleksandra Stube.

15:39 20-08-2024

Prawa autorskie: fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plfot. Jakub Wlodek / ...

Bizon-uciekinier Forest został zastrzelony

Bizon, który od kilku miesięcy przemieszczał po terytorium Polski, został zastrzelony na zlecenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Akcję łowiecką przeprowadzono w okolicach Wisły na wysokości Tarłowa. Ale środowisko łowieckie jest wzburzone i oskarża RDOŚ o „partyzantkę”

„Na zlecenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, myśliwi dokonali eliminacji bizona, który uciekł z nielegalnej hodowli. Jednoznaczną rekomendację, co do postępowania w tej sprawie, wydali naukowcy z Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Bizon stanowił bezpośrednie zagrożenie dla stada żubrów w Bałtowie, do którego zbliżał się od kilku dni” – czytamy w komunikacie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Bizon nazywany przez leśników Forest uciekł wraz z samicą z nielegalnej hodowli na Śląsku jesienią 2023 roku. Para przemieszczała się na wschód kraju. Zimę spędziła na wolności, a podczas wędrówki doczekała się potomka. Bizony zostały odłowione i umieszczone w legalnym azylu dla zwierząt w Kurozwękach. Ale samiec z zagrody uciekł.

Polski Związek Łowiecki z Tarnobrzegu zaczął zbierać pieniądze na budowę specjalnej zagrody dla Foresta. „Prawo dopuszcza nie tylko bezwzględne rozprawienie się z tą sytuacją poprzez odstrzelenie zwierzęcia, ale drugim rozwiązaniem jest odłów, uśpienie go i przewóz do zagrody, którą budowaliśmy. Wybraliśmy tę ścieżkę, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to gatunek inwazyjny, według dyrektyw unijnych” – mówił w rozmowie z mediami Robert Bąk z PZŁ. „Zebraliśmy 45 tys. zł, wysłaliśmy już zaliczkę dla wykonawcy, który miał zbudować ogrodzenie dla bizona”.

RDOŚ podjął jednak decyzję o odstrzale. W ich opinii dalsza wędrówka bizona mogła zagrażać wolnym stadom żubrów.

„Dopuszczenie do możliwości krzyżowania się tego objętego ochroną i umieszczonego na czerwonych listach i w czerwonych księgach gatunku, z obcym geograficznie, amerykańskim bizonem zniweczyłoby pracę osób ratujących żubra przed całkowitym wymarciem. Prowadziłoby do wytworzenia mieszańców międzygatunkowych, nieposiadających cech gatunkowych żadnego z gatunków wyjściowych, a z czasem do całkowitego zaniku żubra w Polsce i Europie. Z tego powodu bizon uznany został za obcy gatunek inwazyjny (IGO) stwarzający zagrożenie dla Polski, podlegający szybkiej eliminacji” – wyjaśniał Lech Buchholz, Regionalny Konserwator Przyrody w Kielcach.

Przeczytaj także:

Jak informuje PAP, łowczy zapowiedzieli złożenie doniesienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

„Nasze działania na każdym etapie były zgodne z obowiązującym prawem. Rozwiązania zawarte w ustawie o inwazyjnych gatunkach obcych i w ustawie Prawo łowieckie mają za zadanie przyczynić się do eliminacji lub zminimalizowania negatywnego wpływu gatunków obcych na rodzimą przyrodę, rodzime gatunki, usługi ekosystemowe, gospodarkę oraz ludzkie zdrowie” – zastrzega RDOŚ.

14:51 20-08-2024

Prawa autorskie: Fot . Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot . Grzegorz Celej...

Konfederacja wybrała kandydata na prezydenta

„Rada Liderów wskazała Sławomira Mentzena, jako kandydata Konfederacji w wyborach na Prezydenta RP, które zostaną przeprowadzone w 2025 roku” – poinformowała partia w mediach społecznościowych

„Chcemy szybko zacząć kampanię, bo przy słabym kandydacie PiS z wielu powodów nic nie jest przesadzone w wyborach” – mówił w poniedziałek 19 sierpnia polityk Konfederacji Przemysław Wipler. We wtorek 20 sierpnia Rada Liderów zdecydowała, że w wyścigu o fotel prezydencki partia wystawi Sławomira Mentzena. Szefem kampanii ma zostać sekretarz Nowej Nadziei Bartosz Bocheńczak, autor sukcesu Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Jak pisała w OKO.press Agata Szczęśniak, Konfederacja liczy, że wobec pogubionego PiS-u i słabnącej Trzeciej Drogi to właśnie Mentzen zapewni tej formacji wejście na stałe na polityczne podium. Bosak, który jeszcze do niedawna był domyślnym kandydatem skrajnej prawicy w wyborach prezydenckich, tym razem ustąpił. Zaważyć na tym miało dobro całej partii: walka o zaistnienie w politycznym centrum. A także kwestie wizerunkowe: Bosak mimo nie najgorszych notowań, ma łatkę wiecznego przegranego oraz narodowego radykała. Na korzyść Mentzena działa nie tylko świeżość, ale i biografia: w odróżnieniu od Bosaka nie jest zawodowym politykiem, jest postrzegany jako człowiek, który zna życie i odniósł sukces.

Przeczytaj także:

„Musimy iść szeroko i budować stabilne ugrupowanie na polskiej prawicy. Prezes Mentzen jest gotowy stanąć do rywalizacji w tych wyborach. Przygotowywał się do tego momentu od dłuższego czasu” – komentował polityk Konfederacji Krzysztof Rzońca.

13:51 20-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Jakub Wlodek / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Wlodek / ...

Newsweek: PiS nie może spłacić wielomilionowego kredytu. Partii grozi bankructwo

Newsweek ustalił, że bank PKO BP domaga się natychmiastowej spłaty kredytu zaciągniętego przez Prawo i Sprawiedliwość na pokrycie kosztów kampanii wyborczych. Ale w kasie partii jest pusto, bo PKW wciąż nie przyjęła sprawozdania finansowego komitetu PiS

Z rocznego sprawozdania finansowego partii Kaczyńskiego wynika, że chodzi w sumie o 15 mln złotych. Prawo i Sprawiedliwość miało spłacić cały kredyt lub ostatnią ratę do końca lipca 2024. Termin nie był przypadkowy. PiS liczył, że dostanie szybki zwrot pieniędzy wydanych na kampanię do parlamentu z budżetu państwa. Ale PKW nie przyjęło sprawozdania finansowego komitetu PiS, bo wciąż bada nieprawidłowości przy wydawaniu środków w okresie przedwyborczym. Ostateczną decyzję w tej sprawie poznamy 29 sierpnia.

Jak informuje Newsweek, od sierpnia bank PKO BP, którego największym udziałowcem jest Skarb Państwa, nie tylko nakłada na PiS karne odsetki, ale żąda natychmiastowej spłaty kredytu. „Jak w końcu nie dostaniemy pieniędzy z dotacji z budżetu, to nas nie będzie” – mówi portalowi osoba z partii Kaczyńskiego.

A wiele źródeł w PKW, w tym te, z którym rozmawiało OKO.press, twierdzą, że odrzucenie sprawozdania nie budzi wątpliwości. PiS będzie mógł jeszcze odwołać się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, ale to spowoduje kolejne przesunięcia w wypłacie subwencji.

Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego jest utrata nawet 75 proc. rocznej subwencji (w przypadku PiS ok. 19,5 mln zł) oraz 75 proc. dotacji, w ramach której budżet państwa zwraca komitetom pieniądze za kampanię.

O tym, ile dokładnie może stracić PiS, pisał w OKO.press Piotr Pacewicz:

Przeczytaj także:

W PiS, działania PKW, rządu i banku są traktowane jako skoordynowana akcja, której celem jest pogrążenie największej partii opozycyjnej. „Nie ma żadnych podstaw do tego, aby PiS straciło subwencję; jeśli straci, będzie to po prostu kolejne kryminalne działanie tej władzy” – komentował już w lipcu prezes Jarosław Kaczyński.