0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

W poniedziałek 19 sierpnia 2024 Państwowa Komisja Wyborcza będzie kolejny raz debatować nad sprawozdaniem finansowym komitetu wyborczego PiS z kampanii przed wyborami 15 października 2023. Zadaniem dziewięciosobowej Komisji jest ocenić, czy komitet uzyskał tzw. korzyści majątkowe o charakterze niepieniężnym. Chodzi o działania instytucji publicznych, które de facto agitowały na rzecz PiS i jego kandydatek i kandydatów, ale nie były finansowane przez komitet wyborczy partii i nie zostały ujawnione PKW.

PKW będzie musiała ocenić wyliczenia, jakie otrzymała – na swoją prośbę – od dwóch instytucji publicznych: Rządowego Centrum Legislacji oraz z nadzorowanego przez Ministerstwo Cyfryzacji Instytutu Badawczego NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa). Obie instytucje poniosły wydatki, które można uznać za udział w kampanii PiS (patrz dalej).

Jak dowiaduje się OKO.press, kolejne materiały, tym razem z Ministerstwa Obrony Narodowej, dotyczące organizowanych przez resort Mariusza Blaszczaka 67 pikników pod nazwą „Silna Biało-Czerwona”, które promowały kandydatów na posłów i senatorów PiS, trafiły do Krajowego Biura Wyborczego, które obsługuje PKW, ale sami sędziowie jeszcze ich nie dostali.

Ostateczną decyzję PKW ma podjąć 29 sierpnia 2024.

Śluza Krajowego Biura Wyborczego

Jak mówi OKO.press osoba blisko komisji, duże napięcie panuje w samej PKW, w której – przypomnijmy – trzech sędziów zostało wskazanych przez siły pro-pisowskie (partię Kaczyńskiego i tzw. TK), a pięć osób to nominaci koalicji rządowej (dwóch z KO, po jednym z Lewicy, PSL i Polski 2050). Przewodniczący sędzia NSA Sylwester Marciniak znany jest z daleko posuniętej ostrożności.

Przeczytaj także:

Co więcej, napięcie panuje też na linii PKW – KBW. Pięcioosobową (zaledwie) placówką kieruje Magdalena Pietrzak (na zdjęciu wyżej obok przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka), wybrana w 2018 roku na 7 lat na stanowisko szefowej KBW, co oznacza z urzędu funkcję sekretarza PKW. Wcześniej Pietrzak pracowała jako zastępczyni dyrektora Departamentu Spraw Parlamentarnych w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego (od 2016 r.).

Pietrzak była jedną z trzech osób rekomendowanych w lutym 2018 przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego, który wylewnie dziękował PKW za jej wybór. Kontrkandydaci (Paweł Szrot i Mirosław Sanek) również należeli również do szerokiego kręgu władzy PiS.

Według nieoficjalnych informacji,

pani Pietrzak „nie jest zbytnią entuzjastką rozliczania PiS”, co dobrze wpisuje się w jej polityczną biografię.

Być może materiały z MON po analizie KBW dotrą na dzisiejszą naradę PKW. Jest to o tyle ważne, że w grę mogą wchodzić znaczne kwoty (patrz dalej).

AUTOKOREKTA. We wcześniejszej wersji tekstu podałem fałszywą informację, że Magdalena Pietrzak została wskazana jako potencjalna szefowa KBW przez obecne wladze. Tymczasem jej kadencja trwa do 2025 roku. Za pomyłkę przepraszam.

Liczba graniczna = 387 815 zł

Odrzucenie sprawozdania komitetu wyborczego PiS będzie możliwe, gdy PKW upewni się, że partia korzystała na użytek kampanii z „korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym”, i stwierdzi, że ich wartość przekroczyła dopuszczalną na mocy art. 144 kodeksu wyborczego kwotę 1 proc. przychodów komitetu wyborczego PiS.

Art. 144

Par. 1. Organ wyborczy, któremu złożono sprawozdanie finansowe, w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia sprawozdania finansowego:

1) przyjmuje sprawozdanie bez zastrzeżeń;

2) przyjmuje sprawozdanie, wskazując na jego uchybienia, w szczególności w przypadku gdy pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów, o których mowa w pkt 3 lit. a, d i e środki finansowe nie przekraczają 1% ogólnej kwoty przychodów komitetu wyborczego, albo

3) odrzuca sprawozdanie w przypadku stwierdzenia:

a) pozyskania lub wydatkowania środków komitetu wyborczego z naruszeniem przepisów art. 129 albo limitu, o którym mowa w art. 135 [art. 135: Komitety wyborcze mogą wydatkować na agitację wyborczą wyłącznie kwoty ograniczone limitami ustalonymi w przepisach szczególnych kodeksu]

b) przeprowadzania zbiórek publicznych wbrew zakazowi, o którym mowa w art. 131 § 2,

c) przyjęcia przez komitet wyborczy partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy środków finansowych pochodzących z innego źródła niż Fundusz Wyborczy,

d) przyjęcia przez komitet wyborczy wyborców albo komitet wyborczy organizacji korzyści majątkowych z naruszeniem przepisów art. 132 § 3-6,

e) przyjęcia przez komitet wyborczy partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym z naruszeniem przepisu art. 132 § 5

PKW musi też być przekonana, że kwestionowany udział w kampanii PiS nie da się sprowadzić do form dopuszczalnych, czyli np. nieodpłatnego roznoszenia ulotek, pomagania w biurze lub udostępniania balkonu na plakat wyborczy przez osoby fizyczne sympatyzujące z PiS.

"Komitetom wyborczym nie wolno przyjmować korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym, z wyjątkiem:

  1. nieodpłatnego rozpowszechniania plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne;
  2. pomocy w pracach biurowych udzielanej przez osoby fizyczne;
  3. wykorzystania przedmiotów i urządzeń, w tym pojazdów mechanicznych, udostępnianych nieodpłatnie przez osoby fizyczne;
  4. nieodpłatnego udostępniania miejsc do ekspozycji materiałów wyborczych przez osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej w zakresie reklamy.

Jak wiemy ze sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS, jego przychody wyniosły 38 781 152 zł. Oznacza to, że bez konsekwencji PiS mógł skorzystać z „korzyści majątkowych” wartych maksymalnie 387 tys. 815 zł.

W sprawozdaniu PiS o źródłach pozyskania środków finansowych oraz o wydatkach z Funduszu Wyborczego w 2023 roku w rubryce „korzyści majątkowe przekazane partii politycznej z naruszeniem przepisów ustawy o partiach politycznych” widnieje liczba 0 [zero zł].

Ile naprawdę warta mogła być nielegalna kampania PiS? Spróbujemy przedstawić rachuby PKW. Ale najpierw podajmy, jaka kara grozi tu partii Kaczyńskiego.

Kara = korzyści razy 16!

Z wielu przekazów medialnych wynikałoby, że odrzucenie sprawozdania to strata 75 proc. subwencji lub dotacji (te pojęcia używane są zamiennie). Ile naprawdę może stracić PiS? Morderczy dla Kaczyńskiego może się tu okazać art. 148 par 1 i 2 kodeksu wyborczego, który mówi, że zarówno dotacja (jednorazowa rekompensata kosztów kampanii), która wyniosłaby dla PiS ok. 16,3 mln zł, jak subwencja (wypłacana co roku przez cztery lata, w przypadku PiS ok. 26-27 mln zł)

zostałyby pomniejszone o trzykrotność środków pozyskanych niezgodnie z prawem.

Objaśnijmy pojęcia dotacji i subwencji, bo w mediach słyszymy je zwykle sklejone.

Dotacja to swego rodzaju jednorazowy zwrot kosztów kampanii, ale uzależniony od sukcesu partii. Zgodnie z art. 150 kodeksu wyborczego dotację oblicza się mnożąc kwotę wydatków na kampanię (38,7 mln), przez odsetek zdobytych przez PiS parlamentarnych mandatów (senatorskich i poselskich) wśród wszystkich 560 mandatów (460 w Sejmie i 100 w Senacie).

To by dawało około 16,3 mln, bo PiS miał po wyborach 191 posłów (ubył jeden) i 45 senatorów, czyli partia Kaczyńskiego zdobyła aż 42 proc. wszystkich parlamentarnych mandatów.

Subwencja jest z kolei wypłacana co roku przez cztery lata do następnych wyborów. Wylicza się ją zgodnie z art. 29 ustawy o partiach politycznych w zależności od liczby osób głosujących na daną partię. Wyliczenie jest nieco skomplikowane, ale szacuje się, że PiS mógł liczyć na 26-27 mln rocznie.

Oznacza to, że nawet za „niewielkie” oszustwo wyborcze PiS straci sporo pieniędzy (co wyliczaliśmy w wywiadzie z Krzysztofem Izdebskim z Fundacji Batorego).

Jeśli PKW doliczy się np. 800 tys. wartości nielegalnej kampanii, to partia:

  • będzie musiała zwrócić do Skarbu Państwa 800 tys.,
  • (jednorazowa) dotacja zostanie pomniejszona o 3 x 800 tys. = 2,4 mln,
  • subwencja w kolejnych latach 2024-2027 zostanie pomniejszona co roku o 3 x 800 tys = 2,4 mln, co oznacza stratę w wysokości 4 x 3 x 800 tys. = 9 mln 600 tys.
Jeśli PKW orzekłaby, że PiS uzyskał nielegalne korzyści o wartości 800 tys., partia straciłaby przez cztery lata aż 12 800 tys. zł.

To znaczna kwota nawet dla tej bogatej partii, która – gdyby nie została ukarana – mogła liczyć na 16,3 mln dotacji i 4 x 26-27 mln subwencji, czyli razem ok. 122 mln zł. Jeśli PKW zatrzyma się np. na kwocie 800 tys., PiS straciłby zatem 10 proc. przychodów, jakich może oczekiwać ze Skarbu Państwa.

Poniższy wykres pokazuje stratę PiS przy nielegalnych korzyściach „wycenionych” na kolejno 500 tys., 800 tys. 1,1 mln itd., (lewy słupek) oraz szacunek, ile w każdym przypadku zostałoby wypłacone partii Kaczyńskiego w latach 2024-2027 łącznie z dotacji i subwencji (prawy słupek).

Dopiero przy stwierdzeniu przez PKW, że nielegalne korzyści miały wartość 5 mln 719 tys., PiS utraciłby 91,5 mln, czyli maksymalnie tyle, ile państwo może mu odebrać.

Kodeks wyborczy ogranicza bowiem karę do 75 proc. dotacji i subwencji, czyli PiS nawet w takim, nieprawdopodobnym przypadku, otrzymałby w latach 2024-2027 łącznie ok. 30,5 mln.

Ze sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS dowiadujemy się, że wydatki wyborcze wyniosły 38.772.567 zł (w tym koszty bankowe). Główne pozycje:

  • publikacja w internecie spotów, ogłoszeń i audycji – 10 303 tys.
  • przygotowanie i wykonanie (w tym prace koncepcyjne i projektowe) plakatów, ulotek, billboardów – 7 998 tys.
  • spotkania wyborcze – 6, 313 tys.
  • dystrybucja i ekspozycja plakatów, ulotek, billboardów – 6 280 tys.
  • ogłoszenia i artykuły sponsorowane – 998.3 tys.
  • ogłoszenia radiowe, spoty i audycje – 721.4 tys.

Ale ile PiS może realnie stracić?

Ile kary za RCL? Są papiery na 214 tys.

Z informacji, jakie opublikowało Money.pl, wiemy, że w materiałach przesłanych PKW przez Rządowe Centrum Legislacji „wykazano kwotę 214 tys. zł wydaną niezgodnie z celami działalności tej instytucji, a w praktyce na kampanię jej ówczesnego szefa Krzysztofa Szczuckiego”. Skutecznie – lider toruńskiej listy PiS został wybrany do Sejmu.

Na tę kwotę składają się koszty zatrudnienia (w czasie kampanii, od 8 sierpnia do 13 października 2023 roku) siedmiu pracowników, którzy zajmowali się wyłącznie kampanią Szczuckiego (183 tys.) . Do tego – 17 tys. zł wynagrodzenia samego Szczuckiego za dziewięć konkretnych dni, kiedy prowadził swoją kampanię nie będąc na urlopie oraz koszt gadżetów RCL używanych w trakcie kampanii – 13,8 tys.

NASK badał wizerunek PiS z pieniędzy na... monitoring fake-newsów

Jak podało 12 sierpnia TVP Info, KPRM przekazał już wyliczenia kosztów kampanijnych poniesionych przez Instytut Badawczy NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa), o którym Anna Mierzyńska pisała w OKO.press, że pełnił za rządów PiS rolę „systemu śledzenia opozycji w sieci”.

KPRM stwierdza, że od 20 września 2023 roku do 15 października 2023 roku (a więc w czasie kampanii) resort cyfryzacji zlecił NASK przygotowanie raportów o „wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości” oraz monitoring mediów w tej kwestii. Zdaniem KPRM raporty „mogły służyć bieżącej działalności partii politycznej”, a zarazem były finansowane ze środków publicznych.

Nie jest jednak znana wycena tych prac NASK, które PiS wykorzystywał w kampanii wyborczej. Ironią losu jest, że finansowane one były z realizowanego w latach 2022-2023 zadania publicznego, jakim miał być „monitoring treści dezinformujących i fake newsów” w sieci. Dotacja celowa na cały program wyniosła ponad 18 mln zł.

Pikniki MON, czyli możliwy game changer

Jak podała 14 sierpnia 2024 Wirtualna Polska, MON poinformował PKW, że między 12 a 15 sierpnia 2023 roku ministerstwo obrony kierowane przez Mariusza Błaszczaka zorganizowało 67 pikników pod nazwą „Silna Biało-Czerwona”. „Bezpośrednie wydatki resortu obrony, tj. koszt zakupu towarów i usług celem organizacji pikników, wyniosły 1,76 mln zł”.

W 57 z tych 67 pikników uczestniczyli „goście specjalni”, którymi byli kandydaci i kandydatki PiS do Sejmu i Senatu, a także przedstawiciele ówczesnego rządu. Łącznie w piknikach wzięło udział 91 polityków i polityczek, z czego niektórzy w kilku wydarzeniach w swoim okręgu wyborczym.

Nazwiska polityków PiS oraz miejscowości, w których bywali na piknikach wojskowych, zostały przedstawione PKW (a także prokuraturze).

Gdyby koszty 57 pikników (z 67) zostały uznane za ukrywany koszt kampanii wyborczej PiS, można oszacować, że jego wartość mogła wynieść ok. 1,5 mln zł.

To byłby tzw. game changer w rozliczaniu wydatków wyborczych PiS, bo oznaczałoby to, że

wartość zakwestionowanych „korzyści wyborczych” z NCL, NASK-u oraz pikników MON sięgnęłaby ok. 2 milionów zł. Co dla PiS oznaczałoby stratę 32 mln.

Wiadomo, że PKW otrzymała również zawiadomienie ministra i prokuratora generalnego Adama Bodnara, dotyczące klipu z września 2023 roku, w którym ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiadał zaostrzenie kar za najcięższe przestępstwa. Bodnar wskazał, że Ziobro był w tym czasie liderem startującej w wyborach Suwerennej Polski. Nie jest znany ani koszt klipu, ani losy tego zawiadomienia.

PS. W analizie nie bierzemy pod uwagę wyjaśnień, jakie złoży komitet wyborczy PKW, a także tego, że od ewentualnej decyzji PKW przysługuje PiS odwołanie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która nie jest uznawana za sąd m.in. przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i obecne władze. Łatwy do przewidzenia wyrok Izby mógłby prowadzić do konfliktu politycznego wokół decyzji PKW.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze