0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:08 19-10-2025

Weekend Brauna: Banderowska „prowokacja dronowa” i Chrobry jako „tough guy”

Na sobotnim „Zjeździe Tysiąclecia” Braun został niemal koronowany na współczesnego Bolesława Chrobrego. Na niedzielnym Marszu dla Pokoju uprawiał kremlowską propagandę o banderowskiej „prowokacji dronowej”

Weekend 17-18 października 2025 to była ofensywa Grzegorza Brauna z jego nacjonalizmem, antysemityzmem, nienawiścią do Ukrainy i całym zestawem spiskowych teorii o wrogach w skórze sojuszników, czyhających ze wszystkich stron na Polskę. Histeria polityczna w tle z mitologią koronacji Bolesława Chrobrego w 1025 roku i gloryfikacją prawdziwych elit wiernych Bogu i Ojczyźnie.

Prowokacja dronowa Banderlandu

W niedzielę podczas rzeszowskiego marszu „Polska za pokojem” Braun przekonywał, że "jak Polska teraz pójdzie na wojnę, to nie wróci w jednym kawałku [Choć przecież wszystkie siły polityczne deklarują, że polscy żołnierze nie wezmą udziału nawet w ewentualnej Misji Pokojowej]. Najlepiej wiedzą o tym polscy żołnierze, którzy

poszli służyć Polsce, a nie Banderlandowi, nie Ukropolinowi i nie imperiom zachodnim.

Najlepiej wiedzą, że wojsko polskie rozbrojone na potrzeby banderowskiej Ukrainy, na zlecenie fałszywych doradców, nie jest zdolne kontrolować nawet naszego własnego terytorium".

Braun, a wcześniej posłowie koła Konfederacji Korony Polskiej Roman Fritz i Włodzimierz Skalik, rozwijali spiskową wersję „prowokacji dronowej, 9-10 września 2025”, w domyśle ukraińskiej, która miała nas wciągnąć w wojnę. Jest to przekaz zgodny z propagandą Kremla.

Braun „wahał się, czy to ujawnić”, ale podał „informację od żołnierzy, że samoloty z lotnisk w Holandii zostały poderwane na godzinę przed pojawieniem się dronów [skąd wiedziały? – zostawił w domyśle] i doszło do namierzenia polskich statków powietrznych, nie zadziałały systemy, było o włos od tragedii, od stracenia polskich pilotów. I z tym chcą walczyć o Donieck? Żeby przedłużyć urzędowanie banderowskiego reżimu politycznego, najbardziej skorumpowanego na świecie?”.

Do tej odklejonej od realiów opowieści, dorzucił wątek antysemicki, sugerując, że

wojna to oferta „dla polskich gojów”.

„Chwała bohaterom, hańba prowokatorom” – zakończył.

Nie przymierzajmy się do kundli, ale do Piastów

Na sobotnim „Zjeździe Tysiąclecia — Powrót Polskich Elit” w panelu z Jerzym Robertem Nowakiem, historykiem wielokrotnie publicznie oskarżanym o szerzenie poglądów antysemickich i ksenofobicznych i Dariuszem Rozwadowskim, tropicielem „marksizmu kulturowego”, Braun gloryfikował Bolesława Chrobrego i innych Piastów (na zdjęciu – stop klatka z FB Grzegorza Brauna). „To byli giganci, niedoścignione wzorce. Chrobry był twardzielem, tough guy, choć bywał nieprzyjemny w obejściu – mówił Braun podając jako przykład gwałcenie księżniczek po wygranych wojnach. ”Nie popieram, ale cóż takie były rytuały".

Braun podkreślał, że Piastowie nie organizowali targów niewolników i

bronili własnych ludzi przez żydowskimi handlarzami.

„Bronić własnych ludzi przed handlarzami niewolników, to wciąż ta sama misja państwowości polskiej” – oznajmił i wywołał burzę oklasków.

Namawiał, żeby nawiązywać do Piastów, a nie do polityków z KO i z PiS. „Nie przymierzajmy się do tych kundli, nie traćmy czasu, żeby stawać do konkurencji, z tymi ludźmi, którzy w sposób tak nieprawy władają Polską. I jedni, i drudzy”.

Nowak nazwał Brauna „najodważniejszym polskim politykiem. Nikt tak nie walczy z antypolonizmem. Musimy rozpocząć przyspieszony marsz odrodzenia polskich elit”.

„Intencją wydarzenia nie była akademicka rocznica, lecz wezwanie do czynu – do stworzenia nowej klasy moralnej i kulturalnej, która odważnie podejmie odpowiedzialność za przyszłość Polski i odrzuci cenzurę światopoglądową (...) elit, które nie wstydzą się wiary, historii i odpowiedzialności” – piszą w niedzielę katolickie media.

Braun sięgnął po nacjonalistyczną histerię: „Tego wszystkiego miało nie być. Was tutaj miało nie być – ani nigdzie indziej. Generalnie nie jesteśmy przewidziani w planie.

Plan dla Polski jest taki, żeby nie było Polski, więc my w żadnych planach nie figurujemy.

W tych krótkoterminowych – do utylizacji, do zaorania, a najlepiej samozaorania. Najlepiej, żebyśmy sami rzucili się pod najbliższą ciężarówkę z gruzem, sami posadzili się na lewe sanki i zjechali w przepaść" – mówił nie tłumacząc, o jakie sanki chodzi.

Braun uznał Zjazd za „świadectwo autoterapii, która prowadzi do rekonwalescencji narodu. Naród, mam nadzieję, już nie ulega tak łatwo i tak chętnie samozatruciu. Nie potrzebujemy Polski na dopalaczach, na sterydach, różnych złudzeń – insurekcjonizmu, demokratyzmu, modernizmu, rewolucjonizmu, judeoidealizmu. Nie potrzebujemy tych sztucznych używek i szkodliwych dopalaczy, dlatego że mamy czyste źródła. Mamy jasną misję, o której tutaj dziś była mowa”.

Jaki jest kontekst

W sobotę 18 października Anna Mierzyńska przedstawiła w OKO.press listę 27 nazwisk uczestników Zjazdu Tysiąclecia. „Radykałowie, nacjonaliści, obrońcy Polski przed marksizmem i migrantami. Zadeklarowani wrogowie Unii Europejskiej, czasem cisi sympatycy Kremla. Tropiciele spisków i poszukiwacze alternatywnych wersji dziejów. Publicyści nieprzebierający w słowach. Ludzie wykształceni, często z tytułami naukowymi. Niektórzy pracują na uczelniach wyższych. To dzięki nim Braun czuje się bezkarny” – podkreślała Mierzyńska.

Przeczytaj także:

Braun przeżywa najlepszy czas swej długiej kariery politycznej. W 2019 r. założył Konfederację Korony Polskiej, partię nacjonalistyczno-monarchistyczną, skupioną wokół haseł antysemickich, antyeuropejskich, antyukraińskich i antyimigranckich. Budował swoją popularność m.in. objeżdżając Polskę z przekazem, że nie ma żadnej epidemii Covid-19, a szczepionki są szkodliwe. Aż do wyborów 2025 roku KKP współtworzyła Konfederację Wolność i Niepodległość, Braun został z niej wykluczony, gdy zgłosił, że będzie kandydował na prezydenta, pomimo tego, że federacja wskazała wcześniej Sławomira Mentzena.

W I turze wyborów w maju 2025 Braun uzyskał zaskakujący czwarty wynik, z poparciem 6,34 proc. był za Rafałem Trzaskowskim, Karolem Nawrockim i Sławomirem Mentzenem, ale wyprzedził Adriana Zandberga, Szymona Hołownię i Magdalenę Biejat.

Według średnich notowań z ostatnich 30 dni na KKP Brauna chciałoby w połowie października 2025 głosować ponad 6 proc. wyborców, tyle samo co na Lewicę (na KO – 31 proc., PiS – 30 proc., Konfederację – 14 proc.).

Sam Braun, wybierany posłem w 2019 i 2023 r., w 2014 r. zdobył mandat do PE.

Budowanie „legendy piastowskiej”, antyukraińska histeria o proputinowskiej wymowie, i antysemityzm obejmujący zaprzeczanie Holocaustowi – to wszystko wyróżnia Brauna na scenie politycznej. Na tym chce budować swoją popularność.

Wyróżnia go także poziom nienawiści i agresji, w tym fizycznej. 14 października 2025 odbyło się posiedzenie wstępne w pierwszym procesie karnym europosła Grzegorza Brauna. Polityk ma być pociągnięty do odpowiedzialności za incydent z gaśnicą podczas uroczystości święta Chanuka w Sejmie, ale także za przerwanie wykładu na temat Holocaustu i zastosowanie przemocy wobec dyrektora Instytutu Kardiologii Łukasza Szumowskiego.

To dopiero początek. Trwają wobec niego kolejne postępowania karne, a w Parlamencie Europejskim na rozpatrzenie czekają trzy wnioski o uchylenie mu immunitetu (jeden rozpatrzono już pozytywnie, dlatego możliwy jest pierwszy proces). W sumie Grzegorz Braun może odpowiedzieć przed sądem za dziewiętnaście przestępstw, w tym za kłamstwo oświęcimskie, czyli podważanie prawdy historycznej na temat Holocaustu.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

15:14 19-10-2025

Prawa autorskie: NEW YORK CITY - OCTOBER 18: Thousands of people participate in a "No Kings" protest in Manhattan on October 18, 2025, in New York City. Organizers expect millions to participate in cities and towns across the nation for the second "No Kings" protest to denounce the Trump administration. Spencer Platt/Getty Images/AFP (Photo by SPENCER PLATT / GETTY IMAgencja GazetaES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP)NEW YORK CITY - OCTO...

Milionowe protesty w USA. Trump odpowiada filmem samolotu z fekaliami

Setki tysięcy Amerykanów protestowało w sobotę przeciwko polityce prezydenta Donalda Trumpa. W odpowiedzi Trump opublikował nagranie wygenerowane przez sztuczną inteligencję pokazujące jak zrzuca na ludzi brązową ciecz.

Co się wydarzyło

Prezydent USA Donald Trump opublikował w mediach społecznościowych wygenerowane przez sztuczną inteligencję nagranie, w którym widać jak siedzi za sterami myśliwca nazwanego „King Trump”. Samolot na nagraniu zrzuca na protestujących na amerykańskich ulicach brązową ciecz.

Ma to być odpowiedź Trumpa na masowe protesty w całych Stanach Zjednoczonych, które miały miejsce w sobotę 18 października. Co ciekawe, dzień wcześniej w wywiadzie dla Fox News Trump oburzał się na porównania jego do monarchy: „Mówią, że traktują mnie jak króla. Nie jestem nim”.

W środę w Białym Domu Trump bagatelizował protesty, mówiąc: „Słyszałem, że niewiele osób się tam pojawi, ale zbliża się ich dzień i chcą się wygrzać w słońcu” – powiedział. Trump spędził ten weekend w swoim domu w Mar-a-Lago na Florydzie.

Hasłem przewodnim protestów było: „Żadnych królów” (ang. No Kings).

Po porównania do „króla” sięgnęli także niektórzy republikanie i ludzie z otoczenia Trumpa. Na ich profilach również pojawiły się filmy wygenerowane przez sztuczną inteligencję, które kpiły z demonstrantów.

Wiceprezydent J.D. Vance udostępnił nagranie, na którym Trump zakłada koronę i pelerynę, a Nancy Pelosi i inni demokraci przed nim klękają.

Biały Dom od kilku dni publicznie bagatelizował protesty. Co więcej, rzecznicy administracji, cytowani przez CNN, stwierdzili wręcz, że „nikogo to nie obchodzi”.

W tę sobotę w protestach wzięło udział prawie 7 mln ludzi – w tym ponad 100 tys. w samym Nowym Jorku – według danych organizatorów oraz lokalnych władz.

Protestujący sprzeciwiali się „autorytarnej” agendzie prezydenta Donalda Trumpa. To o wiele więcej niż podczas pierwszej edycji protestów, jakie miały miejsce w czerwcu, kiedy około 5 mln osób wyszło na ulice w czasie wojskowej parady Trumpa w Waszyngtonie.

Oprócz wielkich demonstracji w dużych miastach, mniejsze protesty można było zauważyć przy ruchliwych drogach, w centrach małych miejscowości i w miejskich parkach – zarówno w stanach „czerwonych”, jak i „niebieskich”.

Choć administracja Trumpa i część polityków Partii Republikańskiej przedstawiają protesty antytrumpowe jako działania „agresywnych lewicowych radykałów”, organizatorzy marszów „No Kings” – ruch Indivisible Project – podkreślają, że zobowiązali się do całkowicie pokojowych działań, i co więcej przeszkolili dziesiątki tysięcy osób z zakresu bezpieczeństwa i deeskalacji. Jak mówią organizatorzy, było to szczególnie ważne w obliczu narastającej przemocy politycznej w kraju.

Część demonstrantów miała na sobie żółte ubrania – symbol jedności i nawiązanie do innych ruchów pokojowego oporu. „Żółty to jasne, nie do przeoczenia przypomnienie, że miliony z nas wierzą, iż Ameryka należy do jej obywateli, a nie do królów” – można przeczytać na stronie „No Kings”.

Tymczasem Fox News wyemitował materiał, w którym twierdzono, że do protestów „No Kings” w Nowym Jorku dołączyli organizatorzy związani ze „światową intifadą” mającą na celu zniszczenie państwa Izrael.

Według brytyjskiego dziennika „The Guardian” amerykańska stacja informowała też, że protesty „No Kings” są finansowane przez fundacje powiązane z George’em Sorosem poprzez grant w wysokości 3 mln dolarów.

Republikańscy politycy nazywali uczestników manifestacji „komunistami” i „marksistami”, a centrowych Demokratów – m.in. lidera mniejszości w Senacie Chucka Schumera, który brał udział w marszu w Nowym Jorku – oskarżali o bycie „zakładnikiem skrajnej lewicy”.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

12:40 19-10-2025

Prawa autorskie: Ukrainian defendant Volodymyr Zhuravlyov (Jouravliov, R) shakes hands with his lawyer Tymoteusz Paprocki (L) as the judge announces the decision to not allow his extradition to Germany in a courtroom of Warsaw's Regional Court in Warsaw, Poland, on October 17, 2025. Poland has arrested the man targeted by a German warrant for his alleged involvement in the 2022 bombing of the Nord Stream 2 gas pipeline. The pipelines, which for years had shipped Russian gas under the Baltic Sea to Europe, were damaged by huge blasts just months after Russia's February 2022 full-scale invasion of Ukraine. (Photo by Wojtek RADWANSKI / AFP)Ukrainian defendant ...

AfD oraz prorosyjscy politycy krytykują Polskę za obronę podejrzanego ws. Nord Stream

Niemieccy politycy ostro reagują na decyzję polskiego sądu, który nie zgodził się na wydanie w ramach europejskiego nakazu aresztowania (ENA) Wołodymyra Żurawlowa, podejrzanego o wysadzenie rurociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim.

Co się wydarzyło

„Sprawa Nord Stream nie jest zakończona!” – napisała w mediach społecznościowych prorosyjska polityk Sahra Wagenknecht, komentując decyzję polskiego sądu o niewydaniu Wołodymyra Żurawlowa Niemcom w związku z podejrzewaniem go o zniszczenie Nord Stream 2.

„Jak kanclerz Merz może milczeć, gdy szef rządu naszego sąsiedniego kraju popiera uwolnienie osoby podejrzewanej o udział w państwowo-terrorystycznym wysadzeniu naszej infrastruktury energetycznej? Koalicja czarno-czerwona powinna wezwać ambasadora Polski i wykorzystać wszystkie prawne oraz dyplomatyczne środki, by ten atak terrorystyczny nie pozostał bez konsekwencji” – dodała.

Napisała, że „absurdem” jest to, że Niemcy wciąż przekazują Ukrainie ogromne ilości broni zamiast „domagać się odszkodowań” za to, że Ukraina miała stać za sabotażem Nord Stream (czyli „aktem agresji” przeciwko Niemcom).

Wagenknecht jest założycielką oraz liderką Sojuszu Sahry Wagenknecht (BSW). Była czołową postacią lewicowej partii Die Linke, gdzie działała jako współprzewodnicząca i szefowa frakcji parlamentarnej do 2019 roku. Znana jest z ostrej krytyki polityki niemieckiej, zwłaszcza wobec migracji, szczepień Covid-19 oraz niemieckiego zaangażowania w konflikt rosyjsko-ukraiński.

BSW krytykuje politykę energetyczną Zielonych jako zbyt kosztowną dla przeciętnych obywateli. W kwestiach zagranicznych Wagenknecht jest krytyczna wobec NATO, sprzeciwia się dostarczaniu broni Ukrainie i sankcjom nałożonym na Rosję, które uważa za eskalujące konflikt. Opowiada się za luźniejszą integracją europejską i nową architekturą bezpieczeństwa, ale z udziałem Rosji.

„Mając takich sojuszników jak Polska, nie potrzeba wrogów” – w ten sposób sprawę skomentował były eurodeputowany z Niemiec, a obecnie poseł Bundestagu z populistyczno-prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) Maximilian Krah.

Natomiast współprzewodniczący AfD Tino Chrupalla zareagował na wypowiedzi szefa polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomira Cenckiewicza dla brytyjskiego dziennika „Financial Times”. Cenckiewicz skrytykował w nim niemieckie śledztwo w sprawie sabotażu na Nord Stream jako pozbawione sensu „nie tylko z punktu widzenia interesów Polski, ale całego NATO”. Według Cenckiewicza „ściganie sabotażystów Nord Streamu może być w interesie niemieckiej sprawiedliwości, ale też rosyjskiej niesprawiedliwości”.

„Odrzucamy wypowiedzi szefa polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego jako ingerencję w żywotne interesy naszego kraju. Cieszyłoby nas, gdyby nasi europejscy sąsiedzi wspierali pracę śledczą Prokuratora Generalnego” – napisał Tino Chrupalla w oświadczeniu, opublikowanym w mediach społecznościowych. Dodał, że atak na Nord Stream musi zostać wyjaśniony i osądzony. Chrupalla wezwał niemiecki rząd do obrony „niemieckiego prawa karnego oraz interesów obywateli wobec Polski”.

BBN zareagowało na oświadczenie Chrupalli, publikując wpis, w którym podtrzymuje stanowisko wyrażone przez Sławomira Cenckiewicza, że „w żywotnym interesie państwa polskiego jest to, by domniemany sprawca lub sprawcy uszkodzenia gazociągu Nord Stream (1 i 2) uniknęli pociągnięcia do odpowiedzialności za ten czyn”.

Ale w Niemczech są też inne głosy ws. decyzji polskiego sądu. Niemiecki minister spraw zagranicznych Johann Wadephul powiedział dziennikarzom podczas pobytu w Ankarze, że szanuje decyzję polskiego sądu. „Kiedy zapadają decyzje sądowe, zwłaszcza w innych krajach, nie jest zadaniem władzy wykonawczej ingerować w te sprawy” – powiedział.

Jaki jest kontekst

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił władzom niemieckim wydania Wołodymyra Żurawlowa, podejrzewanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Sąd uchylił także środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazał niezwłoczne zwolnienie Żurawlowa.

Sędzia Dariusz Łubowski podkreślił w uzasadnieniu, że przedmiotem postępowania nie było ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania. – Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje – wyjaśnił sędzia.

Wołodymyr Żurawlow był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA), wydanym przez niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream. Zatrzymano go pod koniec września w Polsce.

Sędzia wskazał m.in., że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 roku „krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę”. Zaznaczył, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w czasie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo. „Natomiast tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą” – powiedział.

Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego. 49-letni podejrzany twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

09:48 19-10-2025

Prawa autorskie: An aerial view shows the Al-Maqussi Towers district, heavily damaged by massive Israeli bombardment over the past two years, in northwestern Gaza City on October 15, 2025, during a US-brokered ceasefire between Israel and Palestinian factions. Defence Minister Israel Katz threatened late on October 15 to resume fighting if Hamas did not honour the terms of a US-backed ceasefire that halted the war in Gaza. (Photo by AFP)An aerial view shows...

Wymiana ognia w Strefie Gazy. Siły Izraela oskarżają Hamas o naruszenie zawieszenia broni

Izraelskie media donoszą o ataku uzbrojonych jednostek Hamasu na siły Izraela na przejściu granicznym w Rafah na południu Strefy Gazy. W odpowiedzi Siły Obronne Izraela przeprowadziły naloty na ten obszar.

Co się wydarzyło

Jak podaje PAP, minister bezpieczeństwa narodowego Izraela Itamar Ben Gwir zaapelował do premiera Benjamina Netanjahu o wznowienie działań wojskowych w Strefie Gazy po tym, jak bojownicy Hamasu przeprowadzili atak na siły izraelskie w Rafah. Jego zdaniem to jawne naruszenie rozejmu przez Hamas.

Według „The Times of Israel” bojownicy w Gazie mieli zaatakować izraelskie wojska w Rafah, co miało sprowokować izraelskie naloty. Z kolei przedstawiciel armii izraelskie powiedział Reutersowi, że Hamas przeprowadził kilka ataków poza tzw. „żółtą linią”, co narusza warunki zawieszenia broni.

Izraelskie media oceniły, że „incydent w Rafah stanowi naruszenie porozumienia o zawieszeniu broni”.

Izraelskie siły przeprowadziły naloty na Rafah w południowej części Strefy Gazy – podaje „The Guardian”, cytując izraelskie i regionalne media. Do starć między siłami Izraela a Hamasem doszło pomimo krótkiego zawieszenia broni wynegocjowanego przez USA.

Izraelski publiczny nadawca Kan poinformował, że izraelskie siły powietrzne uderzają w cele w Rafah. Inne media mówią także o atakach w południowej Gazie oraz w mieście Dżabalija na północy. Stacja Channel 12 podała, że premier Benjamin Netanjahu rozmawiał telefonicznie z ministrem obrony Israelem Katzem oraz dowódcami armii w trakcie wydarzeń.

Jaki jest kontekst

Od kilku dni rząd Izraela oraz Hamas wzajemnie oskarżają się o łamanie zawieszenia broni. Izrael ogłosił, że przejście graniczne w Rafah między Gazą a Egiptem pozostanie zamknięte do odwołania.

Hamas w wydanym oświadczeniu stwierdził, że decyzja Netanjahu o zamknięciu przejścia granicznego „stanowi rażące naruszenie porozumienia o zawieszeniu broni i wyrzeczenie się zobowiązań, jakie podjął wobec mediatorów i stron gwarantów”.

Izrael i Hamas spierają się również o zwrot ciał zmarłych zakładników. Izrael żąda, by Hamas wywiązał się z zobowiązania i przekazał ciała wszystkich 28 ofiar. Hamas oddał dotąd 20 żywych zakładników oraz 12 zmarłych, ale twierdzi, że odzyskanie pozostałych ciał wymaga czasu i specjalistycznego sprzętu, ponieważ znajdują się one pod gruzami.

Po wejściu w życie zawieszenia broni Hamas przejął kontrolę nad terenami opuszczonymi przez izraelskie wojska. Grupa informowała o likwidacji kilkudziesięciu członków tzw. „gangów” oraz osób podejrzewanych o współpracę z Izraelem. Sytuacja w regionie pozostaje napięta, a działania Hamasu budzą niepokój społeczności międzynarodowej.

Początkowo prezydent USA Donald Trump wyrażał zrozumienie dla działań Hamasu, uznając je za walkę z przestępczością. Jednak w ostatnich dniach stanowisko Waszyngtonu uległo zaostrzeniu. Amerykańska armia wezwała Hamas do zaprzestania przemocy wobec cywilów, a prezydent Trump zagroził interwencją, jeśli ataki będą kontynuowane.

W trakcie konfliktu niektóre klanowe struktury i grupy zbrojne próbowały przejąć kontrolę nad fragmentami Strefy Gazy. Według doniesień medialnych część z nich mogła być wspierana przez Izrael, co dodatkowo komplikuje sytuację w regionie.

W sobotę późnym wieczorem Departament Stanu USA poinformował, że otrzymał „wiarygodne doniesienia wskazujące na rychłe naruszenie zawieszenia broni przez Hamas wobec ludności Gazy”.

Biuro prasowe Gazy oskarżyło Izrael o 47-krotne naruszenie zawieszenia broni z Hamasem od czasu jego wejścia w życie na początku października.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także:

08:32 19-10-2025

Prawa autorskie: Russian President Vladimir Putin delivers his speech at the 20th anniversary celebration of the Russian state TV-station Russia Today at the Bolshoi Theater in Moscow on October 17, 2025. (Photo by Pavel Bednyakov / POOL / AFP)Russian President Vl...

Rosja uderza w Ukrainę bombą nowego typu, a Putin znowu stawia warunki zakończenia wojny

Rosyjskie siły powietrzne przeprowadziły kolejną falę ataków na Ukrainę. W sobotę późnym wieczorem zbombardowane zostały m.in. Charków, Sumy i Zaporoże.

Co się wydarzyło

„Według danych, jakie przedstawili funkcjonariuszy policji, miasto Łozowa (w obwodzie charkowskim) zostało zaatakowane bombą nowej modyfikacji (UMPB-5), która pokonała dystans około 130 km ”– napisano w oświadczeniu prokuratury obwodowej opublikowanym na Telegramie. Śledczy stwierdzili, że broń została wystrzelona z terytorium okupowanego przez Rosję. Ukraińska prokuratura wszczęła również śledztwo w sprawie podejrzeń o zbrodnie wojenne.

Jak dotąd wykorzystywane przez rosyjskie lotnictwo bomby kierowane (ros. KAB – kierowana bomba lotnicza) osiągały cele w maksymalnej odległości ok. 60-70 km od miejsca zrzutu, stanowiąc tym samym zagrożenie dla rejonów położonych blisko linii frontu.

Miasto Łozowa, położone w południowej części obwodu charkowskiego i jest ważnym puktem kolejowym.

Do ataku doszło w dzielnicy mieszkalnej, gdzie zostały zniszczone domy i budynki gospodarcze. Władze początkowo zgłosiły sześć osób rannych, ale później sprecyzowały tę liczbę do pięciu. Wszystkie ofiary są pod opieką medyczną.

W atakach Rosja nie poprzestała na użyciu lotnictwa – równolegle przeprowadziła także ataki z wykorzystaniem dronów, uderzając w Czernihów i Dniepropietrowsk.

Jak podaje agencja DPA, nocne rosyjskie naloty są obecnie skoncentrowane głównie na infrastrukturze energetycznej Ukrainy. Eksperci zwracają uwagę, że celem tych działań jest nie tylko fizyczne zniszczenie kluczowych obiektów, ale również osłabienie morale i woli oporu społeczeństwa.

Jaki jest kontekst

W piątek ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski spotkał się z prezydentem USA Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. Amerykanie zapewniali, że przekażą Ukrainie pociski manewrujące dalekiego zasięgu Tomahawk. Jednak Donald Trump po rozmowie z Putinem zmienił zdanie.

Po ponad dwugodzinnej rozmowie z Zełenskim Trump zaapelował zarówno do Ukrainy, jak i do Rosji o „natychmiastowe zakończenie wojny”, nawet jeśli miałoby to oznaczać oddanie przez Ukrainę terytoriów.

Dziennikarze „Washington Post” poinformowali, że według strony amerykańskiej Władimir Putin podczas czwartkowej rozmowy z Trumpem zażądał, by Ukraina przekazała Rosji pełną kontrolę nad obwodem donieckim. Jak czytamy w artykule, podczas rozmowy Trump–Putin rosyjski przywódca zasugerował, że byłby gotów „zrezygnować z części dwóch kontrolowanych przez siebie regionów Ukrainy – Zaporoża i Chersonia – w zamian za pełną kontrolę nad Donieckiem”.

Ta propozycja Putina jest nieco mniej radykalna niż wcześniejsze żądania przedstawione podczas szczytu w Anchorage w sierpniu. Część urzędników Białego Domu uznaje to za krok naprzód, jednak strona ukraińska nie podziela tego optymizmu.

Zełenski publicznie zadeklarował, że Ukraina jest gotowa do rozmów, ale przeszkodą w osiągnięciu pokoju jest postawa Władimira Putina. „Prezydent Trump ma rację, powinniśmy zatrzymać się tam, gdzie jesteśmy, a potem rozmawiać. Ale tu chodzi o Putina, bo nie my zaczęliśmy tę wojnę” – zaznaczył Zełenski.

Czytaj więcej tekstów OKO.press

Przeczytaj także: