0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Dzień na żywo. Scholz w Warszawie z pakietem dla Polski

Na żywo

Kanclerz Niemiec z pierwszą od lat wizytą w Warszawie. Przywiezie ofertę pieniędzy dla ofiar II wojny i na wsparcie obrony wschodniej granicy oraz propozycję stworzenia Domu Polsko-Niemieckiego

Google News

09:54 13-06-2024

Prawa autorskie: ATTILA KISBENEDEK / AFPATTILA KISBENEDEK / ...

Gigantyczna kara dla Węgier. Złamały unijne prawo azylowe

„Bezprecedensowe i wyjątkowo poważne naruszenie prawa Unii” – ocenił Trybunał Sprawiedliwości UE

200 milionów euro jednorazowo i milion euro za każdy dzień zwłoki. Tyle mają zapłacić Węgry.

„To uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego, które polega na celowym uchylaniu się od wdrażania wspólnej polityki Unii jako całości, stanowi bezprecedensowe i wyjątkowo poważne naruszenie prawa Unii” – pisze w komunikacie prasowym 13 czerwca 2024 Trybunał Sprawiedliwości.

O co chodzi?

Wyjaśnia to komunikat TSUE:

„W grudniu 2020 r.1 Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że Węgry naruszyły normy prawa Unii m.in. w dziedzinie procedur dotyczących udzielania ochrony międzynarodowej i powrotu obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających na ich terytorium”.

Za premiera Viktora Orbána Węgry stosują twardą politykę wobec osób próbujących przekroczyć granice kraju.

„Owo uchybienie dotyczyło dostępu do procedury ochrony międzynarodowej, zatrzymywania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową w strefach tranzytowych i naruszenia ich prawa do pozostania na terytorium Węgier w oczekiwaniu na ostateczną decyzję w przedmiocie wniesionego przez nie środka zaskarżenia od decyzji oddalającej ich wniosek, a także wydalania obywateli państw trzecich nielegalnie przebywających na terytorium Węgier”.

Państwo Orbána nie wykonało tego wyroku. A TSUE uznał, że to poważne naruszenie unijnej zasady solidarności.

Węgry celowo uchylały się „od stosowania wspólnej polityki Unii w dziedzinie ochrony międzynarodowej oraz przepisów dotyczących wydalania nielegalnie przebywających obywateli państw trzecich, z naruszeniem zasady lojalnej współpracy”.

W związku z tym TSUE właśnie nałożył na kraj Orbána karę.

08:40 13-06-2024

Prawa autorskie: 28.03.2024 Warszawa , al. Ujazdowskie , KPRM . Premier Donald Tusk (l) i minister obrony narodowej Radoslaw Sikorski (p) podczas polsko - ukrainskich konsultacji miedzyrzadowych . Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.pl28.03.2024 Warszawa ...

Tusk walczy o stanowisko w Komisji Europejskiej. Dla siebie?

Czy Radosław Sikorski zostanie unijnym komisarzem? I czy chce nim być? Nowe doniesienia

W najbliższy poniedziałek, 17 czerwca 2024, rozpocznie się proces układania nowych władz Unii Europejskiej. Co prawda pierwsze posiedzenie nowego Parlamentu Europejskiego zaplanowane jest na 16-19 lipca. Jednak do tego czasu w mniej lub bardziej nieformalnych rozmowach unijni politycy będą dzielić się stanowiskami.

To właśnie w połowie lipca może dojść do głosowania nad kandydatami na przewodniczącego/przewodniczącą Komisji Europejskiej, czyli szefa europejskiego „rządu”. Cały proces wyboru unijnych władz opisuje w OKO.press Paulina Pacuła.

O jakie stanowiska będzie walczyć Polska?

Sikorski się waha?

Od wielu miesięcy słychać, że Polsce miałoby przypaść stanowisko komisarza ds. obrony. Takie stanowisko ma zostać dopiero utworzone. A polskim kandydatem ma być Radosław Sikorski.

Jednak jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, polski rząd i sam Sikorski mieliby zmienić zdanie. Tusk zmienił priorytety? Takie informacje ma też Onet.

„Według naszych informacji ze źródeł w rządzie sam Sikorski nie ma zbyt wielkiego apetytu na tekę komisarza ds. obrony” – pisze DGP. Dlaczego? Ta funkcja ma być dużo bardziej techniczna niż wcześniej. Jej rola ma polegać głównie na dzieleniu dotacji na zbrojenia. I większość pieniędzy trafi do Niemiec i Francji, które mają najbardziej rozwinięty przemysł zbrojeniowy.

Sikorski miałby też rozważać objęcie stanowiska szefa unijnej dyplomacji. Ale tutaj wszedłby w kolizję z Kają Kallas z Estonii. Ma ona być bardziej prawdopodobną kandydatką.

Według informacji DGP Donald Tusk miałby rozważać inne stanowisko unijne dla Polski: komisarza ds. rozszerzenia Unii. Jednak ta funkcja ma być mało eksponowana. Rozszerzenie bowiem to długotrwały i żmudny proces, który nie przyniesie szybkich efektów. Gdyby faktycznie ta rola miała przypaść Polakowi, byłby to prawdopodobnie Piotr Serafin. To nazwisko podaje zarówno DGP, jak i Onet.

Przeczytaj także:

Co jeszcze jest na stole?

Tusk ma mocne karty w Unii. Polska delegacja jest drugą największą (po niemieckiej) w chadeckiej grupie w europarlamencie (EPP). Może więc próbować uzyskać dla Polski ważne i eksponowane unijne stanowisko.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zaczęli rozsiewać plotki o tym, że Donald Tusk walczy o stanowisko nie dla Sikorskiego, ale dla siebie. Miałoby wręcz chodzić o funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej.

„Absolutnie nie ma na stole takiego scenariusza” – usłyszał Onet w otoczeniu premiera.

Spotkanie liderów Unii Europejskiej odbędzie się już w poniedziałek 17 czerwca.

Kto za Sikorskiego w MSZ?

„Dziennik Gazeta Prawna” podaje też nazwiska osób, które mogłyby zastąpić Radosława Sikorskiego, gdyby ten objął jedno z unijnych stanowisk.

  • Marek Prawda – były ambasador Polski przy UE, obecnie wiceminister spraw zagranicznych. A de facto minister ds. Unii Europejskiej. Doświadczony dyplomata.
  • Anna Radwan-Röhrenschef – wiceministra spraw zagranicznych. Wyznaczona na to stanowisko przez Polskę 2050. Wobec ostatnich wyników wyborczych partii Szymona Hołowni jest mało prawdopodobne, żeby objęła to stanowisko.
  • Małgorzata Bonikowska i Henryka Mościcka-Dendys – ekspertki spoza politycznych rozdań.
  • Paweł Kowal – DGP go nie wymienia, jednak według informacji innych mediów, w tym OKO.press, poseł KO ma się starać o stanowisko po Sikorskim.

Wciąż możliwy jest jednak scenariusz, że Sikorski pozostanie w Warszawie jako szef MSZ. Nie wykluczone też, że weźmie udział w rywalizacji z Rafałem Trzaskowskim o prezydenturę. Takich doniesień jest coraz więcej.

W czwartek 13 czerwca rano Radosław Sikorski napisał na portalu X: „Związki partnerskie to kwestia szacunku, bezpieczeństwa i prawa do szczęścia. Moim osobistym zdaniem, najwyższy czas o to zadbać”. Może to sygnalizować próbę odejścia od konserwatywnego wizerunku.

Obecnie w rządzie trwa spór o związki partnerskie, co w OKO.press opisał Anton Ambroziak.

06:57 13-06-2024

Prawa autorskie: 20.05.2024 Poznan , Anna Brylka, liderka listy Konfederacja w wyborach do Europarlamentu podczas konferencji prasowej na pl. Mickiewicza . Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl20.05.2024 Poznan , ...

Bryłka z Konfederacji: „Zagłosowałabym za wyjściem z Unii Europejskiej”

Nowa europosłanka Konfederacji powiedziała w RMF FM: „Jesteśmy w stanie jako Polska prowadzić niezależną politykę również poza Unią”. Odpowiedziała też na pytanie, jak zagłosowałaby w referendum na temat wyjścia Polski z UE

„Będzie pani dążyła do tego, żeby Polska wyszła z Unii?” – zapytał Robert Mazurek nową europosłankę Konfederacji w RMF FM. Anna Bryłka startowała do Parlamentu Europejskiego z okręgu nr 7 (Poznań) i zdobyła 111 420 głosów. Więcej niż „jedynki” Trzeciej Drogi i Lewicy.

„Przede wszystkim, żebyśmy byli przygotowani na to, że możemy się znaleźć poza Unią Europejską” – odpowiedziała Bryłka.

Mazurek pytał dalej: „A pani by chciał, żebyśmy finalnie znaleźli się poza?”

Bryłka: „O tym zdecydują Polskę stać na niepodległość, suwerenność i niezależność. I jesteśmy jako państwo polskie w stanie prowadzić niezależną politykę również poza Unią”.

Mazurek zapytał, czy w dającej się przewidzieć przyszłości w Polsce powinno się odbyć referendum na temat członkostwa w Unii Europejskiej.

„Tak, powinno się odbyć” — odpowiedziała Bryłka.

Jak by głosowała? „Zagłosowałabym za opuszczeniem Unii Europejskiej”.

Stwierdziła jednak, że na razie Polska nie jest przygotowana do wyjścia. „Nie jesteśmy w stanie przenieść całej polityki handlowej do Warszawy”. Dodała jednak, że polski rząd powinien do tego przygotować nasz kraj.

„Unia nam w żaden sposób nie gwarantuje żadnego bezpieczeństwa. Od tego jest Sojusz. Nie wierzę w żadną europejską armię” – powiedziała również Bryłka.

W większej części rozmowa Roberta Mazurka dotyczyła tego, czy Bryłka umie doić krowy (umie), grać na organach (umiała, ale zapomniała) i gdzie pojedzie na wakacje (w ten sam region Włoch, co Mazurek).

Bryłka prowadzi gospodarstwo rolne, aktywnie uczestniczyła w rolniczych protestach przeciwko realizacji Zielonego Ładu. Brała udział w proteście najbardziej radykalnej części rolniczych związków w Brukseli 4 czerwca 2024. Był nam również Jarosław Kaczyński, jednak to Bryłka przemawiała na tym proteście.

06:02 13-06-2024

Prawa autorskie: 29.05.2024 Topilo , Podlasie , Puszcza Bialowieska . Plot graniczny na polsko - bialoruskiej granicy . Za metalowa zapora gromadza sie uchodzcy . Prosza o azyl i ochrone miedzynarodowa . Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Wyborcza.pl *** Local Caption *** .29.05.2024 Topilo , ...

„Wyborcza”: „Mogli się pozabijać”. Chodzi o żołnierzy zatrzymanych na granicy

Dlaczego prokuratura nie ujawnia nagrania ze zdarzenia na granicy? „By nie wywoływać jeszcze większej awantury politycznej” – usłyszał dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski. Co tam się wydarzyło?

„Gazeta Wyborcza” na podstawie trzech źródeł opisuje nagranie, które było podstawą zatrzymania żołnierzy w marcu 2024.

Przypomnijmy: po informacji od Staży Granicznej Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy. Dwóch z nich usłyszało zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenia na utratę zdrowia lub życia. Grozi im do trzech lat więzienia. Żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej pilnowali polsko-białoruskiej granicy w okolicy Dubicz Cerkiewnych.

Sprawę jako pierwszy opisał Onet. A o tym, co zobaczyli biegli na nagraniu, pisała wcześniej Wirtualna Polska.

Co się wydarzyło tego dnia na granicy?

„Nie odpierali bezpośredniego ataku na siebie”

„Do incydentu doszło [25 marca 2024] na biegnącej wzdłuż granicy gruntowej drodze technicznej o szerokości ok. 5 metrów. Po jednej jej stronie jest zapora, po drugiej — wysokie ogrodzenie z drutu żyletkowego” – pisze „Wyborcza”.

Żołnierze patrolujący granicę zauważyli, że w dwóch miejscach osoby z drugiej strony przecinają pręty zapory przy pomocy lewarków.

Relacja osoby, która widziała film: „Żołnierze biegli z dwóch stron, zatrzymywali się co kilkanaście metrów i oddawali strzały w ziemię. Strzelali po drodze, wzdłuż zapory, usiłując celować w stronę miejsc, gdzie rozginane były pręty”.

Rozmówcy „Wyborczej” potwierdzają wcześniejsze informacje, że strzałów było 43. A na skutek strzałów przechodzący się cofnęli.

„Żołnierze nie odpierali jednak bezpośredniego ataku na siebie, a w dodatku stworzyli wzajemne zagrożenie, bo po prostu, jak podkreślił jeden z rozmówców, «mogli się pozabijać»” – powiedział informator „Wyborczej”.

Nie było też przepychanki między żołnierzami a osobami z granicy.

Jeden z informatorów „Wyborczej” powiedział, że kiedy żołnierze dobiegli do miejsca rozgięcia prętów, strzelali na drugą stronę zapory. Taką informację podała wcześniej Wirtualna Polska. Jednak dwóch innych rozmówców GW mówi, że żołnierze strzelali tylko w drogę przed zaporą, po polskiej stronie.

Prokuratura bada właśnie to, czy żołnierze „przekroczyli swoje uprawnienia poprzez oddanie w ich kierunku co najmniej kilku strzałów, narażając tym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia”

Dlaczego prokuratura nie ujawnia nagrania? „By nie wywoływać jeszcze większej awantury politycznej” – usłyszał dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski.

W środę sprawę komentował w TVN24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera: „Jeżeli interwencja jest podejmowana w jednym przypadku spośród ponad tysiąca użyć broni przez wojsko, to powinno dać do myślenia każdemu, kto komentuje” – powiedział Siewiera. Dodał: „Żandarmeria postępowała zgodnie z przepisami”.

Przeczytaj także:

20:21 12-06-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Podsumowanie dnia: 12 czerwca. Trzecia Droga na rozdrożu. Prokuratura ma pełne ręce roboty

W koalicji Polski 2050 i PSL nie ma zgody co do przyszłości sojuszu, a w koalicji rządowej – co do związków partnerskich. Śledczy biorą pod lupę neo-KRS.

Od początku było wiadomo, że to małżeństwo również z rozsądku. Teraz może dojść do bolesnego rozwodu. Po słabym wyniku w eurowyborach Joanna Mucha twierdzi, że Trzecia Droga powinna zakończyć swój sojusz. Posłanka Polski 2050 mówiła o tym wprost.

„Ja uważam, że powinniśmy się rozejść. Ja nie widziałam nigdy tak zaangażowanych ludzi, jak w Polsce 2050. I oni mówią: wystarczy. Będziemy myśleć i analizować. Uważam, że projekt Trzeciej Drogi był niezbędny, żeby wygrać z PiS-em. Ale pojawia się poczucie po obu stronach, że ten projekt wyczerpuje nas wzajemnie, ponieważ nasze programy nie są kompatybilne. Powiedzmy to sobie wprost” – mówiła Joanna Mucha.

Innego zdania są na razie Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, którzy zapewniają, że będą kontynuować współpracę – choć być może nie obędzie się bez zmian.

Co ze związkami partnerskimi?

Niezgoda panuje również pomiędzy składowymi koalicji rządowej. Wbrew wpisowi Anny Marii Żukowskiej, opublikowanemu na portalu X (twitter.com), w koalicji nie ma porozumienia w sprawie związków partnerskich. Mówił o tym Adam Jarubas, zapytany o ten temat w RMF FM.

„Wydaje mi się, że to oczywiście jest do jakiegoś uregulowania, pytanie, w jakim zakresie, bo wydaje mi się, że kwestia dostępu do dokumentacji medycznej czy prawa do dziedziczenia, być może jakichś innych elementów, nad tym warto pracować” – mówił nowy europoseł Trzeciej Drogi.

Wbrew temu, co obwieściła pani Żukowska nie ma dzisiaj porozumienia nad tymi konkretnymi, mniej czy bardziej sprecyzowanymi propozycjami” – stwierdził Jarubas, zapowiadając dyskusję na ten temat na przyszły tydzień.

Prokuratora bada neo-KRS

Śledczy wszczęli postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści osobistej. Dotyczy ono 20 członków Krajowej Rady Sądownictwa, którzy powołani zostali już po zmianach w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Od 2018 roku o składzie KRS decydują politycy, a nie środowisko sędziowskie, czego efektem jest upolitycznienie tego organu, w którym dominować zaczęły osoby blisko związane z poprzednim obozem rządzącym.

Postępowanie zaczęło się na wniosek członków stowarzyszenia Iustitia.

„Sędziowie powinni być ludźmi odważnymi i z zasadami. Tylko tacy mogą bronić obywateli przed nadużyciami. Sędziowie, którzy w czasie próby nie zdali egzaminu i stanęli po stronie zła, powinni za to odpowiedzieć” – uzasadniał złożenie zawiadomienia Krystian Markiewicz z Iustitii.

Przepalone miliony?

Kierownictwo Prokuratury Krajowej za rządów PiS przepuściło ogromne pieniądze na remont nowej siedziby. Zamiast 15 milionów, inwestycja pochłonęła aż 75 mln złotych.

Brak wiarygodnej oceny stanu technicznego budynku, brak rzetelnego oszacowania kosztów i niecelowe wydatkowanie pieniędzy – to główne zarzuty Najwyższej Izby Kontroli dotyczące zakupu i przebudowy nowej siedziby Prokuratury Krajowej.

Przypomnijmy – Prokuratura Krajowa przeprowadziła się do nowej siedziby w lipcu 2020 roku. Wcześniej urzędowała w dawnym budynku Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego przy ul. Rakowieckiej.

Pięciopiętrowy biurowiec przy ul. Postępu na warszawskim Służewcu, prokuratura kupiła w grudniu 2017 r. Budynek pochodzący z 2005 roku wymagał gruntownego remontu, który trwał 2,5 roku. I właśnie ten remont wzięli pod lupę kontrolerzy NIK-u.

Ziobro przed komisję

Komisja śledcza ds. Pegasusa poinformowała o wezwaniu na przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości. Ziobro ma zeznawać przed komisją 1 lipca 2024 o godz. 10.

- Kończymy wątek związany z zakupem systemu Pegasus, dlatego też podjęliśmy decyzję o wezwaniu przed komisję na dzień 1 lipca Zbigniewa Ziobry” – poinformowała dziś na konferencji prasowej, przewodnicząca komisji ds. Pegasusa, Magdalena Sroka.

Były minister sprawiedliwości ma zeznawać w charakterze świadka. Członkowie komisji chcą ustalić, dlaczego 25 mln złotych z Funduszu Sprawiedliwości zamiast do osób pokrzywdzonych przestępstwem, trafiły do CBA na zakup sprzętu do inwigilacji obywateli.