0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

17:43 18-02-2025

Prawa autorskie: Foto: Wojciech KośćFoto: Wojciech Kość

Pakt dla mokradeł. Nauka łączy siły, by ratować mokradła. Dla przyrody i patriotyzmu

Ochrona mokradeł to nie tylko kluczowe działanie w zakresie adaptacji do zmiany klimatu, ale i akt patriotyczny – podkreślają autorzy „Paktu dla mokradeł”, który w Poznaniu zawarły setki naukowców i ekspertów.

Co się stało?

Mokradła to jeden z najbardziej niedocenionych elementów przyrody. Choć jest niezwykle ważny, przez lata na skutek błędnej polityki i zaniedbań zdegradowaliśmy w Polsce aż 85 proc. ekosystemów mokradłowych. Dlatego uczestnicy niedawnej konferencji na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zaproponowali rządzącym i obywatelom „Pakt dla mokradeł”.

„Ochrona i odtwarzanie tych ekosystemów są naszym wspólnym obowiązkiem. Jest to szczególnie istotne, gdyż wiele obszarów podmokłych zostało zdegradowanych, a duża liczba gatunków fauny i flory typowych dla różnego rodzaju mokradeł w Polsce jest zagrożona wyginięciem i znajduje się w Polskich Czerwonych Listach i Księgach” – odnotowano w „pakcie”.

Najnowsze badania naukowe pokazują, że aż 25 proc. europejskich torfowisk zostało zdegradowanych, w tym 50% torfowisk w samej Unii Europejskiej. W Polsce jest jeszcze gorzej, bo odsetek zdegradowanych torfowisk wynosi aż 85%.

„Oznacza to, że te ogromne obszary stały się emitorami, a nie pochłaniaczami dwutlenku węgla. Stan jezior czy (w większości uregulowanych) cieków wodnych także nie jest dobry, co możemy zaobserwować poprzez coraz częściej pojawiające się informacje medialne nt. zakwitów glonów czy zatrucia ryb w wodach” – zauważają twórcy dokumentu.

Dlaczego to ważne?

Ekosystemy mokradłowe obejmują szeroką gamę siedlisk wodno-błotnych. To nie tylko torfowiska i bagna, lecz także po części jeziora, rzeki i solniska, wody stałe lub okresowe, a także zbiorniki naturalne lub sztuczne.

W deklaracji podkreślono, że prawidłowe funkcjonowanie wszystkich tych ekosystemów jest niezbędne dla spowolnienia postępującej zmiany klimatu, a także zniwelowania coraz częściej obserwowanych zdarzeń ekstremalnych i katastrofalnych.

Ochrona mokradeł wymaga współdziałania różnych środowisk – od administracji państwowej i unijnej, przez instytucje naukowe, po stowarzyszenia i fundacje. By do niej faktycznie doszło, niezbędne jest więc stworzenie odpowiednich planów uwzględniających wiedzę i naukową, i techniczną. Potrzebne jest też wsparcie prawne i finansowe.

„To inwestycje, które są niezbędne dla ochrony i odtwarzania mokradeł, ochrony zasobów wodnych i jakości wód, przeciwdziałania suszom i spadkowi bioróżnorodności. Potrzebujemy ich, by chronić się przed postępującą zmianą klimatu, ale i poprawić obronność kraju. Przedostanie się wroga przez tego typu tereny jest przecież o wiele trudniejsze” – komentuje w rozmowie z „Nauką o Klimacie” prof. dr hab. Mariusz Lamentowicz z UAM, który od lat bada mokradła w Polsce i na świecie.

Do tego torfowiska stanowią jedne z najlepszych archiwów archeologicznych, historycznych i paleoekologicznych. Dzięki swoim właściwościom są unikatowym rezerwuarem doskonale zachowanych naturalnych „zabytków”. A tym samym kluczem do rekonstrukcji i zrozumienia naszej przeszłości oraz relacji naszych przodków z otaczającą ich przyrodą.

„W torfie zapisane zostało dziedzictwo kulturowe i historia naszych ziem, począwszy od pierwszych rolników sprzed siedmiu tysięcy lat, poprzez wały Biskupina, początki państwa Mieszka i jego następców aż po czasy obecne” – piszą autorzy „paktu dla mokradeł”.

I dodają: „Ochrona mokradeł to zatem akt patriotyczny, pozwalający zarówno na ochronę pamięci historycznej, naszej tożsamości i ochronę przyrody dla przyszłych pokoleń w myśl, że przeszłość to dziś”.

Co proponują naukowcy?

Autorzy paktu postulują, by jako punkt wyjścia w ogóle uznano, że ratowanie mokradeł to kluczowym działaniem nie tylko w zakresie adaptacji do zmiany klimatu, ale i ochrony środowiska, w tym np. ograniczania czy też powstrzymywania wymierania gatunków.

Autorzy deklaracji postulują też o utworzenie systemu monitoringu stanu ekologicznego mokradeł oraz oceny ich funkcji ekosystemowych. Potrzebne są również lepsze instrumenty prawne, administracyjne i finansowe – służące również temu, by w odtwarzanie mokradeł chętniej zaangażował się sektor prywatny.

Kolejne z rzeczy na liście to ograniczenie wydobycia i stosowania torfu w przemyśle ogrodniczym, szkółkarskim i innych sektorach, a także ochrona mokradeł w miastach, które często osuszane są na potrzeby inwestycji.

Niezwykle ważne jest też wypracowanie nowych zasad gospodarowania glebami torfowymi w sektorze rolniczym i leśnym. To o tyle istotne, że unijne plany z tym związane były jednym z elementów składowych rolniczych protestów w całej Europie.

„Dopiero niedawno w pełni doceniono znaczenie mokradeł w kontekście zmian klimatycznych. Mokradła gromadzą dwa razy więcej węgla niż lasy, a ich degradacja może prowadzić do emisji znacznych ilości dwutlenku węgla i metanu. Dlatego ich ochrona i odtwarzanie stanowią priorytetowe wyzwania dla ludzkości. Teraz musimy działać efektywnie w skali lokalnej, na obszarach rolniczych, leśnych i w miastach. W Polsce to dopiero początek drogi po ponad kilkuset latach degradacji” – podsumowuje prof. Lamentowicz.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

16:17 18-02-2025

Prawa autorskie: 18.02.2025 Warszawa , Krakowskie Przedmiescie . Palac Prezydencki . Prezydent RP Andrzej Duda (l)i Specjalny Wyslannik Prezydenta USA do spraw Ukrainy i Rosji Keith Kellogg (p) podczas spotkania . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl18.02.2025 Warszawa ...

Duda po spotkaniu z Kelloggiem: „Trump jest zazwyczaj skuteczny”

Andrzej Duda wyraził poparcie dla strategii Donalda Trumpa. Spotkał się dziś z wysłannikiem prezydenta USA. Po rozmowie powiedział: „Pozostaje patrzeć spokojnie, i o to proszę moich rodaków, na bardzo stanowcze, zdecydowane, jak sądzę radykalne działania USA, które ma nadzieję, że przyniosą pokój w naszej części Europy i spokój do polskich domów”

Co się wydarzyło

We wtorek 18 lutego 2025 prezydent RP Andrzej Duda spotkał się z wysłannikiem Donalda Trumpa, pełnomocnikiem ds. Ukrainy, generałem Keithem Kelloggiem.

„Chcę uspokoić moich rodaków, bo widzę, że bardzo wiele niepokoju jest w przestrzeni publicznej. Być może jest tak, że liderzy niektórych krajów europejskich są pełni obaw co do przyszłości i interesów. Powiem tak:

Ameryka weszła bardzo mocno do gry, jeśli chodzi o zakończenie wojny w Ukrainie. Znam prezydenta Donalda Trumpa i wiem, że kiedy działa to działa w sposób bardzo stanowczy, zdecydowany i zazwyczaj skuteczny” – powiedział po spotkaniu Andrzej Duda.

Andrzej Duda przekazał, że przedstawił Kellogowi polską perspektywę na wojnę w Ukrainie. Miał opowiedzieć też o incydentach „prowokowanych przez Rosję na naszym niebie”.

O warunkach pokoju w Ukrainie Andrzej Duda powiedział:

„Spodziewam się, że rzeczywiście dojdzie co najmniej do przerwania walk, a mam nadzieję, że do zakończenia rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przedstawiamy nasz punkt widzenia tak, jak uważamy, że ta wojna powinna być zakończona, więc zarówno sekretarzowi obrony jak i panu generałowi powiedzieliśmy jasno i wyraźnie, że dla nas oczywistą jest kwestia, że ta

wojna nie może zakończyć się zwycięstwem Rosji. To jest jasne. I musi być przywrócony sprawiedliwy pokój, bo tego niezwykle potrzebuje Ukraina”.

Ponieważ pojawiły się spekulacje co do możliwego zmniejszenia obecności wojsk amerykańskich w Europie, Andrzej Duda przekazał:

„Zostaliśmy zapewnieni, co bardzo chcę podkreślić, bo dla naszych rodaków to informacja najważniejsza, nie ma absolutnie żadnych zamiarów amerykańskich co do tego, by obniżać aktywność w naszej części Europy, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, zmniejszać liczbę amerykańskich żołnierzy. Wręcz przeciwnie. Gdy rozmawiałem z panem sekretarzem [Petem] Hegseth’em, powiedział wyraźnie, że możemy raczej spodziewać się wzmocnienia amerykańskiej obecności”.

Jaki jest kontekst

To drugie spotkanie Andrzeja Dudy z przedstawicielami najwyższych władz Stanów Zjednoczonych w ostatnich dniach. Przed tygodniem z polskim prezydentem spotkał się sekretarz obrony USA Pete Hegseth.

W okresie gdy Stany Zjednoczone dążą do zakończenia konfliktu w Ukrainie, Polska stała się ważnym partnerem USA. Wizerunkowo Polska jest prymusem na tle Europy.

Donald Trump już w pierwszej kadencji uczynił podniesienie wydatków na obronność swoim głównym oczekiwaniem wobec sojuszników z NATO. Polska jako jeden z kilku krajów spełniała te oczekiwania.

Podczas podróży do USA w 2024 roku Andrzej Duda oświadczył, że państwa NATO powinny przeznaczać na obronność 3 proc. PKB. Przebił tym nawet Donalda Trumpa. W tamtym czasie Polski budżet obronny stanowił 4 proc. PKB, dziś jest to 4,7 proc. W zaplanowanym na 2025 rok budżecie na obronność Polska przeznaczy 186,6 mld zł. To o 28,6 mld zł więcej niż w roku 2024.

We wtorek Kellogg spotkał się również z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Jeszcze dziś poleci do Kijowa.

14:05 18-02-2025

Prawa autorskie: This handout picture taken and released by the Russian Foreign Ministry on their "X" social media account shows Russia's Foreign Minister Sergey Lavrov (2nd-L), Russian presidential aide Yury Ushakov (3rd-L) speaking with US Secretary of State Marco Rubio (2nd-R), National Security Advisor Mike Waltz (R), and Middle East envoy Steve Witkoff (2nd-R behind) after their meeting at Riyadh's Diriyah Palace on February 18, 2025. (Photo by Handout / RUSSIAN FOREIGN MINISTRY / AFP) / RESTRICTED TO EDITORIAL USE - MANDATORY CREDIT "AFP PHOTO / X ACCOUNT OF RUSSIAN FOREIGN MINISTRY " - NO MARKETING NO ADVERTISING CAMPAIGNS - DISTRIBUTED AS A SERVICE TO CLIENTSThis handout picture...

Co ustalono w Arabii Saudyjskiej? Kiedy spotkanie Trumpa i Putina?

„To początek długiej i trudnej podróży”. Zakończyły się rozmowy delegacji Stanów Zjednoczonych i Rosji w Rijadzie. Co oficjalnie mówią obie delegacje? Jakie będą następne kroki?

Co się wydarzyło

Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych i Rosji spotkali się 18 lutego 2025 w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie. Przez cztery godziny dyskutowali o zakończeniu wojny w Ukrainie. Spotkanie ma przygotować bezpośrednie rozmowy Donalda Trumpa i Władimira Putina. Trump zamierza osobiście negocjować warunki zawarcia pokoju

„Tylko Trump może doprowadzić do tego, że Ukraina i Rosja zgodzą się na pokój” – powiedziała po spotkaniu w Rijadzie rzeczniczka Departamentu Stanu USA.

Według nieoficjalnych doniesień rosyjska delegacja miała powiedzieć Amerykanom, „że zakończenie wojny na Ukrainie wymaga zmiany układu obronnego Europy”.

Najważniejsze ustalenia Stanów Zjednoczonych i Rosji:

Marco Rubio, sekretarz stanu USA przekazał dziennikarzom cztery punkty, co do których zgodziły się strony spotkania:

  • Stany Zjednoczone i Rosja wznowią normalne funkcjonowanie placówek dyplomatycznych w krajach drugiej strony.
  • USA i Rosja powołają zespoły na wysokim szczeblu, które będą negocjować zakończenie wojny w Ukrainie.
  • Rozpoczęte zostaną rozmowy na temat współpracy geopolitycznej i ekonomicznej współpracy, jaka mogłaby wyniknąć z zakończenia konfliktu w Ukrainie.
  • Pięciu dyplomatów, którzy wzięli udział w dzisiejszych rozmowach, będą dalej w nie zaangażowani. Są to: Marco Rubio, Mike Waltz i Steve Witkoff po stronie amerykańskiej oraz Siergiej Ławrow i Jurij Uszakow po stronie rosyjskiej.

Obecność Ukrainy, rola Europy, wydatki na obronność, sankcje

Oprócz tego z rozmowy mediów z członkami amerykańskiej delegacji wynikało, że:

  • W proces negocjacji ma być zaangażowana Ukraina, ale nie jako uczestniczka bezpośrednich rozmów.
  • Podobnie Europa: ma zostać włączona do negocjacji, ale dopiero na pewnym, późniejszym (i nie sprecyzowanym dziś) etapie.
  • Porozumienie pokojowe musi zostać zaakceptowane przez wszystkie zainteresowane strony.
  • Amerykańska strona wzywa Europę do zapewnienia gwarancji bezpieczeństwa, a kraje NATO do zwiększenia wydatków obronnych.

Jednocześnie strona amerykańska zaznaczyła, że rozmowy nie są na tym etapie, by omawiać tak szczegółowe sprawy jak np. wyłączenie Ławrowa z zespołu negocjacyjnego (o co pytali dziennikarze) czy uznanie Krymu za terytorium rosyjskie.

Natomiast Siergiej Ławrow po spotkaniu powiedział, że

  • nie tylko przystąpienie Ukrainy do NATO, ale też „jakakolwiek obecność sił zbrojnych państw NATO w Ukrainie – pod jakąkolwiek flagą, czy to europejską, czy inną” jest „całkowicie nieakceptowalna”.
  • Ewentualne rozszerzenie NATO na wschód nazwał „bezpośrednim zagrożeniem dla Federacji Rosyjskiej”.

Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Rosja w wypowiedziach po spotkaniu duży nacisk kładą na korzyści gospodarcze, jakie miałyby wyniknąć z zakończenia wojny i przyszłą gospodarczą współpracę między oboma krajami. Marco Rubio mówił wręcz o „nadzwyczajnych możliwościach”, jakie się otworzą.

Nie wiadomo, czy kolejne rozmowy też odbędą się w Arabii Saudyjskiej, ale negocjatorzy podziękowali królestwu za gościnę i gotowość udzielenia jej w przyszłości.

Co jeszcze mówią Stany Zjednoczone po zakończeniu rozmów

„Strony dzisiejszych rozmów zobowiązują się do dalszego zaangażowania, aby proces przebiegał sprawnie i owocnie” – przekazała rzeczniczka Departamentu Stanu USA, Tammy Bruce, po spotkaniu w Rijadzie.

W kwestii terminów kolejnych spotkań, a zwłaszcza bezpośredniej rozmowy Putina i Trumpa stwierdziła, że „jedno telefoniczne połączenie, a następnie jedno spotkanie, nie wystarczą, aby ustanowić trwały pokój”. A proces, który ma doprowadzić do pokoju, dopiero się rozpoczął.

„Nie ustaliliśmy terminu spotkania [Trumpa i Putina], ale prezydenci o tym rozmawiali i mają się spotkać” – powiedział Mike Walz, doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego.

Odnosząc się do zaangażowania Unii i NATO, Walz powiedział: „Fakt, że jedna trzecia naszych sojuszników z NATO wciąż nie przeznacza minimum 2% PKB na obronność – dekadę po tym, jak wspólnie podjęliśmy tę decyzję – jest nie do zaakceptowania”. Stwierdził, że nie można wymagać od amerykańskiego podatnika, żeby finansował bezpieczeństwo świata.

Zaś odpierając zarzut, że Trump prowadzi rozmowy bez porozumienia z sojusznikami, stwierdził, że niemal co dzień USA odbywa z nimi konsultacje i zamierza to kontynuować.

Marco Rubio zasugerował, że Europa będzie musiała znieść sankcje wobec Rosji.

Jeszcze dziś po południu do Kijowa przyleci specjalny wysłannik Donalda Trumpa Keith Kellogg.

Co mówi Rosja po rozmowach w Rijadzie

„Rozpoczął się bardzo pozytywny, konstruktywny dialog” – powiedział w rosyjskiej telewizji po spotkaniu szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kirył Dmitriew.

„W przeciwieństwie do administracji Bidena, która nigdy nie starała się wysłuchać stanowiska Rosji, to była bardzo wyraźna próba rozpoczęcia dialogu, zrozumienia stanowiska Rosji i omówienia spraw, w których się zgadzamy” – stwierdził Dmitriew.

Dodał: „Jest wiele punktów, w których się zgadzamy. Lepiej się poznaliśmy, teraz rozumiemy się znacznie lepiej”.

„Mam pełne podstawy, by wierzyć, że strona amerykańska rozumie nasze stanowisko” – skomentował po spotkaniu Siergiej Ławrow.

Również we wtorek wypowiedział się rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Powiedział, że przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej jest jej „suwerennym prawem”. Zaznaczył, że jest mniej zaniepokojony tym, by Kijów dołączył do unii politycznej i gospodarczej, niż do sojuszu militarnego, jakim jest NATO.

12:02 18-02-2025

Prawa autorskie: Evelyn Hockstein / POOL / AFPEvelyn Hockstein / P...

Rozmowy USA i Rosji w Arabii Saudyjskiej. Kto siedzi przy stole?

Trwają rozmowy Stanów Zjednoczonych i Rosji w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie. Kto odegra największą rolę? Co z Zełenskim?

To pierwsze spotkanie szerszego grona najwyższych rosyjskich i amerykańskich dyplomatów, którego celem jest doprowadzenie do zawarcia pokojowego porozumienia między Ukrainą a Rosją.

W rozmowach nie bierze udziału Ukraina. Jednak Wołodymyr Zełenski ma przyjechać do Arabii Saudyjskiej w środę. Dziś jest z wizytą w Turcji, gdzie spotka się Recepem Tayyipem Erdoganem.

Rosję reprezentują:

Siergiej Ławrow

Najdłużej urzędujący minister spraw zagranicznych w Moskwie od czasów sowieckich. Za czasów ZSRR służył jako dyplomata na Sri Lance. Był też stałym przedstawicielem Rosji przy Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Jurij Uszakow

Doradca Putina do spraw międzynarodowych. Reprezentuje Putina podczas najważniejszych spotkań zagranicą.

Ze strony Stanów Zjednoczonych przy stole negocjacyjnym zasiedli:

Marco Rubio

Sekretarz stanu USA. W przeszłości ostrzegał, że Chiny, Iran, Korea Północna i Rosja zawierają coraz ściślejszy sojusz przeciwko Stanom Zjednoczonym. Tuż po wyborze Trumpa na prezydenta mówił, że zakończenie wojny w Ukrainie będzie wymagało dokonania „trudnych wyborów”. W Kongresie głosował przeciwko wielomiliardowej pomocy dla Ukrainy. „Ostatecznie to, co finansujemy, to wojna, która utknęła w martwym punkcie. Trzeba zakończyć, bo w przeciwnym razie ten kraj cofnie się o 100 lat” – mówił w 2024 roku.

Przed rozpoczęciem negocjacji, w niedzielę, Rubio rozmawiał już z Ławrowem.

Mike Waltz

Doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego. Wojskowy odznaczony za służbę w Afganistanie i Afryce. Ma opinię „jastrzębia” w polityce zagranicznej. Krytykował sojuszników z NATO za niewypełnianie zobowiązań dotyczących wydatków wojskowych. Zajmuje twardą postawę wobec Chin i Iranu. Krytykował Joe Bidena za wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu. Jest też zwolennikiem używania wojska na granicy z Meksykiem.

Jego żona była doradczynią ds. bezpieczeństwa wewnętrznego podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa.

Jednak kluczową rolę najprawdopodobniej odegra ktoś inny:

Steve Witkoff

wysłannik prezydenta USA ds. Bliskiego Wschodu. Jak określa go portal Axios: „Jest doskonałym pośrednikiem u boku wyjątkowo bezwzględnego lidera negocjacji”. Witkoff – miliarder, który zbudował majątek na handlu nieruchomościami, od 40 lat przyjaźni się z Trumpem. „Współpracownicy opisują 67-letniego Witkoffa jako kogoś w rodzaju aksamitnej rękawicy, jeśli chodzi o negocjacje — gładki i konkretny” – pisze Axios.

Miał odegrać kluczową rolę w doprowadzeniu do zawieszenia broni w Strefie Gazy. Izraelczycy mieli zwracać uwagę na jego nieformalny styl: „Witkoff pojawił się nawet na niektórych sesjach negocjacyjnych w ad-Dausze w dresach, bluzie i trampkach”. Jest też niezwykle lojalny wobec Trumpa.

Był też obecny podczas negocjacji Trumpa z Partią Republikańską w sprawach krajowych. Tuż przed ogłoszeniem, że to on ma być wiceprezydentem, z Witkoffem miał się spotkać w JD Vance.

Po wizycie Witkoffa w Moskwie w ubiegłym tygodniu Rosjanie uwolnili Marca Fogela – nauczyciela zatrzymanego za posiadanie niewielkich ilości marihuany.

Jaki jest kontekst

Od minionego tygodnia trwają intensywne rozmowy w sprawie zakończenia wojny Rosji z Ukrainą. Przyspieszenie nastąpiło w środę 12 lutego, gdy Donald Trump odbył rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Przez ponad godzinę mieli rozmawiać o zakończeniu rozlewu krwi w Ukrainie, a także o kwestiach gospodarczych i Bliskim Wschodzie.

Dzień wcześniej Moskwę odwiedził specjalny wysłannik Donalda Trumpa – Steve Witkoff, które dziś siedzi przy stole w Rijadzie. To jego rozmowa z Putinem otworzyła kanał dyplomatyczny między USA a Rosją.

Po tej rozmowie Trump miał zadzwonić do Wołodymyra Zełenskiego.

Rozmowy Putina zostały szeroko skrytykowane. Strategii prezydenta USA bronił Keith Kellog, wysłannik Trumpa do Ukrainy: „Jak powiedział kiedyś wspaniały sekretarz obrony, gen. Mattis: «Może nie lubię tego skur*a, ale muszę z nim porozmawiać»”.

Krytycy podnosili też, że Trump już ustąpił Putinowi w kluczowych sprawach: Ukraina ma nie przystąpić do NATO, musi się też zgodzić na to oddanie Rosji zajętych przez nią terytorium, w tym Krymu. „Powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 roku jest nierealistyczny” – powiedział amerykański sekretarz obrony.

Inna linia krytyki dotyczyła pominięcia przez Trumpa sojuszników z NATO, zwłaszcza Europy. W późniejszych wypowiedzieć przedstawicieli Trumpa pojawiały się zapowiedzi zmniejszenia amerykańskiego zaangażowania w Europie.

Przed rozpoczęciem negocjacji w Rijadzie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skomentował. „To dziwne, że spotkanie odbywa się w takim formacie, nim zostały przeprowadzone konsultacje z partnerami strategicznymi. O ile pamiętam, Rosja nie jest partnerem strategicznym” – powiedział dziennikarzom w sobotę w Monachium.

Sekretarz obrony USA, Pete Hegseth, zadeklarował, że w ostatecznych rozmowach państwa NATO odegrają ważną rolę. A sam Donald Trump zapewnił, że Ukraina w pewnym momencie weźmie udział w rozmowach. Jednak wcześniejszym etapem będą jego osobiste rozmowy z Putinem.

W rozmowach pokojowych chciałyby też wziąć udział Chiny. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Chin Guo Jiakun powiedział: „Chiny oczekują, że wszystkie strony zaangażowane i zainteresowane wezmą udział w procesie negocjacyjnym w odpowiednim czasie”.

Motywacje Trumpa

Jeszcze w prezydenckiej kampanii wyborczej Trump zapowiadał, że zakończy wojnę „w 24 godziny”. Ta obietnica miała odpowiedzieć na oczekiwania amerykańskich wyborców, dla których finansowanie wojny w Ukrainie jest mniej istotne niż podniesienie poziomu życia w ich kraju. A zaangażowanie międzynarodowe postrzegają jako konkurencję dla inwestowania środków na miejscu.

Według wielu opinii Trump ma też osobistą motywację: liczy na Nagrodę Nobla właśnie za zakończenie wojny, a także na potwierdzenie jego statusu jako wybitnego negocjatora.

Rola Europy, Polski i szczyt w Paryżu

Rozmowy rozpoczęte przez Donalda Trumpa były określane przez komentatorów jako „zimny prysznic dla Europy”.

Putin nie przewidział miejsca dla przedstawicieli UE w najbardziej ścisłym gronie negocjacyjnym. Reprezentanci nowej amerykańskiej administracji wzięli udział w Konferencji Bezpieczeństwa, która zakończyła się w niedzielę w Monachium. To tam wiceprezydent USA gwałtownie skrytykował Unię Europejską, „cenzurę” w mediach społecznościowych, którą według niego wprowadza Unia, uznał za większe zagrożenie dla pokoju niż Rosję i Chiny.

Wydaje się jednak, że potencjalnie istotną rolę w procesie pokojowym mogłaby odegrać Polska.

Przedstawiciele najwyższych władz amerykańskich na trasie negocjacyjnej umieszczają Warszawę. Z prezydentem RP i ministrem obrony spotkał się już sekretarz ds. obrony USA Pete Hegseth. Stwierdził, że w jego opinii obecność amerykańskich wojsk w Polsce powinna być zwiększona. Nie jest to jednak oficjalne stanowisko administracji amerykańskiej.

W odpowiedzi na działania Trumpa w poniedziałek odbył się szczyt zwołany przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Wzięli w nim udział przedstawiciele wybranych państw europejskich. Byli to Donald Tusk, a także szefów rządów: Danii (Matte Frederiksen), Hiszpanii (Pedro Sanchez), Holandii (Dick Schoof), Niemiec (Olaf Scholz), Wielkiej Brytanii (Keir Starmer) i Włoch (Giorgia Meloni). W spotkaniu uczestniczyła też szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa i sekretarz generalny NATO Mark Rutte.

Po spotkaniu prezydent Macron rozmawiał z Donaldem Trumpem i Wołodymyrem Zełenskim.

„Dążymy do silnego i trwałego pokoju w Ukrainie. Aby to osiągnąć, Rosja musi zakończyć inwazję [na Ukrainę], a temu muszą towarzyszyć silne i wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukraińców. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że zawieszenie broni skończy się tak, jak porozumienia mińskie.

Będziemy nad tym pracować wspólnie ze wszystkimi Europejczykami, Amerykanami i Ukraińcami. To jest klucz” – napisał Macron na portalu X (dawniej Twitter).

Macron dodał, że „Europejczycy muszą lepiej, więcej i wspólnie inwestować w swoje bezpieczeństwo i obronę”. Zakończył słowami: „Decyzje, działania, spójność” i zapowiedział, że będzie kontynuował rozmowy.

Inne teksty OKO.press na ten temat

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

17:45 17-02-2025

Prawa autorskie: Fot. Ludovic MARIN / AFPFot. Ludovic MARIN /...

Trwa nieformalny szczyt w Paryżu. Liderzy UE szykują stanowisko wobec działań USA i Rosji

Liderzy UE szykują wspólną strategię wobec jednostronnych decyzji USA w sprawie Ukrainy oraz bezpieczeństwa państw NATO. Niewykluczone, że na szali zostanie postawiona kwestia europejskich relacji z Chinami.

Co się dzieje?

W Paryżu trwa nieformalny szczyt, w którym biorą udział szefowie rządów Niemiec (Olaf Scholz), Wielkiej Brytanii (Keir Starmer), Włoch (Giorgia Meloni), Polski (Donald Tusk), Hiszpanii (Pedro Sanchez), Holandii (Dick Schoof) i Danii (Matte Frederiksen) oraz sekretarz generalny NATO (Mark Rutte) i liderzy najważniejszych instytucji UE: szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Antonio Costa.

Temat: sytuacja bezpieczeństwa w Europie w związku z działaniami administracji Donalda Trumpa.

Pilne spotkanie liderów w weekend zwołał prezydent Francji Emmanuel Macron. Powodem ostatnie zapowiedzi członków amerykańskiej dyplomacji, w tym wiceprezydenta J.D. Vance'a podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium, oraz sekretarza obrony Pete'a Hegsetha, dotyczące zmiany zaangażowania USA w europejską obronność.

USA wysyłają jasny sygnał, że Europa musi przejąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo na kontynencie oraz we własnym zakresie zaoferować gwarancje bezpieczeństwa Ukrainie.

Co jest na agendzie?

Liderzy europejskich instytucji, szef NATO i szefowie największych państw UE spotykają się w Paryżu po to, by wypracować wspólne stanowisko w sprawie dalszych działań Europy. Spraw jest kilka:

  • Kwestia amerykańsko-rosyjskich rozmów na temat zakończenia wojny w Ukrainie, które rozpoczynają się we wtorek 18 lutego w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Ani Ukraina, ani żadne z państw UE, nie zostało zaproszone do stołu. W UE dominuje przekonanie, że sprawa wojny w Ukrainie to sprawa bezpieczeństwa całej Europy i nie może być mowy o wypracowaniu rozwiązania ponad głowami Europejczyków. To samo przekonanie panuje w Ukrainie. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w ostatnich dniach kilkukrotnie podkreślił, że Ukraina nie zaakceptuje żadnego rozwiązania przyjętego bez jej udziału. O tym, że nie zrobi tego także Europa, mówił wyraźnie podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium w sobotę 15 lutego szef Rady Europejskiej Antonio Costa. „Pokój w Ukrainie i bezpieczeństwo Europy są ze sobą ściśle powiązane (...). Zagrożenie ze strony Rosji sięga znacznie dalej niż na Ukrainę (...). Rosja zagraża państwom bałtyckim, wschodniej granicy UE, naszym systemom demokratycznym i krytycznej infrastrukturze (...). Pokój nie może składać się jedynie z zawieszenia broni. Nie może stwarzać Rosji możliwości zaatakowania znowu. Nie może nagradzać agresora (...). Nie będzie żadnego wiarygodnego i trwałego pokoju w Ukrainie bez Ukrainy i Unii Europejskiej” – mówił Costa w sobotę 15 lutego w Monachium.
  • Kwestia przejęcia przez Europę większej odpowiedzialności za bezpieczeństwo na kontynencie. Liderzy UE potrzebują przygotować wyraźną odpowiedź na zapowiedzi Amerykanów dotyczące ewentualnego wycofania części amerykańskich żołnierzy NATO z Europy, zgodnie z na razie dość ogólnikową deklaracją przedstawicieli amerykańskiej dyplomacji, że teraz to europejscy członkowie NATO mają brać większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo na kontynencie. Mówił o tym m.in. amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth 12 lutego podczas spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli. Hegseth powiedział, że USA nie będą już „skupiać się na obronności Europy”, bo „bronienie bezpieczeństwa Europy musi być głównym zadaniem europejskich członków NATO”. Dodał, że zakończenie wojny w Ukrainie z utrzymaniem granic Ukrainy sprzed 2014 roku i rosyjskiej aneksji Krymu jest „nierealne”. Równie „nierealne” jego zdaniem ma być członkostwo Ukrainy w NATO. Ponadto według nowej amerykańskiej administracji, to Europa ma na siebie wziąć ciężar wszelkiego wsparcia dla Ukrainy. Europa zostaje postawiona więc w trudnej sytuacji: z jednej strony to państwa europejskie miałyby wziąć na siebie ciężar i ryzyko związane z gwarantowaniem pokoju w Ukrainie (chodzi o dalsze wspieranie Ukrainy i wysłanie misji pokojowej), a z drugiej strony, jak dotąd nic nie wskazuje an to, że Europejczycy zostaną zaproszeni do stołu negocjacyjnego, przy którym zasiądą Amerykanie i Rosjanie. Choć amerykański sekretarz stanu Marco Rubio zapewniał dziś, że to dopiero rozmowy wstępne i do faktycznych negocjacji będzie zaproszona i UE, i Ukraina. Europejscy liderzy muszą więc zastanowić się, jak z Ameryką Trumpa rozmawiać i na czym opiera się europejska siła negocjacyjna. Pojawiają się głosy, że Europa może postawić na szali kwestie współpracy z Chinami. Dla USA najważniejsza jest rywalizacja właśnie z Pekinem. Do tej pory UE dość solidarnie traktowała Chiny jako „strategicznego rywala” (choć niektóre państwa się wyłamywały, powodując złość Amerykanów). To właśnie stosunek do Chin może być europejską kartą przetargową w pogarszających się stosunkach z USA.
  • Wzmocnienie europejskiej obronności i przejęcie roli lidera NATO w Europie po ewentualnym wycofaniu się Amerykanów. Amerykanie nie zapowiadają, że wychodzą z NATO, lecz że na kontynencie europejskim to Europejczycy mają „przejąć inicjatywę”, a więc kontrolę i dowodzenie w NATO. To w naturalny sposób stawia pytanie o to, który kraj i która armia mogłaby wziąć na siebie to zadanie. Z komentarzy przywódców podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium można było usłyszeć, że taką rolę mogłaby pełnić Francja lub Wielka Brytania, jako że te kraje, obok Polski, dysponują największymi armiami wśród państw NATO. Liderzy UE w Paryżu rozmawiają także o kluczowej dla europejskiej obronności kwestii finansowania inwestycji obronnych. Państwa UE wciąż nie dogadały się ze sobą, w jaki sposób pozyskiwać środki na zwiększone wydatki obronne. Ani w obecnie obowiązującym, ani w przyszłym budżecie UE. Na stole leży pomysł emitowania euroobligacji, czyli zaciągania wspólnego, europejskiego długu. Jest też kwestia, choć nie najpilniejsza, wypracowania wspólnej decyzji europejskich członków NATO co do tego, ile państwa te są gotowe wydawać na swoją obronność. Prezydent USA Donald Trump wzywa, by członkowie NATO na obronność wydawali 5 proc. PKB. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte apelował ostatnio o rozważenie poziomu 4 proc. PKB. Europejscy członkowie NATO chcą wypracować stanowisko przed szczytem NATO w Hadze w czerwcu 2025.
  • Dalsze wspieranie Ukrainy. No i kwestia fundamentalna. Przedmiotem rozmów w Paryżu jest też dalsze wspieranie Ukrainy w zależności od tego, co wydarzy się podczas rozmów pokojowych w Rijadzie. Tu wiele państw UE stoi na bardzo mocnym stanowisku: bez względu na to, czy z Amerykanami, czy bez, Europa musi dalej wspierać Ukrainę. Mówili o tym bardzo wyraźnie liderzy takich państw jak m.in. Dania, Szwecja i Czechy podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium. Premierka Danii Mette Frederiksen podczas dyskusji panelowej w sobotę 15 lutego stawiała sprawę jasno: „Europa musi pomóc Ukrainie wygrać wojnę z Rosją i wszystkie decyzje, które będą w najbliższych dniach podejmowane, powinny odpowiadać na pytanie, jak osiągnąć ten cel” – mówiła. „Wojna w Ukrainie nie dotyczy jedynie Ukrainy i Rosji. To kwestia imperialnych dążeń Rosji. To kwestia pragnienia Rosji, by być kluczowym decydentem w sprawach Europy. Nie możemy na to pozwolić. Dlatego musimy wygrać tę wojnę” – mówiła Frederiksen. Na takim samym stanowisku stoi obecnie szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Antonio Costa. Oboje konsekwentnie podtrzymują europejskie ambicje Ukrainy. Costa mówił podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium: „Mój przekaz jest jasny. Nie poddajemy się. Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne. Tylko Ukraina może zdefiniować warunki do negocjacji. Oferowanie jakichkolwiek koncesji przed negocjacjami jest niepoważne” – powiedział Costa w odniesieniu do zapowiedzi członków amerykańskiej dyplomacji odnośnie tego, że nie ma już na stole kwestii członkostwa Ukrainy w NATO, podobnie jak planu utrzymania jej w granicach sprzed 2014 roku. O tym, że Ukrainę trzeba wspierać aż do zwycięstwa, w sobotę 15 lutego podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium mówił też przewodniczący niemieckiej partii CDU Friedrich Merz, które ma duże szanse na zostanie kolejnym kanclerzem Niemiec po niedzielnych wyborach federalnych. Merz mówił jasno: wojna w Ukrainie nie dotyczy tylko Ukrainy, lecz całej Europy i jej bezpieczeństwa. „Stoimy za Ukrainą nie tylko ze względu na Ukrainę, lecz ze względu na bezpieczeństwo całej Europy” – powiedział Merz. Dlatego, jego zdaniem, niezbędne jest, by Ukraina brała udział w negocjacjach pokojowych „z pozycji siły”. „Ukraina ma siedzieć przy negocjacyjnym stole jako najważniejsze państwo, a my, Europejczycy, powinniśmy stać mocno za nią. To jest zupełnie nieakceptowalne, by organizować negocjacje w tej sprawie bez Ukrainy i bez UE” – powiedział Merz w odniesieniu do jutrzejszych rozmów w Rijadzie. Dodał, że jeśli będzie rządził, podejmie decyzję o wysłaniu na Ukrainę długo oczekiwanych pocisków Taurus.

Jaki jest kontekst?

W Paryżu na zaproszenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona spotkają się liderzy Danii (Matte Frederiksen), Hiszpanii (Pedro Sanchez), Holandii (Dick Schoof), Niemiec (Olaf Scholz), Polski (Donald Tusk), Wielkiej Brytanii (Keir Starmer) i Włoch (Giorgia Meloni). Ponadto w spotkaniu uczestniczy szef Rady Europejskiej Antonio Costa, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz sekretarz generalny NATO Mark Rutte.

Liderzy mają podjąć decyzję w sprawie dalszych działań wobec unilateralnych decyzji USA dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie oraz amerykańskich zapowiedzi o nieangażowaniu się w ewentualną misję pokojową na Ukrainie i ewentualnym zmniejszeniu obecności amerykańskich wojsk na wschodniej flance NATO.

Amerykańsko-rosyjskie rozmowy w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie odbędą się we wtorek w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Na spotkaniu omówione ma być możliwe porozumienie w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie i przygotowania do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Zaproszenia na spotkanie nie dostał ani prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, ani żaden z przedstawicieli UE.

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: