Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Liderka francuskiej skrajnej prawicy udzieliła wywiadu dziennikowi „Le Figaro”. Stwierdziła, że jej ugrupowanie jest gotowe na przejęcie władzy
„Nie będziemy mieli trudności z utworzeniem rządu w razie wygranej na wyborach” – powiedziała Le Pen dziennikowi „Le Figaro”. W opublikowanym dziś wywiadzie stwierdziła, że kandydatem na premiera jest szef jej partii Zjednoczenie Narodowe – Jordan Bardella.
Przyspieszone wybory parlamentarne we Francji odbędą się 30 czerwca i 7 lipca – to decyzja prezydenta Emmanuela Macrona, który rozwiązał francuski parlament w reakcji na wynik eurowyborów. Ugrupowanie Marine Le Pen zdobyło w nich najwięcej, bo ponad 30 proc. głosów. Druga w kolejności koalicja zrzeszona wokół partii Macrona – o połowę mniej.
„Jestem zaskoczona, jak wielu wysokich funkcjonariuszy, dyplomatów mówi mi, że gotowi są pracować ze Zjednoczeniem Narodowym (fr. Rassemblement national, RN). Nie będziemy mieli żadnej trudności z utworzeniem rządu” – mówiła w wywiadzie Le Pen, która jest przewodniczącą klubu RN we francuskim parlamencie.
Dziennikarze dopytywali polityczkę o ew. kohabitację rządu RN z prezydentem Macronem i o możliwą reakcję rynków. Le Pen stwierdziła, że świat nie zna prawdziwego programu jej ugrupowania, a jedynie jego karykaturę. „Gdy się z nim zapoznają, ocenią go jako całkiem racjonalny” – ucięła.
Za najważniejsze problemy Francji Le Pen uważa „siłę nabywczą, bezpieczeństwo i imigrację”. Jednym z kluczowych postulatów Le Pen jest zniesienie prawa ziemi, które daje francuskie obywatelstwo osobom urodzonym na terytorium Francji. Le Pen chciałaby też, by rodzicom dzieci popełniających przestępstwa odbierać prawo do zasiłków.
Le Pen pytana była o protesty przeciwko jej partii, które przetoczyły się przez Francję w ostatnich tygodniach i o ew. wybuch niepokojów społecznych w razie wygrania wyborów przez Zjednoczenie Narodowe. Odparła, że za przemoc podczas demonstracji odpowiada „skrajna lewica” oraz prezydent Macron, który pozwolił na „bezkarność”.
„Emmanuel Macron mówił ”albo ja, albo chaos. Ale chaos – społeczny, w sferze bezpieczeństwa, migracyjny, a teraz instytucjonalny – to on sam (Macron-PAP). My uosabiamy porządek i spokój" – powiedziała. Zaprzeczyła zarazem, by ew. rząd jej partii domagał się dymisji Macrona.
Źródło: PAP.
Izraelskie wojsko ogłosiło, że będzie codziennie wstrzymywać ostrzał wzdłuż jednej z głównych dróg w Strefie Gazy. Pomoc humanitarna wjedzie do Rafah
Decyzja o codziennych przerwach w ostrzale zapadła w odpowiedzi na apele międzynarodowych organizacji humanitarnych, które alarmowały o pogłębiającym się kryzysie humanitarnym w Strefie Gazy. Izrael zapowiedział zarazem, że będzie kontynuował walki w mieście Rafah, gdzie ukrywać mają się ostatnie bojówki Hamasu.
W komunikacie Sił Obronnych Izraela cytowanym przez agencję Reuters napisano, że ostrzał wstrzymywany będzie między 5.00 rano a 16.00 wzdłuż drogi wiodącej od przejścia granicznego w Kerem Szalom w kierunku autostrady Saladyna i dalej na północ.
Rośnie międzynarodowa presja na Izrael, który od ponad ośmiu miesięcy atakuje palestyńską enklawę w odwecie za krwawy atak terrorystyczny Hamasu z października 2023 roku. Jak na razie nic nie wskazuje jednak, by w Strefie Gazy wkrótce miało dojść do wstrzymania walk. W dodatku wzdłuż północnej granicy Izraela rozgorzał konflikt ze wspieranymi przez Iran bojówkami Hezbollahu.
Rząd Binjamina Netanjahu ogłosił dziś, że do 15 sierpnia wydłuży finansowanie zakwaterowania dla osób ewakuowanych z miejscowości granicznych na południu Izraela po ataku Hamasu z 7 października. Odbierane jest to jako sygnał, że nie zanosi się na zakończenie izraelskiego odwetu.
Więcej o obecnej sytuacji w Gazie i konflikcie na północy Izraela pisał w OKO.press Jakub Szymczak.
Wielotysięczne demonstracje przeszły ulicami francuskich miast w proteście przeciwko ugrupowaniu Marine Le Pen
Już za dwa tygodnie we Francji odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne. Prezydent Emmanuel Macron rozwiązał parlament po ogłoszeniu wyniku wyborów do Parlamentu Europejskiego 9 czerwca, które z miażdżącą przewagą wygrało Zjednoczenie Narodowe (fr. Rassemblement national, RN) – skrajnie prawicowa partia Marine Le Pen, której od 2022 przewodzi Jordan Bardella.
Decyzja Macrona o rozwiązaniu parlamentu i ogłoszenie wyborów na 30 czerwca (druga tura 7 lipca) spowodowało trzęsienie ziemi we francuskiej polityce. Lewicowe ugrupowania szybko zawarły sojusz pod nazwą Front Ludowy. Część chadeckiej prawicy zapowiedziała przymierze ze Zjednoczeniem Narodowym.
W reakcji na możliwe przejęcie rządów przez partię Le Pen (kandydatem na premiera RN jest Jordan Bardella), na ulice francuskich miast w ten weekend wyszły kolejne wielotysięczne demonstracje. Związkowcy twierdzą, że w samym Paryżu protestowało 250 tys. osób, a w całym kraju 640 tys. Dane policji są skromniejsze: funkcjonariusze mówią o 217 tys. protestujących w całej Francji.
Wśród demonstrantów liczni przedstawiciele związków zawodowych, studenci, obrońcy praw człowieka i członkowie organizacji ekologicznych wznosili okrzyki przeciwko partii Le Pen, której program opiera się m.in. na straszeniu migracją i krytyce Unii Europejskiej.
Wielu uczestników protestów wzywało do oddania głosów na nową lewicową koalicję.
Szefowa skrajnie lewicowego związku zawodowego CGT Sophie Binet w sobotę rozmawiała z dziennikarzami na proteście w Paryżu. „Wyszliśmy na ulice, bo bardzo boimy się, że Jordan Bardella zostanie premierem. Chcemy zapobiec tej katastrofie” – wyjaśniła Binet, cytowana przez agencję Reuters.
Podczas protestu w Nantes doszło do starcia manifestantów z policją, która użyła gazu łzawiącego. W Paryżu aresztowanych zostało siedem osób.
Dlaczego Macron postanowił rozpisać nowe wybory? Decyzję prezydenta tłumaczył w OKO.press w rozmowie z Antonem Ambroziakiem Aleksander Smolar, były prezes Fundacji Batorego.
Drugiego dnia szczytu pokojowego w Szwajcarii głowy państw dyskutują m.in. o bezpieczeństwie nuklearnym. Szykują się do wspólnego potępienia rosyjskiej agresji na Ukrainę
Niedziela 16 czerwca to drugi dzień Szczytu w Sprawie Pokoju w Ukrainie w Bürgenstock koło Lucerny, organizowanego wspólnie przez Szwajcarię i Ukrainę. W szczycie bierze udział ponad 90 delegacji z całego świata. Wśród nich m.in. wiceprezydentka USA Kamala Harris, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron. Wielkim nieobecnym – obok niezaproszonego Władimira Putina – jest chiński przywódca Xi Jinping.
Jak informuje na swoich stronach kancelaria prezydenta Andrzeja Dudy, jednym z dzisiejszych tematów dyskusji było bezpieczeństwo nuklearne. Duda mówił o okupowaniu przez Rosjan Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej i rozmieszczeniu rosyjskiej broni taktycznej na Białorusi. Decydenci dyskutowali też o bezpieczeństwie żywnościowym i porwaniach ukraińskich dzieci z terenów okupowanych przez rosyjskie wojsko.
Zwieńczeniem szczytu ma być podpisanie przez uczestników wspólnej deklaracji potępiającej rosyjską inwazję.
Sygnatariusze zamierzają zwrócić szczególną uwagę na ofiary konfliktu i wezwać do powrotu wywiezionych dzieci.
Agencja Reuters, która dotarła do końcowej wersji dokumentu, podaje, że rosyjska inwazja jest w niej określana jako „wojna” (Rosja odrzuca ten termin, mówiąc o „specjalnej operacji wojskowej”). Dokument wzywa też do oddania Ukrainie kontroli nad elektrownią jądrową w Zaporożu i portami nad Morzem Azowskim. Nie wiadomo jeszcze, ile krajów podpisze deklarację.
Wcześniejsza wersja dokumentu – z 13 czerwca – mówiła bardziej ogólnie o „poszanowaniu integralności terytorialnej” Ukrainy.
Niewykluczone, że na zakończenie szczytu organizatorzy ogłoszą miejsce kolejnej, podobnej konferencji. Organizatorem mogłaby być Arabia Saudyjska, która wyraziła chęć mediacji w procesie pokojowym między Rosją a Ukrainą.
Od poniedziałku Ministerstwo Zdrowia zamierza monitorować recepty wystawiane na opioidowe środki przeciwbólowe, w tym fentanyl
O planach Ministerstwa Zdrowia ministra Izabela Leszczyna poinformowała w rozmowie z dziennikarzami Polsat News w sobotę 15 czerwca.
W ubiegłym tygodniu Polskę obiegły doniesienia o śmierci nastolatki po zażyciu fentanylu, silnie uzależniającego przeciwbólowego leku opioidowego, którego „rekreacyjne” stosowanie pogłębiło kryzys narkotykowy w Stanach Zjednoczonych. Fentanyl to opioid kilkadziesiąt razy silniejszy od heroiny. Można dostać go wyłącznie na receptę.
Ministra Leszczyna zapowiedziała w tym kontekście, że rząd przyjrzy się, jak działają tzw. receptomaty, które funkcjonują w Polsce od 2020 roku – pojawiły się w czasie pandemii, podobnie jak teleporady.
„Niestety, nie zostały wprowadzone do porządku prawnego w sposób na tyle szczelny, żebyśmy nie musieli tego poprawiać” – powiedziała Leszczyna.
„Dwa miesiące temu poleciłam zespołowi ministerstwa zdrowia opracowanie zasad, definicji np. tego, czym jest badanie przy teleporadzie, bo niestety PiS tego nie zrobił” – tłumaczyła. Dodała, że resort zamierza jak najszybciej wyeliminować luki w prawie. Dyrektorowi Centrum e-zdrowia poleciła wdrożenie monitoringu wystawiania i realizacji recept na opioidy. Monitoring ma zacząć działać już w poniedziałek.