Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Andrej Babiš, lider zwycięskiej w październikowych wyborach partii ANO, stworzy koalicję rządzącą z siłami prawicy.
Ruch Babiša, jednego z najbogatszych Czechów i potentata rynku spożywczego, porozumiał się z dwiema innymi partiami, co daje im większość w 200-osobowej Izbie Poselskiej. Koalicję z ANO stworzy eurosceptyczna i sprzeciwiająca się ekologicznym rozwiązaniom partia Zmotoryzowanych (Motoristé) oraz skrajnie prawicowa, ksenofobiczna i antyunijna Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). Lider drugiego z ugrupowań, pół-Japończyk Tomio Okamura, ma największe szanse, by stanąć na czele Izby Poselskiej, obejmując stanowisko odpowiadające fotelowi polskiego marszałka Sejmu.
Pięciostronnicowe porozumienie określa między innymi zasady rozwiązywania sporów w koalicji i określa podział ministerstw pomiędzy współpracujące ze sobą partie. „Kontrowersyjne” kwestie będą zależały bezpośrednio od obejmującego tekę premiera Babiša, Okamury oraz lidera Zmotoryzowanych Petra Macinki. Tak wyłoniona „Rada Trzech” ma spotykać się przynajmniej raz w miesiącu.
Babiš, mimo prezentowanego populizmu zdecydowanie różniący się od swoich koalicjantów, po podpisaniu dokumentu wyrażał ostrożne zadowolenie. Jak stwierdził, z przesuniętymi skrajnie na prawo koalicjantami wiąże go przede wszystkim krytyczne podejście do ustępującego rządu Petra Fiali. „To nas połączyło, choć oczywiście mogły być pewne różnice programowe. Ale najważniejsze jest to, że się zgodziliśmy” – stwierdził polityk, który na mocy umowy ma objąć tekę premiera.
W nowym rządzie pierwsze skrzypce mają grać politycy ANO. Partia obsadzi stanowisko szefa rady ministrów, a także ministrów finansów, przemysłu, zdrowia, pracy, edukacji, spraw wewnętrznych, rozwoju regionalnego i sprawiedliwości.
Tym samym Babiš stanie na czele rządu po raz drugi. Tekę premiera dzierżył już od 2017 do 2021 roku. Z polskiej perspektywy obawy może budzić propozycja objęcia resortu obrony przez SPD. Stojący na czele skrajnie prawicowej partii Okamura w przeszłości wypowiadał się krytycznie w sprawie dalszego wsparcia dla walczącej z Rosją Ukrainy, obarczał też uchodźców z tego kraju odpowiedzialnością za rosnącą liczbę przestępstw. Poza tym SPD ma też dostać ministerstwa rolnictwa i transportu. Motoristé pokierują resortami spraw zagranicznych, kultury, środowiska, sportu i zdrowia.
Wśród najważniejszych punktów programowych nowego rządu można wyróżnić sprzeciw wobec pakietu klimatycznego ETS2, wsparcie dla energetyki jądrowej, obniżenie cen energii i wsparcie dla mieszkalnictwa. Koalicjanci zgodzili się co do niepodwyższania wieku emerytalnego (65 lat) i zachowania korony czeskiej jako waluty.
Podział stanowisk i ustalenie szczegółów współpracy wymagają jeszcze czasu, a prezydent Petr Pavel może powołać nowy rząd dopiero w grudniu. Na razie administracja praskiego Hradu, gdzie rezyduje głowa państwa, poprosiła o bardziej szczegółową wersję porozumienia, które zostało przekazane prezydentowi Pavlowi. Lider ANO ma nadzieję, że przedłoży Hradowi listę ministrów do końca listopada.
Przeczytaj także:
„Po wyborach głowa państwa stwierdziła, że kluczowe jest, aby rząd postawił na silne zakotwiczenie w UE, polityka Czech była zgodna z prawem międzynarodowym i kładła nacisk na godność człowieka i prawa człowieka. Prezydent uważa członkostwo w NATO za gwarancję bezpieczeństwa” – ocenia publiczna telewizja ČT24.
„Wygląda na to, że Republika Czeska będzie miała rząd, który pod wieloma względami będzie bardzo niestabilny i toksyczny dla reputacji Republiki Czeskiej, choćby dlatego, że od samego początku opiera się na kłamstwach” – ocenił powstanie nowego gabinetu Jiří Pehe z portalu Denik Referendum. Jego zdaniem „kłamstwo” ma polegać na braku propozycji fundamentalnych reform, które miałyby diametralnie zmienić kurs polityki kraju, a które obiecywali koalicjanci w kampanii wyborczej.
„Podstawą pospiesznie utworzonego rządu nie jest program, lecz władza. To grupa politycznych przedsiębiorców, których celem jest realizacja własnych interesów. Największą słabością rządu będzie równoważenie interesów biznesowych” – twierdzi dziennikarz.
Przeczytaj także:
Ciało Omera Neutry zostało przekazane izraelskiej armii. Był jednym z wielu amerykańskich obywateli służących w Izraelskich Siłach Zbrojnych (IDF).
Hamas zwrócił do Izraela ciała trzech zabitych w październiku 2023 żołnierzy. Chodzi o płk. Asafa Hamamiego, sierż. sztab. Oza Daniela i kpt. Omera Neutrę. Ostatni z zabitych przez Hamaas był obywatelem USA. Neutra był żołnierzem z Nowego Jorku, który dobrowolnie zaciągnąć się do izraelskiej armii. Służył jako dowódca plutonu czołgów w 77. batalionie 7. brygady. W strefie Gazy znajdują się jeszcze szczątki Itaya Chena, ostatniego z porwanych posiadających amerykańsko-izraelskie obywatelstwo.
Na wieści o przekazaniu ciała Neutry Izraelowi zareagował prezydent USA Donald Trump. „Nasz Omer znajduje się w końcu na izraelskiej ziemi. Tyle bólu, a zarazem taka ulga”- skomentował Trump.
Według szacunków pojawiających się w amerykańskich mediach w izraelskiej armii może służyć nawet 23 tys. amerykańskich obywateli. W USA działają organizacje pozarządowe zachęcające osoby z żydowskim pochodzeniem do dołączenia do tamtejszych sił zbrojnych. Jedną z nich jest działający w 22 stanach Nevut, oferujący ochotnikom dodatkowe benefity, jak wyjazdy do zagranicznych kurortów. Od ataku Hamasu na Izrael w październiku 2023 roku do IDF zaciągnęło się ponad 7 tys. Amerykanów.
Powrót zakładników i ciał osób zabitych przez Hamas jest jednym z warunków rozejmu pomiędzy palestyńską organizacją a izraelskimi władzami. Jednocześnie Izraelczycy stopniowo wycofują się ze Strefy Gazy, choć niezależnie od zawieszenia broni Tel-Awiw wciąż prowadzi naloty na palestyńską enklawę. Liczba zabitych w nich osób od uzgodnienia rozejmu sięgnęła 237. Wśród nich są również cywile, w tym dzieci.
Przeczytaj także:
„Dlaczego izraelscy żołnierze nadal są w Gazie?” – pytał retorycznie autor kodeksu IDF Asa Kaszer w rozmowie z OKO.press. – „Przecież ich działania już od dłuższego czasu nie przyczyniły się do powrotu żadnego zakładnika, wręcz przeciwnie – ich życia są narażone przez trwające wojnę. Hamas został zniszczony w maksymalnym stopniu – jest teraz małą grupą partyzancką, którą najpewniej już zostanie. Izraelski żołnierz ma prawo pytać swojego dowódcę, dlaczego jego życie jest narażane bez większego sensu? W tym momencie powinniśmy w Izraelu martwić się, nie co zrobić, żeby IDF był najbardziej moralnym wojskiem, ale żeby zachowywał się wystarczająco moralnie.”
Przeczytaj także:
Marszałek Sejmu miał złożyć dodatkowe zeznania w sprawie słów o nawoływania go do „zamachu stanu”. Jak wyjaśnił Hołownia, użył tych słów w celu „publicystycznym”, nie kodeksowym.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie pojawił się w poniedziałek w warszawskiej prokuraturze okręgowej, gdzie miał być przesłuchiwany w sprawie swoich wypowiedzi o „zamachu stanu” z lipca 2025 roku. Jego adwokat, mecenas Filip Curyło, wyjaśnił, że Hołownia już wcześniej odpowiedział na wszystkie pytania prokuratury.
Przesłuchanie Hołowni miało być kontynuacją procedury przerwanej 10 października na jego wniosek. Wówczas w przesłuchaniu uczestniczyli prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski oraz mecenas Bartosz Lewandowski, pełnomocnik Krajowej Rady Sądownictwa. Do wszczęcia śledztwa doprowadził ten ostatni. Wszyscy zapowiedzieli, że będą mieli dodatkowe pytania do marszałka.
Filip Curyło podkreślił, że Hołownia, jako świadek i organ państwa, przekazał prokuraturze ponad 10 tysięcy stron dokumentacji. Dodał, że w związku z pełnioną funkcją Hołownia zasięgnął opinii prawnika, profesora Andrzeja Sakowicza. Wynikało z niej, że udział w poniedziałkowym przesłuchaniu nie jest możliwy.
W lipcu Hołownia ostro ocenił działanie niektórych z polityków koalicji rządzącej, sugerujących odłożenie w czasie lub powstrzymanie się od zaprzysiężenia nowego prezydenta. Taki obowiązek ciąży właśnie na Marszałku Sejmu. Przewodnczący Izby Wyższej stwierdził w reakcji, że może być nawoływany właśnie do przeprowadzenia „zamachu stanu”, odmawiając wybranemu w demokratycznym głosowaniu Karolowi Nawrockiemu objęcia urzędu.
Przeczytaj także:
Według ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara doszło do nieprawidłowości, które mogły uprawniać przynajmniej do odsunięcia w czasie aktu zaprzysiężenia, póki sytuacja nie zostanie wyjaśniona. Chodziło przede wszystkim o status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, orzekającej o ważności wyborów. Według Bodnara została powołana z pogwałceniem prawa i nie jest sądem, co potwierdziło postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE. Bodnar wskazał na:
Paweł N., znany jako Nazar, został zatrzymany w Gdyni podczas kontroli drogowej. Odpowie między innymi za wspieranie Rosji.
Jak opisują funkcjonariusze, w jej czasie 44-latek w czasie kontroli zaczął się nietypowo zachowywać, co spowodowane było wykrytą później obecnością narkotyków w jego organizmie. Po ustaleniu jego tożsamości postawiono mu dalsze zarzuty, związane z jego działalnością w internecie. Chodzi między innymi o nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym, stosowanie symboli lub nazw wspierrających agresję Rosji na Ukrainę oraz ujawnienie danych osobowych osoby pokrzywdzonej przestępstwem. Jeszcze dziś sąd ma zdecydować o osadzeniu go w areszcie.
Mężczyzna znany jest między innymi z aktów zrywania ukraińskich flag z gdyńskich urzędów, pobicia kobiety, która wywiesiła na jednym z budynków ten symbol, ataków na ukraińskie restauracje, zakrywanie antywojennych murali czy zaklejenia nazwy placu Wolnej Ukrainy w Gdyni napisem „plac Bohaterów Gdyni”. W sieci, stosując nieprawdziwe informacje, uderza w Ukraińców i pochwalał rosyjską agresję.
Policyjne dane wskazują na to, że liczba wielu kategorii przestępstw wobec obywateli Ukrainy rośnie. Przez pierwszą połowę roku zgłoszono 543 przestępstw motywowanych uprzedzeniami. To wzrost o 41 proc. wobec liczby z pierwszych sześciu miesięcy 2024. Wzrost jest widoczny również przypadku gróźb karalnych. W 2022 roku zgłoszono 317 takich przypadków, przez cały 2024 – już 479, a jedynie w pierwszych sześciu miesiącach 2025 – 322 takie przestępstwa. W pierwszym półroczu '25 odnotowano również 306 przypadków zniszczenia rzeczy, które miewa podłoże ksenofobiczne. Przez cały zeszły rok zgłoszono 421 takich sytuacji.
Przeczytaj także:
„Mój kolega redakcyjny powiedział, że prawda sama się obroni. W tej sytuacji siły są nierówne” – pisała o wzroście antyukraińskich nastrojów nasza autorka Krystyna Garbicz. – „Jakich danych byśmy nie podawali, (jak dużo Ukraińców pracuje, ile wnoszą do budżetu i że Polska zyskuje na ich obecności), już jest zbyt późno. Przewaga jest po stronie propagandy. Fakty przestały mieć znaczenie, choćbyśmy bardzo skrupulatnie liczyli. Powtórzone 10 razy kłamstwo/manipulacja/dezinformacja staje się prawdą. Zapasy sprawiedliwości – tej szlachetnej cechy – okazały się zbyt małe, a Polacy do zweryfikowanych treści podchodzą z uprzedzeniem i dystansem, ponieważ »wiedzą swoje«” – czytamy w jej tekście.
Przeczytaj także:
Były minister rolnictwa w rządzie PiS miał nie wiedzieć o sprzedaży działki przeznaczonej pod budowę CPK. „Ta sprawa nigdy nie trafiła na moje biurko” – przekonuje w opublikowanym oświadczeniu Robert Telus
Robert Telus, były minister rolnictwa w rządzie PiS, opublikował na Twitterze oświadczenie, w którym przekonuje, że „nie miał żadnej wiedzy” na temat sprzedaży działki w miejscowości Zabłotnia.
„W dokumentach dotyczących tej sprawy nie widnieje nawet jeden mój podpis, nigdy ta sprawa nie trafiła na moje biurko”
- twierdzi były szef resortu rolnictwa.
Co więcej, zdaniem Telusa, sporna działka nie leży w obszarze planowanej budowy CPK, ale ponad 6 kilometrów od tego obszaru. Była ona jednak kluczowa dla całej inwestycji — miała przez nią przechodzić nie tylko nitka Kolej Szybkich Prędkości (KDP) z Łodzi do Warszawy, ale także inwestycje towarzyszące. Jak podkreślał w rozmowie z TVN24 Filip Czernicki, obecny prezes spółki odpowiedzialnej za budowę CPK, „tej działki nie można ominąć”.
W kolejnym punkcie swojego oświadczenia Telus przekonuje, że „jeżeli całość lub część tej działki będzie potrzebna pod inwestycje towarzyszące CPK, np. tory kolejowe, to zapisy umowy sprzedaży i księgi wieczystej pozwalają na natychmiastowe jej odkupienie po cenie zbytu, bez najmniejszych strat dla Skarbu Państwa”.
Do tej pory Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) tłumaczył, że mógłby zażądać zwrotu działki za pierwotną stawkę w ciągu pięciu lat od sprzedaży tylko jeśli wystąpi jedna z umownych przesłanek, które by do tego uprawniały. Opisują one przede wszystkim sytuacje, w których nowy właściciel wykorzystywałby działkę na cele niezgodne z przeznaczeniem określonym w umowie – czyli na działalność pozarolniczą, lub przeznaczenie to zmieniłoby się w miejscowym planie zagospodarowania.
W środę (29 października) doszło do zwrotu w sprawie. Szef KOWR Henryk Smolarz poinformował, że Ośrodek skierował do nowego właściciela działki pismo z „pilnym” wezwaniem do odsprzedaży działki za pierwotną cenę 22,8 mln złotych. Dopytywany przez dziennikarzy, nie potrafił jednak wskazać na przesłankę, która zmuszałaby nowego właściciela do odsprzedania działki z powrotem państwu.
Ta decyzja nadal zależy od jego dobrej woli. Jeśli jej nie wykaże, KOWR będzie starał się o zmianę przeznaczenia działki w planie miejscowym lub przeznaczenie jej w całości na cel publiczny – co również uprawniałoby Ośrodek do jej odkupienia.
Przeprowadzenie transakcji jest możliwe przez pięć lat od sprzedaży terenu – czyli jeszcze przez trzy lata.
Afera wokół CPK wyszła na jaw dzięki publikacji dziennikarza WP.pl Szymona Jadczaka. W sprawie chodzi o sprzedaż terenu w miejscowości Zabłotnia, przez który przebiega projektowana linia Kolei Dużych Prędkości (KDP) prowadząca z Warszawy do Łodzi. Działką zarządzał Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) podlegający ministerstwu rolnictwa.
1 grudnia 2023 roku, a więc na kilkanaście dni przed przejęciem władzy przez rząd Donalda Tuska, zarządzany jeszcze przez PiS resort rolnictwa wydał zgodę na sprzedaż terenu w Zabłotni Piotrowi Wielgomasowi, wiceprezesowi firmy Dawtona, zajmującej się m.in. produkcją keczupu i przecieru pomidorowego.
160-hektarowa działka została sprzedana za 22,8 mln złotych, choć według informacji WP.pl jest warta około 400 mln.
Prawo daje spółce CPK możliwość wywłaszczenia wąskiego paska działki pod budowę torów dla KDP. Wywłaszczenie wiąże się jednak z wielomilionowym odszkodowaniem od państwa dla wywłaszczonego właściciela.
Portal WP.pl ujawnił, że w 2023 roku, jeszcze przed sprzedażą działki, firmę Dawtona dwukrotnie odwiedzał ówczesny minister rolnictwa Robert Telus. Po wybuchu afery prezes PiS Jarosław Kaczyński zawiesił Telusa w prawach członka partii.
Przeczytaj także: