0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja: Iga Kuch...

Krótko i na temat: najnowsze depesze OKO.press z Polski i ze świata

Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny

Google News

16:50 30-03-2025

Prawa autorskie: Photo by Brendan SMIALOWSKI / AFPPhoto by Brendan SMI...

Trump: jestem wkurzony na Putina. Grozi sankcjami i cłami

W porannym wywiadzie z amerykańską stacją NBC prezydent USA wyraził irytację na podejście rosyjskiego przywódcy do negocjacji z Ukrainą

Co się wydarzyło

Dziś rano prezydent USA Donald Trump udzielił wywiadu telefonicznego telewizji NBC News. W rozmowie Trump powiedział, że był wściekły, gdy usłyszał ostatnie komentarze Władimira Putina na temat ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. W piątek 28 marca Putin zasugerował, że na czas rozmów pokojowych, Ukraina powinna powołać rząd tymczasowy, najpewniej bez prezydenta Zełenskiego. Zdaniem Trumpa takie słowa sprawiają, że rozmowy pokojowe nie idą w dobrym kierunku.

„Jeśli nie jestem w stanie osiągnąć porozumienia z Rosją o zaprzestaniu przelewu krwi w Ukrainie, i jeśli uważa, że to wina Rosji — choć wcale tak być nie musi – ale jeśli tak uważam, zamierzam wówczas nałożyć cła wtórne na ropę, na całą ropę z Rosji” – powiedział amerykański prezydent.

I dodał:

„Oznaczałoby to, że jeśli kupujesz z Rosji ropę, nie możesz prowadzić interesów w Stanach Zjednoczonych. Byłby to 25-procentowe cło na całą ropę, 25 do 50-procentowe cło na całą ropę”.

Jaki jest kontekst

Wytłumaczenia Trumpa z dzisiejszego wywiadu o tym, jak miałby działać dany instrument, nie są jasne. Trump mówił już o „wtórnych cłach” w kontekście ropy z Wenezueli. Zdaniem Bloomberga, byłoby to zupełnie nowe rozwiązanie w światowym handlu. Najpewniej ma to być połączenie wtórnych sankcji — nakładanych na kraje współpracujące z krajem objętym sankcjami — i ceł.

Dotychczas Trump częściej krytykował Ukrainę i prezydenta Zełenskiego. Słowa z wywiadu sugerują, że Trump tym razem próbuje nałożyć presję na Rosję, by ta na poważnie podjęła rozmowy z Ukrainą. W piątek 28 marca Witold Głowacki pisał, że „Szanse na to, że rozmowy prowadzone przez Donalda Trumpa z Władimirem Putinem przyczynią się realnie do zakończenia wojny w Ukrainie, stają się coraz bardziej iluzoryczne”.

Choć rozmowy między Ukrainą i USA oraz między Rosją a USA trwają od początku kadencji Trumpa, to, jak pisze Głowacki, Trumpowi nie udało się dotychczas osiągnąć nic wymiernego. Rosja zwodzi Trumpa, ale nie zamierza kończyć wojny bez pełnego opanowania czterech ukraińskich obwodów — ługańskiego, donieckiego, chersońskiego i zaporoskiego. A by to osiągnąć, musi kontynuować wojnę.

Jeśli Trump to rozumie, to wie jednocześnie, że jego upragniony tytuł wielkiego negocjatora wymyka mu się z rąk. Stąd irytacja słowami Putina. Rosja jednak najpewniej nie przestraszy się dodatkowych sankcji. Zachodni reżim sankcyjny uderzył w Rosję, ale tamtejsza gospodarka znalazła sobie też alternatywy w globalnym handlu, jak bliska współpraca z Chinami.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

15:46 30-03-2025

Prawa autorskie: Photo by Eyad BABA / AFPPhoto by Eyad BABA /...

Muzułmanie na całym świecie świętują koniec ramadanu. Smutne święta w Gazie

Drugi rok z rzędu mieszkańcy Strefy Gazy przeżywają koniec ramadanu przy dźwięku izraelskich pocisków. Szanse na powrót do zawieszenia broni w najbliższym czasie są niewielkie

Co się wydarzyło

W ten weekend (29-30.03) muzułmanie na całym świecie obchodzą jedno z najważniejszych świąt islamu — id al-fitr. To celebracja zakończenia miesiąca postu, ramadanu. To radosne święto, które w Strefie Gazy drugi rok z rzędu jest obchodzone w dramatycznie trudnych okolicznościach.

W środę 26 marca ONZ przekazywało, że do enklawy nie trafiła żadna pomoc humanitarna od trzech tygodni. Według przedstawicieli organizacji Izrael odmawia ciężarówkom z pomocą dostępu.

Wczoraj, w pierwszym dniu święta Izrael uderzył między innymi w al-Mauasi, gdzie znajduje się wiele namiotów uchodźców. W ataku zginęły 22 osoby, w tym trójka dziewczynek.

Al Dżazira donosi, że dziś w ataku na Tuffah, dzielnicę Gazy, zginęło przynajmniej siedem osób, w tym trójka dzieci.

W tym tygodniu premier Izraela Benjamin Netanjahu w przemówieniu po uchwaleniu budżetu podkreślał, że osiągnięcie „ostatecznego zwycięstwa” w Strefie Gazy" jest już o krok od realizacji. Dwa główne cele, jakie Izrael chce osiągnąć w Gazie to według Netanjahu odzyskanie izraelskich zakładników przetrzymywanych przez Hamas i całkowita eliminacja Hamasu. Dotychczas zdecydowana większość uwolnionych zakładników wróciła do domu dzięki negocjacjom, a nie dzięki działaniom wojennym. Jeśli chodzi o realizację drugiego punktu, pomimo 1,5 roku działań wojennych na terenie niewielkiej enklawy, Hamas wciąż stawia mocny opór izraelskiej armii.

Jaki jest kontekst

Wynegocjowanego w połowie stycznia zawieszenia broni nie udało się przekuć w trwały pokój. 18 marca, w trakcie ramadanu, izraelski minister obrony Izrael Kac ogłosił „powrót wojny do Gazy”. Powrót ten miał oblicze niezapowiedzianych ataków rakietowych w nocy. Zginęło w nich 436 osób, w tym 183 dzieci, 94 kobiety i 34 osoby powyżej 65. roku życia. Był to jeden z najkrwawszych dni w Strefie Gazy od 7 października 2023 roku.

Negocjacje w sprawie powrotu do zawieszenia broni wciąż trwają. Lider Hamasu Chalil al-Hajja przekazał 29 marca, że jego organizacja przyjęła dwa dni wcześniej egipską propozycję. Jednocześnie dodał jednak, że wyklucza rozbrojenie Hamasu, jeśli Izrael będzie kontynuował okupację Strefy Gazy. W ten sposób pozycje negocjacyjne Izraela i Hamasu są niemal nie do pogodzenia. Izrael uważa swoją obecność w strategicznych miejscach strefy (takich jak „korytarz Filadelfia”) za niezbędną.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

13:59 30-03-2025

Prawa autorskie: Photo by ATTA KENARE / AFPPhoto by ATTA KENARE...

Iran odpowiada Trumpowi: nie dla bezpośrednich negocjacji w sprawie programu atomowego

Trump grozi Iranowi: jeśli nie dojdziemy do porozumienia, Iranowi przydarzą się „złe rzeczy”. To Trump zerwał poprzednie porozumienie podczas swojej pierwszej kadencji

Co się wydarzyło

W czwartek prezydent USA Donald Trump wysłał do przywódców Iranu list na temat ewentualnego podjęcia negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Według oficjalnej irańskiej agencji prasowej prezydent Iranu Masud Pezeszkian odpowiedział na list, kategorycznie odrzucając bezpośrednie negocjacje z USA. Jednocześnie irański prezydent nie wykluczył rozmów innymi kanałami.

Iran przekazał odpowiedź Amerykanom za pośrednictwem Omanu.

Pezeszkian przypomniał, że to Trump wycofał się z wcześniejszego porozumienia atomowego w trakcie swojej poprzedniej kadencji na stanowisku prezydenta USA. Jego zdaniem Iran nigdy wcześniej nie uchylał się od negocjacji, a za dotychczasowy brak postępów obwinił Amerykanów. Irański prezydent twierdzi, że rozmowy ostatecznie można wznowić, ale konieczne jest odbudowanie zaufania pomiędzy dyplomatami obu krajów, które zostało zniszczone właśnie podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa.

W piątek amerykański prezydent mówił, że jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia z Iranem, Iranowi przytrafią się „złe rzeczy”.

„Iran jest bardzo wysoko na mojej liście do obserwowania. Będziemy musieli to przedyskutować, albo Iranowi przytrafią się bardzo złe rzeczy, a ja nie chcę, żeby tak się stało”.

W połowie marca Trump ostrzegał z kolei Iran przed wspieraniem jemeńskich rebeliantów Huti. „Każdy strzał oddany przez Hutich będzie odtąd postrzegany jako strzał oddany z broni i pod przywództwem Iranu” – mówił Trump. Iran stoi na stanowisku, że Huti podejmują decyzje strategiczne w pełni niezależnie od Iranu.

Jaki jest kontekst

Historia napiętych stosunków dyplomatycznych między Iranem a USA ma już 46 lat i sięga samego począku rewolucji islamskiej. Wcześniej kraj ten był kluczowym sojusznikiem USA w regionie. Po obaleniu ostatniego monarchy Iranu Mohameda Rezy Pahlawiego władzę przejęli szyiccy duchowni, zamienili kraj w islamską teokrację. Jednym z głównych spoiw ideologicznych tamtejszego reżimu jest antyamerykanizm.

Spór o ewentualne budowanie przez Iran broni jądrowej też trwa już dekady. Irańczycy nigdy publicznie nie przyznali, że dążą do posiadania broni jądrowej. Posiadają jednak aktywny program nuklearny, który ich zdaniem służy tylko i wyłącznie do celów cywilnych. Między innymi z powodu programu nuklearnego 43. prezydent USA George W. Bush zaliczył Iran do „osi zła” razem z Koreą Północną i Irakiem Saddama Husajna. Administracja następcy Busha, Baracka Obamy podjęła rozmowy z Iranem, co zaowocowało osiągniętym w 2015 roku porozumieniem. Według ówczesnych ustaleń USA zdjęły część bolesnych sankcji gospodarczych na Iran w zamian za dokładniejszą kontrolę irańskiego programu atomowego.

Ówczesne porozumienie, znane pod nazwą Joint Comprehensive Plan of Action (JCPOA, wspólny kompleksowy plan działania), było podpisane nie tylko przez Iran i USA. Jego stroną i gwarantem były również Rosja, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny i Francja. Jednostronnie wypowiadając porozumienie, Trump znacznie utrudnił implementację porozumienia, a w konsekwencji — międzynarodową kontrolę irańskiego programu nuklearnego.

Ogłaszając swoją decyzję, Trump w maju 2018 roku powiedział, że była to „okropna, jednostronna umowa”, która nie miała szans na doprowadzenie do pokoju. Pozostałe strony starały się utrzymać porozumienie, ale bez USA było to niemal niemożliwe. W 2019 roku Iran wznowił wzbogacanie uranu na poziomie 5 proc., ogłaszając jednocześnie, że ma możliwość osiągnięcia 20 proc.

Administracja Joe Bidena próbowała wrócić do negocjacji nuklearnych, ale bez większych sukcesów.

Przeczytaj inne tekst na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

10:41 30-03-2025

Prawa autorskie: Photo by Lillian SUWANRUMPHA / AFPPhoto by Lillian SUW...

Trzęsienie ziemi w Mjanmie. Trwa poszukiwanie zaginionych, wiemy o co najmniej 1600 ofiarach

Liczba ofiar z pewnością jeszcze wzrośnie. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w Mjanmie od 1912 roku. Kraj od 2021 roku zmaga się z permanentnym kryzysem i wojną domową

Co się wydarzyło

Trzeci dzień trwa poszukiwanie zaginionych osób po wyjątkowo silnym trzęsieniu ziemi, które w piątek 28 marca nawiedziło Azję południowo-wschodnią. Media społecznościowe obiegły filmy, na których widać, jak trzęsą się hotele w stolicy Tajlandii Bangkoku. Woda wylewała się z basenów umieszczonych na szczycie drapaczy chmur, a turyści uciekali do wnętrza budynków w popłochu.

Pomimo popularności tych zdjęć, epicentrum trzęsienia o magnitudzie 7,7 znajdowało się w oddalonym o ponad 1000 km Mandalaj w Mjanmie. To właśnie ten kraj ucierpiał najsilniej, to tam zniszczenia są najdotkliwsze, a liczba ofiar największa. Wiemy już o przynajmniej 1600 ofiarach zdarzenia w Mjanmie. Oficjalna liczba rannych to na tę chwilę 3400. 139 osób uznaje się za zaginione. W Bangkoku życie straciło 17 osób.

Pracownicy ONZ ostrzegają, że wysiłki ratowników są utrudniane przez zawalone budynki, zniszczoną infrastrukturę i zablokowane drogi.

„Poważne braki środków medycznych utrudniają pomoc, brakuje apteczek modułówych, worków na krew, środków znieczulających, urządzeń wspomagających, podstawowych leków i namiotów dla pracowników medycznych” – przekazało w oświadczeniu Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej.

Przedstawiciel ONZ Marcoluigi Corsi powiedział, że Mjanma i tak zmagała się już z poważnym kryzysem humanitarnym spowodowanym przez koflikt wewnętrzny i powtarzające się katastrofy naturalne.

„W tym krytycznym momencie, ludność Mjanmy pilnie potrzebuje silnej pomocy społeczności międzynarodowej” – powiedział Corsi.

Jaki jest kontekst

Trzęsienie ziemi uderzyło w Mjanmę około 12:50 czasu lokalnego w piątek. Epicentrum znajdowało się blisko Mandalaj w środkowej części kraju. Mandalaj jest drugim największym miastem w 55-milionowym kraju z populacją około 1,7 mln. Według geologów mieliśmy do czynienia z bardzo silnym wstrząsem. Trzęsienia w takiej intensywności w Mjanmnie są nieczęste. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w Mjanmie od 1912 roku.

Od 2021 roku Mjanma zmaga się z permanentnym kryzysem politycznym. Od 2016 roku premierką kraju była Aung San Suu Kyi, laureatka pokojowej nagrody Nobla. Cztery lata temu wojskowa junta obaliła jej rząd i siłą przejęła władzę. Protesty przeciwko zamachowi stanu przerodziły się w zbrojne powstanie. Dziś wojskowa junta nie kontroluje dużej części kraju.

Wojna niszczy życia milionów osób i hamuje rozwój kraju. Już w 2023 roku ONZ szacowało, że aż około 17,6 mln osób w kraju wymaga pomocy humanitarnej. W 2021 roku Mjanma zaliczyła 12 proc. spadek PKB. W tym czasie inne kraje regionu, jak Tajlandia i Wietnam, odbijały się już po kryzysie covidowym. Tak poważne trzęsienie ziemi ponownie spowoduje ogromne straty w kruchej gospodarce Mjanmy.

Przeczytaj teksty na podobny temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także:

09:08 30-03-2025

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Sikorski: proszę prezydenta o wstrzymanie nominacji ambasadorskich

Spór między MSZ i prezydentem trwa od ponad roku. W sierpniu Andrzej Duda kończy swoją drugą kadencję. Rząd liczy, że w drugiej połowie roku na stanowisku prezydenta zasiadał będzie Rafał Trzaskowski

Co się wydarzyło

„Jestem zniecierpliwiony tą sytuacją. Zawierałem trzy umowy z panem prezydentem. Ludzie prezydenta są ambasadorami w Nowym Jorku, Londynie, Kanadzie, Paryżu, Bukareszcie, Watykanie i Pekinie, a pan prezydent pierwotnie prosił o czterech” – mówił wczoraj wieczorem w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski o sporze z prezydentem o obsadę kluczowych stanowisk ambasadorów.

Szef MSZ potwierdził w rozmowie, że to prezydent Andrzej Duda zaproponował, by ambasadorem Polski przy NATO został Bogdan Klich, senator KO, a ambasadorem w USA został były współpracownik Dudy Krzysztof Szczerski. Tak się jednak nie stało.

Sikorski przekazał, że jest rozczarowany współpracą z prezydentem. Jego zdaniem Andrzej Duda nie dotrzymał ustaleń, jakie udało się wypracować między MSZ a Pałacem Prezydenckim.

„W najbliższych dniach będę prosił na piśmie, by prezydent już zechciał się wstrzymać od realizacji moich wniosków. Będę je wycofywał. Dla dobra służby zagranicznej, dla dobra skuteczności polskiej dyplomacji będzie to, aby ci ambasadorowie otrzymali nominacje od następcy pana prezydenta. (...) Nie może być tak, że prezydent przez ponad rok nie podpisuje nominacji ludziom, którym wcześniej podpisywał nominacje na inne stanowiska lub nie podpisuje nominacji na stanowiska, gdzie od wielu lat mamy wakaty, jak choćby w Izraelu”.

Jaki jest kontekst

Spór o obsadę stanowisk ambasadorów między prezydentem Dudą a MSZ pod kierownictwem Radosława Sikorskiego trwa od ponad roku. W marcu 2024 roku Sikorski odwołał ponad 50 ambasadorów powołanych przez władzę PiS. Prezydent sprzeciwia się m.in. nominacji Bogdana Klicha na ambasadora w USA, a jednym z powodów jest jego wcześniejsza krytyka Donalda Trumpa.

Wówczas premier Tusk mówił: „Jeśli nie będzie innej możliwości, to oczywiście będziemy przywoływali ambasadorów do kraju i ambasadorami do czasu zmiany stanowiska prezydenta lub zmiany prezydenta będą dyplomaci w charakterze charge d'affaires".

W listopadzie 2024 roku Bogdan Klich objął placówkę w Waszyngtonie właśnie w takiej randze. Ruch Radosława Sikorskiego oznacza, że rząd zawiesza spór do wyborów prezydenckich. I liczy, że w sierpniu tego roku w Pałacu zasiadać będzie już Rafał Trzaskowski, który podpisze rządowe nominacje.

Przeczytaj inne teksty na ten temat w OKO.press

Przeczytaj także:

Przeczytaj także: