Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Policja poinformowała o zatrzymaniu kierowcy, który w piątek 3 stycznia potrącił w Warszawie dziecko. W chwili zatrzymania miał 2 promile alkoholu oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Do tragicznego wypadku doszło po godz. 17 w piątek 3 stycznia na skrzyżowaniu ulic Ordona i Jana Kazimierza. 14-latek przechodził przez oznakowane przejście dla pieszych. Potrącił go kierowca busa, po czym uciekł z miejsca zdarzenia.
Chłopiec w stanie krytycznym trafił do szpitala. Nie udało się go uratować.
„Zaraz po wypadku ogłoszono alarm dla całego stanu Komendy na warszawskiej Woli” – informuje policja na portalu X. „W toku dalszych czynności zabezpieczono i przeanalizowano kilkadziesiąt nagrań z monitoringów, z różnych kamer samochodowych, miejskich i tych administrowanych przez wspólnoty mieszkaniowe oraz osoby fizyczne. W ramach czynności operacyjnych ustalono także kilkadziesiąt pojazdów, które mogły potencjalnie brać udział w tym zdarzeniu. Dzięki zaangażowaniu wszystkich dostępnych środków technicznych i operacyjnych ustalono, że sprawca świadczy pracę na rzecz jednej z firm kurierskich działających na terenie Warszawy” – czytamy.
Policja w ten sposób ustaliła, kto prowadził busa w piątkowe popołudnie. 43-letni mężczyzna został zatrzymany w sobotę wieczorem. W momencie zatrzymania miał w organizmie 2 promile alkoholu. RMF FM ustaliło nieoficjalnie, że był wielokrotnie notowany, miał aktywny zakaz prowadzenia pojazdów, a w 2023 r. zatrzymano mu prawo jazdy.
Resorty sprawiedliwości, infrastruktury i spraw wewnętrznych w listopadzie 2024 przedstawiły plan zmian w prawie, które mają opanować sytuację na drogach. W propozycji nie znalazło się jednak pojęcie „zabójstwa drogowego”, co rozważano po serii śmiertelnych wypadków w całej Polsce, spowodowanych przez pijanych kierowców, a także tych jadących zbyt szybko czy prowadzących pojazdy mimo sądowego zakazu.
„Czeka nas poważna rozmowa z ministrem sprawiedliwości [...] Ostatnie przypadki zmuszają nas do podjęcia radykalnych kroków w tym kierunku” – mówił po jednym z wypadków w TVP Info minister infrastruktury Dariusz Klimczak.
„Zabójstwo drogowe” byłoby jednak trudne do wykazania — zwracali uwagę karniści. „W polskim prawie zabójstwo kojarzy się z przestępstwem umyślnym. Myślę, że jeśli chcielibyśmy trzymać się tej nomenklatury, to udowodnienie komuś jadącemu z dużą prędkością, czy pod wpływem alkoholu, narkotyków, że ma zamiar pozbawienia życia, po prostu byłoby niemożliwe” – mówił w rozmowie z OKO.press dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
„Zabójstwa drogowego” nie będzie finalnie w przepisach, ale kierowców i tak czekają bardziej dotkliwe kary za przekraczanie prędkości, jazdę mimo zakazu czy prowadzenie po spożyciu alkoholu. W propozycji resortów znalazło się m.in.:
Projekt zmian w przepisach ma zostać przyjęty przez rząd w pierwszym kwartale 2025 roku. Później trafi do Sejmu.
Wczoraj Damaszek odwiedzili ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji. UE jest jednak ostrożna i na razie nie zamierza zdejmować sankcji z Syrii
„Ogłaszamy, że od wtorku rozpoczniemy przyjmowanie międzynarodowych lotów do Damaszku” – powiedział dziś cytowany przez państwową agencję prasową Sana Aszhad al-Salibi, główny urzędnik odpowiedzialny za regulację cywilnego ruchu lotniczego w Syrii.
„Zapewniamy arabskie i międzynarodowe linie lotnicze, że rozpoczęliśmy proces odbudowy lotnisk w Damaszku i w Aleppo z pomocą naszych parterów tak, by mogły przyjmować loty z całego świata” – powiedział al-Salibi.
W Damaszku od jakiegoś czasu lądują już samoloty z pomocą humanitarną a także międzynarodowe delegacje dyplomatyczne. W piątek 3 stycznia w stolicy Syrii gościli razem niemiecka ministra spraw zagranicznych Annalena Baerbock i francuski szef dyplomacji Jean-Noël Barrot.
Delegacje przyjął obecny de facto przywódca Syrii Ahmad asz-Szar'a. Po spotkaniu z syryjskim przywódcą Baerbock powiedziała, że „po latach prześladowań, tortur i wojny, naród syryjski może otworzyć nowy rozdział dla swojego kraju”. Przekazała też, że jej wspólna wizyta z Barrotem to „silny sygnał, że nowe polityczne otwarcie jest możliwe”. I dodała, że UE zrobi wszystko, co może by pomóc Syrii stać się krajem wolnym i bezpiecznym dla wszystkich – również dla kobiet.
Nowe syryjskie władze zabiegają o zniesienie sankcji międzynarodowych na Syrię. UE stoi obecnie na stanowisku, że będzie to możliwe dopiero w momencie, gdy rząd Syrii będzie reprezentował cały naród. Obecnie kraj rządzony jest przez grupę rebeliantów islamistycznych, którzy obalili rządy dyktatora al-Asada.
Od przejęcia władzy w Syrii przez grupy islamistycznych rebeliantów minął już niemal miesiąc. Od tego czasu nowy rząd, w którym dominuje wiodąca grupa rebeliantów, Hajat Tahrir asz-Szam, stara się pokazać pragmatyczną twarz i zbudować zaufanie ze strony międzynarodowych partnerów.
Wznowienie lotów komercyjnych do i z Syrii jest ważnym krokiem w budowaniu normalności w odbudowywanym kraju.
Nowy rząd zobowiązał się do przeprowadzenia wyborów, ale asz-Szar'a mówił niedawno, że proces ten może potrwać nawet cztery lata. W wywiadzie dla saudyjskiego medium al-Arabija syryjski lider przekazał, że aby zorganizować prawomocne wybory, konieczne jest przeprowadzenie możliwie dokładnego spisu powszechnego.
HTS to kontynuacja grupy do 2016 roku znanej jako Dżabhat an-Nusra. Do tamtego momentu organizacja ta była syryjskim odgałęzieniem Al-Kaidy, założonym po wybuchu syryjskiej wojny domowej.
Jej główną motywacją do walki nie była wolna, demokratyczna Syria i sprzeciw wobec dyktatora, ale radykalna ideologia islamistyczna. W 2016 roku Nusra zerwała z Al Kaidą i zmieniła nazwę na Dżabhat Fatah asz-Szam. Na początku 2017 roku organizacja pod nową nazwą połączyła się z czterema innymi grupami islamistycznymi i utworzyła Hajat Tahrir asz-Szam. W ostatnich latach grupa rządziła w muhafazie (odpowiednik naszego województwa) Idlib na północnym zachodzie Syrii.
Dziś islamiści rządzą Syrią, ale robią to póki co w inny sposób niż Talibowie po przejęciu władzy w Afganistanie. Partnerzy międzynarodowi, jak choćby UE, są jednak ostrożni w otwieraniu się na Syrię. Proces adaptacji Syrii pod nową flagą do porządku międzynarodowego może być czasochłonny.
Niecałe dwa tygodnie pozostały do zmiany na stanowisku prezydenta USA. Donald Trump nie pokazał dotychczas, by był zainteresowany katastrofą humanitarną w Gazie
Izrael rozważa ograniczenie dostaw pomocy humanitarnej do Gazy w momencie, gdy 20 stycznia w Białym Domu zasiądzie Donald Trump. W ten sposób Izraelczycy chcą pozbawić Hamas dodatkowych zasobów. Takie informacje przekazał amerykańskiej telewizji CNN anominowy informator z izraelskich kręgów decyzyjnych.
Izraelczycy twierdzą, że Hamas przejmuje przeznaczoną dla mieszkańców Strefy Gazy pomoc humanitarną i w ten sposób odzyskuje możliwości militarne.
Pomoc humanitarna i jej dostęp do mieszkańców Gazy jest przedmiotem sporu między organizacjami międzynarodowymi a Izraelem. Według Biura Narodów Zjednoczonych do spraw Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) w grudniu do Gazy w grudniu do Strefy wjechało 2205 ciężarówek z pomocą humanitarną (z wyłączeniem transportów komercyjnych). Izrael uważa, że nie ma ograniczeń w ilości pomocy, która wpływa do Gazy i twierdzi, że liczba jest dużo wyższa – mowa o ponad 5 tys. ciężarówek.
Izraelska inwazja na Strefę Gazy trwa już niemal 15 miesięcy. Za nieco ponad dwa tygodnie w Stanach Zjednoczonych odbędzie się inauguracja prezydenta Donalda Trumpa na drugą kadencję. Izraelski rząd od początku liczył, że Trump będzie przychylniejszy dla jego podejścia do Palestyńczyków mieszkających w Gazie. Rząd Netanjahu nie ma jednak powodów do narzekań. Rząd odchodzącego prezydenta Joe Bidena był retorycznie krytyczny wobec działań izraelskiej armii w Gazie. Ale nie szły za tym żadne czyny – amerykańska broń dalej płyneła do Izraela.
W październiku Joe Biden wystosował do Izraela 30-dniowe ultimatum, w którym domagał się wzmocnienia dostępu pomocy humanitatnej do Gazy i zezwolenia na wjazd 350 ciężarówek z pomocą dziennie (byłoby to dwukrotnie więcej, niż obecnie według Izraela i niemal pięciokrotnie więcej niż mówią dane ONZ). Miesiąc później, po zwycięstwie Donalda Trumpa, pomimo niespełnienia większości warunków, USA uznała, że Izrael jednak nie blokuje dostępu do pomocy humanitarnej.
Tymczasem rozmowy pokojowe odchodzącej administracji Bidena najpewniej nie doprowadzą do żadnego przełomu.
Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy jest katastrofalna. Według OCHA ponad 90 proc. mieszkańców palestyńskiej enklawy cierpi na ciężkie niedobory żywności.
Zima w Gazie oznacza, że nocą temperatura może spaść do 5-10 stopni. Duża część przesiedlonych w Gazie mieszka dziś w prowizorycznych namiotach. Dla dorosłych to po prostu trudne warunki, dla niemowląt – śmiertelne zagrożenie. W niedzielę 29 grudnia rano ojciec 20-dniowego chłopczyka odkrył, że jego syn w nocy zmarł z powodu hipotermii. Był to czwarty podobny przypadek w grudniu.
Donald Trump nie przejawiał w kampanii wyborczej zainteresowania sytuacją humanitarną w Gazie. W rocznicę ataku Hamasu z 7 października 2023 w wywiadzie radiowym na pytanie o to, czy jako deweloper uważa, że Gaza może być jak Monako, odpowiedział:
„To mogłoby być najpiękniejsze miejsce na świecie. Pogoda, woda, klimat. Mogłoby być tak pięknie. Mogłoby to być najlepsze miejsce na Bliskim Wschodzie”.
Bardzo możliwe więc, że po 20 stycznia sytuacja w Gazie może stać się jeszcze trudniejsza.
Szef publicznej służby zdrowia USA apeluje o wprowadzenie oznaczeń o zagrożeniu zachorowaniem na nowotwory na etykietach alkoholowych. To Amerykanie jako pierwsi wprowadzili podobne ostrzeżenia na paczkach papierosów
„Konsumpcja alkoholu jest trzecią najczęściej występującą w USA przyczyną nowotworów, której można zapobiec – po tytoniu i otyłości” – powiedział wczoraj Lekarz Naczelny Stanów Zjednoczonych Vivek Murthy.
Murthy ogłosił, że jego zdaniem alkohol powinien być sprzedawany wraz z ostrzeżeniem o zwiększonym ryzyku zachorowania na nowotwów wydrukowanym na etykietach. Amerykański lekarz podkreśla, że amerykańska opinia publiczna nie zdaje sobie sprawy, że konsumpcja alkoholu zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na siedem rodzajów nowotworów, między innymi raka piersi i wątroby.
W odpowiedzi na oświadczenie Murthy'ego firmy produkujące alkohol zaliczyły spadki na giełdzie, niektóre nawet do 3 proc.
Świat coraz częściej zauważa negatywne skutki zdrowotne konsumpcji alkoholu. Coraz częściej są one brane na poważnie. Oznaczenia na temat ryzyka zachorowania na nowotrowy w USA mogłyby mieć spore znaczenie globalnie. To w USA w 1966 roku ostrzeżenia zdrowotne na paczkach papierosów pojawiły się po raz pierwszy. To właśnie biuro Lekarza Naczelnego wydaje w USA takie ostrzeżenia.
Ruch Amerykanów mógłby być inspiracją do podobnych ostrzeżeń w innych częściach świata, w tym w Unii Europejskiej.
„Hepatolodzy uważają, że nie ma bezpiecznej dawki alkoholu dla wątroby. Z kolei onkolodzy przekonują, że alkohol to środek kancerogenny, czyli sprzyjający nowotworzeniu. I w zasadzie nie możemy z tym dyskutować. To wynika z dużych badań” – mówiła w wywiadzie dla OKO.press dr Anna Słowikowska.
Nie ma bowiem żadnych wątpliwości, że alkohol spożywany w dużych ilościach szkodzi. Mamy jednak coraz więcej informacji o tym, że nawet małe dawki mogą być niebezpieczne. Stąd takie oznaczenia na etykietach mogłyby znacząco podnieść świadomość zdrowotną użytkowników alkoholu.
Wraz z końcem umowy na tranzyt gazu z Rosji przez Ukrainę do Europy, wstrzymano dostawy gazu do prorosyjskiego Naddniestrza. Dzienikarze Politico dotarli do listu, z którego wynika, że władze separatycznego regionu odmawiają jednak pomocy, która nie pochodzi z Rosji
Naddniestrze odmówiło pomocy energetycznej z Mołdawii – tak wynika z dokumentów, do których dotarł portal Politico. Według listu, który został zamieszczony na stronie portalu, naddniestrzańska firma Tiraspoltransgaz odmówiła możliwości zakupu gazu z europejskiego rynku za pośrednictwem firmy Moldovagaz z Mołdawii.
Proponowane przez Moldovagaz alternatywne rozwiązanie dostaw zakłada zakup gazu na europejskim rynku gazowym, co de facto oznacza przejście od stabilnych dostaw ze strony Gazpromu do zakupów na warunkach spekulacyjnych, po znacznie wyższych i niestabilnych cenach. To rozwiązanie negatywnie odbije się na poziomie życia obywateli i warunkach pracy przedsiębiorstw Naddniestrza, które znajdują się pod stałym gospodarczym naciskiem ze strony Mołdawii. Biorąc pod uwagę powyższe Tiraspoltransgaz dziękuję Mołldovagaz za wysiłki mające na celu znalezienie rozwiązań i proponuję podjąć rozmowy z Gazpromem w celu wznowienia dostaw gazu zgodnie z działającymi kontraktami" – czytamy w liście.
Zgodnie z wielokrotnymi zapowiedziami Ukraina nie przedłużyła wygasającej z końcem 2024 roku umowy z Rosją na tranzyt gazu przez swoje terytorium. Od 1 stycznia 2025 gazociągi wiodące przez terytorium Ukrainy przestały więc tłoczyć gaz na zachód. Od trzech dni rosyjski gaz nie płynie już trzech krajów Unii Europejskiej – Słowacji, Węgier i Austrii, ale także do niebędącej członkiem UE Mołdawii oraz do separatystycznego Naddniestrza.
Dla Naddniestrza oznacza to gospodarczą katastrofę. Mimo tego, separtystyczny i prorosyjski region jednoznacznie odmówił pomocy z Europy.
W Naddniestrzu obowiązuje motywowany kryzysem energetycznym stan wyjątkowy. Został on ogłoszony jeszcze w grudniu przez prezydenta parapaństwa Wadima Krasnosielskiego. Kryzysu doświadcza zdecydowana większość z 450-tysięcznej populacji Naddniestrza. Wyłączone zostało centralne ogrzewanie w stolicy Naddniestrza Tyraspolu i kilku innych ośrodkach miejskich. Władze wzywają mieszkańców, by radzili sobie z zimnem, gromadząc się w jednym pokoju i uszczelniając okna kocami. W najbliższych trzech dniach temperatura w ciągu dnia ma wynosić 3-5 stopni na plusie, a w nocy spadać nawet do -5 stopni.
Naddniestrze i jego władze oczekują więc pomocy z Rosji, ale bez otwartego gazociągu przez Ukrainę będzie to ekstremalnie trudne.